Dr Beata Stepanow: „Dlaczego cukrzyca wymaga specjalnej edukacji? Bo pacjent jest sam dla siebie lekarzem. W gabinecie przebywa 10 minut, a potem wraca do domu i musi sobie poradzić z chorobą, która jakże często, nie daje objawów bólowych. Dlatego jest taka niebezpieczna”
Z dr. n. med. i dr. n. o zdrowiu Beatą Stepanow rozmawiam o cukrzycy. Pani doktor jest prezeską Stowarzyszenia Edukacji Diabetologicznej, dyrektorką Centrum Edukacji i Specjalistycznej Opieki Medycznej. Od 25 lat zajmuje się edukacją osób chorych na cukrzycę i ich rodziny.
Beata Stepanow: „Jakże często ludzie dowiadują się o cukrzycy, kiedy już wystąpią powikłania, czyli np. na oddziale kardiologicznym, bo wystąpił zawał. Na neurologii, bo pojawił się udar i dopiero w szpitalu słyszą, że prawdopodobnie od dłuższego czasu borykają się z nieprawidłową glikemią”.
„Albo dowiadują się o chorobie u okulisty. Przychodzą do mnie i mówią ‘Pani Beato, to chyba starość, bo coś słabo widzę’”.
„Badania profilaktyczne powinny być obowiązkowe, tak jak mamy obowiązek badania auta raz w roku. I wszyscy wiemy, że jak nie zrobimy przeglądu, płacimy karę”.
„Zawsze powtarzam, że każda osoba czy z cukrzycą, czy z jakąkolwiek inną chorobą przewlekłą, powinna mieć obowiązek wejścia w proces edukacji.
Czyli masz rozpoznaną jednostkę chorobową, zostajesz skierowany na obowiązkową edukację. Wspaniale, korzystasz z refundacji. Ale jeśli nie dowiesz się, jak działają leki, co masz robić w kwestii żywienia czy aktywności fizycznej, jak ma wyglądać twoje codzienne życie, to masz zabieraną refundację”.
„Niestety, mamy w kraju medyczny wskaźnik wstydu. Bo Polska jest pierwsza w Europie, jeśli chodzi o liczbę amputacji kończyn dolnych [poważnego powikłania cukrzycy]. Ale mamy się także czym pochwalić, ponieważ nasza pediatria diabetologiczna jest najlepsza w Europie. Dlaczego? Bo tam jest profesjonalna edukacja”.
„Porównujemy cukrzycę do współczesnego konia trojańskiego. Kiedy mówię do dzieci, że trzeba wygonić konia trojańskiego z domu, dzieci się mnie pytają: »Ale jak to zrobić?«”. „W bardzo prosty sposób. Otwórzcie lodówkę. Wyciągnijcie z niej wszystko, co tam jest i przeanalizujcie, gdzie siedzi koń. On jest ukryty, dlatego czytamy etykiety, sprawdzamy, gdzie jest cukier. I w formie zabawy wyganiamy konia trojańskiego z domu.
Tym koniem jest także tapczan czy ta kanapa, która woła nas: »Hop, hop! Chodź, usiądź, nic nie rób«”.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze