Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski prosto z pola bitwy o Bachmut wyruszył do Waszyngtonu - walczyć o nowe dostawy zaawansowanej zachodniej broni. Tymczasem Siły Zbrojne Ukrainy osiągnęły pewne sukcesy w Donbasie - zarówno pod Bachmutem, jak i w rejonie miejscowości Pisky
Trwa bitwa pod Bachmutem – nie można przy tym wykluczać, że jej przebieg staje się właśnie nieco korzystniejszy dla Ukraińców niż w ciągu ostatnich tygodni. Na front w rejonie Bachmutu trafiły nowe ukraińskie jednostki i dostawy amunicji, ukraińska armia rozpoczęła tam też serię lokalnych kontrataków, które skutkują pewnymi – jak dotąd ograniczonymi - postępami.
Ale to nietypowa chwila w tej wojnie - w której przez krótki moment wydarzenia na linii frontu pozostają nieco w cieniu tego, co rozgrywa się w Waszyngtonie i Moskwie. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odbywa dziś swą pierwszą wizytę zagraniczną od wybuchu wojny. W godzinach nocnych polskiego czasu spotka się w Waszyngtonie z prezydentem USA Joe Bidenem, następnie wygłosi przemówienie przed amerykańskim Kongresem.
Z kolei rosyjski dyktator Władimir Putin najwyraźniej stara się mocniej dokręcić wojenną śrubę. Podczas poniedziałkowego spotkania ze swym białoruskim kolegą po fachu Aleksandrem Łukaszenką zajmował się głównie wywieraniem nacisków na zwiększenie przez Białoruś jej udziału w wojnie – z czym korelują doniesienia o wysyłanych przez Rosję na terytorium tego kraju kolejnych kontyngentów nowo zmobilizowanych rekrutów. Następnego dnia Putin niespodziewanie przyznał, że w okupowanych regionach Ukrainy „sytuacja jest ekstremalnie trudna". Wreszcie podczas środowego reżyserowanego spotkania z tak zwanym kolegium rosyjskiego ministerstwa obrony ogłosił, że rosyjska armia będzie dysponować „budżetem bez żadnych ograniczeń”, zapowiedział wzmacnianie i unowocześnianie rosyjskiej triady nuklearnej oraz nazwał kraje Zachodu „strategicznymi przeciwnikami” Rosji, którzy od wieków dążą do jej osłabienia i dezintegracji. „Zadania specjalnej operacji wojskowej z pewnością zostaną wykonane, a bezpieczeństwo zostanie zapewnione w całej Rosji, w tym w nowych regionach” – mówił Putin.
To wszystko sygnały, że Rosja zamierza kontynuować wojnę z Ukrainą jeszcze długo, ale także – co słychać już coraz wyraźniej - że liczy się także z ewentualnością rozszerzenia tego konfliktu.
Z Waszyngtonu – przez Bidena i Zełenskiego wysłany zostanie zupełnie inny sygnał – ten, że bez żadnych ograniczeń kontynuowane będzie wspieranie Ukrainy przez Stany Zjednoczone i Zachód. Spodziewana jest też amerykańska decyzja o nowych dostawach sprzętu wojskowego dla Ukrainy – w tym także w postaci nowych typów broni (wymieniane są wyrzutnie przeciwlotnicze i antyrakietowe Patriot oraz pociski rakietowe JDAM o zasięgu do 150 km).
Zełenski dotarł do Stanów Zjednoczonych przez Polskę – gdzie wczesnym rankiem widziany był na dworcu w Przemyślu. A wyruszył w podróż do Waszyngtonu prosto z pola bitwy. To nie przenośnia. We wtorek 20 listopada, w przeddzień wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, Zełenski niespodziewanie przyjechał do Bachmutu, by wesprzeć obrońców obleganego przez Rosjan miasta (Na zdjęciu powyżej: Zełenski wręcza odznaczenia wojskowe obrońcom Bachmutu).
To jak dotąd ta najodważniejsza i zarazem najbardziej ryzykowna z wszystkich dotychczasowych wypraw Zełenskiego na linię frontu. Prezydent Ukrainy wielokrotnie wcześniej odwiedzał żołnierzy i mieszkańców wyzwolonych miast niemal natychmiast po ich odbiciu przez Ukraińców – było tak w Bałakliji, Iziumie czy Chersoniu. Działo się tu już po wstępnym zabezpieczeniu tych miast przez ukraińską armię, ale też na ładnych kilka dni przed momentami, w których można było je uznać za w pełni bezpieczne. W maju Zełenski odwiedził wciąż ostrzeliwany Charków. W czerwcu, w najgorszym dla Ukraińców momencie „bitwy o Donbas”, spotkał się z żołnierzami pod Łysyczańskiem – gdzie był z całą pewnością narażony na choćby przypadkowy rosyjski ostrzał. Odwagi ukraińskiemu prezydentowi z całą pewnością nie brakuje.
Wtorkowa wizyta w szturmowanym przez Rosjan Bachmucie przebija jednak wszystko. Mimo że Zełenski odwiedził miasto tuż po przybyciu do niego silnych posiłków z obwodu chersońskiego i po udanym kontrataku ukraińskich spadochroniarzy, w wyniku którego Ukraińcom udało się nieco poprawić sytuację na południowo-wschodnich obrzeżach Bachmutu, sytuacja tam pozostaje skrajnie trudna dla obrońców, a bitwa pod Bachmutem to nadal ten najbardziej zażarty bój tego etapu wojny.
Dosłownie cała powierzchnia miasta znajduje się pod rosyjskim ostrzałem, na jego obrzeżach operują zaś rosyjscy snajperzy – w tym doświadczeni weterani z Grupy Wagnera prezentujący wysoki poziom wyszkolenia i skuteczności. Rosjanie nieustannie wysyłają nad Bachmut drony najróżniejszych typów – usiłując z różnym skutkiem rozpoznać rozmieszczenie ukraińskiej artylerii i pozycji obronnych. Na miasto spadają pociski kasetowe i fosforowe – Rosjanie używają tam też w sprzyjających im momentach wyrzutni pocisków termobarycznych TOS-1A. Zabudowa Bachmutu w trakcie trwającej od lipca bitwy została przez Rosjan zamieniona w pole ruin.
Zełenski i jego ludzie naprawdę mocno więc zaryzykowali. Ukraiński prezydent mógł znaleźć się pod rosyjskim ostrzałem nawet na skutek ślepego trafu - Rosjanie ostrzeliwują całe miasto, a celność ich pocisków dodaje do tego pewien aspekt przypadkowości. Obecność Zełenskiego i jego ludzi mogła też jednak zostać zaobserwowana przez rosyjskie drony z powietrza, przez snajperów lub zwiadowców rozlokowanych gdzieś na obrzeżach Bachmutu. Także dlatego więc reakcje zarówno obrońców Bachmutu, jak i ukraińskiej opinii publicznej na tę niespodziewaną wizytę prezydenta na polu bitwy były wręcz euforyczne.
Tymczasem rosyjska propaganda miała z frontową wizytą Zełenskiego duży problem. Zwłaszcza że Putin w tym samym czasie wręczał ordery i pił szampana z odznaczonymi na tle kremlowskich złoceń i kandelabrów. Ostatecznie telewizyjne "Wiesti" wyjaśniły, że Zełenski pojechał do Bachmutu... przeciwdziałać dezercjom. Połączyły to bowiem z oświadczeniem gen. Załużnego, że to nie w porządku, że kary za dezercję w ukraińskich siłach zbrojnych to tylko część miesięcznego żołdu (co - na logikę - oznacza jednak, że problemów z dezercją w tej armii nie ma).
Potem zaś rosyjska propaganda dodała, że w ogóle nie wiadomo, czy Zełenski był w Bachmucie, bo zdjęcia z żołnierzami zrobiono w jakiejś przemysłowej hali. A błyski i wybuchy - na które zebrani nie zareagowali - mogły w końcu być doklejone. Nie zmienia to jednak faktu, że w rosyjskiej telewizji widzowie zobaczyli przywódcę Ukrainy wśród żołnierzy na froncie - czyli coś, czego Putin nigdy nie dokonał.
A oto jak dokładnie wyglądała sytuacja na frontach wojny w Ukrainie w trakcie jej 301. doby. Podsumowanie obejmuje stan sytuacji do środy 21 grudnia do godziny 19:00.
Na tonącym obecnie w błocie (jak cała linia frontu) za sprawą warunków pogodowych pograniczu obwodów charkowskiego i ługańskiego nadal trwają bardzo intensywne walki – przede wszystkim na przedpolach Kreminnej i na zachód od Swatowego. Nie doszło tam jednak do znaczących przesunięć w przebiegu linii frontu – przy czym jest mało prawdopodobne, by nastąpiły one w najbliższych dniach, tym bardziej, że ukraińska armia wzmocniła obecnie swe siły raczej na południe od Dońca - w rejonie Bachmutu.
W ciągu weekendu do Bachmutu dotarły nowe ukraińskie posiłki – złożone z niektórych jednostek zaangażowanych do listopada na prawym brzegu Dniepru. Ukraińska armia, korzystając ze świeżych sił (a także kolejnych dostaw amunicji artyleryjskiej, które również trafiły do Bachmutu) przeprowadziła serię lokalnych kontrataków na wschodnich i południowo-wschodnich obrzeżach miasta. W ich efekcie udało się odepchnąć Rosjan nieco na wschód.
Nie ma jednak jasności co do skali ukraińskich osiągnięć. Niemal na pewno udało się Ukraińcom zmusić Rosjan do odwrotu z części wschodniej, przemysłowej dzielnicy Bachmutu. Według części doniesień ukraiński sukces miał być jednak większy – a Rosjanie przynajmniej na moment mieli zostać całkowicie wyparci z zakładów przemysłowych na wschód od miasta. Wiarygodnych potwierdzeń jak dotąd jednak brak.
Jeszcze trudniej określić, co udało się osiągnąć Ukraińcom w południowej i południowo-wschodniej części miasta. Niektóre rosyjskie źródła utrzymują uparcie, że nic. I że pewna (mała) część południowo-wschodniej zabudowy Bachmutu nadal pozostaje w rękach Rosjan – wskazywane są budynki wzdłuż przebiegającej z północy na południe ulicy Maksymienki. Ze strony ukraińskiej nie ma natomiast wiarygodnych doniesień na ten temat.
Ukraińcy mieli odnieść na froncie w Donbasie jeszcze jeden sukces – wyprzeć Rosjan z części zajmowanej przez nich miejscowości Pisky na południowy zachód od Awdijewki. To całkiem istotny postęp, zważywszy na to, że w rejonie Pisków i Pierwomajśkiego to Rosjanie od wielu tygodni utrzymywali intensywną aktywność ofensywną.
Siły Federacji Rosyjskiej podejmowały bezskuteczne próby ataków w wielu miejscach na linii frontu w Donbasie – w tym między innymi w rejonie Biłohorowki na zachód od Łysyczańska, na północny wschód od Awdijewki, w Marijnce i pod Nowomychajływką.
Wzdłuż linii frontu na Zaporożu walki miały w ostatnich dniach jedynie pozycyjny charakter. Mimo doniesień o odbywającej się w rejonie Hulajpoła koncentracji ukraińskich wojsk pancernych i zmechanizowanych, warunki pogodowe nadal praktycznie uniemożliwiają podjęcie tam szerzej zakrojonej operacji ofensywnej (występują kilkustopniowe temperatury dodatnie i obfite opady deszczu).
***
Stosunek w pełni udokumentowanych zdjęciowo i fotograficznie strat sprzętowych armii rosyjskiej i ukraińskiej wynosi obecnie 3,2:1. Rosjanie stracili dotąd 8521 egzemplarzy sprzętu, a Ukraińcy 2627. Do wszelkich danych o stratach przeciwnika podawanych oficjalnie przez obie strony należy podchodzić z ostrożnością i sceptycyzmem.
Wizyta prezydenta Ukrainy w Bachmucie mocno podkreśliła symboliczne znaczenie bitwy o to miasto. Utrzymanie Bachmutu ma jednak także bardzo istotne znaczenie dla Ukraińców w sensie stricte militarnym. Ewentualne zdobycie go przez Rosjan otwierałoby im drogę w głąb obwodu donieckiego – zarówno na północ w kierunku Siewierśka, jak i na północny zachód – w kierunku Słowiańska i Kramatorska, jak i wreszcie na zachód – w kierunku Konstantyniwki. By takie możliwości udaremnić, Ukraińcy już od wielu tygodni przygotowują więc rezerwowe linie obronne na wzniesieniach bezpośrednio na zachód od Bachmutu – jednak utrzymanie miasta pozostaje tu – mimo strat – korzystniejszym rozwiązaniem.
***
Wszystkie dotychczasowe teksty z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE, w których relacjonujemy przebieg działań wojennych w Ukrainie, znajdziesz TUTAJ.
O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.
Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter mniej lub bardziej przybliżony – zwłaszcza w rejonach, gdzie biegnie ona wzdłuż krętych meandrów rzek.
*Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem, część zaś wymaga weryfikacji – aktualizując mapę, korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych.
Świat
Joe Biden
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
NATO
agresja Rosji na Ukrainę
Rosja
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze