Gdy Donald Trump kilkakrotnie powtórzył, że amerykańscy żołnierze pozostaną w Polsce, ludzie Karola Nawrockiego odetchnęli z głęboką ulgą. Ta deklaracja została też przyjęta z zadowoleniem przez premiera Donalda Tuska i szefa MSZ Radosława Sikorskiego
Pierwsza wizyta zagraniczna Karola Nawrockiego nie ograniczyła się do ściskania rąk Donalda Trumpa i fotografii z Gabinetu Owalnym Białego Domu.
Nawrocki wróci z Waszyngtonu z całkiem sporym prezentem od swego politycznego sojusznika. To w jego obecności Trump zapowiedział, że nie przemieści w inne rejony świata amerykańskich jednostek stacjonujących w Polsce. W ten sposób strategiczna – i nie mająca wiele wspólnego z personalnymi sympatiami i antypatiami politycznymi Trumpa – decyzja administracji USA dotycząca całej wschodniej flanki NATO, może zostać sprzedana przez ludzi Nawrockiego i jego obóz polityczny jako osobisty sukces negocjacyjny nowego prezydenta Polski.
Nawrocki mógł też się pochwalić zaproszeniem na przyszłoroczny szczyt grupy G-20 – nie jest jednak jasne, w jakim charakterze.
Środowe (3 września) rozmowy w Białym Domu rozpoczęły się z kilkunastominutowym opóźnieniem, które nie owocowało jednak kłopotliwym oczekiwaniem gościa na gospodarza przed drzwiami Białego Domu. Rozegrano to tak, że kolumna aut wioząca prezydenta Karola Nawrockiego przyjechała pod siedzibę prezydenta USA dopiero wtedy, gdy Trump był już na to gotowy.
Było ściskanie rąk i poklepywanie po ramieniu. Jeszcze w trakcie powitania Nawrockiego nad Białym Domem przeleciały myśliwce dwóch typów. Trzy F-16 leciały w charakterystycznym szyku „missing plane” (zaginiony samolot – przyp. red), co stanowiło hołd dla polskiego pilota, mjr Macieja Krakowiana, który zginął podczas przygotowań do pokazów lotniczych Radom Air Show. Z kolei przelot 5 samolotów F-35 miał stanowić uhonorowanie sojuszniczych relacji Stanów Zjednoczonych i Polski.
Spotkanie Nawrockiego z Trumpem w Białym Domu odbywało się według znanego schematu. Przez pierwsze pół godziny obaj rozmawiali w Gabinecie Owalnym w obecności mediów i przed kamerami – odpowiadając też na pytania dziennikarzy. A potem odbyły się rozmowy za zamkniętymi drzwiami.
W świetle reflektorów Trump traktował Nawrockiego z widoczną atencją, z kolei Nawrocki wylewnie dziękował mu za wsparcie w trakcie kampanii wyborczej, o którym zresztą prezydent USA nie omieszkał publicznie przypomnieć. „Ludzie kochają Nawrockiego, to człowiek ogromnego sukcesu, a konkurencja była mocna” – tak kadził prezydentowi Polski Trump. Obaj zapozowali też do wspólnego zdjęcia ze swą kampanijną fotografią w rękach.
Trump bardzo pozytywnie wyrażał się też o Polsce. Mówił, że relacje między Waszyngtonem a Warszawą są „obecnie lepsze niż kiedykolwiek”. Podkreślał zadowolenie z faktu, że Polska stała się europejskim liderem, jeśli chodzi o procent PKB wydawany na obronność – jednocześnie sobie przypisując za to zasługę i podkreślając, że nasz kraj zwiększył wydatki na armię „za moją namową”.
Oprócz tych czułych słów w trakcie otwartej dla mediów części rozmowy padła z ust prezydenta USA jedna naprawdę istotna deklaracja – „Żołnierze USA pozostaną w Polsce, a może będzie ich więcej” – stwierdził Trump.
To o tyle istotne, że amerykańskie media od pierwszych dni urzędowania Trumpa regularnie informowały o tym, że nowa administracja poważnie rozważa ograniczenie obecności US Army w Europie, w tym także na wschodniej flance NATO. Ze środowej deklaracji Trumpa wynika, że przynajmniej Polski bezpośrednio to nie dotyczy. „Jesteśmy z Polską na całego i będziemy pomagać Polsce w obronie” – mówił prezydent USA.
Ba, „możemy umieścić więcej żołnierzy w Polsce, jeśli Polacy będą chcieli” – dorzucił nawet Trump.
W tym momencie zapewne ludzie Nawrockiego mogli odetchnąć z ulgą – a wizyta nowego prezydenta Polski w Białym Domu zyskała realny sens.
„Na pewno jednym z tematów rozmów Karola Nawrockiego i Donalda Trumpa 3 września będzie obecność amerykańska w Europie. Będziemy przekonywać, ale to nie jest łatwy temat” – zapowiadał Marcin Przydacz z Kancelarii Prezydenta jeszcze w sierpniu.
Od miesięcy wszak pojawiają się sygnały mówiące o trwającym przeglądzie amerykańskich sił w Europie, możliwości wycofania części wojsk z tej części świata i skierowania ich w rejony Indo-Pacyfiku. Związana z tym jest presja, jaką administracja Trumpa wywiera na kraje europejskie, by te wzięły większą odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo, zwiększały liczebność armii i dozbrajały się.
Jeszcze w lutym po krótkim spotkaniu z Donaldem Trupem w trakcie konferencji CPAC ówczesny prezydent Andrzej Duda przekazywał prasie, że prezydent USA zapewnił go, że obecność wojsk amerykańskich nie tylko w Polsce, ale w ogóle w Europie Wschodniej nie zmniejszy się, sugerował, że może wręcz wzrosnąć.
Ale od miesięcy temat potencjalnych planów redukcji regularnie powraca. W kwietniu stacja NBC News, powołując się na liczne źródła, twierdziła, że z Europy Wschodniej wycofanych miałoby zostać 10 tysięcy żołnierzy, a rozmowy dotyczyły m.in. Polski i Rumunii.
I to właśnie tego wątku kancelaria Nawrockiego obawiała się najbardziej. W wersji najgorszej – że w trakcie wizyty albo bezpośrednio po niej padłyby ze strony Donalda Trumpa słowa o wycofaniu części sił. Wersją pozytywną miałyby zaś być słowa o pozostaniu sił w Polsce. Takie zapewnienie dotyczące amerykańskich wojsk w Niemczech uzyskał w czerwcu kanclerz Friedrich Merz.
Nawrocki usłyszał niewątpliwie więcej niż Merz. Już po spotkaniu informował, że podczas jego zamkniętej dla mediów części miało zostać ustalone, że amerykański sekretarz obrony Pete Hegseth i szef prezydenckiego BBN Sławomir Cenckiewicz mają wspólnie pracować nad planem zwiększenia amerykańskiej obecności w Polsce. Nie podał jednak żadnych szczegółów.
Deklaracja Trumpa ucieszyła nie tylko Nawrockiego i jego ludzi. „Prezydent Trump zadeklarował przed chwilą, że Stany Zjednoczone nie zamierzały i nie planują w przyszłości wycofania z Polski amerykańskich wojsk. To ważne słowa, które potwierdzają ponadczasowy charakter naszego sojuszu” – tak skomentował słowa Trumpa premier Donald Tusk.
„Dobrze, że prezydent Trump potwierdził dalsze stacjonowanie wojsk amerykańskich w Polsce” – w podobnym tonie wypowiedział się szef MSZ Radosław Sikorski. „W sprawach bezpieczeństwa, odstraszania Putina i wspierania Ukrainy rząd, prezydent i opozycja mówią jednym głosem” – dodał.
Poza deklaracją dotyczącą obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce publiczna część rozmowy Nawrockiego z Trumpem nie zawierała już żadnych istotnych zapowiedzi.
Przez chwilę Trump uchylał się od jednoznacznej odpowiedzi na pytania dziennikarzy dotyczące nałożenia nowych sankcji na Rosję, następnie ogłosił, że skoro nałożył sankcje wtórne na Indie (wysokie cła na wszystkie towary eksportowane do USA) za kupowanie rosyjskiej ropy, to nie można mu zarzucać, że pozostaje bezczynny.
„Nie mam nic do powiedzenia Putinowi, on wie na czym stoi, musi podjąć decyzję” – tak odpowiedział Trump na pytanie dotyczące negocjacji z Rosją dotyczących wojny w Ukrainie.
Rozmowy za zamkniętymi drzwiami trwały około godziny i 15 minut. Nawrocki opuścił Gabinet Owalny około 19.30 wg polskiego czasu. Nie było wspólnej konferencji obu prezydentów, jednak Nawrocki po kolejnej godzinie spotkał się z polskimi dziennikarzami obecnymi w Waszyngtonie.
Na podstawie tego, co w trakcie spotkania Nawrockiego z Trumpem i po nim zostało publicznie zadeklarowane przez obu prezydentów, można ostrożnie wnioskować, że Nawrocki ostatecznie zastosował się do słynnych już instrukcji, które przed wyjazdem do USA otrzymał od Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a będących w rzeczywistości stanowiskiem rządu dotyczącym wizyty.
Jego treść ujawnił 29 sierpnia w Kanale Zero Robert Mazurek – wiele wydaje się wskazywać, że źródłem tego przecieku mogli być ludzie Nawrockiego. Z dokumentu wynikało, że resort zalecał prezydentowi ostrożność w kilku tematach. Rząd nie chce, by prezydent podejmował samodzielnie nowe zobowiązania w sprawie zakupu uzbrojenia, ani obiecywał, że to amerykańskie firmy zajmą się budową drugiej elektrowni atomowej w Polsce, ponieważ w tej sprawie planowany jest przetarg. Wskazywano też, by nie poruszać sprawy podatku cyfrowego.
Prezydenccy ministrowie w kolejnych dniach po ujawnieniu treści dokumentu chętnie komentowali w mediach zawartość stanowiska rządu. Marcin Przydacz stwierdził, że instrukcja ma jedynie półtorej strony A4, co oznacza, że „rząd nie ma wiele do powiedzenia”. Recznik prezydenta Rafał Leśkiewicz na antenie wPolsce24 stwierdził, że stanowisko jest „żenujące” i że „nie ma żadnego konkretu”.
Politycy koalicji rządzącej powtarzali natomiast, że za wyciekiem stoi Kancelaria Prezydenta i że ujawnienie stanowiska rządu szkodzi polskiej pozycji negocjacyjnej w rozmowach z USA.
Finalnie Nawrocki nie poruszył w Waszyngtonie żadnego z tematów wymienionych w stanowisku rządu.
Jeszcze przed wizytą w Białym Domu współpracownicy Nawrockiego wprost zapowiadali, że podczas spotkania poruszony zostanie także wątek Trójmorza oraz bukaresztańskiej dziewiątki. „Jak wiecie, w ostatnim czasie prezydent odbył szereg konsultacji ze swoimi odpowiednikami z państw regionu, zarówno z tego wymiaru północnego, jak i południowego. Więc ma też niejako mandat do tego, aby w wielu sprawach wypowiada się w charakterze przedstawiciela regionu” – zapowiadał we wtorek Marcin Przydacz. Nawrocki już po spotkaniu z Trumpem mówił, że był to jeden z tematów rozmów.
Nawrocki zabrał do Białego Domu w swej świcie m.in. Marcina Przydacza, szefa biura polityki międzynarodowej w kancelarii prezydenta, Sławomira Cenckiewicza, szefa BBN, swojego rzecznika Rafała Leśkiewicza oraz... Adama Bielana, który wprawdzie pozostaje eurodeputowanym i żadnej oficjalnej posady u prezydenta nie ma, jednak uczestnicząc w pracach sztabu w kampanii wyborczej, pełnił rolę jednego z pośredników między PiS a amerykańskimi Republikanami.
W składzie delegacji nie było natomiast miejsca dla przedstawiciela MSZ (dotąd w zagranicznych wizytach prezydentów RP uczestniczył zwyczajowo – w roli konsultanta, doradcy i łącznika z resortem – najczęściej jeden z wiceministrów spraw zagranicznych).
Już podczas wizyty w Waszyngtonie MSZ poinformowało, że przedstawiciel resortu nie został zaproszony również do delegacji Nawrockiego przygotowywanej na wizytę we Włoszech planowaną na piątek 5 września.
Świat
Władza
Karol Nawrocki
Donald Trump
Donald Tusk
Kancelaria Prezydenta
Biały Dom
Gabinet Owalny
Spotkanie Trump Nawrocki
USA
Dziennikarz, publicysta, rocznik 1978. Pracowałem w "Dzienniku Polska Europa Świat" (obecnie „Dziennik Gazeta Prawna”) i w "Polsce The Times" wydawanej przez Polska Press. W „Dzienniku” prowadziłem dział opinii. W „Polsce The Times” byłem analitykiem i komentatorem procesów politycznych, wydawałem też miesięcznik „Nasza Historia”. Współprowadziłem realizowany we współpracy z amerykańską fundacją Democracy Council i Departamentem Stanu USA cykl szkoleniowy „Media kontra fake news”, w ramach którego ok 700 dziennikarzy mediów lokalnych z całej Polski zostało przeszkolonych w zakresie identyfikacji narracji dezinformacyjnych i przeciwdziałania im. Wydawnictwo Polska Press opuściłem po przejęciu koncernu przez kontrolowany przez rząd PiS państwowy koncern paliwowy Orlen. Wtedy też, w 2021 roku, wszedłem w skład zespołu OKO.press. W OKO.press kieruję działem politycznym, piszę też materiały o polityce krajowej i międzynarodowej oraz obronności. Stworzyłem i prowadziłem poświęcony wojnie w Ukrainie cykl „Sytuacja na froncie” obecnie kontynuowany przez płk Piotra Lewandowskiego.
Dziennikarz, publicysta, rocznik 1978. Pracowałem w "Dzienniku Polska Europa Świat" (obecnie „Dziennik Gazeta Prawna”) i w "Polsce The Times" wydawanej przez Polska Press. W „Dzienniku” prowadziłem dział opinii. W „Polsce The Times” byłem analitykiem i komentatorem procesów politycznych, wydawałem też miesięcznik „Nasza Historia”. Współprowadziłem realizowany we współpracy z amerykańską fundacją Democracy Council i Departamentem Stanu USA cykl szkoleniowy „Media kontra fake news”, w ramach którego ok 700 dziennikarzy mediów lokalnych z całej Polski zostało przeszkolonych w zakresie identyfikacji narracji dezinformacyjnych i przeciwdziałania im. Wydawnictwo Polska Press opuściłem po przejęciu koncernu przez kontrolowany przez rząd PiS państwowy koncern paliwowy Orlen. Wtedy też, w 2021 roku, wszedłem w skład zespołu OKO.press. W OKO.press kieruję działem politycznym, piszę też materiały o polityce krajowej i międzynarodowej oraz obronności. Stworzyłem i prowadziłem poświęcony wojnie w Ukrainie cykl „Sytuacja na froncie” obecnie kontynuowany przez płk Piotra Lewandowskiego.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze