0:00
0:00

0:00

Kadencja obecnej dyrektorki Teatru im. Juliusza Osterwy Doroty Ignatjew, kończy się za dwa miesiące. Władze województwa z PiS nie chcą przedłużyć jej misji - ale ich reprezentanci nie chcą też jak dotąd nikogo innego na dyrektora. A przynajmniej nic o tym nie mówią. Rozpisany konkurs nie został rozstrzygnięty. Dlaczego?

„Konkurs pozostał nierozstrzygnięty, ponieważ żaden z uczestników dopuszczonych do udziału w konkursie nie uzyskał bezwzględnej większości głosów, a tym samym nie spełnił kryteriów oceny ustalonych przez Komisję Konkursową” - odpisał nam 18 czerwca rzecznik kancelarii lubelskiego marszałka Remigiusz Małecki.

Argument jest kuriozalny, ale zdaniem urzędu marszałkowskiego ludzie ministra i marszałka nie muszą się z niego tłumaczyć. Jak dowiedziało się OKO.press, komisja wielokrotnie powtarzała głosowanie, ale reprezentanci polityków za każdym razem upierali się, że żaden z kandydatów się nie nadaje.

Przeczytaj także:

Dyrektorka ma sukcesy? I tak się nie nadaje

Zarzut ten brzmi absurdalnie zwłaszcza wobec dotychczasowej dyrektorki Teatru Osterwy, Doroty Ignatjew - która również jest przecież kandydatką.

Kierując placówką przez ostatnie cztery lata, łączyła sukcesy menadżerskie i artystyczne. Po pierwsze - oddłużyła teatr. Po drugie - doprowadziła do końca remont budynku, którego nie przeprowadzili jej poprzednicy. Wreszcie po trzecie i najważniejsze, jej rządy przyniosły lubelskiej instytucji osiągnięcia teatralne na skalę ogólnopolską.

Wśród sukcesów można tu wymienić„Trzy siostry” według Czechowa w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego. Albo głośnych „Kowbojów” Anny Smolar i Michała Buszewicza - wnikliwy spektakl o polskiej szkole, który zbiegł się ze strajkiem nauczycieli. A w dodatku połączony był z warsztatami dla pedagogów.

Były tu wystawiane reportaże Piotra Pawła Reszki w adaptacji Kuby Kowalskiego i Julii Holewińskiej. Ale był też „Pan Tadeusz” czy wciągająca instalacja Magdy Szpecht i Aleksandry Jakubczak powstała na podstawie „Cierpień młodego Wertera” Goethego. Spektakle z Lublina przebiły się na łamy ogólnopolskiej prasy, były nagradzane.

Pięć do czterech dla władzy

Kto zasiada w komisji konkursowej z ramienia zarządu województwa? Wicemarszałek Zbigniew Wojciechowski - szef struktur Porozumienia Jarosława Gowina w Lubelskiem, p.o. dyrektorki departamentu kultury i edukacji urzędu Bożena Ćwiek i jej podwładny Andrzej Miskur.

Resort Glińskiego w komisji reprezentują dyrektorka z ministerstwa - Agnieszka Komar-Morawska oraz Jarosław Cymerman, obecnie zastępca nowej dyrektorki Instytutu Teatralnego w Warszawie Elżbiety Wrotnowskiej-Gmyz.

Razem te pięć głosów (na dziewięć) daje politykom PiS możliwość blokowania każdej decyzji komisji. Zasiadają w niej jeszcze dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie Paweł Łysak (z ramienia Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów), Ewa Leśniak ze Związku Artystów Scen Polskich i dwoje związkowców z Teatru Osterwy.

A kto, poza dotychczasową dyrektorką, startował w konkursie?

  • Ryszard Adamski z Teatru Akademickiego w Warszawie
  • Paweł Kleszcz, aktor i lektor, związany przez lata z Teatrem Syrena w Warszawie
  • Witold Kopeć, aktor Teatru Osterwy, przewodniczący „Solidarności” w teatrze
  • Marek Pasieczny, reżyser
  • Adam Sroka, b. dyrektor teatrów w Opolu i Radomiu

Co dalej? A co pan marszałek będzie chciał

Teraz, gdy konkursu nie rozstrzygnięto, politycy z zarządu województwa będą mogli powołać p.o. dyrektora. „Pełniący obowiązki” nie podlega w zasadzie żadnym wymogom merytorycznym ani formalnym, a zarząd województwa może go powołać samodzielnie wedle uznania.

Ma taką samą władzę jak dyrektor. Pobierać też może taką samą pensję. Jedyne, co go ogranicza - to ustawowy limit czasu pełnienia funkcji. Wynosi jeden sezon artystyczny, czyli z grubsza rok.

23 czerwca rzecznik marszałka przyznał w lokalnej prasie, że taki jest plan władz. Po co więc było robić konkursową szopkę, skoro województwem lubelskim i tak rządzi PiS i minister kultury mógł w zasadzie udzielić wymaganej prawem zgody na powołanie nowego dyrektora bez konkursu?

Być może zarząd nie wie do końca jeszcze, komu chce docelowo powierzyć instytucję, ale wie już, że chce ją „wyczyścić” i mieć w dyspozycji kogoś swojego. Nie byłoby to zaskakujące - np. w Centrum Spotkania Kultur w Lublinie zarząd wojewódzki początkowo jako p.o dyrektora umieścił Marka Krakowskiego. Czyli szefa struktur okręgowych Prawa i Sprawiedliwości w Lublinie.

Podobnie jak nowy dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, nowy szef lubelskiego Centrum zaczął swe rządy od m.in. koncertu Jana Pietrzaka. Łącznie w ciągu roku Centrum Spotkania Kultur miało aż pięciu zmieniających się szefów. Czy podobny los czeka Teatr Osterwy?

Pewną wskazówką co do rzeczywistych planów władz województwa może być zmiana statutu teatru. Niedawno zmieniono ten dokument tak, by dyrektor miał nie jednego, a dwójkę zastępców. Czy chodzi o to, by dwójka polityczno-administracyjnych nominatów miała do współpracy kogoś, kto jednak zna się na teatrze? Będziemy się temu w OKO.press przyglądać.

Bezwzględna czystka

Czystka, którą PiS przeprowadza w ośrodkach mniejszych niż Warszawa czy Kraków, bywa znacznie bardziej brutalna i bezwzględna.

W Katowicach śląski marszałek odwołał dyrektorkę cenionego i nowoczesnego Muzeum Śląskiego Alicję Knast. Mimo, że sam minister Gliński przyznawał, że nie widzi powodów do jej odwołania. Podobnie niedawno uznał sąd.

Podobny los spotkał szefową Centrum Sztuki Mościce w Tarnowie Agnieszkę Kawę, której lokalna radna PiS zarzuciła „zbyt ambitny program". Co swoją drogą dość malowniczo opisuje stosunek polityków PiS do ich własnych wyborców.

;
Na zdjęciu Witold Mrozek
Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Komentarze