Według amerykańskiej prasy wywiad USA pozwolił Ukrainie skutecznie atakować rosyjskie ruchome punkty dowodzenia — i zatopić „Moskwę". Dotychczas Amerykanie twierdzili, że tego nie robią. Takie wiadomości nakręcą propagandę Putina, że Rosja broni się przed USA. Daniel Rotfeld: Czy to oznacza zaangażowanie w wojnę?
Amerykański wywiad dostarczył Ukrainie informacji pozwalających zlokalizować i zabić rosyjskich generałów — twierdzi „The New York Times”, powołując się na anonimowe źródła w amerykańskim wywiadzie.
Od rozpoczęcia inwazji rosyjskiej na Ukrainę 24 lutego 2022 r. zginęło co najmniej 12 rosyjskich generałów. Ukraińcy zniszczyli też co najmniej 31 mobilnych punktów dowodzenia — często za pomocą precyzyjnych, chirurgicznych uderzeń. Np. 23 kwietnia pod okupowanym Chersoniem w zbombardowanym dowództwie rosyjskiej 49 Armii zginęło 2 generałów, a trzeci został ranny.
Jeszcze 1 maja były głównodowodzący NATO w Europie James Stavridis mówił „Newsweekowi”, że utrata tak wielu wysokich rangą dowodców świadczy od „zadziwiającej niekompetencji” Rosjan.
Informacje „New York Timesa” wyjaśniają sekret. Amerykanie dostarczali Ukrainie na bieżąco dokładnych informacji o położeniu rosyjskich mobilnych centrów dowodzenia — które często zmieniają położenie. W połączeniu z danymi, które zdobył ukraiński wywiad, wystarczało to do przeprowadzenia precyzyjnych ataków artyleryjskich. To w nich w większości ginęli rosyjscy oficerowie (co najmniej jeden padł ofiarą snajpera).
Według amerykańskiego dziennika dane dostarczone przez wywiad USA „odegrały decydującą rolę” na froncie.
Amerykanie udostępniają też Ukrainie dane wywiadowcze na „bezprecedensową skalę”.
Rzecznik Pentagonu John F. Kirby odmówił potwierdzenia szczegółów doniesień dziennika. Przyznał jednak, że USA „dostarczają Ukrainie informacji wywiadowczych, których może użyć, żeby się bronić”.
Po publikacji rzeczniczka National Security Council — Rady Bezpieczeństwa Narodowego — zaprzeczyła, że informacje były dostarczane „z intencją zabicia rosyjskich generałów”. „Wiemy, że Zachód pomaga Ukrainie wywiadowczo” — skomentował rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow. „Nasza armia doskonale zdaje sobie sprawę, że Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, i pozostali członkowie NATO na bieżąco przekazują informacje wywiadowcze i inne parametry ukraińskim siłom zbrojnym”.
Według „New York Post” wywiad USA dostarczył także dokładne dane dotyczące położenia krążownika „Moskwa”, co pozwoliło Ukraińcom go zatopić.
Amerykański wywiad pomaga Ukrainie od początku wojny — a bardzo prawdopodobne, że robił to jeszcze zanim się zaczęła.
Dostarczyli np. Ukraińcom dokładnych informacji o rosyjskim desancie na lotnisko w Hostomelu pod Kijowem, co pozwoliło przygotować skuteczną obronę.
W pierwszych dniach konfliktu Amerykanie twierdzili jednak, że nie dostarczają Ukraińcom informacji pozwalających na namierzanie przeciwnika „w czasie rzeczywistym” bezpośrednio na polu walki.
„Nie robimy tego, ponieważ stanowiłoby to przekroczenie granicy oddzielającej nas od bezpośredniego udziału w wojnie” — mówił 3 marca 2022 r. w telewizji MSNBC kongresman Adam Smith, członek Komitetu ds. Sił Zbrojnych w Kongresie USA.
We wcześniejszych konfliktach Amerykanie zazwyczaj nie udzielali partnerom informacji wywiadowczych, umożliwiających np. zlokalizowanie przeciwnika na polu walki.
Np. w Afganistanie siły USA rzadko dostarczały takich informacji żołnierzom afgańskim walczącym z Talibami. Robiły to wówczas, kiedy w pobliżu byli Amerykanie, którzy mogli potwierdzić — a czasami po prostu widzieć — cele. USA twierdziły, że w ten sposób ograniczają liczbę ofiar wśród cywilów. Możliwe jednak, że także miały ograniczone zaufanie do afgańskich partnerów i niekoniecznie chciały im ujawniać pełne możliwości amerykańskiego wywiadu.
Szybko jednak Amerykanie zaczęli dostarczać Ukraińcom coraz więcej informacji wywiadowczych.
Jeszcze w lutym 2022 r., przed wybuchem wojny, wzdłuż granic państw NATO sąsiadujących z Ukrainą rozlokowano samoloty i drony służące do elektronicznego zwiadu — m.in. drony MQ-9 „Reaper” oraz samoloty Boeing RC-135 „Rivet Joints” oraz Boeing E-3 Sentry „AWACS”.
Według anonimowych informatorów serwisu „The Intercept”, oficerów amerykańskiego wywiadu, za pomocą tych maszyn przechwytywano rosyjską komunikację wojskową.
W marcu 2022 r. loty odbywały się jednak wyłącznie na terytorium krajów NATO oraz nad Morzem Czarnym. Samoloty nie wkraczały w ukraińską przestrzeń powietrzną — w obawie przed sprowokowaniem wojny NATO z Rosją.
Według amerykańskich oficerów wywiadu jeszcze w drugiej połowie marca 2022 r. USA udostępniały Ukraińcom tylko opracowane raporty wywiadowcze. Nie przekazywały im na bieżąco np. danych wideo oraz przechwyconej rosyjskiej komunikacji wojskowej. Amerykanie zazwyczaj nie udzielają partnerom informacji o źródłach i sposobach pozyskania informacji.
Wzdłuż granic Ukrainy USA rozmieściły także liczne drony mające możliwości bojowe.
Zaangażowanie amerykańskiego wywiadu w Ukrainie zaczęło się tuż po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r.
16 marca 2022 r. portal Yahoo opublikował ekskluzywny materiał o szczegółach prowadzonego przez CIA programu treningowego dla ukraińskiej armii i wywiadu.
Specjaliści z CIA — albo prywatne firmy współpracujące z agencją — szkoliły Ukraińców m.in. technikach prowadzenia walki przez snajperów, używaniu przeciwpancernych rakiet „Javelin” oraz komunikacji na polu walki. Rosjanie oślepiali wówczas ukraińskich snajperów laserami — według Yahoo amerykańscy eksperci nauczyli ich bronić się przed tym.
W 2015 r. CIA uruchomiło niezależnie kolejny program szkoleniowy dla ukraińskiego wywiadu i sił specjalnych — m.in. o technikach kamuflażu i nowoczesnych technologiach komunikacji. Instruktorzy CIA szkolili także armię ukraińską walczącą z separatystami w Donbasie i w Ługańsku. Oba te programy były tajne, w odróżnieniu od oficjalnego, jawnego systemu szkolenia i wsparcia USA dla armii ukraińskiej.
Było to nowe i trudne doświadczenie dla CIA, przyzwyczajonej wcześniej do walki z Talibami i terrorystami na Bliskim Wschodzie. Rosjanie byli znacznie trudniejszym przeciwnikiem — używali np. dronów i sygnałów z telefonów komórkowych ukraińskich żołnierzy do wyznaczania celów dla własnej artylerii. Jak się okazuje, i z tym Amerykanie potrafili sobie poradzić.
Czy Amerykanie przekroczyli „czerwoną linię”, która dzieli wsparcie dla Ukrainy od bezpośredniego zaangażowania w wojnę?
„Sam sobie zadaję to pytanie” — mówi OKO.press prof. Daniel Rotfeld, były minister spraw zagranicznych. „Nikt nie zdefiniował, jak ta linia przebiega. Ona zresztą zmienia się w czasie. Spodziewam się, że czymś nieprzekraczalnym — co przyrzekli Amerykanie sami sobie i o czym poinformowali Rosję — jest bezpośrednie zaangażowanie ich żołnierzy w konflikt".
Prof. Rotfeld zwraca jednak uwagę, że jeszcze kilka tygodni temu USA i sojusznicy z NATO wysyłali na Ukrainę tylko broń strzelecką — jako „obronną”.
„Po ludobójstwie w Buczy i w innych miejscach NATO zmieniło jednak swój stosunek do wysyłania broni ciężkiej. Prawdopodobnie ta zmiana dotyczy także stosunku do informacji wywiadowczych".
„Myślę jednak, że to jeszcze mieści się w ramach wyznaczonej przez same NATO powściągliwości”
— konkluduje.
Tradycyjnie Francja i Niemcy są najbardziej powściągliwe, uważają, że jest to możliwe tylko po uzyskaniu mandatu Narodów Zjednoczonych. USA i Wielka Brytania są zdania, że w szczególnych sytuacjach można użyć siły — tak jak w czasie wojny w Bośni i Hercegowinie 1995 roku. Warunki, jakie się wymienia, obejmują sytuacje wojen czy konfliktów, które mogą grozić atakiem na terytorium państwa członkowskiego. NATO mogłoby także interweniować, żeby powstrzymać katastrofę humanitarną, uniemożliwić proliferację (rozprzestrzenianie broni masowego rażenia), reagować na terroryzm, unikać lub łagodzić ludobójczą przemoc. Interwencja, o której tu mowa obejmowałaby udział żołnierzy NATO.
W Ukrainie mamy do czynienia — przynajmniej na razie — z potężnym wsparciem sprzętu militarnego oraz wsparciem wywiadowczym, które — jak widać — może mieć duże znaczenie dla przebiegu wojny.
Informacje o bezpośrednim udziale USA w wojnie w Ukrainie mogą wzmacniać oddziaływanie rosyjskiej propagandy, według której atak na Ukrainę jest odpowiedzią na zagrożenie ze strony USA czy NATO. Tymczasem, jak wynika z telefonicznego sondażu ośrodka badawczego Russian Field przeprowadzonego w 8 okręgach federalnych Rosji i — analizowanej osobno — Moskwie tuż po wybuchu wojny, propaganda była już wtedy wyjątkowo skuteczna.
Ankieterzy pytali, kto jest odpowiedzialny za kryzys w relacjach z Ukrainą. Podano pięć odpowiedzi: Rosja, republiki w Donbasie [Ługańska i Doniecka], USA, NATO, Ukraina, można było wybrać dwie (dlatego wyniki nie sumują się do 100 proc.).
Na wykresie poniżej połączyliśmy (w ślad za analizą Russian Field) wskazania na Rosję i republiki separatystyczne oraz USA i NATO.
Średnie wskazanie - licząc po okręgach - na odpowiedzialność Zachodu (NATO + USA) wyniosło 89 proc.; Rosję (z prorosyjskimi separatystami) wskazało 19 proc.; Ukrainę 28 proc.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze