Scheuring-Wielgus i Śmiszek (Lewica) zawiadamiają prokuraturę: Kaczyński wzywając do "obrony kościołów" podżegał do przemocy. Mec. Gajowniczek-Pruszyńska: Ta "obrona" miała charakter krzywdzący dla innych. Wiele osób myśli, że z tą władzą nie wygrasz. Ale tak nie musi być
Agresywne zachowanie narodowców w Dniu Niepodległości 11 listopada 2020 stawia przed opinią publiczną pytanie o źródła i przyzwolenie na przemoc. Jednym z kontekstów może być bulwersujące wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego z 27 października, w którym wezwał do "obrony kościołów" przed kobietami protestującymi przeciw wyrokowi tzw. TK wprowadzającemu de facto całkowity zakaz aborcji.
"Musimy ich bronić za każdą cenę. Wzywam wszystkich członków PiS oraz wszystkich, którzy nas wspierają, by wzięli udział w obronie Kościoła, w obronie tego, co dziś jest atakowane i jest atakowane nieprzypadkowo. Brońmy Polski, brońmy patriotyzmu i wykażmy tutaj zdecydowanie i odwagę".
Wezwania Kaczyńskiego posłuchała m.in. "Straż Narodowa" powołana przez prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza.
Na agresywną treść apelu Kaczyńskiego, utrzymanego w retoryce narodowców, zareagowali posłanka Joanna Scheuring-Wielgus i poseł Krzysztof Śmiszek, oboje z Lewicy. W Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście złożyli zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez Kaczyńskiego przestępstwa przekroczenia uprawnień oraz podżegania do przemocy.
Powołując się na doktrynę i wyroki Sądu Najwyższego stwierdzają, że podżeganie to nakłanianie innej osoby do popełnienia czynu zabronionego, przy czym podżegacz musi chcieć, aby ta inna osoba popełniła czyn zabroniony, a więc musi działać w tzw. zamiarze bezpośrednim.
Istotą podżegania jest wywołanie w osobie nakłanianej zamiaru popełnienia czynu zabronionego.
Podżegając do użycia przemocy Kaczyński przekroczył swoje uprawnienia i działał na szkodę interesu publicznego, czyli popełnił tzw. przestępstwo urzędnicze (art. 231 § 1 k.k.). Tymczasem od 9 października 2020 pełni urząd wicepremiera i przewodniczącego Komitetu Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych. "Nie może mieć znaczenia, czy Jarosław Kaczyński wypowiadał się jako prezes partii politycznej, poseł czy członek Rady Ministrów. Rozdzielenie tych funkcji jest niemożliwe, żadne przepisy nie ustalają konkretnych godzin pracy na tych stanowiskach".
Autorzy zawiadomienia dodają własną ocenę, która wykracza poza prawną argumentację: "Wypowiedzi o rzekomym atakowaniu kościołów, niszczeniu Polski, końcu historii narodu przypominają najgorsze karty historii XX wieku. To nawoływanie do nienawiści, podburzanie społeczeństwa przeciw określonej grupie, przypisywanie jej zbrodni.
Taki język był używany przez propagandę reżimów totalitarnych i już z tego powodu może być przyczynkiem do wszczęcia postępowania".
Składający zawiadomienie przypominają, że dzień po apelu Kaczyńskiego doszło do ataków fizycznych a także pobić (czyli przestępstw opisanych w art. 157 § 1 i 158 § 1 kk). Podają przykłady:
Krzysztof Śmiszek, doktor prawa z krajowym i europejskim doświadczeniem pracy w dziedzinie praw człowieka, powiedział OKO.press, że prokuratura nie odpowiedziała na wniosek. "Mamy pełną świadomość, kto zarządza prokuraturą i jaka może być ich decyzja. Chodzi jednak o to, że umorzenie lub odmowa wszczęcia postępowania pozwoli nam zaskarżyć sprawę do sądu. Niech niezależny i niezawisły sąd rozpatrzy sprawę. Jesteśmy zobowiązani jako politycy i jako obywatele wykorzystywać resztki narzędzi prawnych, jakie nam zostały. Liczę, że dostaniemy decyzję Prokuratury w terminie kodeksowym" [maks. 30 dni od złożenia zawiadomienia - red.].
Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska: Krzysztof Śmiszek i Joanna Scheuring-Wielgus stwierdzają, że doszło do przestępstwa podżegania do bójki lub pobicia. Można to rozważać na tej płaszczyźnie, ale należałoby zbadać, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa z art. 255 kodeksu karnego o "publicznym nawoływaniu do popełnienia występku lub zbrodni".
Ocenę karnoprocesową wypowiedzi pana Jarosława Kaczyńskiego dokonałabym badając właśnie znamiona czynu z art. 255 kk.
Kiedy składa się zawiadomienie na policję, czy do prokuratury, warto jak najbardziej wyczerpująco przedstawić wszystkie okoliczności i wskazać wszystkie źródła dowodowe.
Trzeba, krótko mówiąc, podać organom ścigania materiał dowodowy na tacy, żeby mogli z niego skorzystać i żeby mieli jak najmniej powodów do odmowy wszczęcia, bądź umorzenia postępowania.
Czy warto się tak starać, skoro organy państwa nie podejmą przecież postępowania? Zawiadomienie może być tylko gestem niezgody.
Nie. Jeśli istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, trzeba o tym organy ścigania zawiadamiać i nie zwalniać ich z obowiązku ustalenia co zaszło. Należy zrobić wszystko, żeby dać im taką szansę, choć nie jestem tu optymistką.
Ale jest też możliwy inny, bardziej realistyczny scenariusz. Gdy prokuratora odmówi wszczęcia lub umorzy postępowanie, należy zażalić tę odmowę i poddać ją kontroli sądu. Sąd Rejonowy może wtedy uchylić postanowienie jako przedwczesne.
I nawet jeśli prokurator ponownie nie podejmie sprawy to, mówiąc skrótowo, otwiera się droga do sukcesu, jakim jest dalsze samodzielne prowadzenie sprawy przed sądem.
Ale żeby sąd uchylił postanowienie, zażalenie musi mieć mocne i dobrze uzasadnione podstawy.
Taki sukces na miarę czasów, przy prokuraturze jako narzędziu władzy politycznej.
Oczywiście mówię o sukcesie zażalenia na tę decyzje z lekkim przekąsem, ale kładę nacisk na to, co się może jeszcze w takiej sprawie wydarzyć. Zażalenie pana Krzysztofa Śmiszka Sąd Rejonowy może uznać za uzasadnione, stwierdzić, że decyzje prokuratury były przedwczesne i nakazać prowadzić postępowanie.
Czyli to, co w grudniu 2017 roku zrobił sędzia Igor Tuleya z umorzonym prokuratorskim postępowaniem w sprawie obrad sejmowych w sali kolumnowej.
Tak, choć tu raczej w ogóle nie dojdzie do wszczęcia postępowania. W takim wariancie otwiera się droga do subsydiarnego aktu oskarżenia, jeśli prokuratura po raz drugi odmówi wszczęcia postępowania. Sprawa wówczas będzie się toczyć przed sądem bez udziału oskarżyciela publicznego.
Działamy w realiach ograniczonej praworządności, i dlatego do każdej sprawy trzeba podchodzić pryncypialnie.
Warto byłoby np. zawnioskować o przesłuchanie zawiadamiającego. Ponieważ słowa, które będą oceniane przez śledczych, nie są jednoznaczne, to warto wskazać, jakie wywołały one wrażenie.
Wprawdzie pan Kaczyński mówił o "obronie", ale z treści wypowiedzi i z jej tonu wynika, że miała mieć charakter aktywny czy agresywny, a nawet miała przyjąć formę działania poza prawem, bo pada określenie "bez względu na cenę".
Odczytuję więc, że ta obrona może mieć charakter krzywdzący dla innych.
Jak to odczyta prokurator prowadzący postępowanie? Trudno powiedzieć. Słowa były z pewnością bulwersujące, ale należy się spodziewać, że organy ścigania będą je relatywizować. Zwłaszcza, że sprawa dotyczy polityka, wicepremiera, osoby, z ust której już wielokrotnie padały obraźliwe sformułowania pod adresem różnych grup społecznych i osób.
Nie zwalnia to jednak z konieczności podjęcia kroków w celu ustalenia, czy doszło do popełnienia czynu zabronionego. Ta sprawa będzie dobrym sprawdzianem tego, jak działają organy ścigania.
Jeżeli prokuratura nie zastosuje obstrukcji i odmówi wszczęcia postępowania, to można taką decyzję zaskarżyć do sądu. Jakość zawiadomienia nie ma znaczenia.
Tak, ale zawartość zawiadomienia oraz późniejsze zażalenie na odmowę wszczęcia postępowania będą miały znaczenie dla sądu. Tutaj sytuacja jest o tyle nietypowa, że zawiadomienie składa nie osoba bezpośrednio pokrzywdzona, ale zawiadamiający (można by było próbować interpretować, że także sami wnioskodawcy zostali pokrzywdzeni). Ale kodeks postępowania karnego przewiduje taką sytuację, np. gdy organizacje wspierające ofiary przemocy domowej zawiadamiają organy ścigania o wiadomym im podejrzeniu popełnieniu przestępstwa. Wówczas ta organizacja ma prawo do zażalenia decyzji prokuratury niekorzystnej dla kobiety, w imieniu której występuje, choć nie jest formalnie jej pełnomocnikiem.
Rozumiem, że chodzi o to, by nie ograniczać się do gestów politycznych.
Nie lekceważyłabym opinii obywateli, którzy poczuli się przestraszeni wypowiedzią pana Kaczyńskiego. Politycy opozycji mieli powody do złożenia zawiadomienia, nawet jeśli miałoby mieć tylko symboliczny charakter.
Co to znaczy przedstawić pełniejszą dokumentację?
Rzeczywistość spraw karnych na wczesnym ich stadium rozmija się z teorią. Normalnie powinno być tak, że kierujemy zawiadomienie o zdarzeniu, a policja wykonuje niezwłocznie całą resztę, ustala i słucha świadków, pokrzywdzonych, bada wątki, przedstawia zarzuty etc. Praktyka, zwłaszcza ws. niejednoznacznych dowodowo, jest niestety zupełne inna.
Całość udowodnienia słuszności twierdzeń pokrzywdzonego i wykazania dowodów spoczywa na zawiadamiającym. Dlatego przedstawiamy te dowody, ze świadomością, że jeżeli organa nie wezmą ich pod uwagę, to będzie to podstawa do zażalenia na decyzje prokuratury do sądu. W tym wypadku sytuacja jest dodatkowo trudna, bo głównym, a w zasadzie jedynym źródłem informacji o potencjalnym przestępstwie, jest wystąpienie polityka. I ocenie podlega jego wypowiedź.
Należałoby wzmocnić ten materiał dowodowy, np. przesłuchując osoby, które uważają, że doszło do naruszenia prawa. Sam Krzysztof Śmiszek może napisać wniosek o przesłuchanie go przez prokuraturę. To moja rada, jako praktyka, bo wiem, że to utrudniłoby szybką i łatwą odmowę wszczęcia postępowania.
A świadectwa opisanych osób, które ucierpiały w wyniku agresji mężczyzn, którzy zareagowali na wezwanie do obrony kościołów?
Widzi pan, tu jest problem. Nie będzie łatwo wykazać związek przyczynowo-skutkowy między tym, co powiedział w internecie pan Kaczyński, a zdarzeniami, które są w zawiadomieniu wskazane.
Bo teoretycznie one mogłyby zaistnieć bez względu na to, czy pan Kaczyński wypowiedział swój apel, czy nie. Jak sądzę, prokuratura od razu może to wyłapać. Do popełnienia tego czynu nie jest zresztą niezbędny skutek.
Jako miłośnik amerykańskich seriali prawniczych, wyobrażam sobie, że gdyby kiedyś doszło do procesu, jako świadkowie oskarżenia występowaliby napastnicy. Prokurator dopytywałby się, czy słyszeli wezwanie Kaczyńskiego, może nawet odtworzyłby je na sali i pytał, co sobie pomyślał agresor.
Polskie realia 2020 są takie, że trudno będzie zaspokoić pana oczekiwania. Myślę, że prokurator będzie dążył do odmowy wszczęcia postępowania. Prokurator, do którego sprawa trafi może nawet osobiście uważać, że wystąpienie pana Kaczyńskiego było niewłaściwe, ale oceni, że wypowiedź była zbyt niejednoznaczna.
Cały czas krążymy wokół tematu, na ile władza jest bezkarna.
To pytanie retoryczne. Państwo ma gigantyczną przewagę nad obywatelem i to widać na każdym kroku, a zwłaszcza w postępowaniach karnych i stosowanych aresztach. Państwo pokazuje swoją przewagę także wobec demonstrujących na ulicach w obronie prawa osób LGBT+ czy kobiet.
Wielu z nas wydaje się, że żadne postępowanie, czy to karne, czy cywilne, przeciwko przedstawicielom władzy nie ma szans, że nigdy z władzą nie wygrasz.
Taką nauką bezradności była sprawa oskarżenia Kaczyńskiego o oszustwo wobec austriackiego biznesmena przy okazji budowy słynnego wieżowca w centrum Warszawy. Prokuratura wszczęła postępowanie, ale po 9 miesiącach we wrześniu 2019 je umorzyła nie przesłuchując nawet Kaczyńskiego. Zaskarżenie do sądu nie przyniosło skutku.
Wciąż wierzę w niezależne sądy, inaczej nie zajmowałabym się pomocą prawną w sprawach karnych. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że sądy cywilne, ale też sądy karne wydają wyroki także niekorzystne dla przedstawicieli władz czy szerzej skarbu państwa. Dobrym przykładem jest ostatnia sprawa prof. Wojciecha Sadurskiego w obszarze jego wolności wypowiedzi, a także sprawy zażaleń na niezasadne zatrzymania i odszkodowań zasądzonych od skarbu państwa z tego tytułu.
*Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, karnistka, adwokatka, obrończyni w procesach karnych (także pro bono). Od 2016 roku wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej i wiceprzewodnicząca Komisji Legislacyjnej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. Od 2009 roku wykładowczyni szkolenia aplikantów adwokackich z zakresu prawa karnego materialnego, prawa karnego procesowego oraz zasad etyki i wykonywania zawodu. Wielokrotna delegatka na Krajowe Zjazdy Adwokatury. Współzałożycielka i przewodniczącą powołanego w 2014 roku Zespołu ds. Kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, członkini zarządu Stowarzyszenia prof. Zbigniewa Hołdy. Odznaczona odznaką Adwokatura Zasłużonym.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze