0:00
0:00

0:00

Partia Orbána musi oficjalnie przeprosić i wpłacić milion forintów węgierskiemu Komitetowi Helsińkiemu. 1 sierpnia 2017 roku Komitet poinformował, że decyzją Sądu Najwyższego (Kurii) wygrał proces o naruszenie dobrego imienia przeciwko rządzącej partii. Spór o zniesławienie trwał od 2015 roku. Wtedy partia Orbána w oficjalnym komunikacie dotyczącym danych na temat skali uchodźstwa do Węgier w 2014 roku napisała, że:

pseudopozarządowa organizacja Komitet Helsiński, wykonująca polityczne zamówienia międzynarodowego kapitału spekulacyjnego, w bezczelny sposób próbuje sfałszować nawet czarno-białe dane. Wbrew jej kłamstwom prawda jest taka, że w 2014 roku jedna piąta osób ubiegających się o azyl, czyli około 35 tysięcy ludzi, nie przybyła na Węgry ze stref wojennych, a więc byli to migranci za lepszym chlebem".

"Podczas procesu oskarżony [Fidesz] nie był w stanie udowodnić żadnego z tych twierdzeń" - pisze w oświadczeniu Komitet Helsiński.

Fidesz w ten sposób próbował podtrzymać - znaną z polskiego podwórka - narrację na temat uchodźców. Orbán konsekwentnie powtarza, że ludność przybywająca do Węgier - to nie uciekinierzy z krajów objętych konfliktem zbrojnym, ale „migranci ekonomiczni". Dla zbudowania wizji jedności kraju w odniesieniu do uchodźców - w październiku 2016 roku zorganizował referendum ws. przyjęcia uchodźców. 3,3 mln. głosujących powiedziało „nie" dla migracji, a Orbán próbował tego argumentu używać do wprowadzenia konstytucyjnej zasady nieprzyjmowania azylantów (zgodnie z wolą obywateli i interesami Węgier). Politico, za Węgierskim Komitetem Helsińskim, nazwało to polityką „zero uchodźców".

Orban używa też tematu migracji i uchodźstwa do walki z Unią Europejską. Negocjując obowiązkowe kwoty dla państw członkowskich w 2016 roku mówił: „Albo pogodzimy się ze współczesną wędrówką ludów i wtedy zostaniemy zalani przez falę imigrantów, a zbudowane przez nas bezpieczeństwo wyparuje, wzrośnie zagrożenie terrorystyczne”, albo „powstrzymamy imigrację w Europie i obronimy interesy Węgier i Węgrów”. W marcu 2017 poszedł krok dalej i o polityce migracyjnej Unii Europejskiej powiedział , że jest „koniem trojańskim terroryzmu".

Od szkalowania do lex NGO

Zarzuty to też element politycznej walki z „wewnętrznymi wrogami". Pod szczególnie ostrym ostrzałem są węgierskie organizacje, które zajmują się wsparciem uchodźców i migrantów. To właśnie one - obok partii opozycyjnych - są głównymi ośrodkami oporu przeciwko polityce Orbána. I właśnie dlatego według lidera Fideszu są wysłannikami „zewnętrznych interesów". Po serii rewizji w siedzibach fundacji Fidesz wytoczył przeciwko organizacjom działa „lex NGO", czyli węgierskiej wersji ustawy o tzw. agentach zagranicznych. Przyjęta w czerwcu 2017 roku ma utrudniać funkcjonowanie organizacjom, które są dla Orbána niewygodne.

[tab tekst="Przeczytaj jak działa "lex NGO""]Organizacje, które otrzymują wsparcie finansowe ze źródeł zagranicznych powyżej 7,2 miliona forintów (ok. 100 tys. zł) rocznie, muszą zarejestrować się jako „finansowane z zagranicy” i zostają objęte surowszym reżimem kontroli finansowej i możliwych sankcji.

Ustawa jest jawnie dyskryminująca: spod jej działania wyłączone są fundacje i stowarzyszenia religijne, sportowe oraz narodowościowe. Jej celem jest utrudnienie funkcjonowania organizacjom pożytku publicznego – na przykład monitorujących skalę korupcji, przejrzystość działań rządu, czy ochrony praw człowieka.

Lex NGO skrytykowały światowe organizacje zajmujące się monitorowaniem praw i wolności obywatelskich oraz stanu demokracji. Komisja Wenecka przytoczyła swoją opinię o rosyjskiej ustawie o obcych agentach

„[przyjęte prawo] nie powinno powodować stygmatyzowania i ostracyzmu niektórych organizacji społeczeństwa obywatelskiego wyłącznie na podstawie faktu ich zagranicznego finansowania.”

Krok za daleko

Kampanie szkalujące organizacje społeczne to nic nowego w węgierskiej debacie publicznej. Jednak ten proces toczył się wokół konkretnego zarzutu: Fidesz twierdził, że Komitet Helsiński sfałszował statystyki dotyczące uchodźców. Już w 2015 roku sąd nakazał partii wypłatę odszkodowania w wysokości miliona forintów (ponad 3 tys. euro) oraz wystosowanie oficjalnych przeprosin. Fidesz złożył skargę kasacyjną, ale węgierski Sąd Najwyższy (Kuria) utrzymał w mocy dotychczasowy wyrok. W uzasadnieniu wyroku jasno można przeczytać, że:

"Swoboda słowa obejmuje jedynie wolność potępiania, charakteryzowania, wygłaszania opinii oraz krytykowania, ale konstytucyjna ochrona nie może dotyczyć fałszowania faktów".

Dodatkowo sąd wezwał Fidesz do powstrzymania się przed podobnymi naruszeniami prawa w przyszłości. Komitet Helsiński ogłosił, że na przekór polityce Fideszu wypłacone odszkodowanie „z radością przeznaczą na pomoc prawną dla osób ubiegających się o azyl".

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze