Obrońcy Przemysława Czarnka twierdzą, że jego słowa o osobach LGBT - "ci ludzie nie są równi ludziom normalnym" - zostały wyrwane z kontekstu. Pokazujemy, że to nieprawda - desygnowany na ministra edukacji poseł PiS doskonale wiedział, co mówi
“Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją” – mówił, a właściwie krzyczał na antenie TVP Info 13 czerwca poseł PiS Przemysław Czarnek, wtedy członek sztabu Andrzeja Dudy.
Ten cytat przypominany jest w mediach przy okazji mianowania Przemysława Czarnka ministrem edukacji, nauki i szkolnictwa wyższego. I podobnie jak kilka miesięcy temu wzbudza ogromne emocje i sprzeciw - edukcją ma pokierwać wyznawca homofobicznej, narodowo-katolickiej ideologii.
Politycy Zjednoczonej Prawicy w wywiadach twierdzą jednak, że cytat jest wyrwany z kontekstu, a Przemysław Czarnek, tak jak cała partia, uważa, że wszyscy ludzie są równi. W czwartek na antenie TVN24 w Rozmowie Piaseckiego przekonywał o tym Marcin Ociepa, wiceminister obrony narodowej, twierdząc, że wypowiedź Czarnka padła "w ramach emocjonalnej, pełnej uproszczeń dyskusji".
Stwierdził, że słowa Czarnka budzą w nim "taki sam sprzeciw jak fakt ocenienia człowieka przez pryzmat jednej wypowiedzi, która padła w studiu telewizyjnym w ramach emocjonalnej, pełnej uproszczeń dyskusji", a to, co usłyszeliśmy, to "na pewno nie jest jego pogląd".
Duda w trakcie swojej kampanii wyborczej podpisał 10 czerwca Kartę Rodziny. Dokument nie był niczym formalnie wiążącym, raczej zwykłym kampanijnym zbiorem kilku gwarancji i deklaracji dotyczących życia rodzinnego. Wśród obietnic Dudy znalazły się walka z "ideologią LGBT" oraz sprzeciw wobec adopcji dzieci przez pary jednopłciowe.
W kolejnych dniach politycy ze sztabu Dudy natychmiast poszli dalej stworzonym przez siebie homofobicznym tropem. “Polska bez LGBT” jest najpiękniejsza – napisał Joachim Brudziński, szef sztabu Dudy, zachwycając się zdjęciem ptasich jaj. “Ptasia rodzina, mama i tata w naszej kapliczce realizuje boży plan”. Poseł Jacek Żalek powtarzał na antenie TVN24, że "LGBT to nie ludzie, to ideologia", za co został odcięty z wizji przez prowadzącą Katarzynę Kolendę-Zaleską.
W niedzielę 13 czerwca ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda “ideologię LGBT” nazwał neobolszewizmem. “Próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia” – mówił prezydent na spotkaniu w Brzegu.
Tego samego dnia wieczorem wznowiono po pandemii nagrania "Studio Polska". Odcinek poświęcono właśnie problematyce "ideologii LGBT". Nagranie z 13 czerwca można nadal obejrzeć online.
Na początku programu w studio toczyła się dyskusja między zaproszonymi gośćmi. Były to m.in. posłanki Lewicy (Hanna Gill-Piątek, Paulina Piechna-Więckiewicz), prawicowi komentatorzy (Adrian Stankowski, Adam Borowski), działacz Konfederacji. Po dwudziestu minutach prowadzący połączyli się z posłem Przemysławem Czarnkiem na telebimie i poprosilii go o wyjaśnienie, czym właściwie jest "ideologia LGBT", o której mówił prezydent.
"Ideologia LGBT to co innego niż ci wszyscy geje, biseksualiści, transseksualiści, queer, czy dziwacy. To są ludzie, pogubieni oczywiście w tej swojej seksualności, pogubieni w swoim życiu i jednocześnie chorzy z nienawiści do ludzi heteroseksualnych, do tradycji, do chrześcijaństwa, ale to jest inna rzecz. Ale ludzie, nikt im człowieczeństwa nie odmawia. Natomiast LGBT to jest ideologia, która fałszuje rzeczywistość, wprowadza totalny relatywizm i próbuje zrównać dobro ze złem, próbuje powiedzieć, że dwójka gejów, a nawet trójka gejów jak w Brazylii, może zawrzeć taki sam związek małżeński jak kobieta i mężczyzna".
W tym momencie prowadzący próbowali Czarnkowi przerwać i oddać głos innym gościom, ponieważ wypowiedź polityka była już dosyć długa. Ale Czarnek ciągnął dalej, zaczął mocno gestykulować, był coraz bardziej wzniecony.
"Po pierwsze jest to totalnie niemoralne i tę niemoralność my cały czas głosimy za katechizmem Kościoła katolickiego, za pismem świętym, za naszą tradycją, ale po drugie jest po prostu całkowicie inne istotowo od małżeństwa kobiety i mężczyzny! Tylko małżeństwo kobiety i mężczyzny jest w stanie wykonywać funkcję prokreacyjną! I możecie państwo opowiadać, co chcecie, ale dwójka i trójka gejów, czy trójka lesbijek nie wykona tej funkcji prokreacyjnej, bo to jest po prostu niemożliwe. W tym sensie są to zupełnie dwa różne byty i nie można ich zrównywać! I ideologia LGBT próbuje postawić taką równość pomiędzy tak zwanymi małżeństwami homoseksualnymi, których po prostu nie ma w świecie, nie istnieją, a małżeństwem jako takim, czyli związkiem kobiety i mężczyzny; próbuje zafałszować rzeczywistość, prowadząc do różnego rodzaju patologii życia społecznego, które mają bardzo negatywne oddziaływanie na życie dzieci w Polsce.
I my sobie nie życzymy ideologii LGBT w szkołach, nie życzymy sobie ideologii LGBT na polskich ulicach, my sobie życzymy normalności!
A to, czy druga pani poseł [Hanna Gill-Piątek] jest biseksualna, czy lubi chłopców, czy dziewczyny, czy panów starszych, czy młodsze kobiety, to jest pani sprawa! To jest pani sprawa! I niech pani tę swoją seksualność trzyma u siebie w domu tak jak wszyscy kulturalni ludzie! Bo to jest totalny brak kultury osobistej, żeby mówić, czy jest się biseksualnym, czy heteroseksualnym! To jest po prostu głupie! My chcemy NOR-MAL-NO-ŚCI!"
W tej części na tyrady Czarnka próbowały odpowiedzieć posłanki Gill-Piątek i Piechna-Więckiewicz. Piechna-Więckiewicz zaczęła komentować, że poseł Czarnek pokazał swoją prawdziwą twarz, a do tego jeszcze pomylił posłanki [Czarnek rzeczywiście zwracał się do Piechny-Więckiewicz, choć do Hanna Gill-Piątek mówiła o swojej biseksualności]. W studiu zrobił się hałas. Prowadzący przekazali głos Jolancie Milas z Koalicji Polskiej, która powiedziała, że wszyscy kłócą się o drugorzędne sprawy.
Następnie odtworzono fragment nagrania, w którym Katarzyna Kolenda-Zaleska wyłącza Jacka Żalka za stwierdzenie, że LGBT to nie ludzie. Goście w Studio proszeni są o zajęcie stanowiska. Hanna Gill-Piątek mówi, że dziennikarka postąpiła właściwie. W studio robi się wrzawa.
Jacek Łęski, który wraz z Magdaleną Ogórek kilka miesięcy wcześniej wyrzucił ze studia działacza KO, zwrócił się do Czarnka: "Czy pan sobie wyobraża, żeby wyrzucono kogoś ze studia za to, że ma inne poglądy? Że ktoś się z nimi nie zgadza? Powiem szczerze, że w Studio Polska jest to niemożliwe".
"Oczywiście, że w Studiu Polska, w Telewizji Publicznej jest to niemożliwe. W TVP wszyscy mówią, co chcą, a potem narzekają w TVN-ie, że nie mogą nic powiedzieć. A TVN tak jest. Ja byłem w TVN dwa czy trzy razy i więcej nie chcą mnie tam widzieć, dlatego, że nie chcą słuchać logicznych wywodów i normalnych argumentów. Jak ktoś logicznie mówi, argumentuje i opiera swoje wywody na prawdzie, to nie pasuje do TVN 24 i do TVN-u. Tam muszą być ludzie, którzy są tylko i wyłącznie zgodni z linią polityczną tej stacji. I to się okazało wczoraj. No, wyrzucenie pana posła Żalka, którego wy znacie, który jest spokojniejszy w swoich emocjach, niż my tutaj w studiu. I posła Żalka pani Kolenda wyrzuciła za to, że stwierdził, że istnieje ideologia LGBT. I za to, co powtarzał potem przez cały dzień pan Joachim Brudziński. Mówił o ideologii LGBT, nie o homoseksualistach, nie o biseksualistach, nie o transwestytach, tylko o ideologii. Nie przyjmuje się tej argumentacji i wyrzuca się ze studia.
TVN jest dzisiaj partią polityczną, główną polityczną, i to tylko pokazuje, że TVN jest w poprzek obyczajom polskim, tradycji Polski i konstytucji RP, bo nie zwraca uwagi na to, że tam małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny i tylko taki jest pod ochroną prawną Rzeczypospolitej. I o tym mówił pan Joachim Brudziński i o tym chciał powiedzieć poseł Żalek, ale mu nie pozwolono!".
Przez kolejnych kilka minut trwała dyskusja nad tym, czym różni się "ideologia LGBT" od komunizmu. Około 41 minuty Czarnek ponownie zabiera głos i... pokazuje na swoim telefonie zdjęcie z całującymi się mężczyznami i obnażającą się postacią. "Panie pośle, widzimy, że coś pan nam pokazujemy, ale co to jest?" - dopytują prowadzący. A poseł Czarnek przechodzi do meritum:
"Proszę państwa, skończmy tę dyskusję o tych obrzydlistwach LGBT, homoseksualizmie, biseksualizmie, paradach równości. Brońmy rodziny, bo brak obrony rodziny prowadzi do tego, co państwo widzicie. To są jegomoście z Los Angeles, z centrum Los Angeles z zeszłego roku z czerwca. Byłem tam w delegacji i przejeżdżałem. I akurat była tam parada tak zwanej DUMY gejowskiej. My jesteśmy na wcześniejszym etapie, jeszcze takich rzeczy u nas nie ma. Ale tacy jegomoście chodzą bez wstydu po ulicach zachodniego miasta, Los Angeles. I do tego zmierza również Europa, do tego zmierza Polska. Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją”.
Oto więc cały kontekst: Czarnek pokazuje na zdjęciu osoby nieheteronormatywne biorące udział w paradzie równości, nazywa homoseksualizm "obrzydliwością", a swoją wypowiedź kończy słowami "te osoby nie są równe ludziom normalnym".
Oczywiście można powiedzieć, że chodziło mu o ten skrajny przykład, gdy ktoś rozbiera się publicznie. Ale to nieprawda. Czarnek stosuje znany zabieg - pokazujemy jakiś ekstremalny przypadek, gdy ktoś podczas jakiejś queerowej imprezy, zazwyczaj zagranicznej, odsłania nagie ciało albo występuje w erotycznym stroju, i twierdzimy, że tak wyglądają wszystkie parady równości i tak zachowują się wszystkie nieheteronormatywne osoby. Sugeruje się wręcz, że jeden z postulatów osób LGBT+, to publiczne obnażanie się, czy nawet zmuszanie do aktów homoseksualnych innych ludzi, nawet dzieci.
Ale to nie jedyna nienormalność, o której mówi Czarnek. Poseł powtarza wielokrotnie, że gejem, biseksualistą, lesbijką można sobie być, ale w domu. Nie należy o tym mówić. Jeśli ktoś jest właśnie taką milczącą osobą nieheteronormatywną, która "zmaga się ze swoim problemem", to dla posła wszystko jest w porządku. Ale jeśli ktoś deklaruje się jako gej i lesbijka, a do tego domaga się zmian w prawie takich jak wprowadzenie małżeństw jednopłciowych, czy związków partnerskich, wychodzi z tymi postulatami na ulicę, uczestniczy w paradach równości, to według Czarnka przekracza granicę "normalności".
Cytat o prawach człowieka Czarnka też nie jest niczym wyrwanym z kontekstu. Jeśli ktoś jest nienormalny i domaga się "nienormalnych rzeczy", to nie przysługują mu takie same prawa, jak "normalnym" obywatelom.
Czarnek jako wojewoda lubelski pokazał, jak to działa w praktyce, gdy dwa lata z rzędu próbował osobom LGBT+ uniemożliwić skorzystanie z ich prawa do zgromadzeń i wolności słowa, domagając się odwołania Marszu Równości w Lublinie.
W 2018 roku zamieścił nawet na Facebooku i YouTubie film pod tytułem „Czarnek przeciwko zboczeniom, dewiacjom i wynaturzeniom”. Przekonywał w nim, że promowanie czegoś innego niż heteroseksualne małżeństwo to działanie sprzeczne z konstytucją i katechizmem, to coś "niezdrowego". Filmik kończył apelem do prezydenta Lublina, Krzysztofa Żuka:
"Może warto się zastanowić panie prezydencie, czy nie zabronić takich skandalicznych postaw na ulicach Lublina? I to jeszcze w rocznicę objawień fatimskich".
Prezydent Lublina ostatecznie uginał się pod wpływem nacisków Czarnka i lubelskich radnych z PiS. Ale wszystkie jego zakazy marszów były uchylane przez sądy jako niedozwolone ograniczanie wolności zgromadzeń.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze