0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Niedawno pisaliśmy o odpowiedzi Ministerstwa Sprawiedliwości na interpelację posłów PO z końca ubiegłego roku. Zapytanie z 25 listopada 2016 roku dotyczyło m.in. tego, kiedy Ministerstwo wprowadzi zapisy prawne, które uznają krzyż celtycki - „ekwiwalent swastyki i najbardziej znany symbol wyższości białej rasy” - za nielegalny w Polsce.

Odpowiedź resortu – podpisana przez sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, Łukasza Piebiaka - była jasna: krzyż celtycki nie będzie zakazany. Tak samo Ministerstwo nie zamierza zakazywać używania hasła i nazwy „White Pride”. Tę decyzję uzasadniano w mocno kontrowersyjny sposób.

Zdaniem resortu, obydwa symbole nie mają jednoznacznie totalitarnej konotacji, a „kryminalizacja […] powinna obejmować tylko takie symbole, które [...] w sposób bezsporny są powiązane z ustrojami totalitarnymi i stanowią ich nierozłączne elementy”.

Dokument wymienia tu: sierp i młot, czerwoną gwiazdę, czerwoną flagę, swastykę, salut rzymski, wizerunek godła i herbu III Rzeszy. OKO.Press uznało to uzasadnienie za co najmniej niewystarczające.

Przeczytaj także:

Wpadka Piebiaka

Za głęboko niesatysfakcjonującą odpowiedź na interpelację uznał również Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich. Dał temu wyraz udostępniając na Facebooku wyrok Sądu Najwyższego Niemiec z 1 października 2008 r. zakazujący używania krzyża celtyckiego. Bodnar wpis dedykował wiceministrowi Piebiakowi.

Głos Bodnara spotkał się z odzewem śledzących jego profil i wywołał liczne krytyczne głosy pod adresem Ministerstwa. Głos w dyskusji zabrał również sam Piebiak, ale jego wypowiedź zaskoczyła wszystkich.

Otóż podsekretarz napisał: „wcale się nt. krzyża celtyckiego nie wypowiadałem w żadnej formie”. Oraz zalecił rzecznikowi „większą dbałość o weryfikację źródeł informacji”. Na to Bodnar zasadnie i rzeczowo zapytał: „Szanowny Panie Ministrze, czy to znaczy, że Pan nie czyta odpowiedzi na interpelacje podpisane przez samego siebie?”.

Wówczas minister Piebiak zaczął się tłumaczyć. Zaznaczył, że odpowiedź na interpelację została przygotowana w Prokuraturze Krajowej, a on tylko przekazał ją Marszałkowi Sejmu. Natomiast „błąd w podpisie popełniono na oficjalnej stronie Sejmu”. I dodał, że „trzeba to będzie poprawić”. Jednak wystarczy rzut oka na dostępną online odpowiedź na interpelację, by zobaczyć, że nic nie zostało poprawione i – póki co (10 stycznia, czyli trzy dni po dyskusji Piebiaka z Bodnarem) – Piebiak dalej figuruje jako autor dokumentu.

OKO.Press zapytało Prokuraturę Krajową, czy rzeczywiście przygotowywała rzeczony dokument. Tak bowiem twierdził minister Piebiak. W odpowiedzi, którą dostaliśmy 9 stycznia, prokuratura zaprzecza: „ta interpelacja została skierowana do Ministra Sprawiedliwości i to on przygotowuje na nią odpowiedź”. Czyli podsekretarz stanu - delikatnie rzecz ujmując - rozminął się z prawdą.

OKO.press zwróciło się do Ministerstwa Sprawiedliwości z pytaniami o wyjaśnienie tej – dodajmy: dość kuriozalnej - sytuacji. Czekamy na odpowiedź.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze