0:00
0:00

0:00

Europoseł Platformy Obywatelskiej Radosław Sikorski napisał, dlaczego jego zdaniem Izraelowi udaje się szczepić obywateli o wiele szybciej niż Polsce. I w jednym wpisie w mediach społecznościowych udało mu się zmieścić jedno stwierdzenie prawdziwe, jedno nieprawdziwe i jedno podkoloryzowane. Były szef polskiej dyplomacji w poniedziałek 11 stycznia w „Kropce nad i" powiedział też, że chciałby się dowiedzieć, dlaczego Polska nie szczepi tak szybko jak Izrael.

Postaramy się spełnić jego życzenie, także dlatego, że temat szybkości i skuteczności szczepień interesuje ludzi na całym świecie.

Izrael szczepi prawie 40 razy szybciej niż Polska. Postawili na tempo, a nie reglamentowanie według kryteriów społecznych czy funkcjonalnych. Akcja 24/7. Zdarza się, że pielęgniarki wychodzą na ulicę i szczepią przechodniów bez żadnej biurokracji.

Facebook,10 stycznia 2021

Sprawdziliśmy

Izrael postawił na tempo, ale nie jest aż tak szybkie. Nie szczepią też każdego jak leci – pierwszeństwo mają seniorzy i grupy ryzyka. Opowieść o pielęgniarce to tylko (ładna) anegdota

A więc po kolei:

Dlatego Izrael szczepi tak szybko

Rzeczywiście izraelskie tempo szczepień jest najszybsze na świecie. Do czwartku 14 stycznia dawkę szczepionki dostały tam 23 osoby na 100. To prawie dwa razy tyle niż w trzecim w zestawieniu Bahrajnie.

szczepienia COVID Izrael na 100 osób

Takie tempo jest możliwe dzięki wielu czynnikom:

  • Szybkie i duże dostawy szczepionek

Izrael zagwarantował sobie dostawy szczepionki od amerykańskich firm Pfizera i Moderny. Pierwsze dawki dotarły do kraju już 9 grudnia, a więc 2 i pół tygodnia wcześniej niż do Polski. Premier Benjamin Netanjahu osobiście wielokrotnie rozmawiał z szefami obu koncernów - Pfizera i Moderny - oferując im w zamian za szybkie dostawy dane o przebiegu masowych szczepień. Dla firm farmaceutycznych takie dane to skarb, bo pomogą w ewaluacji bezpieczeństwa i skuteczności szczepionki.

Izrael jest więc poligonem, na którym będą sprawdzane szczepionki.
  • Najlepsza logistyka na świecie

Tak się składa, że Teva Pharmaceutical Company, firma z pierwszej piętnastki światowych koncernów farmaceutycznych, ma siedzibę w Izraelu. Przechowywaniem i dostarczaniem szczepionek zajmuje się jej logistyczna gałąź, spółka SLE, która w swoim centralnym magazynie może przechowywać nawet 5 mln dawek. Szczepionki są dzielone na paczki po 100 fiolek i rozwożone przez SLE do punktów szczepień.

Logistyka była opracowana i gotowa już w listopadzie. Atutem Izraela jest też to, że to niewielki kraj: 20 tys. km kw. Dla porównania największe w Polsce województwo mazowieckie ma 35 tys. km kw.

Przeczytaj także:

Co ciekawe, Izrael zrezygnował ze szczepień w szpitalach jako nieefektywnych, stawiając na przychodnie, duże centra szczepień jak to na Placu Rabina w Tel Awiwie, a nawet mobilne punkty w samochodach. W Polsce szczepienia grupy „0", czyli medyków, prowadzone są w szpitalach. Dopiero 25 stycznia mają ruszyć punkty szczepień w przychodniach.

  • Sprawnie działająca publiczna i zdigitalizowana służba zdrowia

W Izraelu są cztery kasy chorych, do których należą praktycznie wszyscy obywatele i obywatelki. I wszystkie są w wysokim stopniu zdigitalizowane. Pozwala to nie tylko na szybką procedurę zapisu na szczepienia, ale także na szybkie zidentyfikowanie pacjentów z grup ryzyka i zaproszenie ich do szczepień.

Izrael również reglamentował szczepionki

To nieprawda, że szczepienia w Izraelu nie są reglamentowane. Pierwszeństwo mieli seniorzy. Zaszczepiono już 73 proc. osób 60 plus, 13 stycznia otworzono zapisy dla 50 plus.

Jednak chęć do szczepień nie jest równomierna w całym kraju. O wiele bardziej sceptyczni wobec tej idei są izraelscy Arabowie. Nie rejestrują się na szczepienia albo nie zgłaszają się na nie – jedna z kas chorych poinformowała, że 40 proc. pacjentów nie pojawia się w wyznaczonym terminie. Żydzi zaczęli więc „turystykę szczepionkową" do arabskich miast. Ale jak pisze „Times of Israel", również Arabowie widząc, że Żydzi traktują szczepionkę jako cenny i deficytowy towar, przekonują się do szczepień.

Poza tym ze względu na logistykę szczepionki Pfizera, która w zwykłej lodówce może leżeć tylko przez pięć dni, powstaje tam podobny problem jak w Polsce: pod koniec dnia w wielu punktach są dawki, które mogą się zmarnować.

Pod koniec pracy pod punktami szczepień pojawiają się więc ludzie czekający na „wejściówki" – czyli na wolne miejsca z ostatniej chwili (kiedy np. ktoś nie przyszedł na szczepienie).

W mediach społecznościowych powstały też grupy, których członkowie wymieniają się informacjami na temat tego, która kasa chorych ma krótkie terminy albo szczepi także nie-seniorów. Jak pisze „Times of Israel", polityka poszczególnych kas różni się bowiem między sobą. Reporter, który odwiedził największą arabską miejscowość Umm-a-Fahm, opisał taką scenę: w jednym budynku znajdował się punkt szczepień Maccabi i Clalit. W Maccabi nie chcieli zaszczepić nikogo poniżej 60. roku życia, a w Clalit nie patrzyli na metrykę.

Z drugiej strony przychodnie same szukają dodatkowych potencjalnych chętnych na nadmiarowe dawki, zapisując na szczepienia nieco młodsze osoby z grup ryzyka z powodu przewlekłych chorób.

Szczepienia w Izraelu i pacjenci z ulicy

Tu Radek Sikorski ma rację o tyle, że rzeczywiście można czatować przed punktem szczepień na ewentualne niewykorzystane dawki. Izraelskie media obiegła też historia pielęgniarki, która dosłownie wyszła na ulicę i zaprosiła na szczepienie dostawcę pizzy. To jeden barwny przykład, ale generalnie izraelski system to jednocześnie reglamentacja i elastyczność. Dzięki tej ostatniej zaszczepiło się już ponad 100 tys. osób poniżej 40. roku życia – bez poczucia, że ktoś wepchnął się komuś do kolejki.

;
Na zdjęciu Miłada Jędrysik
Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Komentarze