Niektóre wypowiedzi prezydenta Warszawy z tej rozmowy już stały się internetowymi wiralami i krążą po sieci, zdobywając setki tysięcy wyświetleń. Co naprawdę powiedział Trzaskowski?
Wiele tygodni po tym, jak przez media przetoczyły się gorące debaty o przyczynach jego porażki, Rafał Trzaskowski udzielił pierwszego wywiadu po wyborach prezydenckich.
„Nie samobiczujmy się, nie róbmy ekspiacji, tylko do przodu” – to główne przesłanie tej rozmowy. Ale czy dowiedzieliśmy się, jak on i jego obóz zamierzają wygrać następne wybory?
Rozmowa odbyła się w piątek 26 września 2025 podczas Campus Academy w Międzyzdrojach. A poprowadziło ją troje dziennikarzy: Agnieszka Wiśniewska z „Krytyki Politycznej”, Piotr Witwicki z Polsatu i Wojciech Szacki z Polityki Insight. Pytania zadawali też dwudziestokilkuletni uczestnicy i uczestniczki Campusu.
Choć przez wiele miesięcy badania wskazywały, że to Trzaskowski murowanym zwycięzcą, zdarzały się głosy (Sadura i Sierakowski), że jest na „autostradzie do prezydentury” i „może przegrać tylko z samym sobą”, ostatecznie w czerwcu 2025 przegrał wybory prezydenckie.
W drugiej turze zdobył 10 237 286 głosów (49,11 proc.). O 369 591 głosów mniej niż Karol Nawrocki. Różnica ta była nieco mniejsza niż między Trzaskowskim a Andrzejem Dudą w 2020 roku (422 385 głosów).
Jednak nie tylko z powodu tej przegranej ostatnie miesiące to niełatwy czas dla obozu rządzącego, którego Trzaskowski jest jedną z najważniejszych twarzy. Po raz pierwszy od wyborów w 2023 poparcie dla rządu spadło poniżej 30 proc. (sondaż CBOS z września). Przeciwników gabinetu Donalda Tuska jest aż 46 proc. Za to Karol Nawrocki podoba się Polkom i Polakom coraz bardziej, zwłaszcza młodym. A w rankingach zaufania Trzaskowskiego wyprzedza nie tylko urzędujący prezydent (czemu trudno się dziwić, to swoista „magia” urzędu), Radosław Sikorski (aktywny w napiętej sytuacji międzynarodowej wicepremier i szef MSZ), ale nawet Krzysztof Bosak – jeden z liderów z Konfederacji.
Sam Trzaskowski znalazł się znów w centrum uwagi publicznej, gdy popierany przez niego zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Warszawie został odrzucony przez jego własny klub w radzie miasta stolicy.
Ciąg dalszy tekstu pod wideo.
W dodatku, o ile rok temu mogło się wydawać, że Trzaskowski jest na autostradzie do zwycięstwa, o tyle dziś tą autostradą jadą PiS z Konfederacją. Mimo wzajemnych docinków i ataków zdają się zmierzać w stronę koalicyjnych rządów w 2027.
Nic dziwnego, że pytania zebranych na Campusie dotyczyły nie tylko przeszłości zamkniętej wyborami 1 czerwca, ale też tego, jaki pomysł na pokonanie PiS-u ma obóz, do którego należy Trzaskowski.
„Ciężko pracowałem i bardzo za wami tęskniłem” – odpowiedział Trzaskowski na pytanie, co robił przez 117 dni, jakie minęły od wyborów.
Zwracało uwagę, że uczestnicy Campusu często pytali Trzaskowskiego o emocje: „Co ty naprawdę czułeś jako człowiek”? Jak się czuł po przegranej? Jak się czuje teraz? Taka publiczna rozmowa o uczuciach polityka jest czymś nowym, a młodzi wydawali się tym szczerze zainteresowani.
Można było wręcz odnieść wrażenie, że szukają u Trzaskowskiego podpowiedzi, jak sobie radzić z życiowymi porażkami.
„Jak pan, jako właśnie człowiek, sobie poradził z tym zdenerwowaniem? Czy bił Pan talerze? Czy medytował? Jak człowiek, który, nie wiem, zawalił klasówkę, nie dostał się do pracy marzeń, jak ma sobie radzić, wzorując się na Panu?” – pytała jedna z uczestniczek.
Trzaskowski odpowiedział, że następnego dnia po prostu poszedł do pracy.
Za sprawą pytań młodych rozmowa układała się czasami jak polityczna sesja terapeutyczna. Czego – przynajmniej początkowo – prezydent Warszawy wyraźnie próbował uniknąć.
Hitem sieci stała się wypowiedź, w której Trzaskowski mówi, że po przegranej czuł „totalne wkurwienie”.
To właśnie Campus z jego festiwalową formułą, debatami z intelektualistami, koncertami i spektaklami teatralnymi wydaje się dziś dużo bliższy Trzaskowskiemu niż korytarze miejskich urzędów albo partyjne salki. Mimo że on sam powiedział, że rzeczywistość Campusu i Polska to dwa różne światy.
Emocje sporej części wyborców Koalicji Obywatelskiej, a przynajmniej młodszej części, może oddawać wypowiedź Mikołaja Rumianka, 22-latka z Warszawy. Odnosił się do żartu Trzaskowskiego z początku rozmowy, że zwolennicy KO oczekują teraz, by on był ich terapeutą i ich wachlował.
Oto słowa, jakimi zwrócił się do Trzaskowskiego 22-latek, niemal bez skrótów:
„Pan powiedział, że właściwie nie popełnił jakichś większych błędów, ale przegraliśmy. Mówił pan dużo o złośliwych mediach, o trendach. I zażartował pan z tej traumy, którą wiele osób ma po wyborach. Ja jestem jedną z takich osób.
Kiedy miałem 12 lat, Andrzej Duda wygrał. Teraz mam 22. Kiedy Karol Nawrocki będzie kończył swoją kadencję, będę miał 27.
I ja mam wrażenie, że straciliśmy dziejową szansę na naprawienie tych wszystkich rzeczy, które zrobili ci źli ludzie przez 8 lat. I dla mnie to nie jest taki powód do żartu.
Rozumiem, że nie warto się tak rozpastwiać nad przeszłością. Tylko fakt jest taki, że przez następne pięć lat albo nic się nie zmieni, bo będziemy mieli liberalny rząd i prawicowego prezydenta, albo prawica wygra za dwa lata i będziemy mieli tutaj po prostu trzecią rzeszę. Bo mamy skrajną prawicę w Polsce, która się, jak pan mówił, nie certoli.
Przepraszam pana, ale naprawdę, to pańskie wystąpienie mnie trochę zawiodło. I chciałem się z tym podzielić”.
Oto najważniejsze wnioski z tej ponadgodzinnej rozmowy.
Zarówno prowadzący rozmowę dziennikarze, jak i publiczność pytali Trzaskowskiego, czy wie, dlaczego w czerwcu przegrał wybory. W odpowiedziach trudno znaleźć jasne zdefiniowanie przyczyn tej porażki.
„Ja nie mówię, że my jako obóz polityczny nie zrobiliśmy błędów. Przecież po kolei analizujemy. Ja nie mówię, że my jako sztab nie zrobiliśmy błędów. Oczywiście, że tak” – stwierdził Trzaskowski. Jednak wypowiedzi, w której klarownie tłumaczy zebranym „przegraliśmy, bo a, b, c. Taka jest moja definicja sytuacji na dziś” – trudno szukać w czasie tych 90 minut.
Wyraźnie nie chciał dać pretekstu, by ktoś namalował jego wizerunek jako użalającego się nad sobą „przegrywa”.
Ponieważ jednak dziennikarze i publiczność wracali do tematu, można pokusić się o listę powodów przegranej, jaka funkcjonuje dziś w samoświadomości Trzaskowskiego i jego otoczenia.
Trzaskowski apelował: „Przestańmy się dzisiaj nabijać, że on mówi źle po angielsku. Bo to po prostu nie działa. Ludzie mają to gdzieś. I to, że zasuwa snus. Niektórym się to podoba. Fajny chłop”.
„Dzisiaj wcale nie wygrywa ten, kto przesiaduje w studiach telewizyjnych, tylko ten, który ma dobry kanał dotarcia w YouTubie, który spotyka się bezpośrednio z wyborcami. Wygrywa ten, który przez 20 minut mówi dokładnie to samo. Wsiada na hulajnogę i jedzie dalej”. Trzaskowski wielokrotnie odnosił się do roli mediów, zwłaszcza Kanału Zero i Telewizji Republika, którą nazywa propagandową pałką. Dziennikarzom wytykał, że skupiają się na szczegółach, jak to, czy wyglądał na zmęczonego.
Przy czym to właśnie Kanałowi Zero Trzaskowski udzielił w czasie Campusu indywidualnego wywiadu. Krzysztof Stanowski, szef KZ, napisał później na portalu X (dawniej Twitter), że Trzaskowski „jest zdecydowanie największym aktywem Platformy Obywatelskiej, ale Platforma nie umie i nie chce nic z tym zrobić. On zresztą chyba też nie chce”.
O przegraną Trzaskowski obwinił też polityczne podziały po stronie obozu rządzącego. Czy Trzaskowski uważa, że powinien być jedynym kandydatem całego obozu? Czy może chodziło mu o zbyt małe zaangażowanie wcześniejszych konkurentów w drugiej turze? Raczej o to drugie. Mówił, że mógł liczyć właściwie tylko na PSL.
Trzaskowski mówi, że zewnętrzni doradcy przyszli z pomysłem dawania młodym ludziom pieniędzy „na urządzenie się" czerpiącym z doświadczeń Szwecji i Danii. Może tu chodzić o pomysł „kapitał na start”, który pojawia się w książce „Nierówności po polsku” Pawła Bukowskiego, Ignacego Morawskiego i Jakuba Sawulskiego.
Sztab kandydata uznał jednak, że nie będzie kupował głosów młodych, bo spotkałoby się to z nasiloną krytyką. Mimo że – jak powiedział sam Trzaskowski – „pieniądze w budżecie by się znalazły”.
Kiepskie wyniki w młodym elektoracie wynikały zdaniem Trzaskowskiego z tego, „młodzi ludzie się bardzo często buntują i po prostu chcą pokazać faka tym, którzy rządzą. Tak to po prostu jest”.
Trzaskowski wprost zaprzeczył, jakoby w czasie kampanii wykonał „skręt w prawo”. Według niego po prostu słuchał tego, co mówią ludzie, a w kwestii migracji sytuacja jest dziś inna niż w 2015 roku. „Odpowiadałem na zapotrzebowanie, które widziałem u wyborców”.
„Może to był błąd” – powiedział Trzaskowski o przedwczesnym ogłoszeniu zwycięstwa w wieczór wyborczy. To bodaj jedyna taka wypowiedź.
Pytany, czy przyczyną porażki było to, że nie odciął się od rządu, który jest skrajnie niepopularny, Trzaskowski odpowiedział:
„Jeżeli państwo ode mnie oczekują, że ja będę krytykował własny rząd, no to wasze niedoczekanie”.
Zwrócił uwagę, że to nowy trend w światowej polityce, że „rządy, które dochodzą do władzy, po roku nie są popularne”. Przykład to Wielka Brytania, gdzie faktycznie rząd Partii Pracy stracił popularność po pierwszym roku najszybciej w historii.
„To nie jest wina Donalda Tuska” – mówił Trzaskowski, choć trudno było zrozumieć, do czego dokładnie się odnosił.
Za krytykę Tuska można jednak uznać wcześniej cytowaną wypowiedź o „przegrzaniu krytyki Nawrockiego”. To przecież Donald Tusk w ostatnich dniach kampanii w bardzo emocjonalny sposób (na przykład w wywiadzie w Polsacie u Bogdana Rymanowskiego) atakował Nawrockiego.
W odpowiedzi na pytanie o możliwość koalicji z Konfederacją Trzaskowski przypomniał „piwo z Mentzenem”, na jakie poszedł w trakcie kampanii. Według niego Mentzen musiał się później wycofać, bo okazało się, że większości jego wyborców bliżej jest do Nawrockiego niż do niego. „W związku z tym widać, gdzie Konfederacja jest” – skwitował Trzaskowski.
Wiele mówi się obecnie o możliwości podziału Konfederacji. Miałby do tego dążyć PiS, o czym rozmawiałyśmy z Dominiką Sitnicką tutaj:
Odnosząc się do tego scenariusza, Trzaskowski powiedział: „Nie chcę przewidywać jakichś scenariuszy, gdyby się Konfederacja połamała i byśmy mieli wolnościowych konfederatów i tych innych, którzy nam się zdecydowanie mniej podobają. My powinniśmy się przede wszystkim postarać, żeby Koalicja Obywatelska była najsilniejsza. W naszym interesie jest to, żeby partia Szymona Hołowni była przewidywalna”. Mówił też, że zależy mu, by lewica mówiła jednym głosem.
„My robimy jeden wielki błąd. Skupiamy się tylko na tematach, które są dla nas istotne, mówię o stronie liberalnej. A nie słuchamy, co mówią wyborcy” – mówił Rafał Trzaskowski. W tej wypowiedzi powoływał się na tezy Sławomira Sierakowskiego i Przemysława Sadury.
„Każdy powinien być odrobinę populistą” – powtórzył Trzaskowski za dwójką badaczy „Tamta strona ma łatwość mówienia rzeczy twardo, obrazoburczo. My się certolimy” – dodał.
Jakie są jeszcze recepty, które z trudem można wyłuskać z wypowiedzi Trzaskowskiego?
„Jedyną receptą jest po prostu wyjść i dalej walczyć i wykonywać swoją robotę tak jak najlepiej potrafimy. Nawet czasami właśnie sobie trochę żartując. Nawet czasami robiąc dobrą linę do złej gry” – mówił Trzaskowski.
Podkreślał, że ważna jest wiara w zwycięstwo. „Albo uwierzymy, że wszystko jest przegrane, albo uwierzymy, że da się wygrać wybory i że damy radę”.
Kolejna rada to odwoływanie się do badań, a nie do intuicji polityków. „Po naszej stronie sceny politycznej jest dużo więcej polityków, którzy twierdzą, że ich intuicja jest najważniejsza. I uważam, że to jest też kolejna rzecz, której się musimy nauczyć”.
Mówił też o koniecznej jedności w obozie władzy. „Obóz demokratyczny jest silny, gdy mówi jednym głosem”.
A także o konieczności rozmowy z wyborcami Konfederacji.
„Poszerzajmy się. Ja na przykład w tej chwili jestem najbardziej zainteresowany rozmową z wyborcami Konfederacji, którzy nie zostali w domu, a myślałem, że zostaną w domu niektórzy z nich, ci bardziej libertariańscy, tylko poszli i zagłosowali przeciwko mnie. Dociekam, rozmawiam z nimi. Cholera, dlaczego? To jest dla mnie dużo ciekawsze”.
Sam Trzaskowski zamierza pozostać prezydentem Warszawy i pokazywać stolicę jako przykład, z którego czerpać by mogły mniejsze miasta.
Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.
Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.
Komentarze