Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski domaga się od Zachodu uznania Rosji za państwo terrorystyczne. Na taki krok zdecydowała się już Łotwa. Wciągnięcie Rosji na listę państw sponsorujących terroryzm popiera też amerykański Kongres. Co to za status? Co zmienia w sytuacji wojny?
"Uznanie Rosji za państwo terrorystyczne jest potrzebne nie jako gest polityczny, ale jako skuteczna obrona wolnego świata. Społeczność międzynarodowa musi podjąć kroki prawne wobec państwa, które popełnia akty terroryzmu (…). Potępienie na poziomie politycznym nie jest wystarczającą reakcją (…). Jakie relacje można utrzymywać z takim państwem? Jakie biznesy robić?" – pytał Wołodymyr Zełenski m.in. 30 lipca 2022 roku, dzień po tym jak w nocy z 28 na 29 lipca 53 ukraińskich jeńców spłonęło żywcem w rosyjskim obozie filtracyjnym w Ołeniwce.
Prezydent Ukrainy konsekwentnie mówi o Rosji jako o państwie terrorystycznym. Wspomina o tym w kontekście zbrodni wojennych, których ofiarami padają cywile (m.in. w ataku na Teatr Dramatyczny w Mariupolu, dworzec kolejowy w Kramatorsku czy centrum handlowe w Krzemieńczuku) oraz działań mających na celu zastraszenie zarówno narodu ukraińskiego, jak i szerzej całej UE (np. szantaż energetyczny, okupowanie przez żołnierzy rosyjskich elektrowni jądrowej w Zaporożu, straszenie użyciem broni jądrowej).
O co chodzi w tej narracji? Czy prowadząc nielegalną wojnę na Ukrainie Rosja faktycznie uprawia terroryzm międzynarodowy?
Jak to się ma do kwestii popełniania przez Rosję zbrodni agresji, co społeczność międzynarodowa stwierdziła już w rezolucji ONZ z 24 marca 2022 r., którą poparła rekordowa liczba 140 krajów, przy 38 wstrzymujących się, a 5 głosujących przeciwko? Albo zbrodni wojennych, których raportowaniem zajmuje się m.in. OBWE, a Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze już prowadzi postępowanie w tej sprawie?
O tym, jakie praktyczne konsekwencje miałoby zastosowanie takich ram definicyjnych wobec działań Rosji na Ukrainie, rozmawiamy z doktorem Bartoszem Bolechowem, analitykiem terroryzmu z Zakładu Międzynarodowych Stosunków Politycznych Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz członkiem Rady Naukowej Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
W prawie międzynarodowym nie ma takiej kategorii jak państwo terrorystyczne, o której mówi prezydent Zełenski. Żadne międzynarodowe konwencje nie definiują tego pojęcia. Co więcej, istnieje też spora rozbieżność w zakresie definicji samego terroryzmu.
"Terroryzm to jest taka formuła przemocy politycznej, która jest bardzo rozmaicie definiowana przez różne podmioty. Różne definicje działają w obrębie różnych jurysdykcji, tzn. każde państwo trochę inaczej definiuje to zjawisko. Nie ma jednej, wiążącej, która pozwalałaby uznać dane państwo np. na forum ONZ za »państwo terrorystyczne«. W 2004 roku Rada Bezpieczeństwa przyjęła niewiążącą definicję na potrzeby walki z terroryzmem (w rezolucji nr 1566), która mówi o tym, że potępiony ma być każdy, kto popełnia akty terroryzmu, ale nie da się uznać Rosji za państwo stosujące terroryzm na mocy tej rezolucji z tego prostego powodu, że Rosja jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa i nie zagłosuje »za«" – tłumaczy dr Bolechów.
Definicje różnych postaci terroryzmu rozproszone są w sumie w kilkunastu międzynarodowych konwencjach i mają przede wszystkim charakter enumeratywny tzn. listują zdarzenia, które są uznawane za akty terroryzmu. Poszczególne konwencje mówią o porwaniach samolotów, statków, zamachach bombowych, morderstwach politycznych itp.
"O terroryzmie mówi się jednak przede wszystkim w kontekście aktorów niepaństwowych, tzn. za działania terrorystyczne nie uznaje się oficjalnych (podejmowanych publicznie) działań organów państwa np. armii. W kontekście relacji państwa z terroryzmem mówi się o państwach sponsorujących terroryzm – tym pojęciem posługuje się m.in. amerykański Departament Stanu, oraz o terroryzmie państwowym" – podkreśla dr Bolechów.
Za sponsorowanie terroryzmu najczęściej uważa się takie działania, w których państwa zlecają zadania i kontrolują organizacje terrorystyczne (wówczas autonomia organizacji terrorystycznej jest ograniczona) lub gdy wspierają organizacje terrorystyczne, jednak ich nie kontrolują (wsparcie wynika z sympatii ideologicznych lub ma charakter wyłącznie finansowy, lub taktyczno-strategiczny).
Z terroryzmem państwowym mamy do czynienia wówczas, gdy państwa stosują terroryzm przez różnego rodzaju grupy ludzi (na przykład służby specjalne czy organizacje przestępcze powiązane z organami państwa). Działania te prowadzone są jednak w utajnieniu, a ich powiązania z organami państwa są ukrywane.
Większość definicji podkreśla też ważny efekt psychologiczny tych działań – terroryzm od wojny odróżnia m.in. to, że celem działań terrorystycznych bardziej niż niszczenie przeciwnika jest wywołanie efektu terroru, zastraszenia. To ma pomóc osiągnąć cele polityczne poprzez wymuszenie lub powstrzymanie jakichś działań np. na państwie albo jakiejś organizacji.
Uznanie Rosji czy jakiegokolwiek innego państwa za państwowego sponsora terroryzmu, czy za "państwo terrorystyczne" – jeśli któreś z państw posługuje się taką definicją – odbywa się w relacjach bilateralnych.
To jedno państwo uznaje drugie np. za sponsora terroryzmu, na podstawie definicji zawartych w prawie krajowym. Taka desygnacja uruchamia skutki prawne także na gruncie prawa krajowego i ma przede wszystkim znaczenie polityczne. Każde państwo, które uzna to za stosowne, może wydać takie oświadczenie i uruchomić wynikające z niego na gruncie prawa krajowego środki.
Pierwszym państwem, które zdecydowało się uznać Rosję za państwowego sponsora terroryzmu jest Łotwa. W czwartek, 11 sierpnia 2022 r., łotewski parlament, Saeima, ogłosił oświadczenie, w którym uznaje rosyjską przemoc wobec ludności cywilnej na Ukrainie za terroryzm, a Rosję za państwowego sponsora terroryzmu.
W uzasadnieniu decyzji podkreśla:
Łotewscy parlamentarzyści argumentują, że „Rosja wykorzystuje cierpienie i zastraszanie jako narzędzia demoralizacji narodu ukraińskiego oraz sił zbrojnych Ukrainy celem realizacji własnych celów politycznych”. Dlatego też
„Saeima uznaje rosyjską przemoc wobec cywilów popełnianą w dążeniu do celów politycznych za terroryzm, a Rosję za państwowego sponsora terroryzmu i wzywa inne podobnie myślące kraje do wyrażenia tego samego poglądu”.
Łotewski parlament zwraca więc uwagę na to, że popełnianie przez Rosję zbrodni wojennych wywołuje istotny skutek psychologiczny – służy zastraszaniu, wprowadzaniu terroru i jest to sposób osiągania celów politycznych, np. wywierania wpływu na władze Ukrainy. To zdaniem prawodawców kwalifikuje rosyjskie działania do międzynarodowego terroryzmu. Zdaniem dr Bolechowa jest to jednak trochę mieszanie pojęć.
Uznanie Rosji za państwo terrorystyczne jest potrzebne nie jako gest polityczny, ale jako skuteczna obrona wolnego świata. Społeczność międzynarodowa musi podjąć kroki prawne wobec państwa, które popełnia akty terroryzmu (…).
Dr Bartosz Bolechów: "Zgodnie z funkcjonującymi w przestrzeni międzynarodowej definicjami, za akt państwowego terroryzmu międzynarodowego można uznać np. zamachy na dysydentów czy byłych agentów, kiedy służby specjalne w utajnieniu popełniają przestępstwo – mordują działacza politycznego celem zastraszenia innych. Rosja dopuściła się takich działań wielokrotnie, wystarczy wymienić otrucie Aleksandra Litwinienki czy zamach na byłego rosyjskiego agenta Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii".
"To samo dotyczy niewspomnianych w łotewskim oświadczeniu działań tzw. zielonych ludzików w 2014 roku na wschodzie Ukrainy, czyli żołnierzy rosyjskich działających w ukryciu. Albo grupy Wagnera, która jest nielegalną bojówką działającą na zlecenie rosyjskiego MON-u oraz realizującą cele polityki zagranicznej Rosji. Jeśli rosyjskie służby bezpieczeństwa organizowałyby zamachy bombowe na Ukrainie, porwania samolotów, statków, takie przypadki w świetle prawa międzynarodowego także zostałyby uznane za terroryzm państwowy" – dodaje.
"Natomiast do kategorii międzynarodowego terroryzmu nie kwalifikują się oficjalne działania armii, nawet tej, która prowadzi nielegalną, agresywną wojnę oraz dopuszcza się zbrodni wojennych" – podkreśla specjalista.
"Do analizy i opisu tych przekroczeń prawa dużo lepiej służą takie pojęcia jak zbrodnia przeciwko pokojowi i ludzkości, zbrodnie wojenne czy ludobójstwo – czyli te kategorie, które stanowią przekroczenie zasad Karty Narodów Zjednoczonych oraz międzynarodowych konwencji prawa humanitarnego. Na mocy tych przepisów skazanych zostało już wielu zbrodniarzy wojennych, istnieje bardzo rozległe orzecznictwo, które sprawia, że to bardzo dobre narzędzia prawne do pociągnięcia winnych zbrodni na Ukrainie do odpowiedzialności. Także konkretnych osób, np. prezydenta Putina".
Podsumowując:
można mówić o Rosji jako sponsorze terroryzmu oraz państwie stosującym terroryzm państwowy, ale nie w kontekście działań rosyjskiej armii na Ukrainie – tłumaczy dr Bolechów.
Znamiennym jest jednak – zauważa badacz – że "oskarżenie państwa o terroryzm wywołuje dużo mocniejszy wpływ na opinię publiczną niż oskarżenie go o zbrodnie wojenne".
I faktycznie, nie o definicje, a raczej o istotny efekt polityczny oraz wizerunkowy w takich desygnacjach chodzi.
Gdyby 140 państw – tych, które zagłosowały za rezolucją ONZ potępiającą działania Rosji na Ukrainie, ogłosiło Rosję państwowym sponsorem terroryzmu, byłby to dodatkowy gwóźdź do trumny wizerunku Rosji jako cywilizowanego państwa oraz wielkie wyzwanie dla rosyjskiej propagandy.
Właśnie tego domaga się od społeczności międzynarodowej Wołodymyr Zełenski.
Dr Bartosz Bolechów: "Nic tak bardzo nie spajało wspólnoty międzynarodowej jak wojna z terroryzmem, prowadzona od 2001 roku. Rosja bardzo mocno budowała swój wizerunek w oparciu o bycie członkiem międzynarodowej koalicji zwalczającej terroryzm. Także opowieść polityczna tworzona przez ludzi Putina na potrzeby wewnętrzne dotyczyła i wciąż dotyczy zwalczania terroryzmu. Przecież Putin doszedł do władzy na fali zwalczania terroryzmu czeczeńskiego. A teraz nagle robi się z Rosji pariasa, twierdząc, że to ona jest sponsorem terroryzmu. To jest dla Rosji bardzo obraźliwe, być może nawet bardziej obraźliwe niż oskarżenia o zbrodnie wojenne, bo taki jest odbiór społeczny tego".
Ale oprócz konsekwencji wizerunkowych, uznanie Rosji za państwowego sponsora terroryzmu np. przez Departament Stanu USA miałoby także poważne konsekwencje prawne i ekonomiczne. Dlatego nasilają się naciski na administrację prezydenta Bidena, by to zrobić.
"Departament Stanu prowadzi listę państw sponsorów terroryzmu, a podstawą do tego rodzaju desygnacji są regulacje zawarte w trzech ustawach: ustawie o autoryzacji obrony narodowej, ustawie o kontroli eksportu broni oraz ustawie o pomocy zagranicznej z 1961 r. Za państwo sponsorujące terroryzm USA mogą uznać kraje, które m.in. wielokrotnie udzielały wsparcia dla aktów międzynarodowego terroryzmu. Umieszczenie danego kraju na tej liście jest jednak decyzją polityczną – spełnienie przez dane państwo warunków opisanych w tych ustawach, nie uruchamia bowiem żadnej procedury" – tłumaczy dr Bolechów.
Problem z tą listą jest jednak taki, że w pewnej mierze jest to lista polityczna.
"Ta lista jest listą polityczną w tym sensie, że państwa, które zdecydowanie wypełniają kryteria państw sponsorów terroryzmu, nie są na nią wciągane, jeśli łączy je z USA zbyt wiele istotnych interesów. Takim przykładem jest Arabia Saudyjska, która wspiera międzynarodowy terroryzm salaficki, ale zachód kupuje od niej ropę, czy Pakistan, który w okresie wojny w Afganistanie służył za schronienie dla Al-Kaidy" – tłumaczy dr Bolechów.
Obecnie na amerykańskiej liście znajduje się Kuba (za rzekome zapewnianie schronienia kolumbijskim terrorystom, argument kwestionowany przez wielu specjalistów), Iran (za wspieranie terrorystów libańskich), Korea Północna (za program zbrojeń nuklearnych i program rakietowy) oraz Syria (za wspieranie palestyńskich organizacji terrorystycznych).
Umieszczenie na liście państw sponsorów terroryzmu uruchamia szereg bardzo poważnych konsekwencji prawnych i ekonomicznych: związane jest z objęciem takiego państwa zestawem sankcji w czterech obszarach:
Co najważniejsze, tzw. secondary sanctions (sankcje wtórne) mogą dotknąć także wszystkie państwa trzecie utrzymujące zakazane relacje z państwem sponsorem terroryzmu. To dlatego praktyka pokazuje, że do tej pory na listę Departamentu Stanu wciągane były tylko te państwa, z którymi USA nie łączyła rozbudowana współpraca.
Dla Rosji znalezienie się w gronie państw pariasów byłoby bardzo brzemienne w skutki i mogłoby wywołać efekt dalszej izolacji na arenie międzynarodowej celem zmuszenia Władimira Putina do zaprzestania agresji na Ukrainie. "W tym kontekście to dość potężne narzędzie” – tłumaczy dr Bolechów.
Amerykański Kongres, który przygotował rezolucję wzywającą sekretarza stanu Anthony'ego Blinkena do uznania Rosji za państwo sponsora terroryzmu, jako działania Rosji, które kwalifikują ją do tej desygnacji, wymienia m.in.:
Także Izba Reprezentantów naciska na administrację w tej sprawie. Reprezentanci Ted Lieu, Joe Wilson, Jared Golden, Adam Kinzinger i Tom Malinowski przedstawili pod koniec lipca dwupartyjny projekt ustawy o uznaniu Rosji za państwowego sponsora terroryzmu.
Spikerka Izby Nancy Pelosi poparła ten ruch, nazywając takie określenie "długo oczekiwanym". Ustawa ma poparcie obu partii w Izbie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanie uchwalona, a następnie uzyska poparcie Senatu. Wtedy od podpisu prezydenta Joe Bidena będzie zależało jej wejście w życie.
Administracja prezydenta jest jednak takiej bardzo desygnacji niechętna, a Rosja traktuje ją jako "punkt bez powrotu".
"To jest trochę taka opcja atomowa dla wzajemnych stosunków i administracja Bidena o tym wie. Wpisanie Rosji na listę państw sponsorów terroryzmu będzie stanowiło wielki problem dyplomatyczny dla administracji, bo będzie trzeba uruchomić szereg nowych sankcji, także wobec państw trzecich utrzymujących z Rosją współpracę wojskową, np. Chin. Obywatele USA będą mieli możliwość pozywać Rosję do sądów amerykańskich. Amerykańska dyplomacja będzie miała związane ręce w kwestii kształtowania stosunków między państwami" – podkreśla dr Bolechów.
I dodaje: "Nawet jeżeli wielu ludzi ma poczucie, że Rosja zasługuje na taką desygnację, to administracja myśli o konsekwencjach. Taki krok trudno będzie odkręcić, a Rosja jest wielkim mocarstwem, które może wiele napsuć: dysponuje bronią nuklearną, jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Skrajnie antagonistyczne relacje z nią będą oznaczać szereg problemów. Im dalej zabrniemy dziś w relacjach negatywnych, tym większe będą problemy z układaniem tych relacji w przyszłości".
Amerykańska administracja jest obecnie pod wielką presją, bo bardzo ostry stosunek do Rosji to dziś jeden z nielicznych tematów, który jednoczy Demokratów i Republikanów. Ale Kongres może sobie przyjmować rezolucje, a odpowiedzialność za bieżącą politykę spoczywa na administracji.
W wystąpieniu na początku sierpnia dyrektor Departamentu Północnoamerykańskiego MSZ Rosji Aleksander Darczew powiedział: "Jeśli ta inicjatywa ustawodawcza zostanie przyjęta, będzie to oznaczało przekroczenie przez Waszyngton punktu bez powrotu, z najpoważniejszymi skutkami ubocznymi dla dwustronnych stosunków dyplomatycznych między Rosją a USA: aż do ich całkowitego zerwania. Strona amerykańska została ostrzeżona".
Darczew dodał też: "Amerykanie coraz bardziej stają się bezpośrednią stroną w tym konflikcie".
Rację ma więc prezydent Zełenski, kiedy domaga się takiej desygnacji jako działania pociągającego za sobą kolejne, praktyczne ograniczenia relacji i coraz głębsze izolowanie Rosji na arenie międzynarodowej. Zachód poważnie obawia się jednak dalszych eskalacji, bo Rosja Putina jest państwem nieobliczalnym. Dlatego jest wielce prawdopodobne, że żądania prezydenta Zełenskiego, jakkolwiek moralnie uzasadnione, pozostaną bez odpowiedzi, przynajmniej ze strony USA.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze