Przez ostatnie kilka dziesięcioleci baza Partii Republikańskiej przemieściła się od liderów biznesu, których zajmowały głównie kwestie gospodarcze, do mieszaniny reakcyjnych działaczy zaangażowanych w „wojny kulturowe”. Miejsce lokalnego przedsiębiorcy zajął działacz pro-life a nawet rasista. Taki klimat zrodził Trumpa
Od lat 90. obie partie zmieniły się, jednak Republikanie zdecydowanie bardziej. Dominuje „polaryzacja partyjna”: politycy tej samej partii oddalają się od siebie i w większości kwestii stają się nieprzejednani.
Przez większość XX wieku politycy obu partii stosowali strategię, którą politologowie nazywają „przemieszczaniem konfliktu”. Polega ona na angażowaniu się w jedną polityczną sprawę - np. New Deal albo prawa obywatelskie - oraz unikaniu walki o „gorące”, drażliwe kwestie, takie jak aborcja, problemy społeczne, kontrola dostępu do broni, polityka zagraniczna itd.
Od lat 80. jednak Republikanie zradykalizowali się, a ich poglądy w wielu sprawach stały się po prostu zaprzeczeniem poglądów Demokratów.
Zaczęli opowiadać się automatycznie przeciwko wszystkiemu, co popierali Demokraci - większej pomocy i obecności państwa w życiu obywateli, przeciwdziałaniu zmianom klimatu, ograniczaniu dostępu do broni, prawu do aborcji, prawom gejów itd.
Z tego powodu w Kongresie partie bardzo rzadko współpracują ze sobą, a głosy dzielą się według linii partyjnych - niewielu albo po prostu nikt nie głosuje na sprawy zgłoszone przez politycznych przeciwników.
Na przykład w tegorocznych prawyborach Partii Demokratycznej Hilary Clinton startowała jako umiarkowana Demokratka, a Bernie Sanders jako radykał -"demokratyczny socjalista” - ale w Senacie oboje głosowali właściwie tak samo
Wszyscy Demokraci głosują niemal identycznie - czyli przeciwko wszystkim Republikanom. I odwrotnie.
Dlaczego obie partie tak się rozeszły? A zwłaszcza: dlaczego Republikanie tak odsunęli się od centrum? W Stanach Zjednoczonych trwa intensywna debata na ten temat, ale badacze generalnie zgadzają się, że są dwa powody.
Po pierwsze, od lat 90. rosną wpływy - i budżety - grup lobbystycznych, tzw. Political Action Committees (PAC), które stanowią zaplecza partii - zbierają fundusze, a jednocześnie oddziałują na partyjną politykę. PAC wzięły na cel tych polityków, których uznają za zbyt umiarkowanych. Podczas prawyborów powtarzane są zarzuty, że ktoś jest nie dość „prawdziwym” Demokratą lub Republikaniem.
Dotyczy to szczególnie Republikanów, gdzie "klika" Tea Party, która składa się z PAC-ów finansowanych przez kilku ekscentrycznych miliarderów, takich jak bracia Koch, atakuje „zbyt umiarkowanych” republikańskich kongresmenów.
Ale zdarza się to i po stronie Demokratów. Po tym jak Joseph Lieberman, kandydat Ala Gore’a na wiceprezydenta w 2000 r., publicznie poparł wojnę w Iraku i „wojnę z terroryzmem” George’a W. Busha, wypadł z szeregów demokratów i startował do Senatu już jako kandydat niezależny.
Drugi dotyczy zmian w osadzeniu amerykańskich partii politycznych. Inaczej niż europejskie, nigdy nie miały one biurokratycznych organizacji, lokalnych biur — organizacyjnie „partia” składa się z wolontariuszy, którzy pracują razem z ludźmi zatrudnionymi na potrzeby kampanii politycznych i jest zakorzeniona w lokalnych organizacjach. Tu następują istotne zmiany.
Tradycyjnie, Partia Republikańska była zakorzeniona w lokalnych wspólnotach przedsiębiorców, zapleczem dla Demokratów były zaś lokalne lewicowe organizacje, takie jak związki zawodowe.
Odkąd w wyniku fuzji amerykański przemysł został skonsolidowany,
w większości miast i lokalnych wspólnot nie ma już jednak miejscowej klasy przedsiębiorców-posiadaczy. Większość przedsiębiorstw (detalistów, producentów) należy bowiem do korporacji zarządzanych skądinąd.
Z tego powodu organizacyjna baza Partii Republikańskiej przesunęła się. Miejsce lokalnych liderów przedsiębiorców (np. właściciel lokalnego banku, małej fabryczki, sklepu spożywczego) zajęli aktywiści polityczni, którzy zajmują się przede wszystkim "gorącymi tematami", libertarianie, chrześcijańscy konserwatyści, aktywiści pro-life, ludzi zwalczający równouprawnienie gejów, rasiści etc.
Przez ostatnie kilka dziesięcioleci baza Partii Republikańskiej przemieściła się od liderów biznesu, których zajmowały głównie kwestie gospodarcze, do mieszaniny reakcyjnych działaczy zaangażowanych w „wojny kulturowe”.
Josh Pacewicz - profesor socjologii na Brown University. W ostatniej książce „Partisans and Partners: The Politics of the Post-Keynesian Society” opisuje efekty radykalnej polaryzacji amerykańskiej sceny politycznej spowodowanej oddolną zmianą w partiach.
Przełożyła Agata Szczęśniak
Komentarze