Ubiegły – 2020 rok – to była katastrofa. I nie, nie myślę teraz o koronawirusie, ani nawet o Prawie i Sprawiedliwości. Myślę o pogodzie. Ciepła zima, brak śniegu i mrozu, potem susza, w połowie maja nagle ostre przymrozki, a od lipca nieziemskie upały, niedobory wody w studniach i pożary lasów. A po sąsiedzku nawalne deszcze i podtopienia. I wszędzie – i tam, gdzie mokro, i tam gdzie sucho – komary.
Ubiegłoroczna pogoda przypominała mi początkującego domowego ogrodnika, który najpierw podlewa kwiaty za rzadko, a potem zalewa je wodą. I w efekcie to, co nie uschło, tonie.
Ale może to nie pogoda, tylko gospodarowanie wodą w Polsce prowadzone jest przez początkującego ogrodnika? Rząd uroczyście ogłaszał Narodowy Program Małej Retencji. Uroczyście i dwukrotnie. Ale co zostało zrobione? Ten sam człowiek – Marek Gróbarczyk – odpowiada za wody polskie i za Wody Polskie od sześciu lat. Czy mógł zdziałać więcej?
Jak duża odpowiedzialność za zasoby wodne naszego kraju spoczywa na rolnikach? A ile mogą zmienić, zarządzające ogromnym obszarem Lasy Państwowe? I czy tegoroczny śnieg uratuje sytuację?
O tym wszystkim rozmawiam z hydrologiem i autorem bloga „Świat wody”, dr. Sebastianem Szklarkiem z Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk w Łodzi. Zapraszam na „Powiększenie”!
No i gdzie ta rozmowa?