0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Marek Podmokly / Agencja GazetaMarek Podmokly / Age...

Nowy Sącz, wieczór wyborczy, biuro posła PiS Arkadiusza Mularczyka. Jego żona Iwona Mularczyk świętuje wraz z mężem zwycięstwo w I turze wyborów prezydenckich w Nowym Sączu. Jednak słaby wynik kandydatki PiS jest zaskoczeniem.

Partia Jarosława Kaczyńskiego od kilkunastu lat wygrywa w Nowym Sączu w cuglach wszystkie wybory. Miasto liczy ponad 80 tys. mieszkańców. Okręg Nowy Sącz w Sejmie reprezentuje aż ośmiu polityków Zjednoczonej Prawicy.

Tym razem, wbrew partyjnym dołom, centrala wystawiła na kandydatkę żonę znanego posła, o której w samym Nowym Sączu mało kto do tej pory słyszał. Jest nauczycielką historii w Zespole Szkół nr 4 w Nowym Sączu przy ul. Ducha Świętego. Ukończyła historię na UJ i studia podyplomowe z zarządzania.

W lipcu po decyzji centrali, że ma kandydować napisała na swoim profilu na FB: "Po głębszych analizach to Pan Prezes Jarosław Kaczyński zaproponował moją kandydaturę, która następnie została po dyskusji i głosowaniu zaakceptowana przez Komitet Polityczny PiS. W zaistniałej w Nowym Sączu sytuacji szukano lidera, który da miastu nowe świeże spojrzenie i wykorzysta jego potencjał w sprzyjającej koniunkturze politycznej. Uznano, że jestem taką osobą, a ja wyraziłam zgodę na kandydowanie na Prezydenta Miasta Nowego Sącza".

Działacze zbuntowali się i wystawili swoich kandydatów. Oficjalnie - bez poparcia PiS. Jednak są to kandydaci od wielu lat związani z PiS lub popierani przez Ryszarda Nowaka, prezydenta Nowego Sącza od 2006 roku - samorządową gwiazdę PiS.

I okazuje się, że centrala PiS na Nowogrodzkiej w Warszawie mogła przestrzelić. Iwona Mularczyk zwyciężyła, uzyskała w I turze 28,4 proc. - wynik o ponad 8 punktów procentowych gorszy od tego, który cztery lata temu uzyskał Ryszard Nowak.

Do tego w drugiej turze zmierzy się z Ludomirem Handzlem (teraz 25,78 proc.), który wtedy w drugiej turze przegrał z Nowakiem różnicą zaledwie 188 głosów.

Niewielka przewaga Iwony Mularczyk nad głównym kontrkandydatem powoduje, że PiS do końca nie może być spokojny o wyborczy sukces w swoim mateczniku.

Przeczytaj także:

Nowy Sącz bastionem PiS

Od 2005 roku PiS nie przegrał w Nowym Sączu żadnych wyborów. W wyborach parlamentarnych w 2015 roku zdobył ponad 50 proc. głosów. Nowy Sącz jest również największym miastem powiatowym, w którego fotelu prezydenckim zasiada kandydat PiS. I to nieprzerwanie od 2006 roku.

Od czasu wprowadzenia bezpośrednich wyborów prezydentów i burmistrzów miast, tylko raz się zdarzyło, by prezydentem Nowego Sącza nie został kandydat namaszczony przez Jarosława Kaczyńskiego. Wtedy również sądecka prawica poszła do wyborów podzielona, czego skutkiem było zwycięstwo w 2002 roku kandydata popieranego przez SLD-UP – Józefa Wiktora.

Wcześniej przez dwanaście lat na urząd prezydenta również wybierani byli kandydaci popierani przez Porozumienie Centrum, w tym m.in. Jerzy Gwiżdż, obecnie także kontrkandydat Iwony Mularczyk.

Z Sądecczyzny pochodzi dwóch ministrów w rządzie Mateusza Morawieckiego: Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, oraz Joachim Brudziński, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, minister spraw wewnętrznych i administracji.

Do Sądecczyzny słabość ma też Jarosław Kaczyński: Brudziński zabiera prezesa na wakacje w rejon Beskidu Sądeckiego. Prezes PiS w nieodległym od Nowego Sącza zamku w Niedzicy spotykał się z premierem Węgier Viktorem Orbánem. Kaczyński przyjeżdżał do Nowego Sącza podczas krynickiego Forum Ekonomicznego. Odwiedza również miasto tuż przed wyborami samorządowymi.

Wydawać by się mogło, że w październikowych wyborach lokalny PiS powinien kolejny raz rozgromić konkurentów. Coś jednak poszło nie tak.

Twierdza PiS się sypie

Nowosądeczanie długo czekają na informację, kto zostanie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w zbliżających się wyborach. Nazwisko nie pada na kolejnych konwencjach samorządowych, przez długie tygodnie w kuluarach krążą plotki o potencjalnych kandydaturach.

21 lipca oficjalnie o decyzji centrali informuje na Twitterze poseł Arkadiusz Mularczyk: „Gratuluję mojej małżonce Iwonie rekomendacji PiS na Prezydenta miasta Nowego Sącza. To wielki zaszczyt i zobowiązanie!”.

Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał.

“To nie była kandydatura oddolna, wychodząca z miasta, tylko nagle odgórnie rzucona w nasze środowisko, w nasze podwórko. Kompletnie nie wiedzieliśmy, co odpowiadać mediom. Informacja była taka, że to jest kandydatura, która została przez centralę zaakceptowana. Ale trudno mówić o akceptacji, jeżeli coś zostało narzucone” - mówi OKO.press Małgorzata Belska, była sekretarz miejskich struktur PiS w Nowym Sączu.

Belska postanawia działać i ogłasza swój start w wyborach z niezależnego komitetu. Dzień później Jarosław Kaczyński osobiście zawiesza ją w prawach członka PiS.

Na reakcję Kaczyńskiego nie czeka prezydent Ryszard Nowak, partyjny wyjadacz, który budował Kaczyńskiemu struktury w regionie jeszcze za czasów Porozumienia Centrum. W lipcu za pośrednictwem Facebooka informuje, że rezygnuje z partyjnej legitymacji. A na swojego następcę wyznacza Krzysztofa Głuca, wieloletniego dyrektora Sądeckich Wodociągów.

Nie mija miesiąc, a do stawki dołącza Jerzy Gwiżdż, obecny wiceprezydent miasta, dawny szef krajowego sztabu wyborczego Lecha Wałęsy oraz – podobnie jak Nowak - były członek Porozumienia Centrum.

Lokalny PiS ulega rozpadowi. Zawieszeni w prawach członków – z decyzji Kaczyńskiego – zostają kolejni działacze PiS. Tak stało się w przypadku m.in. Michała Kądziołki i Macieja Rogóża, którzy postanowili wystartować z list Krzysztofa Głuca do rady miasta. W minioną niedzielę zdobyli mandaty, a Głuc wprowadzi do rady 5 radnych.

Wszystko z powodu jednej kandydatki przywiezionej w teczce.

Kandydatka znanego męża

O Iwonie Mularczyk w świecie politycznym Nowego Sącza mało kto wcześniej słyszał. Nawet szef sztabu wyborczego PiS Tomasz Poręba przedstawia ją podczas pierwszego briefingu na rynku Nowego Sącza jako… Iwonę Wieczorek. A lokalni działacze kpią, że jej jedynym osiągnięciem jest znany mąż.

Podczas debaty przedwyborczej krytykuje głównego rywala w walce o głosy zwolenników PiS - Krzysztofa Głuca - za rzucanie słów na wiatr i pyta, skąd ten weźmie pieniądze na zrealizowanie obietnic wyborczych. Ale pytana o ocenę dwunastoletniej prezydentury Ryszarda Nowaka, robi unik: "Nie chcę odnosić się do tego, co było. (...) Jak my zaczniemy patrzeć na to, co było, to nigdy nie pójdziemy ani kroku do przodu".

W 2010 roku sam Arkadiusz Mularczyk był blisko wystartowania przeciwko Nowakowi. “Jest pewna grupa polityków, która mnie do tego nakłania. Myślę, że znając lokalne uwarunkowania, okoliczne gminy, miasta i wioski, mógłbym uczynić miasto stolicą regionu” – przyznawał.

W tym samym roku napisał w liście do prezesa Kaczyńskiego, że władze miasta "wielokrotnie naruszyły (…) elementarne normy etyczne w działalności publicznej".

W marcu 2018 skargę do Kaczyńskiego pisze również Piotr Naimski, poseł z Nowego Sącza i sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zarzuca w niej urzędującemu prezydentowi, że ten nie realizuje polityki "dobrej zmiany", ale uprawia prywatę. Kaczyńskiemu proponuje wtedy kandydaturę Małgorzaty Belskiej, byłej sekretarz struktur miejskich PiS - dzisiaj się od niej odcina.

Władza na włosku

W ostatnim tygodniu kampanii wyborczej do Nowego Sącza przyjeżdża prezes Kaczyński. “Kiedy wjeżdżałem do waszego miasta, widziałem plakaty tych, którzy powołują się na Prawo i Sprawiedliwość. Robią to całkowicie bezpodstawnie.

Ani pani Belska, ani pan Głuc, nie mają do tego żadnego prawa. Oni po prostu wystąpili przeciwko partii i przeciwko wielkiemu planowi dla Nowego Sącza i dla Polski” – grzmiał prezes z mównicy.

PiS ma się czego obawiać. Obok Iwony Mularczyk, do drugiej tury wyborów wszedł Ludomir Handzel. Sądecki milioner, obecnie prezes spółki telekomunikacyjnej Telbeskid, kapitał polityczny zbudował cztery lata temu, kiedy przegrał prezydenturę z Ryszardem Nowakiem różnicą zaledwie 188 głosów.

Sondaż przeprowadzony na zlecenie Radia Kraków wskazuje, że to on ma większą szanse w starciu z Iwoną Mularczyk. Wygrana w wyborach może przeważyć również przy tworzeniu koalicji do Rady Miasta. W tej Prawo i Sprawiedliwość uzyskało o jeden mandat mniej niż cztery lata temu.

Krzysztof Głuc uzyskał trzeci wynik w wyborach. Od tego, komu udzieli poparcia, może zależeć ostateczny wynik wyborów. 26 października oświadczył, że nie zamierza udzielać oficjalnego poparcia żadnemu z kandydatów. "Ja nie jestem właścicielem głosów, nie mam wręcz prawa do tego, by je komuś przekazywać. Jestem natomiast przekonany, że mieszkańcy wybiorą mądrze".

Pytamy, czy żałuje, że nie otrzymał wsparcia PiS. Z nim mógłby liczyć na zwycięstwo nawet w I turze. “Tak podobno mówią, ale to jest gdybanie. Nikt tego nie jest w stanie udowodnić. Podchodzę do tego z rezerwą. Jestem bardzo zadowolony, że wystartowałem z własnym komitetem” - mówi Głuc. W wyborach został radnym miasta.

Małgorzata Belska, również niedoszła kandydatka PiS, zajmuje piąte miejsce w wyborach. Do partii już nie wróci - angażuje się w tworzenie w mieście ruchów miejskich.

Mimo wielu prób, nie udało nam się porozmawiać z Iwoną Mularczyk.

Współpraca: Konrad Szczygieł

Komentarze