Zakażenie wirusem SARS-CoV-2 można przechodzić na różne sposoby. Duża część zakażonych w ogóle nie wie, że takie zakażenie przeszła – albo nie miała żadnych objawów, albo tak słabe, że groźny COVID-19 nawet nie przychodził im do głowy. Według badań statystyków z wrocławskiego zespołu ekspertów MOCOS tych zakażeń niezauważonych może być od dwóch do 10 razy tyle, co wykrytych przez służby sanitarne.
Ale COVID-19 może też mieć objawy podobne do przeziębienia czy nieprzyjemnej grypy. W najcięższych przypadkach wymaga hospitalizacji, w jeszcze cięższych – intensywnej terapii i sztucznej wentylacji
Od początku września system zlecania testów i opieki nad pacjentami, którzy są chorzy, ale nie tak bardzo, żeby iść do szpitala, ulegał dwukrotnym zmianom. Pierwsza reforma spowodowała chaos i zatory na SOR-ach. Od soboty 9 października obowiązuje jednak nowy, prostszy system. Oby sprawdził się w praktyce.
Oto odpowiedzi na pytania, gdzie zrobić test na koronawirusa, kto może go zlecić, i kto nas będzie leczył, jeśli zachorujemy.
1. Czujesz się źle – kaszlesz, łamie cię w kościach, boli gardło, masz gorączkę, może nawet utraciłeś węch i smak – jednym słowem, podejrzewasz COVID-19
Na wykresach poniżej możesz sprawdzić, jakie objawy są charakterystyczne dla tej choroby w zależności od wieku (dziwny skrót w ostatnim wykresie oznacza „zapalenie płuc stwierdzone RTG lub osłuchowo”; określenie „objawowe” oznacza jakikolwiek objaw COVID-19). Ludzie młodsi częściej narzekają na ból mięśni, kaszel, katar, ból gardła – jak przy przeziębieniu albo grypie. Mogą przeleżeć chorobę w domu – nawet powinni, bo szpitale są teraz potrzebne najciężej chorym. Potrzebne im jest jednak skierowanie na test, żeby sprawdzić, na co są chorzy i czy nie są zagrożeniem dla innych.
źródło: grupa MOCOS
Dzwoń do przychodni Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) i umów się na telewizytę. Lekarz POZ, czyli rodzinny, po przeprowadzeniu wywiadu telefonicznego zleci test PCR, jeśli uzna, że są ku temu podstawy. Może też zaprosić cię na wizytę w przychodni i dalsze badanie.
UWAGA! Dzieci do ukończenia 2. roku życia muszą zostać osobiście zbadane przez lekarza, żeby mógł zlecić test.
Jeśli czujesz się na tyle dobrze, że możesz o własnych siłach dotrzeć do mobilnego punktu pobrania wymazów, jedź tam. Ale oczywiście nie komunikacją publiczną, najlepiej własnym samochodem. Jeśli nie jesteś w stanie, lekarz zleci, żeby karetka wymazowa przyjechała do ciebie.
Wynik testu trafi do twojego lekarza. Jeśli będzie negatywny, odpoczywaj, dużo pij, popijaj syropik itp., jednym słowem – lecz się z przeziębienia lub grypy.
Jeśli wynik testu będzie pozytywny, lekarz zleci ci izolację domową. I oczywiście wypisze zwolnienie. Skontaktuje się z tobą w 8. dobie od wystąpienia objawów i albo poinformuje, kiedy izolacja się skończy, albo zdecyduje o jej przedłużeniu, jeśli objawy jeszcze trwają. Wtedy o końcu izolacji lekarz zadecyduje podczas kolejnej, finalnej wizyty.
Jeśli poczujesz się gorzej – lekarz zaleci hospitalizację i wyśle po ciebie transport. W przypadkach wymagających natychmiastowej pomocy trzeba oczywiście od razu samemu dzwonić po pogotowie albo jechać do szpitala z oddziałami zakaźnymi.
Lekarz zgłosi cię też do Sanepidu, który powinien ustalić, z kim kontaktowałaś się w ciągu ostatnich dni.
W praktyce jednak telefon od Sanepidu może nigdy nie zadzwonić, bo przy obecnym wzroście zakażeń wywiad epidemiologiczny blokuje się na amen.
Dlatego – jak radzi zespół ds. COVID przy Prezesie Polskiej Akademii Nauk – weź sprawy w swoje ręce. Poinformuj znajomych i współpracowników o zakażeniu, przede wszystkim tych, z którymi miałaś kontakt w ciągu dwóch dni przed pojawieniem się objawów.
2. Podejrzewasz u siebie COVID-19, ale robisz test prywatnie, żeby było szybciej
Laboratoria diagnostycznie intensywnie reklamują się w internecie i raczej na pewno każdemu już taka reklama wyskoczyła. To opcja dla zamożnych – test RT-PCR robiony prywatnie kosztuje ok. 500 zł. Jeśli wynik jest pozytywny, zgłaszasz to swojemu lekarzowi pierwszego kontaktu. Dalej procedura jest taka sama, jak w punkcie pierwszym. Laboratorium i tak ma obowiązek zgłoszenia twojego wyniku do Sanepidu, a Sanepid powinien objąć cię izolacją.
UWAGA! Lekarz niedziałający w ramach NFZ (czyli na przykład w ramach abonamentu) nie ma prawa ani zlecenia testu, ani podejmowania decyzji o izolacji oraz zwolnieniu z niej.
3. Czujesz się bardzo źle, masz kłopoty z oddychaniem lub inne niepokojące symptomy, np. wysoką gorączkę
W tym przypadku od razu trzeba wzywać karetkę lub jedziesz do szpitala zakaźnego. Dotyczy to zwłaszcza osób starszych, które mają groźne dla zdrowia i życia objawy częściej.
OKO.press informowało o „kalkulatorze ryzyka” hospitalizacji a nawet śmierci w przypadku zakażenia SARS-CoV-2. Dramatycznie rośnie ono wraz z wiekiem i stopniem schorowania (tzw. chorobami towarzyszącymi). U autora tekstu Sławka Zagórskiego, który ma prawie 65 lat i od dziecka choruje na astmę prawdopodobieństwo hospitalizacji w razie zdiagnozowanego zakażenia wynosi aż 59,3 proc., a ryzyko zgonu 14,1 proc.
Opisane procedury zostały przez Ministerstwo Zdrowia przedyskutowane z lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej. Jednak im więcej zakażeń, tym mniejsza szansa, że wszystko będzie działało idealnie, bo system tego nie wytrzyma.
Będą – już są – kolejki po teleporadę, do testów, do pobrania wymazów w domu, nie mówiąc o problemach w szpitalach, gdzie zaczyna brakować łóżek i personelu. Ale nowy system, który włączył do walki z epidemią także lekarzy rodzinnych, ma sens o tyle, że odciąża z tego obowiązku specjalistów chorób zakaźnych, których mamy w Polsce zaledwie kilkuset oraz pozostały personel szpitali.
> Dzwoń do przychodni Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ)
Dzwonisz. Przychodnia nie odbiera lub nie ma dla Ciebie lekarza POZ bo nigdy się nie zapisałeś gdyż masz prywatny abonament…
> Lekarz niedziałający w ramach NFZ (czyli na przykład
> w ramach abonamentu) nie ma prawa ani zlecenia testu,
> ani podejmowania decyzji o izolacji oraz zwolnieniu z niej.
Co ma tyle sensu jak cały ten popaprany rząd PiS… Lekarz im śmierdzi bo prywatny…
To oczywiście jest bzdura, powinni mieć prawo
Tak, w kryzysowej sytuacji okazuje się, że publiczna ochrona zdrowia ma większe atuty niż prywatna. Pozdrawiam MJ
Większość lekarzy rodzinnych i specjalistów mają umowy z NFZ, i prowadzą prywatne praktyki. I to właśnie one działają obecnie najlepiej, bo właścicielom zależy na pracy. Abonamenty prywatne poza NFZ padły, a jednostki publiczne w większości się zamknęły bo im nie zależy – czy się pracuje czy nie pensja jest.
Dziwne, miesiąc temu oraz w kwietniu byłam w prywatnej przychodni specjalistycznej i wizytę poza NFZ odbyłam. W jakim mieście to wszystko padło?
Dodam, była to wizyta, nie telewizyta. Jedyne co nie działało to telefon, ale poszłam, zapisali mnie i przyjęli.
Dobre rady, ale tylko w teorii. W praktyce jeżeli masz łagodne objawy, to weź zwolnienie przez teleporadę z jakiegokolwiek powodu i posiedź w domu tydzień-dwa, aż objawy przejdą. Po teście na covid lądujesz w systemie, sanepid nęka Cię instalacją śledzącej aplikacji lub też policja podjeżdża pod okno, poza tym rząd automatycznie zaczyna śledzić lokalizację Twojego telefonu – nie wiadomo, czy po odbyciu kwarantanny przestanie. Jeżeli objawy masz łagodne, to nie spodziewaj się pomocy. Leki? Takich jest mało, lub w ogóle ich nie ma, Ty niczego nie dostaniesz. Wynoszenie śmieci, zakupy? Sami sobie zorganizujcie, pomoc państwa to raczej wyjątek niż reguła. Za to w pakiecie nierzadko spotkasz się ostracyzmem w swojej społeczności, bo wieść o zakażeniu niesie się szybko, a pracodawca lub sanepid nieraz się wygada.
@Tomaszu, masz pełną rację w tym co piszesz – jednak to porady dobre dla osób w miarę młodych, bez zawałów, bez chorób przewlekłych.
Zakupy – przez internet za pobraniem, banknoty zdezynfekuj i podawaj przez rękawiczkę stosując maskę FFP3. Śmieci – tak to duży problem, ale można zamówić żywność, która ma mało odpadów.
Leki: mi pomógł paracetamol. ibuprofen (mam jeszcze antybiotyk w szufladzie). Znajomej która chorowała pomógł apap, ibuprofen i w 3 dniu antybiotyk, gdy zaczęła odkaszliwać podkrawaioną wydzielinę. Mi prawdopodobnie to minie, a jej to minęło w ciągu 10 dni. Kasłała potem jeszcze trochę, ale końcowo przeszło.
W szpitalu poza sterydami nie dają nic dodatkowo.
Ostracyzm powodują już same codzienne wizyty karetki niesanitarnej z napisem Policja – nikt nie jest głupi by się nie domyśleć, że chorujesz na covid.
BTW. Płatność za pobraniem jest po to, aby mieć pewność, że kurier wniesie tą ogromną paczkę zżywnością na twoje piętro i pozostawi pod drzwiami gdzie będąc słaby możesz to wziąć do odmu. Nie przyniesie, zamawiasz gdzie indziej i niech się goni bo kasy inaczej nie dostanie.
"na co są chorzy i czy nie są zagrożeniem dla innych."
A ja nie jestem zagrożeniem, bowiem zostałam w domu i nigdzie nie dzwoniłam. Dziś właśnie odzyskałam węch i smak. Przechorowałam w domu jak cięższą grypę. Prawda jest taka, że jeżeli ma wystąpić małe uszkodzenie płuc, lekarze i tak nie są w stanie nic zrobić, bo w Polsce nie ma leczenia remdesivirem (polegam na słowach lekarza, który wypowiedział się na stronach OKA). Nie zamierzam trafiać do biometrycznego izolatorium ani dać się inwigilować. Proste – nie podejrzewam u siebie covid, przeszłam cięższą grypę i tyle oficjalnie.
Odnośnie zarażania – już w momencie wystąpienia objawów, jeżeli w domu miał się ktoś zarazić – zaraził się i jedyne co można zrobić to wziąć 10-14 dni urlopu a dziecka nie puścić do szkoły (ostatnie nie obowiązuje od niedzieli – bowiem jest zarządzona nauka zdalna).
Nie mam zamiaru dać się terroryzować sanepidom, lekarzom na nagrywanej teleporadzie czy być wpychana do biometrycznego izolatorium. Na grypę tak się dawniej chorowało i nie widzę w swoim przypadku uzasadnienia by robić to inaczej.
Wspomnę tylko, że 100 lat temu na grypę zmarło 100 mln ludzi. Ile na świecie zmarło na covid? 1% tego?
BTW. nie interesuje mnie czy była to grypa czy covid, choć utrata węchu i smaku częściej występuje w covid.
Seniorom i osobom z chorobami przewlekłymi nie polecę jednak samoleczenia tego w warunkach domowych. Serce osoby po zawale może nie wytrzymać tętna 121/min. Tyle zmierzyłam pierwszego dnia choroby. Kolejne dni nie były już tak męczące pod względem tętna.
Kryptoreklama gabinetu stomatologicznego na zdjęciu?
Bo wszystkie wyniki testu PCR są w 100% wiarygodne?! Litości.
Po co te kłamstwa?
Po pierwsze na teleporade czeka się kilka dni.
Po drugie lekarz na teleporadzie nie kieruje na test osób ze wszystkimi symptomami. Bo nie i nic mu nie zrobisz.
Po trzecie lekarz odmawia kontaktu bezpośredniego i nie zezwala na wizytę w przychodni bo nie chce się zarazić bo nawet dla lekarzy nie ma wolnych miejsc w szpitalach.
Po czwarte żadne wymazobusy nie jeżdżą i wszyscy mają cię w dudzie.
Po piąte nawet gdybyś się wyklucila o skierowanie na test to musisz ustawić się w kolejce do punktu pobrań minimum 6 godzin przed otwarciem i stać tyle godzin w deszczu by się załapać na dzienny limit osób które mają robiony wymaz.