0:00
0:00

0:00

"Kaczyński nam się tym wyskokiem w Sejmie przyłożył, zrobił reklamę. Wielu ludzi podpisując się mówiło mi: ja nie jestem żadna hołota" - mówi OKO.press Beata Jabłońska, która mimo niechęci do partii politycznych, zbierała podpisy pod kandydaturą Rafała Trzaskowskiego.

Rozmawiamy o rządach PiS, o polityce, o życiu w Warkałach i w Paryżu. Sołtyska, radna, aktywistka, uczestniczka protestów, ostatnio szyła maseczki... "Trafił pan z wywiadem na ciężką osobę, bo wszędzie mnie pełno. Ale robię to wszystko z lekkim sercem, aż się cieszę, że mogę to powiedzieć".

Jonkowo, godz. 12:30: "Ale żeby partia polityczna podzieliła ludzi?!"

Sobotnie (6 czerwca) południe na rynku w podolsztynskim Jonkowie. Naprzeciwko największego sklepu w tej dużej wsi i siedzibie siedmiotysięcznej gminy, obok szarego auta z małym plakatem "Rafał Trzaskowski" i deklaracją "Mam dość podziałów, nienawiści i kłamstw", stoi Beata Jabłońska z listami poparcia dla kandydata Koalicji Obywatelskiej.

Podchodzą dwie panie około pięćdziesiątki. Gdy wpisują swoje dane okazuje się, że obie to Beaty.

"Jak wszystkie Beaty, to wszystkie" - śmieje się Jabłońska.

Druga Beata do mnie: "Solidarność jajników, proszę szanownego pana".

Trzecia Beata woła do starszej pani:

"Chodź mamcia, podpisuj. Będziemy popierać hołotę".

Zagaduję Beatę Jabłońską. Od czasu do czasu musimy przerwać, bo podchodzi kolejna osoba.

Beata Jabłońska: Kaczyński nam się tym wyskokiem w Sejmie przyłożył, zrobił dobrą reklamę. Wielu ludzi podpisując się mówiło mi: ja nie jestem żadna hołota. No bo jak można tak powiedzieć w parlamencie do posłów, którzy są reprezentantami naszych wszystkich regionów?

Wyzywać ich, to wyzywać nas.

Słyszałam, jak w RMF FM Morawiecki powiedział, że czasami trzeba powiedzieć coś tak po męsku.

No bardzo przepraszam! To jest po męsku?

W parlamencie chyba obowiązuje szacunek dla kobiet, w ogóle dla drugiej osoby. Jak ktoś przemawia, to się słucha, a nie odwraca plecami. Gliński, minister kultury - kultury! - też odwrócił się pupą do Barbary Nowackiej. Wysoka kultura posłów PiS.

Pani jest członkinią Platformy Obywatelskiej?

Ależ skąd. Nigdy nie byłam w żadnej partii. Partie to dla mnie są podejrzane. Listę do podpisów pobrałam ze strony Rafała Trzaskowskiego.

To czemu pani to robi?

Bo tak jak napisałam, mam dość podziałów, nienawiści i kłamstw. Nie chcę już rządów PiS i tego prezydenta Dudy. Protestowałam 16 maja w Warszawie na Placu Zamkowym, miałam szczęście, bo akurat robiłam zdjęcie i nie znalazłam się w kotle, jaki zrobiła ludziom policja. Jak były inne protesty w obronie sądów, to zawsze brałam udział, ostatnio jak broniliśmy naszego sędziego Pawła Juszczyszyna.

Najgorsze jest to, że tak nas poróżniła partia PiS! Nikt by się tego nie spodziewał. Rozumiem, gdyby przyjaciel przyjaciela okradł, czy obraził, to co innego,

ale żeby partia polityczna podzieliła ludzi?!

Nawet i u mnie w rodzinie. Podszedł do mnie jakiś pan też podpisać Trzaskowskiemu. I mówi, że poróżnił się ze swoim przyjacielem od kilkudziesięciu lat, bo nie mógł mu pewnych rzeczy przetłumaczyć.

Podszedł inny pan z Jonkowa, znam go osobiście.

"Na kogo pani tam zbiera? Na Trzaskowskiego. Co?! Na bandę złodziei, na bandytów?

A kogo oni zabili? - pytam.

A po drugie żaden Trzaskowski, dalej zbieracie na Kidawę-Błońską. Trzaskowski nie ma zarejestrowanego komitetu".

PiS to jest stan umysłu, wierzą we wszystko, co powie TVP. I idzie taka fama: nie głosujcie na opozycję, nie warto, nie warto, jesteście przygwożdżeni. A właśnie że nie!

I dlatego zależy mi na tym, by ten przekaz poszedł do wszystkich, którzy czują w sobie walkę o demokrację. Musimy ją zacząć od niszy, od podstaw, od wiosek. Byłam sołtyską w Warkałach ostatnich dwóch kadencji, byłam radną gminy Jonkowo. A wcześniej organizowałam takie spotkania dla sąsiadów.

Coś takiego jest. Coś muszę robić dla kogoś. Teraz też szyłam maseczki, pieniądze zbierałam, ponad 10 tys. dla szpitala w Olsztynie. Bo chodzi o to, żeby nie siedzieć w domu, nikt za nas pewnych spraw nie zrobi. Nie jestem krawcową, ale szyłam te maseczki.

W każdej Orkiestrze Świątecznej Pomocy biorę udział. Jeśli dam cegiełkę swojego czasu, to komuś to pomoże.

Mogłabym dzisiaj trochę pospać, posprzątać sobie i z kawką pooglądać telewizję śniadaniową. Ale nie, pojechałam do Jonkowa.

Co to były za spotkania dla sąsiadów?

U nas w Warkałach i innych miejscowościach ludzie się budują, sadzą te tuje, robią wysokie płoty. Chciałabym, żebyśmy nie udawali, że się nie znamy, nikt się sąsiada o zdrowie nie zapyta i co słychać. Jak w blokowiskach, gdzie się nawet "dzień dobry" nie mówi.

Jak myśmy się zagalopowali. Tylko gonitwa, pieniądze, pieniądze, pieniądze, kariera, kariera, ale jest coś oprócz tego, coś ludzkiego.

Tak jak kiedyś było, że jeden drugiemu pomagał. Pan pamięta jak było kiedyś? To jest po prostu przepaść. Dlatego wyszłam z inicjatywą, żeby tych ludzi jakoś pojednać, jest sąsiad obok, może ma takie same hobby jak ty, starsze panie mogłyby razem robić rękodzieło. I to wyszło.

Mój mąż czasem się śmieje, że nie wiem, czy jesteś jeszcze moją żoną, bo więcej nie byłam w domu, niż byłam. Ale mnie wspiera cały czas. Tak samo jak byłam samorządowcem, to też mnie wspierał.

Tak wyszło, trafił pan z wywiadem na ciężką osobę, bo wszędzie mnie pełno. Ale robię to wszystko z lekkim sercem, aż się cieszę, że mogę to powiedzieć w OKO.press, bo tego na zewnątrz nie widać.

My Polacy nie potrafimy się chwalić, wolimy narzekać, o jak nam źle! Może trzeba zacząć się chwalić?

Tego się trochę nauczyłam za granicą. We Francji jest takie otwarcie. Paryż jest metropolią, znałam tam różnych ludzi, czy to osoba homoseksualna, czy innej religii albo czarna, naprawdę wszyscy byliśmy ludźmi. Chcieliśmy tego samego: zarobić pieniądze, fajnie żyć, rozwijać się przy okazji. Ja na przykład skończyłam w Paryżu filozofię eksternistycznie na oddziale KUL. Nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby nas podzielić politycznie, nie było takiej sekty, takiego fanatyzmu, chociaż mają Marine Le Pen, ultra droite, skrajna prawica, nadaje na tym samym tonie co PiS.

Tą "chamską hołotą" w Sejmie Kaczyński zrobił opozycji przysługę?

Ale wie pan, że tak. Mój starszy syn, 16 lat, który chce iść na prawo mówi: "mama, bez sensu to jest, nigdy się nie zniżę do poziomu tych ludzi, a to oni powinny dawać mi przykład". Mam też młodszego syna (pauza).

Opowiem panu takie curiosum. W 2008 roku wróciliśmy z zagranicy, po latach w Londynie i Paryżu, siedziałam z młodszym jeszcze w domu i tak sobie pomyślałam, że znam parę języków, ale fajnie byłoby się nauczyć jeszcze jakiegoś. Mandaryński? Okazało się troszeczkę za ciężko. To może migowy, to jest taki fajny język? I zaczęłam się uczyć, przez internet oczywiście, to był luty 2010, a 6 kwietnia dostałam diagnozę, że nasz synek jest słabosłyszący.

Wstrząs, nogi się uginają. Pytam, co mam robić? A lekarz tak na zimno: proszę pani, tu już nic nie da się zrobić... Może to mnie jakoś wzmocniło?

I na zasadzie własnej rehabilitacji, że skoro spotkało mnie nieszczęście, to będę robić coś dla innych.

Przerywamy rozmowę. Podjeżdża młody mężczyzna. Dialog:

"Żona mi kazała się podpisać.

Jeśli żona panu kazała, to ja z przyjemnością pana przyjmę w moje pielesze.

Mogę nie wysiadać?

Drive through? Pan z Jonkowa?

Tak".

A gdyby w takiej sytuacji jak Trzaskowski znalazł się Hołownia czy Biedroń, też by pani zbierała?

Jeśli nie byłoby innej opcji, to wszystko, aby nie Duda, aby nie PiS. Ja jestem bardzo liberalna. Nie wolno nikomu zaglądać do łóżka, jestem po prostu otwarta.

Zostawmy Bogu to, co Boga, a dla ludzi to, co ludzkie, i nie mieszajmy.

Ja jestem nawet za tym, żeby rozdzielić Kościół od polityki, bo to nie idzie w parze i zawsze interesy Kościoła będą kolidowały.

Trochę nie mogę się połapać w pani biografii.

Po ukończeniu szkoły wyjechałam, jak to się mówi, za chlebem, za lepszym jutrem, do Londynu. Gdy wracałam do Anglii z odwiedzin w Polsce, dostałam tzw. misia, czyli zakaz wjazdu. Mówię, jaki jest sens wracać do domu? Okazało się, że mogę jechać do Paryża. I tam spędziłam kolejne lata. Ale były dzieci, zdecydowaliśmy się z mężem wracać. Zamieszkaliśmy w Warkałach, tuż pod Olsztynem.

Strony rodzinne?

Nie, ja jestem z Ełku. Jeszcze we Francji stwierdziłam, że stworzenie nowego województwa warmińsko-mazurskiego otworzy nowe możliwości, będą pieniądze rozwojowe, dlatego tutaj kupiliśmy działkę. Pracuję w dużej firmie zagranicznej, zajmuję się sprzedażą opon, prowadzę sprzedaż internetową w krajach francuskojęzycznych. Mąż ma swoją działalność, jest stolarzem.

O PiS niczego dobrego pani nie powie? O Dudzie?

A pan może z TVP? (śmiech). 500 plus to nie jest żaden program socjalny dla naprawdę potrzebujących, to przekupstwo, jak 13. emerytura. Najpierw nam zabierają podatki, a potem dają prezenty.

A na Dudę szkoda słów.

A inni kandydaci?

W Trzaskowskim podoba mi się sposób bycia, otwartość, elokwencja, znajomość języków, prawdziwa, a nie taka, jak u Dudy. Hołownia podobał mi się na początku, ale teraz coś nieładnie powiedział o Trzaskowskim, widać, że czuje zagrożenie. On jest związany z religią, to powinien szanować nawet rywala, nie warto też palić mostów, bo będzie II tura. U Biedronia zgadzam się z rozdzieleniem polityki od Kościoła. Z kandydatów na kandydata podobał mi się bardzo pan Jaśkowiak, mówił co myśli, no ale wybrali panią Kidawę-Błońską, to już zamknięty rozdział.

Od Trzaskowskiego bije power, entuzjazm. Żeby tylko tego nie zepsuć, żeby nie powiedział czegoś niepotrzebnego.

My wyborcy, musimy okazywać swoje oczekiwania. I pilnować tych kandydatów, te partie, bo ja nie mam zaufania do partii. Choć Platforma na pewno nie jest tak groźna jak PiS. Chyba nikomu się nie śniło, panu też się nie śniło, co ten Kaczyński będzie wyprawiać, prawda?

Podchodzi mężczyzna. Podpisuje się, ale nie pamięta peselu. Dopytuje żony, czy ma na końcu 34 czy 43.

"I tak tego nie sprawdzą - mówi.

"Trzaskowskiemu wszystko sprawdzą. Proszę do mnie zadzwonić z domu, to uzupełnię" (zadzwonił).

Olsztyn 22:30. "Jestem zszokowana, wszyscy chcą podpisywać"

Późnym wieczorem rozmawiamy znowu. Beata Jabłońska wysyła mi swoje zdjęcie z Olsztyna, dokąd pojechała na wieczorny protest pod hasłem Strajk Generalny przeciwko rządom PiS:

"Kończę zbierać podpisy na Starówce. Jestem zszokowana, ludzie nas szukają, wszyscy się dopytują, gdzie ktoś zbiera podpisy.

Usiedliśmy sobie na kawę, ale ludzie i tak podchodzą do stolika, czy mogą się wpisać Trzaskowskiemu.

Aż mi zabrakło formularzy, pożyczyłam od kolegi. U siebie we wsi zbiorę jeszcze trochę, razem z Jonkowem i Olsztynem będzie co najmniej 150.

Takich miejsc jak Jonkowo są tysiące, wystarczy jedna, dwie osoby, żeby do nich dotrzeć. Dobry moment, bo ludzie nie wiedzą, na kogo głosować. Bo dla widzów TVP wybór jest albo PiS, albo PiS [śmiech].

PS. O 10. rano w niedzielę 7 czerwca Rafał Trzaskowski poinformował w Tarnowie, że uzbierał 130 tys, podpisów, a o 14:30 jego sztab podał, że jest ich już ponad 215 tysięcy. Będą zbierane dalej aż do środy 10 czerwca, Trzaskowski apeluje, by było ich jak najwięcej.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze