Sytuacja w obwodzie ługańskim pozostaje bardzo ciężka dla obrońców. Wprawdzie ukraińska armia poinformowała o odparciu w ciągu ostatniej doby łącznie 9 ataków, wcześniejsze rosyjskie natarcia w trzech kierunkach prowadzone z rejonu Popasnej doprowadziły jednak do poszatkowania ukraińskich linii obronnych biegnących do tej pory z grubsza z północy na południe. Bezpośrednio zagrożona przerwaniem przez Rosjan – lub nawet już przerwana – jest ługańska „droga życia” – biegnąca z Bachmutu do Łysyczańska. Jej przecięcie oznaczałoby wstęp do całkowitego odcięcia Łysyczańska i Siewierodoniecka od reszty terytorium Ukrainy.
Na pozostałych odcinkach frontu dominowały walki pozycyjne – w obwodzie donieckim Ukraińcy odparli kilka rosyjskich ataków, a w obwodzie charkowskim kontynuują swoją operację kontrofensywną mającą na celu wypieranie Rosjan w kierunku granicy.
Zdecydowanie najważniejszym rejonem walk jest jednak w tej chwili ostatni pozostający pod kontrolą Ukraińców fragment obwodu ługańskiego i jego główne ośrodki miejskie, czyli szturmowany już przez Rosjan od północy, wschodu i północnego zachodu Siewierodonieck oraz położony już na południowym brzegu Dońca Łysyczańsk.
Rosjanie niewątpliwie dążą do zajęcia całości obwodu ługańskiego w jego granicach administracyjnych – zgodnie z celami ogłoszonymi na 3 dni przed rozpoczęciem wojny, w dniu uznania przez Kreml „niepodległości” obu separatystycznych samozwańczych „republik” Donbasu.
Natarcia w obwodzie ługańskim prowadzone są przez Rosjan z użyciem m.in. wyrzutni pocisków termobarycznych TOS-1A, samolotów i śmigłowców szturmowych oraz potężnych sił artylerii rakietowej i klasycznej. Gwałtownie wzrosły ukraińskie straty – „Każdego dnia może ginąć 50-100 ukraińskich żołnierzy” – mówił już w poniedziałek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski cytowany przez The Kiyv Independent. To jednak i tak raczej ostrożne szacunki – środki stosowane obecnie przez Rosjan są śmiercionośne w stopniu niemal niekontrolowanym. Miejscowości dotknięte walkami są zaś burzone w zasadzie doszczętnie.
Na tym tle jak ponury żart brzmią wyimki z rosyjskiej propagandy dotyczące przebiegu walki w Donbasie.
„Operacja w Donieckiej Republice Ludowej przebiega wolniej, niż byśmy chcieli, ze względu na konieczność ratowania życia ludności cywilnej i infrastruktury” – obwieścił w RIA Novosti szef samozwańczej „Donieckiej Republiki Ludowej” Denis Puszylin. „To nasze miasta, nasze osiedla, to nasza infrastruktura, nasi obywatele, o których bezpieczeństwie musimy myśleć przede wszystkim”. Według Puszylina „w obwodzie ługańskim idzie trochę szybciej, bo tam jest wieś, nie ma wielopiętrowych budynków, nie ma stref przemysłowych”. Rzecz jasna to dwa wielkie kłamstwa – w obwodzie donieckim Rosjanie i separatyści również niszczą wszystko, co znajdzie się w zasięgu ich artylerii lub lotnictwa, zaś Siewierodonieck i Łysyczańsk w obwodzie ługańskim to dwa całkiem istotne ośrodki przemysłowe.
A oto jak dokładnie wyglądała sytuacja na frontach wojny w Ukrainie w trakcie jej 91 doby. Podsumowanie obejmuje stan sytuacji do środy 25 maja do godziny 19:00.
Obwód charkowski
Zdecydowanie osłabło tempo ukraińskiej kontrofensywy na północ od Charkowa i Czuhujewa. Jej główny cel – czyli uwolnienie obu miast od morderczego rosyjskiego ostrzału – został już zrealizowany. Nadal jednak nie da się mówić o całkowitym wypchnięciu Rosjan na linię granicy. Utrzymują oni pozycje m.in. w rejonie miasta Kozacza Łopań i na wschód od niego. Podejmują również próby odbicia miejscowości Ternowa (w jej rejonie Ukraińcy przeprawili się na wschodni brzeg Dońca, co zagraża Wołczańskowi – jednemu z najważniejszych dla Rosjan węzłów komunikacyjnych). Warto tu zaznaczyć, że Ukraińcy już ok. 2-3 tygodni temu wycofali z rejonu Charkowa część najbardziej wartościowych (i najbardziej doświadczonych w boju) jednostek w celu ich uzupełnienia – prawdopodobnie trafią one niebawem na bardziej wymagające odcinki frontu.
Rejon Słowiańska i Iziumu
Rosyjskie próby rozwinięcia natarcia na południe od Iziumu i rzeki Doniec w kierunku Słowiańska wciąż są skutecznie blokowane przez ukraińskich obrońców. Ma to miejsce zarówno na liniach obronnych na północ od Słowiańska, jak i poprzez niszczenie mostów pontonowych na Dońcu ostrzałem artyleryjskim. W rejonie Barwinkowego Ukraińcy wprowadzili w ostatnich dniach na front jedną z trzech sformowanych po ogłoszeniu mobilizacji w ramach Korpusu Rezerwowego brygad pancernych – być może z zamiarem podjęcia próby likwidacji rosyjskiego przyczółka. Udaremniane są zarazem próby przeprawiania się Rosjan przez Doniec na południowy wschód od Iziumu. Choć jeszcze 2-3 tygodnie temu był to główny kierunek rosyjskich działań ofensywnych, obecnie walki w tym rejonie przybierają charakter coraz bardziej pozycyjny.
Donbas
Toczy się zacięta i krwawa bitwa o pozostałości obwodu ługańskiego. Rosyjskie postępy w rejonie Popasnej i poprowadzone stamtąd natarcia na północ, zachód i południe bardzo znacząco skomplikowały sytuację obrońców. W efekcie, mimo że Rosjanom zabrakło – chwilowo lub trwale – sił do ich kontynuowania, Ukraińcy mogą zostać prędzej czy później zmuszeni do skrócenia linii obrony i wycofania się na zachód, co najmniej w stronę drogi Lisiczańsk-Bachmut i samego Bachmutu.
Ukrainian units have been pushed back from their initial defensive positions in and around Popasna that were able to take advantage of the terrain, and have fallen back to positions around urban areas and the hilltops that they remain in control of. pic.twitter.com/84M1iyU127
— Nathan Ruser (@Nrg8000) May 25, 2022
I bez tego też jednak znacząco wzrosło prawdopodobieństwo odcięcia przez Rosjan Łysyczańska i Siewierodoniecka, nie ma już zresztą ani jednej drogi prowadzącej z głębi kraju do obu miast, która nie znajdowałaby się w zasięgu rosyjskiej artylerii. Wiele wskazuje na to, że droga Bachmut – Lisiczańsk została już trwalej przerwana przez Rosjan, którzy jeszcze poprzedniej doby dotarli do niej na północ od Sołedaru – w rejonie miejscowości Jakowliwka i Biłohoriwka (to inna miejscowość niż ta o tej samej nazwie położona nad Dońcem w rejonie Siewierska). Zaprzeczał temu jednak jeszcze w środę Sierhij Hajdaj, szef administracji obwodu ługańskiego.
The #Luhansk region is not cut off! The #Lysychansk–#Bakhmut road is not blocked. Access to Lysychansk and #Severodonetsk is available. In the afternoon, the media began to spread the news that the occupiers had allegedly cut off the “road of life”. This is false pic.twitter.com/mUux0GiqDa
— Serhiy Hayday (@serhey_hayday) May 25, 2022
Sytuacja w rejonie drogi pozostaje bardzo dynamiczna – Rosjanie będą za wszelką cenę dążyć do trwałego jej przerwania, Ukraińcy – również za wszelką cenę – będą jej bronić lub próbować odzyskać nad nią kontrolę.
Nie sposób przewidzieć, czy ukraińska armia zdecyduje się na wycofanie z Łysyczańska i Siewierodoniecka uprzedzając ich całkowite odcięcie. Być może Ukraińcy dysponują jeszcze w tym rejonie rezerwami pozwalającymi na utrzymanie mniejszej i znacznie gorszej drogi przez Siewiersk (i tak jednak jest ona ostrzeliwana przez Rosjan) – nie można również wykluczyć, że podejmą próbę odepchnięcia Rosjan od ługańskiej „drogi życia”. Niemniej w Siewierodoniecku i Łysyczańsku pozostaje jeszcze kilkanaście tysięcy ukraińskich żołnierzy i do kilkudziesięciu tysięcy cywili. Gdyby Ukraińcy mieli się stamtąd wycofać – co wydaje się być posunięciem tyleż bolesnym, co racjonalnym – kolejna linia obrony oparłaby się zapewne o linię Siewiersk-Bachmut.
Siewierodonieck pozostaje szturmowany przez Rosjan z trzech kierunków (względnie bezpieczna jest w mieście jedynie linia Dońca, na którego drugim brzegu rozciąga się utrzymywany przez Ukraińców Łysyczańsk). Przeciwko obrońcom miasta Rosjanie używają samolotów i śmigłowców szturmowych, broni termobarycznej i znacznych sił artylerii. Siewieronieck jest powoli równany z ziemią – a sytuacja w mieście jest skrajnie trudna. Wydaje się, że funkcjonuje jeszcze przynajmniej jedna przeprawa z miasta do Łysyczańska – niestety jej zniszczenie przez Rosjan czy to z powietrza, czy to z pomocą artylerii wydaje się być jedynie kwestią czasu.
Rosjanie dążą w tej chwili równolegle do sytuacji, w której mogliby rozpocząć bezpośredni atak na Łysyczańsk – tyle że od południa. To w tym kierunku zmierza jedno z natarć prowadzonych z rejonu Popasnej. Na drodze stoją mu ukraińskie pozycje w rejonie Wrubiwki, których Rosjanie raczej nie zdobędą, dopóki broni się będące ważnym punktem oporu Zołote. Niemniej sytuacja i tam jest bardzo trudna dla obrońców.
Video from Ukraine's 57th Motorized Brigade showing destroyed and damaged Russian tanks, including a T-64BV, in Luhansk Oblast.https://t.co/2U7JIstvY2pic.twitter.com/0DaEnkGp8n
— Rob Lee (@RALee85) May 25, 2022
Na północnym brzegu Dońca wciąż broni się Łyman – jednak Rosjanie zdobyli już większość miasta i dążą do całkowitego okrążenia obrońców. Miasto jest szturmowane z podobną furią jak Siewierodonieck – z użyciem wszystkich dostępnych środków łącznie z bronią termobaryczną czy bombami fosforowymi. Na południe od Łymanu nie ma dogodnych dla Rosjan punktów przeprawy (południowego brzegu rzeki strzegą strome krasowe wzgórza idealne do obrony) – chodzi im więc prawdopodobnie o podbicie całego północnego brzegu rzeki.
W obwodzie donieckim Rosjanie podejmowali wysiłki ofensywne w rejonie m.in. Awdijewki, tam jednak Ukraińcom wciąż udaje się utrzymywać linie obronne. Zdecydowana większość rosyjskich sił i środków została skierowana do obwodu Ługańskiego.
Południe Ukrainy
Na południu kraju – w obwodzie zaporoskim i na pograniczu obwodów chersońskiego i mikołajowskiego – wciąż trwa faza walk pozycyjnych. Rosjanie mają zarówno zwiększać stopień ufortyfikowania swych obecnych linii, jak i koncentrować w zachodniej części obwodu zaporoskiego coraz większe siły (zapewne z zamiarem ofensywy na Mikołajów lub na miasto Zaporoże). Trwa morska blokada ukraińskich portów – uniemożliwiająca eksport z Ukrainy płodów rolnych i innych towarów.
***
Stosunek w pełni udokumentowanych zdjęciowo i fotograficznie strat sprzętowych armii rosyjskiej i ukraińskiej po raz kolejny wzrósł – do 3,8:1 (z 3,7 do 1). Rosjanie stracili dotąd 4090 egzemplarzy sprzętu, a Ukraińcy 1077. Te wzrosty oznaczają, że ofensywa w obwodzie ługańskim jest dla Rosjan bardzo kosztowna i w przyspieszonym tempie może wyczerpywać ich i tak już mocno nadwyrężony potencjał do ataku. Zaznaczamy przy tym po raz kolejny, że do wszelkich danych o stratach przeciwnika podawanych oficjalnie przez obie strony należy podchodzić z ostrożnością i krytycyzmem.
Decydują się losy ostatnich fragmentów obwodu ługańskiego. Większość dostępnych mniej lub bardziej szczątkowych informacji zdaje się wskazywać, że tym najbardziej racjonalnym posunięciem w obecnej sytuacji byłoby skrócenie linii obrony przez ukraińską armię do linii Bachmut-Siewiersk, co oznaczałoby jednakże ewakuację Siewierodoniecka i Łysyczańska oraz szeregu innych miejscowości i praktycznie oddanie Rosjanom pozostałości obwodu ługańskiego. Nie podejmujemy się przy tym oceniać, jak bardzo destrukcyjny wpływ miałoby to na morale obrońców i ukraińską politykę wewnętrzną – z całą pewnością jest to jednym z głównych tematów dyskusji zarówno w otoczeniu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, jak i w ukraińskim Sztabie Generalnym.
Ukraińcy wycofali się już zresztą – w sposób całkowicie zorganizowany – z rejonu Swietłodarska, który po zdobyciu Popasnej stał się niezwykle trudny do obrony. Tuż na południe i wschód od Swietłodarska rozciąga się zaś pole krwawej i traumatycznej dla ukraińskiej armii bitwy pod Debalcewem z 2015 roku, która skończyła się okrążeniem przez Rosjan i separatystów znacznych ukraińskich sił a następnie ich masakrą w trakcie odwrotu wyznaczonym w negocjacjach z Rosjanami „korytarzem ewakuacyjnym”. Prawdopodobnie także za sprawą tamtego tragicznego doświadczenia, w trakcie tej wojny Ukraińcy ani razu nie dali się niespodziewanie zamknąć w kotle okrążenia (obrona Mariupola była świadomą decyzją zarówno Sztabu Generalnego, jak i dowódców na miejscu). Mamy więc spore podstawy do nadziei, że w obwodzie ługańskim nie powtórzy się ani Debalcewo, ani Iłowajsk.
***
Wszystkie dotychczasowe teksty z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE, w których codziennie relacjonujemy przebieg działań wojennych w Ukrainie, znajdziesz TUTAJ.
Na zdjęciu ilustrującym artykuł: dym unosi się z rafinerii ropy naftowej po ataku na miasto Łysyczańsk we wschodnioukraińskim regionie Donbas, 22 maja 2022 r., w 88. dniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Foto: ARIS MESSINIS / AFP
To gdzie jest ta zachodnia broń, która miała wspomóc ukraińską armię? Czyżby była tak słaba, że Rosjanie sobie radzą? A może jeszcze nie dotarła na wschodni front? Albo Ukraina postanowiła go poddać?
Ktoś tu kłamie. Albo USA, albo Ukraina, albo media…
Z kolei już od marca słyszę, że rzekomo Rosjanom kończą się pociski, samoloty, artyleria, czołgi… Sankcje miały też podobno sprawić, że armia rosyjska nie odzyska szybko utraconego wyposażenia. A tymczasem w obwodzie ługańskim ich zasoby wydają się nieograniczone, a dowództwo zachowuje się, jakby takie naprawdę były.
Znowu ktoś tu musi kłamać. Albo tzw. zachodni eksperci, politycy, media, albo rosyjskie dowództwo.
Nikt nie kłamie (poza Rosjanami). Po prostu potrzeba trochę mniej naiwności, żeby zrozumieć, iż broń z Zachodu nie wchodzi do walki, bo to w większości broń, której obsługi ukraińska armia musi się nauczyć. A tego nie robi się ani w dzień, ani w tydzień. Z kolei sankcje nie mają prawie żadnego bezpośredniego wpływu na przebieg walk, bo Rosjanie mają ogromne zapasy starego uzbrojenia. I fakt, że jest wiekowe, nie zmienia tego, że nadal śmiercionośne.
Nie wspomnę już o fakcie, że Rosja może koncentrować siły w wyznaczonych rejonach, a Ukraina musi liczyć się z atakiem np. z Białorusi i wszędzie tam trzymać znaczne siły na wszelki wypadek, pozbawiając front ich wsparcia
No to jednak chyba Ukraina kłamie, bo przecież deklarują, że chcą odzyskać całe terytorium (łącznie z Krymem, "Ługandą" i "Donbabwe"). A są w stanie?
Obawiam się że szkolenie może potrwać tyle, że wyszkoleni Ukraińcy zostaną najwyżej legionem ukraińskim na uchodźstwie w jakimś kraju NATO…
Niszczyć rosję wszędzie i wszelkimi sposobami!
Apeluję do odnośnych polskich firm, aby odcięły wszelkie rodzaje zasilania (w wodę, elektryczność, gaz), połączenia internetowe, telefoniczne i telegraficzne oraz przestały odbierać ścieki z Ambasady Rosyjskiej. Potrafili to zrobić Irlandczycy [ czyt. tutaj https://www.money.pl/gospodarka/rosyjska-ambasada-w-irlandii-ma-problem-dostawcy-ja-bojkotuja-nie-ma-cieplej-wody-i-ogrzewania-6755028717836928a.html ], potrafimy i my. Dodajmy do kompletu Ambasadę Białorusi. Ktoś powie: “Przecież konwencje stanowią…”. A ja na to: “Konwencje są dla cywilizowanych krajów, a Rosja i Białoruś takimi nie są (w sensie rządy tych krajów)”. Konwencje zabraniają zabijania, torturowania itd. ludności cywilnej, zabraniają używania bomb fosforowych i min zbliżeniowych itp., a dzicz rosyjska to robi, czyli gwałci konwencje. Nasze pogwałcenie umowy dotyczącej gwarancji zasilania ambasad(y) jest niczym w porównaniu z tym, co pogwałcił barbarzyński najeźdźca rosyjski w Ukrainie. Zresztą ambasada agresora może złożyć skargę dokąd chce (do samego diabła włącznie), albo – najprościej – udać się bezpośrednio tam, dokąd obrońcy z Wyspy Wężowej odsyłali Русский военный корабль “Москва”.