Nie milkną echa wywiadu, w którym jeden z bliskich współpracowników papieża abp Malty Charles Scicluna stwierdził, że Kościół powinien znieść celibat. Polski Kościół wciąż unika tej dyskusji, chociaż według badań ponad połowa kapłanów żyje w związkach z kobietami
Temat celibatu jest w czasie studiów teologii omijany szerokim łukiem z tego prostego powodu, że historycznie jest słabo rozpoznany, a jego teologiczne uzasadnienie jest dość wątpliwe. Zacznę od anegdoty, którą z lubością opowiadał ks. Józef Tischner. Otóż podobno w latach 70. przeprowadzono na całym świecie ankietę na temat celibatu wśród księży katolickich, której wyniki były zaskakujące. Na Zachodzie Europy i w obu Amerykach księża w zdecydowanej większości opowiedzieli się za zniesieniem celibatu, natomiast w krajach afrykańskich zdecydowana większość była za jego utrzymaniem. W Polsce natomiast księża opowiedzieli się za utrzymaniem istniejącego stanu rzeczy.
Znany z jowialności Tischner znacząco się uśmiechał, patrząc na zakłopotanych seminarzystów. Ksiądz profesor znany był też z powiedzenia, że po obiedzie robi sjestę i nie należy go budzić. Jedynym wyjątkiem miała być wiadomość o zniesieniu przez papieża celibatu. No cóż, można o celibacie milczeć, można sobie z niego dworować, ale chyba warto też na ten temat poważnie rozmawiać, choćby dlatego, że dla większości kleru katolickiego jest to źródło poważnych problemów.
Pamiętam, że na egzaminie z dogmatyki padało jedno z najkrótszych pytań, na które należało odpowiedzieć równie krótko. Egzaminujący pytał, dlaczego Bóg się wcielił? Odpowiedź miała brzmieć – bo chciał! Wyobrażam sobie, że na wykładzie z teologii kapłaństwa jako tako rozgarnięty student (studentek teologii w moich czasach nie było) mógł zapytać, dlaczego papież nie znosi obowiązku celibatu, a przytomny wykładowca mógłby z czystym sumieniem odpowiedzieć, bo nie chce!
W istocie jedynym powodem istnienia i podtrzymywania dyscypliny celibatu jest wola papieża. Nie ma żadnego innego uzasadnienia, natomiast argumentów przeciw tej praktyce jest cały legion.
Na początku stycznia 2024 roku pojawiła się okazja, by wszystkie argumenty za i przeciw celibatowi spokojnie rozważyć. Był nią wywiad, jakiego udzielił dziennikowi „Times of Malta” abp Charles Scicluna z Malty (na zdjęciu z prawej).
Scicluna stwierdził, że nadszedł czas, by na temat celibatu nie tylko zacząć poważnie rozmawiać, ale również, aby podjąć konkretne decyzje. Stwierdził, że po raz pierwszy mówi o tym publicznie i zapewne znajdą się tacy, którzy uznają jego stanowisko za heretyckie. Przypomniał, że pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa celibat był sprawą wyboru i teraz też tak powinno się stać. Podał też praktyczny powód, dla którego sprawę celibatu należy na nowo przemyśleć: „Dlaczego mielibyśmy stracić młodego człowieka, który byłby świetnym księdzem, tylko dlatego, że chciał się ożenić? A traciliśmy dobrych księży tylko dlatego, że wybierali małżeństwo”.
Arcybiskup Malty stwierdził, że księża muszą dzisiaj wybierać między związkiem z kobietą a kapłaństwem. „Niektórzy radzą sobie z tym, potajemnie angażując się w sentymentalne związki. To globalna rzeczywistość; to nie dzieje się tylko na Malcie. Wiemy, że na całym świecie są księża, którzy również mają dzieci i myślę, że na Malcie też są tacy, którzy mogą je mieć” – powiedział Scicluna.
Wywiad wywołał reakcje na całym świecie. Mark Laurence Zammit, który go przeprowadził, komentował: „Wypowiedzi arcybiskupa Charlesa Scicluny na temat księży i małżeństwa wywołały falę na całym świecie, ponieważ były odważne, jednoznaczne, szerokie i pochodziły od wysokiego rangą urzędnika watykańskiego w czasie, gdy Kościół poważnie rozważa zmiany”.
Kim jest maltański hierarcha i dlaczego jego opinie mają taki medialny rezonans? Ten urodzony w 1959 roku ksiądz do roku 2018 był kimś zupełnie nieznanym. Na powszechnie szanowanym jezuickim Uniwersytecie Gregoriańskim obronił w 1991 roku doktorat z prawa kanonicznego, a wcześniej w 1984 roku – doktorat z prawa cywilnego na państwowym uniwersytecie w Malcie. Od 1995 roku pracował w różnych dykasteriach watykańskich, w tym od 2002 roku w Kongregacji Nauki Wiary, której prefektem był wówczas kardynał Joseph Ratzinger.
To wtedy Scicluna zetknął się po raz pierwszy z nadużyciami seksualnymi kleru wobec nieletnich, przygotowując raport w 2005 roku na temat notorycznego drapieżcy seksualnego, założyciela Legionistów Chrystusa Maciela Degollado. Raport posłużył Ratzingerowi do odwołania Degollado z urzędu i wyznaczenia mu życia w odosobnieniu.
W 2012 roku Benedykt XVI mianował Sciclunę biskupem pomocniczym archidiecezji maltańskiej. Jednocześnie duchowny pozostał członkiem Kongregacji Doktryny Wiary, w której zajmował się przypadkami nadużyć pedofilskich kleru w różnych diecezjach. Powszechną uwagę opinii publicznej zwrócił jego raport z maja 2018 roku poświęcony nadużyciom seksualnym wobec nieletnich kleru chilijskiego, w tym słynnego księdza Karadimy. Po tym raporcie cały episkopat Chile podał się do dymisji.
W czerwcu 2019 roku Scicluna odwiedził Polskę, tuż po premierze filmu „Tylko nie mów nikomu” braci Sekielskich poświęconego nadużyciom seksualnym polskiego kleru. Mimo że z jego wizytą łączono wielkie nadzieje na oczyszczenie polskiego Kościoła, nic takiego się nie stało. Jak się wydaje, polskim biskupom udało się przekonać papieskiego wysłannika, że doskonale panują nad sytuacją i wszystko mają pod kontrolą. Co nie odpowiadało prawdzie. Do dzisiaj wiele spraw związanych z nadużyciami seksualnymi kleru wobec nieletnich nie zostało rozwiązanych, podobnie jak i problem tuszujących ich przestępstwa biskupów.
Wywiad Scicluna wywołał reakcje na całym świecie, ale w Polsce odnotowały go jedynie media liberalne i należące do nurtu otwartego katolicyzmu. Media związane z episkopatem zachowały zastanawiającą wstrzemięźliwość. Po raz kolejny polscy biskupi przyjęli taktykę, która jak dotąd znakomicie się sprawdzała: to, o czym się nie mówi, nie istnieje. W istocie burza ucichła i nikt do „skandalizującego” wywiadu nie wraca. Moim zdaniem niesłusznie.
Polskiemu Kościołowi potrzebny jest poważny namysł nie tylko nad kondycją kształcenia seminaryjnego, ale nad modelem kapłaństwa ciągle obowiązującego w Polsce. Okazją mogłaby być znakomita książka Grzegorza Rysia „Celibat”, w której można znaleźć stwierdzenia wcale nie mniej „szokujące”, niż te z wywiadu abpa Scicluny. Jest to o tyle ciekawe, że mamy tu do czynienia z publikacją naukową, a nie z ulotnym w końcu wywiadem prasowym.
Oto co pisze Ryś na temat ostatecznej kodyfikacji celibatu: „Ustaloną w potrydenckim Kościele praktykę udzielania święceń nieżonatym mężczyznom Kościół łaciński zapisał ostatecznie w ogłoszonym w 1917 roku Kodeksie Prawa Kanonicznego (kanon 984.4)”. Dlaczego tak późno? Z lektury książki wyłania się jednoznaczna odpowiedź. Celibat nie był nigdy przestrzegany, a mnożone zakazy i groźby kar nie odnosiły żadnego skutku.
„Najwyraźniej surowość prawa nie przekładała się na jego skuteczność. Zresztą, czy nie o tym świadczy sam fakt ciągłego powtarzania przepisów. Nierzadko swą bezradność stwierdzali sami prawodawcy” – pisze arcybiskup Ryś.
Jak wiadomo, zdecydowanie w sprawie celibatu wypowiedział się Sobór Trydencki (1546-1563). Jednak zrobił to pod presją ataków reformatorów, którzy bez ogródek stwierdzali, że wprowadzenie celibatu to uzurpacja papistów niemająca żadnego uzasadnienia w Piśmie świętym.
Co więcej, na samym soborze pojawiały się głosy jasno stwierdzające bezsens tej praktyki i jej całkowicie rozmijanie się z praktyką życiową: „Przemawiając na Soborze Trydenckim, przedstawiciel księcia Bawarii oświadczył wprost, że z przeprowadzonej w przeddzień soboru wizytacji wynika, że 95-97 procent bawarskiego kleru żyje w konkubinacie lub w »tajnych« małżeństwach”. Zapewne raporty z terenu ówczesnej Rzeczpospolitej obojga narodów brzmiałyby podobnie. Tym bardziej że ówczesny prymas i abp gnieźnieński Jakub Uchański wspierał reformację i opowiadał się za małżeństwami księży.
Ryś przypomina również praktykę Kościołów Wschodnich, które nigdy nie uznały obowiązku celibatu, a niektóre z nich pozostają przecież w łączności z Rzymem.
„Ostatecznie, do dziś wszystkie Kościoły Wschodnie (pozostające i niepozostające w jedności z Rzymem) z reguły postrzegają celibat jako osobny charyzmat, nienależący do natury kapłaństwa”. Dodajmy, że to właśnie polski Kościół katolicki, który w 1596 roku był głównym architektem Unii Brzeskiej, włączył we własne struktury tradycję Ruskiego Kościoła Prawosławnego (wtedy jeszcze nie było Ukraińskiego Kościoła) i zaakceptował małżeństwo księży katolickich jako prawnie usankcjonowane. Jak wiadomo, sama Unia Brzeska nie przyniosła spodziewanego połączenia Kościoła Prawosławnego z Rzymem, ale stała się przyczyną dalszych podziałów i krwawych wojen religijnych we wschodnich terenach Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
To jednak nie oznacza, że nie można uczyć się na błędach i na nowo przemyśleć tamtą ideę jedności. Mamy swoje własne tradycje, które mogą stanowić wkład do globalnej dyskusji nad sensem, a raczej bezsensem celibatu. Dlaczego o tym się nie mówi?
W wydanej w 1932 roku książce „Nasi okupanci”, będącej wyborem tekstów publicystycznych na temat obecności Kościoła w polskiej przestrzeni publicznej, Tadeusz Boy-Żeleński opublikował wyjątkowo dramatyczny tekst zatytułowany „Spowiedź księdza”. Opisuje w nim rozmowę z księdzem, który przyszedł do niego, by powiedzieć, że zgadza się z tym wszystkim, co on pisze. Co więcej, opowiedział Boyowi, że sytuacja księży jest o wiele bardziej dramatyczna, niż to on opisuje, zwłaszcza jeśli chodzi o celibat.
Oto, co mówi autorowi „Naszych okupantów” ksiądz:
„Pan pisał o celibacie. Nie miał pan racji. Tu nie chodzi o celibat, tego się nie zmieni, ani Kościół tu nie ustąpi. Tu są dwie różne kwestie: tragedia jednostki i szkoda społeczna”.
Następnie kapłan opisuje drogę seminarzysty, a później młodego księdza: „Wstępuje się do seminarium – często bardzo młodo – najczęściej pod wpływem matki. To ambicja matek: syn księdzem. Rzucić seminarium... to się nie zdarza. Być wydalonym – to cała tragedia. Odstąpić od święceń, to też się prawie nie zdarza. Zresztą taki chłopak, pod uciskiem atmosfery, nie zdaje sobie sprawy sam z siebie. Zabiedzony, niedojedzony, anemiczny... Sądzę, że w seminarium przeważnie zachowują czystość – może trochę onanii... Co innego mają w głowie.
Kwestia poczyna się dopiero później, skoro chłopak jako wikary odkarmi się, rozkwitnie... Zaczyna się formowanie charakteru. Stosunek do świata – kobiety... Celibat! Et, sama mechaniczna sprawa nie przedstawia zbytnich trudności” – mówi bohater Boya.
Opis brzmi, jakby został wyjęty ze współczesnej analizy włoskiego socjologa Marco Marzano z jego „Kasty nieskazitelnych”. W podobnym tonie pod koniec lat 80. w Niemczech o wychowaniu seminaryjnym pisał teolog Eugen Drewermann w książce „Kler. Psychogram ideału”. Zarówno Marzano, jak i Drewermann pokazali patologie instytucji seminariów duchownych powstałych w czasach religijnej konfrontacji.
Warto czytać Boya nie tylko, by zrozumieć dramat księży, ale również, by im pomóc go przezwyciężyć. Na razie nie widać żadnych prób wyjścia z impasu, w jakim znalazł się polski kler.
Przed laty abp Stanisław Gądecki zdecydował o zwolnieniu z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu profesora Józefa Baniaka (1948-2023), bo uznał, że wyniki jego badań nad celibatem księży nie odpowiadają potrzebom teologii katolickiej. Na szczęście niecały uniwersytet podzielał zdanie biskupa i profesor został zatrudniony na Wydziale Socjologii UAM.
Jak napisał po śmierci Baniaka jego kolega z Wydziału Socjologii prof. Krzysztof Podemski: „Jego niewątpliwym wkładem w polską socjologię religii i dyskurs publiczny były liczne publikacje oparte o autorskie badania nad polskim klerem. Pokazywały zdecydowanie odmienny od oficjalnego obraz życia codziennego księży jako ofiar celibatu, przełożonych, kościelnego systemu"). Wspomnijmy najważniejsze ustalenia. W książce z 2001 roku „Rezygnacja z kapłaństwa” prof. Baniak pokazał, że dla 78 procent byłych księży to właśnie celibat był powodem odejścia ze stanu duchownego. W książce „Portret księdza w wyobrażeniach i ocenach polskiej młodzieży” z 2013 roku pisał, że „Dobrowolny wybór celibatu popierało łącznie 81,9 procent badanych księży”. I w ostatniej z serii książek poświęconych życiu księży z 2017 roku „Bezżenność i czystość seksualna księży rzymskokatolickich w świadomości katolików świeckich i osób duchownych w Polsce” w sposób wszechstronny odsłonił implikacje społeczne celibatu.
Z badań prof. Baniaka wynikało, że ponad połowa polskiego kleru żyje z kobietami. Jednak to nie tyle wspomniane publikacje (oprócz książek tej problematyce prof. Baniak poświęcił dziesiątki artykułów naukowych), ile wywiad jakiego naukowiec udzielił dziennikarce Katarzynie Wiśniewskiej z „Gazety Wyborczej” w 2009 roku, stał się źródłem irytacji polskich biskupów. Oprócz wielu innych stwierdzeń dotyczących praktyki celibatu Baniak zauważył, że „Około 78 proc. byłych księży chciałoby być nadal kapłanami, będąc jednocześnie mężczyznami żonatymi. Wielu czeka na taką decyzję papieża, ufa i ma nadzieję, że kiedyś Kościół rzymski przyjmie ich punkt widzenia”. Tytuł rozmowy „Ksiądz pragnie żony” był jak najbardziej uzasadniony.
Może nadszedł czas, by wrócić do rzetelnej lektury książek historycznych (Ryś) i socjologicznych (Baniak), a wtedy może się okazać, że wywiad maltańskiego hierarchy okaże się interesującym głosem w naszej polskiej debacie. Jak się wydaje, na taką dyskusję właśnie dzisiaj jest najwyższa pora.
Jak zwykł mawiać wybitny historyk Kościoła katolickiego, amerykański jezuita John O’Malley, Kościół nigdy nie zmieniał się dobrowolnie, a wszelkie reformy podejmował pod wpływem nacisków zewnętrznych lub kryzysów wewnętrznych. Niewątpliwie taka jest obecna sytuacja katolicyzmu w skali globalnej, zwłaszcza jeśli chodzi o stan liczebny kleru.
Wystarczy przywołać pierwsze z brzegu dane dotyczące jeszcze do niedawna najbardziej katolickiego kraju, jakim była Irlandia. Dzisiaj stan irlandzkiego kleru wygląda wprost katastrofalnie: 15 proc. księży ma ponad 75 lat i nadal pracuje, ponad 25 proc. jest w wieku 60-75 lat, a zaledwie 2,5 proc. posługujących księży katolickich w Irlandii ma mniej niż 40 lat. Trudno się więc dziwić, że była prezydentka Irlandii Mary McAleese w pełni poparła tezy Scicluny.
Za kilka lat w Polsce będzie podobnie albo jeszcze gorzej. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia z galopującą sekularyzacją, zwłaszcza młodzieży, a z drugiej z prawdziwą zapaścią autorytetu biskupów i kleru.
Trudno obecny kryzys sprowadzać jedynie do bezwstydnego wprost upolitycznienia większości kleru oraz braku chęci rozliczenia pedofilskich przestępstw. Również wszechobecna hipokryzja dotycząca moralności kleru, a zwłaszcza zakłamania związanego z nieprzestrzeganiem celibatu ma w tym swój udział. Być może więc zdroworozsądkowy głos abpa Scicluny, wzywającego do rezygnacji z celibatu, powinien być podjęty jako jeden z możliwych środków zaradczych. Czy tak się stanie, na razie trudno powiedzieć. Nie jest jednak wykluczone, że to właśnie głos kardynała Grzegorza Rysia zabrzmi z mocą i to nie tylko w polskim Kościele.
Na zdjęciu: Najwyższy watykański śledczy ds. nadużyć seksualnych, maltański arcybiskup Charles Scicluna i papieski wysłannik Jordi Bertomeu podczas konferencji prasowej na temat nadużyć seksualnych w Kościele chilijskim, Nuncjatura Apostolska, Santiago, 19 czerwca 2018.
„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.
Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita, wyświęcony w 1983 roku. Opuścił stan duchowny w 2005 roku, wcześniej wielokrotnie dyscyplinowany i uciszany za krytyczne wypowiedzi o Kościele, Watykanie. Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym, konsekwencjami Holocaustu i możliwościami przezwyciężenia konfliktów religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.
Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita, wyświęcony w 1983 roku. Opuścił stan duchowny w 2005 roku, wcześniej wielokrotnie dyscyplinowany i uciszany za krytyczne wypowiedzi o Kościele, Watykanie. Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym, konsekwencjami Holocaustu i możliwościami przezwyciężenia konfliktów religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.
Komentarze