0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Grzegorz Celejewski / Agencja GazetaGrzegorz Celejewski ...

Polska niespodzianie została jedną z bohaterek piątego dnia światowego szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow po tym, jak brytyjska prezydencja szczytu poinformowała, że nasz kraj dołączył do inicjatywy 190 państw mającej na celu odejście od spalania węgla – z konkretnymi datami. Szybko okazało się, że polska deklaracja nic nie zmienia - zaniepokojonym miłośnikom węgla wyjaśniła to w komunikacje min. Anna Moskwa.

I tego samego dnia w „uznaniu” postawy Polski organizacje pozarządowe obecne na COP26 przyznały naszemu krajowi antynagrodę „Skamielina Dnia” za „mijanie się z prawdą w kwestii odchodzenia od węgla”. Tutaj całe uzasadnienie otrzymania "nagrody".

Jesteśmy rozwinięci, czy dopiero się rozwijamy?

Ale od początku. Brytyjczycy zapowiedzieli w deklaracji, że „znaczące gospodarki” (major economies, czyli kraje rozwinięte) odejdą od spalania węgla do roku 2030, natomiast pozostałe – w domyśle gospodarki krajów rozwijających się – dekadę później. Polska, państwo członkowskie Unii Europejskiej i OECD, i – wedle wystąpienia prezesa NBP Adama Glapińskiego z 3 listopada – nad wyraz prężna gospodarka wychodząca właśnie obronną ręką z covidowych powikłań – z pewnością powinna podpisać się pod rokiem 2030.

„Wytwarzanie energii z węgla jest najważniejszą przyczyną wzrostu temperatury na świecie. Uznajemy konieczność pilnego zwiększenia skali wdrażania czystej energii w celu przyspieszenia transformacji energetycznej. Zobowiązujemy się do współpracy, aby czysta energia była najbardziej przystępną cenowo i dostępną opcją na całym świecie, z wynikającymi z tego korzyściami ekonomicznymi i zdrowotnymi. Naszą wspólną wizją jest przyspieszenie przejścia od wytwarzania energii z węgla, co jest niezbędne do osiągnięcia wspólnych celów wynikających z porozumienia paryskiego, w sposób przynoszący korzyści pracownikom i lokalnym społecznościom oraz zapewniający wszystkim dostęp do niedrogiej, niezawodnej, zrównoważonej i nowoczesnej energii do 2030 roku” – czytamy w deklaracji.

Wkrótce po ogłoszeniu deklaracji, rzecznik Ministerstwa Klimatu i Środowiska Aleksander Brzóska w odpowiedzi na liczne pytania mediów, napisał na Twitterze, że jeśli chodzi o „deklarację i konkretne daty, to w przypadku Polski mówimy o ‘2040s’ [lata 40. XXI wieku].”

Dopytywany, czy na pewno uważa, że 23. gospodarka świata ma przystępować do proklimatycznej deklaracji na zasadach dla państw rozwijających się, rzecznik wywinął się, odpowiadając, że “powszechnie za »major economies« uznaje się kraje z G20”.

„Polski rząd nie działa w dobrej wierze"

Sam tekst deklaracji pozostawia furtkę obydwu grupom krajów, dodając po datach wyrażenie „lub tak szybko jak to będzie możliwe potem”, co Polska najwyraźniej zamierza wykorzystać w maksymalny sposób.

„Polski rząd nie działa w dobrej wierze. Podpisane oświadczenie wyraźnie mówi, że znaczące gospodarki – a Polska jest 23. gospodarką świata - powinny dążyć do wycofania się z węgla do roku 2030 »zgodnie z celami klimatycznymi i porozumieniem paryskim«, którego jest sygnatariuszem. Gdyby rząd twierdził, że Polska jest krajem rozwijającym się po to, by przesunąć termin końca węgla w energetyce, byłoby to śmieszne” - mówi OKO Press Alastair Clewer z koalicji Europe Beyond Coal.

Wszystko wskazuje jednak na to, że taka właśnie jest linia rządu. W krótkim oświadczeniu nowej ministry klimatu Anny Moskwy, której podpis znalazł się pod deklaracją, czytamy, że „transformacja w najbliższych latach musi być przede wszystkim zaplanowana i sprawiedliwa. Przyjęta przez Rząd RP umowa społeczna zakłada odejście od węgla kamiennego do 2049 roku. Bezpieczeństwo energetyczne, jak i zapewnienie miejsc pracy jest dla nas priorytetem”.

„Nie ulega wątpliwości, że podpisanie deklaracji powinno znacząco zmienić stanowisko rządu w kwestii odejścia od węgla, ale oczywiście zależy to od tego, czy rząd faktycznie zamierza honorować to, co podpisał” – komentuje Clewer.

Sam fakt, że Polska podpisała się pod tak jednoznacznie brzmiącą deklaracją, jest pewnym zaskoczeniem - mówi Robert Tomaszewski, analityk ds. energetycznych w Polityce Insight.

„Nikt przed szczytem w Glasgow raczej nie spodziewał się, że rząd zdecyduje się poprzeć tę inicjatywę, zważywszy na rosnące ceny energii, napięte relacje z górnikami i prowęglową retorykę Solidarnej Polski. Z drugiej strony sama treść deklaracji jest ogólna i nie nakłada na sygnatariuszy obowiązku wskazania konkretnej daty. A rząd wbrew ekonomicznym faktom wybrał maksymalnie długi czas odejścia od węgla” – mówi Tomaszewski.

Polski Węgiel TO RZECZ ŚWIĘTA

Zdaniem Pawła Wiejskiego, analityka Instytutu Zielonej Gospodarki, Polska ośmieszyła nie tylko siebie, ale także cel deklaracji. „Nawet podpisując się pod potrzebną inicjatywą odejścia od węgla, Polska znalazła sposób, żeby pokazać światu, że nie traktuje klimatu poważnie. Ministerstwo Klimatu i Środowisko potwierdza, że »coalexit« w Polsce nastąpi w latach 40., co według deklaracji jest celem dla państw rozwijających się. Według wszystkich wskaźników Polska jest państwem rozwiniętym, więc takie postawienie sprawy nie tylko ośmiesza nas na arenie międzynarodowej, ale też podważa sens całej inicjatywy” – napisał w komentarzu Wiejski.

Jak było do przewidzenia, nawet maksymalnie rozwodniona przez rząd deklaracja końca spalania węgla w Polsce natychmiast uruchomiła posła Janusza Kowalskiego, czyli czołowego prowęglowego lobbystę w rządzącej koalicji. Poseł Solidarnej Polski zapowiedział na sobotę manifestację przed warszawską siedzibą przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. „Niechaj Unia zapamięta Polski Węgiel TO RZECZ ŚWIĘTA” – głosi hasło manifestacji (pisownia oryginalna).

Udostępnij:

Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze