Izraelski sukces szczepień jest już legendarny - ponad 20 proc. populacji do tej pory dostało już pierwszą dawkę. Czy jednak jest tak, jak przekonuje Radosław Sikorski, że ludzi do szczepień zbiera się z ulicy i zaszczepić może się każdy? Nie do końca, ale i tak ciekawie
Europoseł Platformy Obywatelskiej Radosław Sikorski napisał, dlaczego jego zdaniem Izraelowi udaje się szczepić obywateli o wiele szybciej niż Polsce. I w jednym wpisie w mediach społecznościowych udało mu się zmieścić jedno stwierdzenie prawdziwe, jedno nieprawdziwe i jedno podkoloryzowane. Były szef polskiej dyplomacji w poniedziałek 11 stycznia w „Kropce nad i" powiedział też, że chciałby się dowiedzieć, dlaczego Polska nie szczepi tak szybko jak Izrael.
Postaramy się spełnić jego życzenie, także dlatego, że temat szybkości i skuteczności szczepień interesuje ludzi na całym świecie.
Izrael szczepi prawie 40 razy szybciej niż Polska. Postawili na tempo, a nie reglamentowanie według kryteriów społecznych czy funkcjonalnych. Akcja 24/7. Zdarza się, że pielęgniarki wychodzą na ulicę i szczepią przechodniów bez żadnej biurokracji.
A więc po kolei:
Rzeczywiście izraelskie tempo szczepień jest najszybsze na świecie. Do czwartku 14 stycznia dawkę szczepionki dostały tam 23 osoby na 100. To prawie dwa razy tyle niż w trzecim w zestawieniu Bahrajnie.
Takie tempo jest możliwe dzięki wielu czynnikom:
Izrael zagwarantował sobie dostawy szczepionki od amerykańskich firm Pfizera i Moderny. Pierwsze dawki dotarły do kraju już 9 grudnia, a więc 2 i pół tygodnia wcześniej niż do Polski. Premier Benjamin Netanjahu osobiście wielokrotnie rozmawiał z szefami obu koncernów - Pfizera i Moderny - oferując im w zamian za szybkie dostawy dane o przebiegu masowych szczepień. Dla firm farmaceutycznych takie dane to skarb, bo pomogą w ewaluacji bezpieczeństwa i skuteczności szczepionki.
Izrael jest więc poligonem, na którym będą sprawdzane szczepionki.
Tak się składa, że Teva Pharmaceutical Company, firma z pierwszej piętnastki światowych koncernów farmaceutycznych, ma siedzibę w Izraelu. Przechowywaniem i dostarczaniem szczepionek zajmuje się jej logistyczna gałąź, spółka SLE, która w swoim centralnym magazynie może przechowywać nawet 5 mln dawek. Szczepionki są dzielone na paczki po 100 fiolek i rozwożone przez SLE do punktów szczepień.
Logistyka była opracowana i gotowa już w listopadzie. Atutem Izraela jest też to, że to niewielki kraj: 20 tys. km kw. Dla porównania największe w Polsce województwo mazowieckie ma 35 tys. km kw.
Co ciekawe, Izrael zrezygnował ze szczepień w szpitalach jako nieefektywnych, stawiając na przychodnie, duże centra szczepień jak to na Placu Rabina w Tel Awiwie, a nawet mobilne punkty w samochodach. W Polsce szczepienia grupy „0", czyli medyków, prowadzone są w szpitalach. Dopiero 25 stycznia mają ruszyć punkty szczepień w przychodniach.
W Izraelu są cztery kasy chorych, do których należą praktycznie wszyscy obywatele i obywatelki. I wszystkie są w wysokim stopniu zdigitalizowane. Pozwala to nie tylko na szybką procedurę zapisu na szczepienia, ale także na szybkie zidentyfikowanie pacjentów z grup ryzyka i zaproszenie ich do szczepień.
To nieprawda, że szczepienia w Izraelu nie są reglamentowane. Pierwszeństwo mieli seniorzy. Zaszczepiono już 73 proc. osób 60 plus, 13 stycznia otworzono zapisy dla 50 plus.
Jednak chęć do szczepień nie jest równomierna w całym kraju. O wiele bardziej sceptyczni wobec tej idei są izraelscy Arabowie. Nie rejestrują się na szczepienia albo nie zgłaszają się na nie – jedna z kas chorych poinformowała, że 40 proc. pacjentów nie pojawia się w wyznaczonym terminie. Żydzi zaczęli więc „turystykę szczepionkową" do arabskich miast. Ale jak pisze „Times of Israel", również Arabowie widząc, że Żydzi traktują szczepionkę jako cenny i deficytowy towar, przekonują się do szczepień.
Poza tym ze względu na logistykę szczepionki Pfizera, która w zwykłej lodówce może leżeć tylko przez pięć dni, powstaje tam podobny problem jak w Polsce: pod koniec dnia w wielu punktach są dawki, które mogą się zmarnować.
Pod koniec pracy pod punktami szczepień pojawiają się więc ludzie czekający na „wejściówki" – czyli na wolne miejsca z ostatniej chwili (kiedy np. ktoś nie przyszedł na szczepienie).
W mediach społecznościowych powstały też grupy, których członkowie wymieniają się informacjami na temat tego, która kasa chorych ma krótkie terminy albo szczepi także nie-seniorów. Jak pisze „Times of Israel", polityka poszczególnych kas różni się bowiem między sobą. Reporter, który odwiedził największą arabską miejscowość Umm-a-Fahm, opisał taką scenę: w jednym budynku znajdował się punkt szczepień Maccabi i Clalit. W Maccabi nie chcieli zaszczepić nikogo poniżej 60. roku życia, a w Clalit nie patrzyli na metrykę.
Z drugiej strony przychodnie same szukają dodatkowych potencjalnych chętnych na nadmiarowe dawki, zapisując na szczepienia nieco młodsze osoby z grup ryzyka z powodu przewlekłych chorób.
Tu Radek Sikorski ma rację o tyle, że rzeczywiście można czatować przed punktem szczepień na ewentualne niewykorzystane dawki. Izraelskie media obiegła też historia pielęgniarki, która dosłownie wyszła na ulicę i zaprosiła na szczepienie dostawcę pizzy. To jeden barwny przykład, ale generalnie izraelski system to jednocześnie reglamentacja i elastyczność. Dzięki tej ostatniej zaszczepiło się już ponad 100 tys. osób poniżej 40. roku życia – bez poczucia, że ktoś wepchnął się komuś do kolejki.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze