0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Przemek Wierzchowski / Agencja GazetaPrzemek Wierzchowski...

Trybunał Konstytucyjny ostatecznie rozmontował 17 stycznia 2019 głośną nowelizację ustawy o IPN, uchwaloną w styczniu 2018 roku, wyrzucając do kosza paragrafy, przeciwko którym protestowali polscy Ukraińcy, wielu historyków i przedstawicieli ruchów obywatelskich oraz władze Ukrainy.

Pierwszym etapem rozmontowywania szkodliwego dla interesów Polski prawa była decyzja Sejmu RP w lipcu 2018, wycofująca w ekspresowym tempie te zapisy nowelizacji, które umożliwiały karanie więzieniem za przypisywanie niektórym Polakom, nawet zgodnie z prawdą, współudziału w Holocauście. Było to wynikiem protestów Stanów Zjednoczonych i Izraela. Izrael zasugerował, iż nowe prawo może spowodować nawet odwołanie ambasadora.

Równie mocny sprzeciw wobec nowelizacji ustawy wyraził Kijów. Lecz Ukraina nie ma tak mocnych kart przetargowych jak Izrael i USA, więc protesty, równie uzasadnione jak izraelskie i amerykańskie, spotkały się ze wzruszeniem ramion.

Dyrektorka Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz pisała:

„Jakikolwiek kompromis, pozytywny krok w stronę Kijowa, zaczął być traktowany przez polityków PiS jako upokorzenie, wręcz skaza na honorze Rzeczpospolitej”.

Teraz sędziowie TK uznali za niekonstytucyjne użyte w ustawie pojęcia „ukraińscy nacjonaliści” oraz „Małopolska Wschodnia”: „Jest to o tyle istotne, że zakwestionowane przepisy są ściśle powiązane z art. 55 ustawy o IPN, czyli przepisem zawierającym normę karną, zgodnie z którą, kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom, o których mowa w art. 1 pkt 1 tej ustawy, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Ukraina potrzebna Europie

Autorem ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o IPN był resort sprawiedliwości. Patronował jej osobiście wiceminister Patryk Jaki. Zmieniona ustawa została przyjęta przez Sejm i Senat RP i podpisana przez Andrzeja Dudę. Równolegle urząd prezydencki skierował nowe prawo do Trybunału Konstytucyjnego.

Z jednej więc strony Duda posłusznie wypełnił polityczne zapotrzebowanie obozu rządzącego, a z drugiej – jak najbardziej słusznie – miał świadomość dewastacyjnych dla prawdy historycznej i obrazu Polski w świecie skutków nowelizacji.

Jeszcze podczas wydarzeń na kijowskim Majdanie odwiedzający wówczas Kijów Jarosław Kaczyński mówił: „Brak delegacji polskich władz [na Majdan] jest olbrzymim błędem rządu Donalda Tuska i polskiego MSZ”. Zapewniał, że Ukraina jest potrzebna Polsce i Europie i jak najszybciej winna się znaleźć w EU. Lecz kiedy PiS doszło do władzy, lęk przed utratą poparcia środowisk kresowiaków i nacjonalistów oraz obawa, iż na prawicy może powstać konkurencyjny ośrodek polityczny, sprawiły, iż partia rządząca i jej sojusznicy zmienili retorykę. Polska przestała stawiać na europeizację Ukrainy.

Swoje dołożył konflikt Warszawy z Brukselą. Polska przestała być dla Ukrainy wzorem do naśladownictwa, zaś nowelizacja ustawy o IPN skutkowała np. zakazem ekshumacji polskich ofiar II wojny światowej na Ukrainie i kolejną odsłoną sporu o lwowski Cmentarz Orląt.

Winni nacjonaliści od Kukiza

Paragrafy o „nacjonalistach ukraińskich” i „Małopolsce Wschodniej” włożył do ustawy poseł Tomasz Rzymkowski z Kukiz’15. Poprzedzała to parlamentarna i medialna wrzawa jego klubowych kolegów, ostrzegających przed tzw. „banderyzmem”.

Art. 2a. Zbrodniami ukraińskich nacjonalistów i członków ukraińskich formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą Niemiecką, w rozumieniu ustawy, są czyny popełnione przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-1950, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności. Zbrodnią ukraińskich nacjonalistów i członków ukraińskich formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą Niemiecką jest również udział w eksterminacji ludności żydowskiej oraz ludobójstwie na obywatelach II Rzeczypospolitej na terenach Wołynia i Małopolski Wschodniej.

W czerwcu 2017 roku Paweł Kukiz, który zaprosił na listy wyborcze nacjonalistów m.in. z Ruchu Narodowego, ogłosił w radiu RMF FM:

„Rozpoczynają się banderowskie parady w Przemyślu. Takie zdarzenia nie są spenalizowane. Można sobie spokojnie chodzić z tą symboliką w Polsce, np. flagą czerwono-czarną, a cmentarze banderowskie stają się przedmiotami kultu. Jeszcze jeden krok, a Ukraińcy będą mogli jeździć po Polsce w mundurach SS-Galizien”.

Poseł Kukiz'15 Marek Jakubiak mówił publicznie: „Ta ustawa powinna być procedowana tak jak inne wasze ustawy, w ciągu dwóch dni. Nie bójcie się Ukraińców!”. Posłanka Elżbieta Zielińska (wówczas Borowska), też z Kukiz'15, oznajmiła: „Ukraińcy potrzebują więcej czasu, ale nie by zrozumieć, jak bolesne są dla nas tamte wydarzenia, ale by wyedukować nowe, młode pokolenie banderowców, co czynią cały czas”.

Poseł Rzymkowski jest absolwentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i doktorem nauk prawnych, a podczas studiów przewodził klubowi „Vade Mecum”, z którego wywodzi się wielu działaczy nacjonalistycznych, w tym członkowie władz faszyzującego ONR.

W „Vade Mecum” był dzisiejszy wojewoda lubelski Przemysław Czarnek, również prawnik i absolwent KUL. Zasłynął m.in. atakami na lubelski Marsz Równości oraz doniesieniem do prokuratury na przewodniczącego lubelskiego Towarzystwa Ukraińskiego, dr. Grzegorza Kuprianowicza (sylwetka w Alfabecie Buntu).

Podczas uroczystości żałobnych w Sahryniu Kuprianowicz przypomniał zbrodnię polskich oddziałów partyzanckich AK i Batalionów Chłopskich na cywilnej ludności ukraińskiej Chełmszczyzny. (W marcu 1944 roku) odziały Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich spacyfikowały polsko-ukraińską wieś Sahryń na Chełmszczyźnie. Zabito 606 ludzi, w tym prawie 400 kobiet i dzieci.)

Czarnek uznał, iż Kuprianowicz powinien być ukarany za znieważenie narodu polskiego. Podstawę prawną znalazł w zakwestionowanych właśnie przez TK „ukraińskich paragrafach” znowelizowanej ustawy o IPN. W grudniu 2018 roku śledztwo umorzono.

Rzymkowski był członkiem władz Ruchu Narodowego, współzakładał stowarzyszenie Endecja, a dzisiaj należy do kierownictwa Unii Polityki Realnej. Angażował się w upamiętnienie Brygady Świętokrzyskiej, podczas II wojny światowej partyzanckiej formacji wywodzącej się z Narodowych Sił Zbrojnych i kolaborującej z hitlerowcami.

Apelował, by władze Republiki Południowej Afryki zwolniły z więzienia Janusza Walusia, polskiego emigranta i członka faszyzujących, rasistowskich organizacji w RPA, zabójcy Chrisa Haniego, jednego z czarnoskórych liderów Afrykańskiego Kongresu Narodowego.

Utrzymywał, że izraelskie protesty dotyczące nowelizacji ustawy o IPN mają w tle „reprywatyzację majątku żydowskiego w Polsce”. Nazywał Ukrainę państwem owładniętym faszyzmem, a kiedy dla Ukraińców zniesiono obowiązki, wizowe mówił o „oblężeniu granicy”.

Poseł Rzymkowski skłamał

Kiedy Rzymkowski prezentował Sejmowi nowelizację ustawy o IPN, przemawiał do niemal pustej sali, co dowodzi znaczenia, jakie posłowie wszystkich ugrupowań przywiązywali do zmiany prawa. Podczas kadłubowej debaty poseł Kukiz’15 świadomie posłużył się kłamstwem.

Uzasadniając konieczność przyjęcia antyukraińskich zapisów, mówił z trybuny w styczniu 2018 roku: „Wczoraj miała miejsce rozprawa przed Sądem Rejonowym w Przemyślu. Ukrainiec pozwany z powodu agresji fizycznej wobec obywatela polskiego, zerwał z niego koszulkę z napisem „Wołyń - pamiętamy”, a pytany przez polski sąd, dlaczego to zrobił, powiedział, że nie godzi się na atak na jego bohatera narodowego, którym jest Stefan Bandera”.

Tymczasem przemyska rozprawa dotyczyła ataku polskich nacjonalistów na polsko-ukraińską procesję religijną, idącą w 2016 roku na cmentarz w Pikulicach. Procesję zorganizowano w hołdzie dla poległych Strzelców Siczowych, ukraińskich sojuszników Józefa Piłsudskiego w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Rzymkowski nigdy publicznie nie sprostował sejmowych kłamstw.

Ukraina „nie uznaje języka zakazów i ograniczania”

Rok temu na przyjętą przez parlament i podpisaną przez Andrzeja Dudę nowelizację ustawy o IPN zareagował minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin. Napisał na Twiterze: „Celem polskiego parlamentu nie jest dyskusja o prawdzie historycznej, lecz budowa mitologii historycznej. Wprowadzenie na poziom prawny terminu »zbrodnie ukraińskich nacjonalistów« wzmacnia jednostronne stereotypy i prowokuje reakcję. Idea uznania jakiś narodów za zbrodnicze prowadzi donikąd”.

Klimkin dodał, że Ukraina „nie uznaje języka zakazów i ograniczania” wolności wypowiedzi i jest za „obiektywnym dialogiem z Polską”. Prezydent Petro Poroszenko napisał na Facebooku: „Jestem głęboko zaniepokojony decyzją polskiego parlamentu. Prawda historyczna potrzebuje otwartej rozmowy, a nie zakazów”. Szefowa parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Hanna Hopko uznała, że nowelizacja ustawy o IPN szkodzi przede wszystkim Polsce. „Czy musimy przypominać o obozie koncentracyjnym w polskim Jaworznie? Czy my, Ukraińcy, musimy po raz kolejny przypominać Polakom o akcji »Wisła« czy traktacie ryskim? Wybaczyliśmy i poprosiliśmy o wybaczenie. Jest to nasza strategia, którą pobłogosławił moralny autorytet Jan Paweł II. Patrzymy w przyszłość, w której politycy nie budują swojej popularności na kościach i grobach”.

Polscy historycy zajmujący się dziejami polsko-ukraińskimi, np. prof. Grzegorz Motyka, również dostrzegli szkody wynikające z nowelizacji. Motyka uznał, że wedle nowych paragrafów ustawy IPN może karać również IPN.

Jako przykład podał zbrodnię narodowego podziemia w czerwcu 1945 roku w Wierzchowinach, gdzie zabito prawie dwustu cywilów. Mord został opisany w wydanej przez Instytut książce „Przeciw »pax sovietica«”, a polska odpowiedzialność za zbrodnię nie została poddana przez autorów - naukowców IPN najmniejszej wątpliwości. Jednak w świetle nowych paragrafów taka książka mogłaby być uznana za szkalowanie narodu polskiego. „Powierzenie organom karnym pieczy nad publikacjami naukowymi musi doprowadzić do ograniczenia wolności słowa i badań naukowych – pisał prof. Motyka. - Bo nowe prawo, drodzy koledzy narodowcy, uderza w nas wszystkich, a nie tylko w tych znienawidzonych przez was »zdemoralizowanych liberałów«”.

Bubel legislacyjny

Ostatnia decyzja składu sędziowskiego TK pod przewodnictwem mgr Julii Przyłębskiej, w sposób oczywisty zależnej od obecnego układu władzy, znosi przepisy nowelizacji oprotestowane przez Ukrainę, nieprecyzyjne, umożliwiające nadużycia wobec faktów historycznych, wobec Ukraińców, w tym obywateli RP tej narodowości.

Dowodzi, iż mieliśmy do czynienia z niewiarygodnym bublem legislacyjnym, uchwalonym bez elementarnej staranności prawnej, na potrzeby polskich środowisk nacjonalistycznych oraz nowej polityki historycznej.

Na dobrą sprawę jedynym skutkiem nowelizacji ustawy o IPN ze stycznia ubiegłego roku było i jest pogorszenie relacji Polski z Ukrainą, Izraelem i z USA oraz radykalne nasilenie używania zwrotu „polskie obozy koncentracyjne” w światowych mediach.

;

Komentarze