Polski obywatel mieszkający w Wielkiej Brytanii, w dokumentach sądowych przedstawiany jako RS, 6 listopada doznał rozległego zawału i zatrzymania krążenia. Przez 45 minut serce nie dostarczało tlenu do jego mózgu. Trafił do szpitala w Plymouth, gdzie nie odzyskał przytomności. Zajmujący się jego przypadkiem specjaliści uznali, że nie ma szans na poprawę jego sytuacji i zarekomendowali zaprzestanie uporczywej terapii. Według brytyjskich regulacji oznacza to również rezygnację z dostarczania choremu pozajelitowo pożywienia i płynów.
Na takie rozwiązanie zgodziła się jego żona, a także trójka nieletnich dzieci. Zaprotestowała jednak część rodziny biologicznej: matka, dwie siostry i ich dzieci. I zaczęła się sądowa epopeja, wskutek której RS był już cztery razy odłączany od żywienia i płynów i trzy razy podłączany z powrotem. W sprawę zaangażował się polski rząd, wyrabiając RS paszport dyplomatyczny, a dyspozycyjny wobec władz Sąd Okręgowy w Warszawie podjął kroki w kierunku ubezwłasnowolnienia RS.
Przedstawiamy poniżej omówienie decyzji brytyjskiego sądu w tej sprawie – argumenty, które stały za decyzjami kolejnych sędziów, zaprezentowane przed sądem informacje o stanie pacjenta i próby obalenia stanowiska szpitala i żony przez rodzinę RS.
15 grudnia 2020 roku
Przed sędzią Cohenem w Sądzie Opiekuńczym dla Anglii i Walii stawili się przedstawiciele trustu Szpitali Uniwersyteckich Plymouth, prosząc o zgodę na odłączenie RS żywienia i płynów oraz od respiratora. Argumentowali, że pacjent nie jest w stanie sam o tym zadecydować, ale byłoby to w jego najlepszym interesie, podobnie jak terapia paliatywna po zaprzestaniu żywienia. Szpital argumentował, że RS nigdy nie wróci do zdrowia.
Sędzia rozpoczął od zacytowania fragmentu orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie Aintree University Hospitals NHS Foundation Trust v James & Others:
„Wszystkie odpowiedzialne organy zgadzają się, że punktem wyjścia powinno być silne przekonanie, iż w najlepszym interesie każdej osoby jest pozostanie przy życiu. Jak powiedział w Sądzie Apelacyjnym sir Thomas Bingham w sprawie Bland, »Głęboki szacunek dla świętości ludzkiego życia jest umocowany w naszym prawie i naszej filozofii moralnej«. Jednak zgadzają się także, że to nie jest absolut. Są przypadki, w których terapia utrzymująca przy życiu nie będzie w najlepszym interesie pacjenta”.
Posiłkując się tym samym wyrokiem, sędzia Cohen uznał, że najważniejsze jest, aby zbadać sprawę z punktu widzenia pacjenta i to powinno przeważyć nad konceptem „świętości życia”.
Stan pacjenta
Stan zdrowia RS został oceniony 5 grudnia przez niezależnego konsultanta dr Bella ze szpitala w Leeds podczas 45-minutowej transmisji wideo. Przy łóżku pacjenta obecny był jego lekarz prowadzący dr W. Oprócz krótkich momentów, w których otwierał oczy, RS nie wykonywał spontanicznych ruchów, jego oczy nie podążały za ruchem. Również bolesna stymulacja nie wywoływała żadnego wyrazu dyskomfortu u pacjenta. Taki stan utrzymywał się od przyjęcia go do szpitala.
Dr Bell uznał, że otwieranie oczu przez RS może być oznaką przechodzenia pacjenta do stanu wegetatywnego, ale na razie RS jeszcze go nie osiągnął. Zdaniem konsultanta może jednak osiągnąć tylko dolne limity minimalnego stanu świadomości. Szanse na to, że będzie rozpoznawał obecność innego człowieka Bell ocenił na 10-20 proc.
Lekarz prowadzący, dr W. w większości zgodził się z dr. Bellem, jednak jego zdaniem stan RS był jeszcze poważniejszy, a szanse na minimalny stan świadomości nikłe.
Sędzia podkreślił w swoim orzeczeniu, że „przejście ze stanu wegetatywnego do stanu minimalnej świadomości to nie jest dramatyczne wydarzenie, tylko część spektrum. Jeśli odłączy się RS od respiratora, będzie oddychał samodzielnie, jednak po odłączeniu pożywienia i płynów umrze w ciągu kilku tygodni. Z pożywieniem i płynami może żyć nawet ponad pięć lat”.
Wola pacjenta
Sędzia stwierdził, że zdaniem wszystkich zainteresowanych stron RS nigdy nie wyraził swojej precyzyjnej woli w sprawie uporczywej terapii. Próbę zrekonstruowania jego poglądów na tę sprawę utrudniał fakt, że rodzina w tej chwili znajduje się w głębokim konflikcie co do decyzji o dalszym utrzymywaniu jego funkcji życiowych.
Matka, siostry i siostrzenica twierdziły, że RS był gorliwym katolikiem, który sprzeciwiał się aborcji także z przesłanek patomorfologicznych i wyraził oburzenie z powodu decyzji sądu o zaprzestaniu uporczywej terapii śmiertelnie chorego dziecka (najprawdopodobniej chodzi o sprawę Alfiego Evansa).
Z kolei żona RS zeznała, że chodził do kościoła regularnie, jeśli tylko praca mu na to pozwalała, ale nie stosował się do wszystkich nakazów wiary katolickiej. Przede wszystkim wziął ślub cywilny z rozwódką i miał z nią trójkę dzieci. Ze swoją rodziną utrzymywał m.in. z tego powodu sporadyczne kontakty – z mieszkającą również w Wielkiej Brytanii siostrą nie rozmawiał od ośmiu lat. Według żony RS mówił, że nigdy nie chciałby być ciężarem dla swojej rodziny i dzieci, gdyby był poważnie chory. Powtarzał, że każde życie jest święte, ale gdyby coś mu się stało, nie powinni go utrzymywać na siłę przy życiu. Nie chciał też, żeby dzieci tak go zapamiętały.
Sędzia Cohen uznał, że słowa żony RS są wiarygodne, bo to ona spędziła z nim ostatnie 17 lat. „Oczywiście przywiązuję wielką wagę do świętości życia, ale to nie jest decydujący czynnik. Przywiązuję wagę do tego, jakie były jego poglądy, ale to też jeszcze nie jest rozstrzygające. Muszę zapytać samego siebie, co będzie w najlepszym interesie RS w świetle jego życzeń. Jestem przekonany, że wziąłby pod uwagę zdanie swojej rodziny, ale przede wszystkim żony i dzieci, i to, jak jego stan na nie wpływa – zwłaszcza sytuacja, która przysparza im wielkiego cierpienia, i to, że ich pamięć o RS jest teraz tak inna od tego, jak on by chciał być zapamiętany”.
W konsekwencji sędzia zgodził się, żeby najbliższa rodzina (żona i dzieci) oraz szpital wspólnie zdecydowały o zaprzestaniu uporczywej terapii.
16 grudnia 2020 roku
RS został odłączony od respiratora, zaprzestano podawania mu płynów i pożywienia. W ramach opieki paliatywnej otrzymał morfinę i midazolam (środek anestetyczny).
18 grudnia 2020 roku
Pożywienie i płyny zostały przywrócone do czasu rozpatrzenia apelacji rodziny biologicznej od wyroku I instancji. Chory oddychał samodzielnie, zaprzestano terapii paliatywnej.
23 grudnia 2020 roku
Sąd apelacyjny dla Anglii i Walii odrzucił apelację rodziny biologicznej, stwierdzając, że wyrok wydany przez sędziego Cohena nie zawiera uchybień.
24 grudnia 2020 roku
RS ponownie odłączono od pożywienia i płynów, włączono terapię paliatywną.
28 grudnia 2020 roku
Pożywienie i płyny zostały przywrócone wskutek wniosku siostrzenicy RS o dopuszczenie nowych dowodów medycznych i zgodę na transport chorego do Polski oraz wniosku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
31 grudnia 2020 roku
Wniosek ponownie trafił do sędziego Cohena w Sądzie Opiekuńczym dla Anglii i Walii.
Na scenę wkracza dr Pullicino
Patrick Pullicino jest neurochirugiem, który został katolickim księdzem. Skontaktował się z rodziną biologiczną RS, kiedy usłyszał o sprawie, najprawdopodobniej od aktywisty Christian Legal Centre (Chrześcijańskiego Centrum Prawnego), które działało aktywnie także w sprawie Alfiego Evansa.
25 grudnia siostrzenica RS wraz ze swoją matką i bratem udała się do szpitala – oficjalnie, żeby pożegnać się z chorym. Nie chciała rozmawiać z lekarzem prowadzącym. Za to, instruowana przez dr. Pullicino, nagrała 10 krótkich filmów z pacjentem. Najdłuższy z nich ma 41 sekund, a razem mają około trzech minut. Po ich przestudiowaniu dr Pullicino skontaktował się z Christian Legal Centre oraz napisał list do siostrzenicy RS (błędnie uważając, że to jego córka), w którym oświadczył, że:
- widać na nich wyraźne emocjonalne reakcje pacjenta;
- były one reakcją na pojawienie się jego rodziny i stanowią jedno z kryteriów minimalnego stanu świadomości;
- widać ruchy gałek ocznych w kierunku osoby, która zwracała się do RS, to kolejne kryterium;
- gdyby te objawy się utrzymały, można mówić o przechodzeniu pacjenta ze stanu wegetatywnego do minimalnego stanu świadomości i jest to relatywnie dobre rokowanie.
Zachowanie dr. Pullicino i rodziny biologicznej RS nie wzbudziło aprobaty sędziego. „Potępiam podstępny sposób, w jaki zostały zdobyte te dowody. Poza wszystkim świadczy to o braku szacunku wobec żony RS, która została oszukana przez siostrzenicę co do celu jej wizyty. Świadczy to również o braku szacunku dla ekipy lekarskiej zajmującej się chorym” – napisał. Jego zdaniem nielegalne było również nagrywanie wideo bez zgody RS lub jego żony.
Sędzia Cohen zwrócił uwagę, że dr Pullicino nie miał dostępu do dokumentacji medycznej pacjenta, nie rozmawiał z nikim z zespołu lekarskiego opiekującego się pacjentem, nie widział wyników skanów mózgu RS. Za to opierał się na słowach siostrzenicy pacjenta, która twierdziła, że ten reagował na pojawienie się krewnych. Zdaniem konsultanta dr. Bella dr Pullicino złamał złoty standard postępowania, który zakłada, że trzeba poznać stan pacjenta przed wejściem znanej mu osoby do sali, żeby móc porównać jego reakcje. Sama obserwacja powinna mieć cztery etapy, których rodzina instruowana przez dr. Pullicino nie wykonała.
„Jeśli chodzi o jego zeznanie, nie uznałem dr. Pullicino za przekonującego świadka” – napisał sędzia. „Czasami nie chciał odpowiadać na pytania. Nie sporządził notatek z żadnej z rozmów, które przeprowadził w tej sprawie, jak powinien zrobić każdy ekspert. Nie zanotował, ile razy RS nie odpowiedział na polecenia wydawane przez siostrzenicę”.
Dr Pullicino tymczasem zeznał, że RS ma 50 proc. szans na to, by wieść niezależne życie w swoim domu. Komentarz sędziego: „Tego nie było w jego raporcie i wydaje mi się, że takie stwierdzenie nie ma podstaw, bo odwołuje się do publikacji powstałej na podstawie obserwacji małej liczby pacjentów, których stan nie został opisany i nie daje wskazówek na temat ciężkości pierwotnych urazów, a te mogą być bardzo różne od tego, co doświadczył RS”.
Sędzia Cohen skonkludował, że bardziej przekonują go informacje, które dostał ze szpitala. Tam 29 grudnia konsultant dr Bell przeprowadził test w obecności żony RS i lekarzy prowadzących. Stwierdził, że zaobserwował u pacjenta więcej spontanicznych reakcji na hałas i otwierania oczu. RS nie reagował jednak, gdy odzywała się do niego żona, nie odpowiadał też na bodźce bólowe. Jego żona oświadczyła, że nie zareagował ani razu od czasu zapadnięcia w śpiączkę.
Zdaniem lekarzy prowadzących RS znajduje się w stabilnym stanie wegetatywnym. Potwierdza to EEG wykonane 29 grudnia 2020 roku. Dr Bell po obejrzeniu EEG uznał, że stan pacjenta jest gorszy niż poprzednio i jego szanse na osiągnięcie minimalnego stanu świadomości mniejsze niż 10-20 proc, które szacował 5 grudnia. Zdaniem eksperta „ożywienie” chorego to wynik obrzęku mózgu, które towarzyszą przejściu ze śpiączki do stanu wegetatywnego i jego stan się pogarsza, a nie polepsza. Lekarz prowadzący dr W. tym razem całkowicie zgodził się z jego zdaniem.
„Nie mam wątpliwości, że stan zdrowia RS się nie poprawił i że nie ma żadnych podstaw, żebym zmienił moją decyzję, że uporczywa terapia nie jest w jego najlepszym interesie” – uznał sędzia. Odrzucił również wniosek o przetransportowanie RS do Polski, uznając za dobrą monetę ocenę lekarza prowadzącego, że taka podróż będzie się wiązała z wielkim dyskomfortem dla pacjenta, mogąc nawet przyczynić się do jego zgonu.
7 stycznia 2021 roku
Po odrzuceniu wniosku rodziny biologicznej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka RS ponownie zostaje odłączony od pożywienia, dostaje podskórne wlewy płynów i mizadolam.
11 stycznia 2021 roku
RS znowu jest odżywiany i nawadniany w wyniku złożenia przez rodzinę biologiczną apelacji do decyzji sędziego z 31 grudnia.
11 stycznia 2021 roku
Sąd Apelacyjny dla Anglii i Walii odrzucił apelację w sprawie wyroku sędziego Cohena. Jak stwierdziła członkini panelu sędziowskiego lady King,
„trudno wyobrazić sobie rozpacz, jaką musiało wywołać u żony i dzieci RS kontynuowanie postępowania po tym, jak ten sąd odrzucił pierwszą apelację od decyzji sędziego Cohena, że w najlepszym interesie RS byłoby zaprzestanie uporczywej terapii.
Paragraf 4 tej decyzji z 15 grudnia 2020 roku głosi, co następuje:
»Opieka i terapia paliatywna powinna być prowadzona w taki sposób, by zapewnić, aby – na ile to możliwe – zachować godność pacjenta i aby zminimalizować jego cierpienie do czasu, gdy jego życie osiągnie kres«.
Trudno wyobrazić sobie większy zamach na godność tego człowieka, który jeszcze kilka tygodni temu był zdrowym i sprawnym, kochającym swoją rodzinę człowiekiem, niż podłączanie go i odłączanie na zmianę od pożywienia i płynów. Za każdym razem wymagało to inwazyjnej procedury, a ostatnie miało miejsce w momencie, kiedy zdaniem ekipy medycznej chory był bliski śmierci”.
14 stycznia 2021 roku
Po kolejnym odrzuconym wniosku rodziny biologicznej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka szpital po raz czwarty zaprzestał uporczywej terapii RS. Według siostry jego stan się pogarsza, ma coraz częstsze przerwy w oddychaniu.
Biedak. Matka i siostry nie pozwolą mu spokojnie odejść.
W końcu jakiś rzetelny opis sytuacji
Katolski "szacunek" do życia w akcji !
I decydować chce siostra, z którą nie rozmawiał od 8 lat!
Najdziwniejsze w tej sytuacji jest nie to, że siostra, ale i siostrzenica.
Nadanie pacjentowi w stanie wegetatywnym statusu dyplomaty – co chce zrobić MSZ – to chyba szczyt idiotyzmu PiSich dyplomatołków. Mam nadzieję, że Brytyjczycy ich wniosek odrzucą.
W najlepszym przypadku rządzący z pomocą kościelnych narobią wokół tej sprawy dużo PR-owego szumu, kosztem kilkudziesięciu tysięcy złotych przetransportują pacjenta w stanie wegetatywnym do Polski i dadzą mu, już po cichu, umrzeć. Do domu go w każdym razie nie wypiszą, bo w takim stanie nie ma możliwości utrzymania go przy życiu (?) w warunkach domowych.
W najgorszym przypadku położą go na wiele miesięcy na OIOM-ie blokując miejsce, którego zabraknie dla pacjentów mających szanse na wyzdrowienie.
Ale przynajmniej byłby lepszym dyplomatą niż całe pisowskie kierownictwo resortu.
Ja z kolei nie rozumiem dlaczego nadanie nieprzytomnemu człowiekowi statusu dyplomaty miałoby sprawić, że większe prawo do decydowania o jego losie miałoby państwo niż jego bliscy…
Niech wystawią rachunek na biologiczną rodzinę, to szybko zmienią zdanie.
Dziwi mnie tylko postawa rządu, co chcą w ten sposób pokazać, osiągnąć, … bo jak umiera człowiek \"za miedzą\" w zadupiu wielkim, bo karetki nie ma, bo dróg nie ma … to parafrazujac rezydenta, \"mógł się przeprowadzić a rząd robi wszystko by wszędzie było bezpiecznie\".
Taka postawa rządu jest żałosna, przypomina mi to niedawną sytuacje z \"hienami smoleńskimi\".
Już raz na ten temat pisałem, ale jeszcze raz powtórzę. Zachowania polityków i w tym wypadku przedstawicieli rządu wynikają z prostych kalkulacji wyborczych. Znacznie prościej i wydajniej wyborczo zrobić histerię w sprawie tragedii jednego człowieka i pokazać publice swą decyzyjność i skuteczność, niż zadbać o życie i zdrowie tysięcy seniorów wystawionych na zakażenie. Do tego dochodzi symbioza tronu z ołtarzem i dominacja dogmatów religijnych nad zdrowym rozsądkiem. Takie zachowanie polityków można tylko nazwać wielką HIPOKRYZJĄ w walce o utrzymanie WŁADZY. Dlaczego? bo warto zdać pytanie: czy ci sami politycy i przedstawiciele władz religijnych będą także tak bardzo zainteresowani dalszymi losami pana RS i jego rodziny po przewiezieniu do kraju? Znając zainteresowanie chociażby losem osób niepełnosprawnych i ich rodzin, czy też ludzi dotkniętych ciężką chorobą, mam duże wątpliwości.
Very true
Zgadam się 100%
Kto normalny chciałby być warzywem przez kilka lat?!? Na co liczy ta rodzinka z piekła rodem? – Że zostaną bohaterami jakiegoś katolickiego "mam talent"??
.Pocieszenie znajduję w rozumieniu powyższych opisów stanu zdrowia pana RS, w którym widzę go obojętnym na to, co z nim robią.
.Okropna jest próba uświadomienia sobie, czego doświadczają najbliżsi bliscy pana RS.
…
Brak szacunku wobec żony, która zgodziła się na śmierć Sławka ⁉️❗🤬
A gdzie szacunek do matki, która pragnie Sławka życia⁉️❗🤬
Matka syna chce postawienia na swoim, po tym gdy żył nie po katolicku wbrew niej
Najbliższą rodziną jest żona i dzieci, a nie matka i jej rodzeństwo. I to należy uszanować. W drugą stronę też. Mój brat nigdy nie był wierzący. Owszem był ochrzczony, ale odmówił pójścia do I Komunii i nigdy się nie modlił. Natomiast żona i dorosłe dzieci uznały, że należy go pochować w obrządku katolickim. I mimo, że wiedziałam, że to wbrew jego woli, nie protestowałam. Bo to oni byli jego najbliższymi, a nie ja.
Widziałeś/aś kiedyś człowieka w takim stanie? Na 00% nie, więc nie mów nic o zyciu. To nie jest życie.
Proponuje, żeby prezydent bez mózgu oddał dobrowolnie władzę człowiekowi bez życia.
Zgadzam się choc niewiele ten mozg dziala 😀
Dziwi mnie dlaczego zarówno autorka artykułu, jak i osoby zamieszczające komentarze nie wspominają ani słowem o tym, że RS ma być przetransportowany do Kliniki Budzik a nie na żaden OIOM,jak to wspomniał jeden komentator. Na stronie wmeritum.pl ukazał się dziś artykuł Ewy Błaszczyk. Stwierdza ona, że w Klinice Budzik udaje im się polepszyć stan ok. 50% pacjentów. Chcą o niego walczyć. Proszę o rzetelne dziennikarstwo bez pomijania niewygodnych faktów. Dziękuję
Pani Ewa Błaszczak nie powinna się publicznie wypowiadać w tej sprawie. Jeśli są tacy skuteczni to z jakiego powodu jej córka zalega tam od lat? Są sytuacje kiedy lepiej milczeć.
Ewa Błaszczyk nie mówi tam nigdzie, że pacjent ma trafić do kliniki Budzik. Z tekstu nie wynika też, że pani Błaszczyk ma jakąkolwiek wiedzę na temat tego przypadku, poza informacjami prasowymi.
Zamiast tego wygłasza luźne komunały i pogłoski na temat wychodzenia z comy – godne raczej sprzedawcy "snake oil". Faktów nie zauważyłem.
Tylko, w tym stanie klinika budzik nie jest w stanie mu zapewnić odpowiedniej opieki. W czym innym się specjalizują. Tutaj żadne hospicjum nie pomoże, bo musi byc przystosowane do opieki nad takimi pacjentami.
Już pisałem na temat w Polityce,tu powtórzę:
Nareszcie!Mamy to!W polskiej lolekcji wyklętych mamy Wyklętego Pacjenta,którego nam tak bardzo brakowało!
Wspomniałem też o akcji różańcowej w intencji i też mamy.
Ogólnie chodzi o to, że nasza służba zdrowia jest lepsza niż brytyjska, a co! I o to, że nasz system prawny jest lepszy, uczciwszy niż brytyjski, a co!
W Polsce nie ma służby zdrowia. Jest grupa ludzi, którzy pomimo ciągłego sabotażu ze strony rządu, starają się leczyć ludzi.
W Polsce nie ma systemu prawnego. Jest tylko prywata funkcjonariuszy władzy i czasami "wola" (w sensie faszystowskim) Wodza.
Polska Chrystusem narodów!
Maryja królową Polski!
Marionetka prezydentem!
Socjopata wicepremierem!
Zero ministrem sprawiedliwości!
Ćwierćinteligent ministrem edukacji!
Biznesmen z Torunia głową polskiego kościoła!
Trup dyplomatą!
Piramidą absurdów prześcignęliśmy już Monty Pythona.
A w Polsce w 2020 roku umarło dodatkowo 75 tys. ludzi – większość na COVID lub z powodu wirusa. Ci ludzie, w dużej części, umarli z powodu złodziejstwa, nieudolności i głupoty władzy.
Robienie z trudnego przypadku nacjonalistycznego wzmożenia przeciw "obcemu nam" społeczeństwu jest podłością. Kolejną. Szczególnie, że pacjent ze społeczeństwem polskim nic do czynienia mieć nie chciał i – od kilkudziesięciu lat – wybrał brytyjskie.
Wreszcie dosc rzetelny artykul, zakladajac ze to co mowi jest prawda.
Ja mieszkam w Anglii dlatego sledze te sprawe dosc uwaznie. To ze rodzina ma prawo do odmiennych zadan i panstwo powinno umozliwic wszelka mozliwa pomoc to jest jedno. Problemem jest robienie PR i show na tej sprawie. Wszyscy wiemy jak wyglada polska sluzba zdrowia (NHS tez ma swoje probemy).
Z drugiej strony latwo robic polityke – bo mamy konkretny przypadek i wladza moze pokazac jak walczy o kazde zycie. Duzo trudniej robic prace u podstaw – to moze okazac sie za trudne i wymagajace. Ile razy ten czlowiek moze byc odlaczany/przylaczany. To jest straszne i mysle ze nie ma nic wspolnego z chrzescijanskim milosierdziem.
… typowo polskie! A Kai Godek tam jeszcze nie ma?
No właśnie, gdzie się schowała Godek?
Oczywiście polska rodzinka walczyła jak mogła, bo nie była na miejscu. Na zasadzie weźmy się i zróbcie. Jakby mu się to przydarzyło na miejscu w kraju, to szczerze wątpię, że o niego by tak walczyli – kłopotliwe by się nagle okazało, a dla pacjenta i tak warzywna gehenna, nic więcej. Chcieli matce z trójką dzieci wcisnąć całą robotę, a jej zdaniem jakoś się już nikt nie chciał zainteresować. Ciekawe, czy rodzinka wie, ile to roboty i stresu coś takiego pożera. To trochę jak z organizacjami "pro-life" – ma urodzić i koniec, a po urodzeniu, że to problem teraz rodziców.
Reasumując, to należy pochwalić tuzy z MSZ, bo idą z duchem czasu. Otóż, jako ludzie na tej Ziemi, przechodzimy transformację [tak różni mówią] i będziemy porozumiewać się bez słów, a tylko za pomocą fal mózgowych. Przyjęcie RS w poczet dyplomatów Najjaśniejszej pozwoli testować przesyłanie info falami mózgowymi i jednocześnie Jego milczenie pozwoli traktować tym p…m za pełną zgodę z ich punktem widzenia rzeczywistości. Jak wszem i wobec wiadomo, to milczenie może być wymowniejsze iż potok słownych bredni wypowiadanych przez różnych nawiedzonych. No, nie ma innej rady, my musimy być czołówką, awangardą i super wizjerami myśli tfu.rczej!
Przychodzi mi do głowy tylko jedno. Trzeba rozmawiać na temat śmierci i swojej woli jak najwcześniej. I zabezpieczyć się notarialnie. Śmierć mózgu – odłączcie mnie od wszystkiego. Co się nada oddajcie na przeszczepy, jak kto chce to resztę dla nauki, nie chce to spalcie co zostało i w urnę. Niby rodzina wie, ale gdyby np. siostrze miało odwalić to warto się zabezpieczyć. Zresztą świadoma a bez żadnej władzy nad ciałem też nie chcę egzystować, w PL bym musiała. Tu jakoś temat organów pomijany, może były przeciwskazania albo w UK to normalna sprawa albo tu cała rodzina miała zgodność, że niczego nie oddadzą.
W Polsce na zwłokach kazdy na zarobić. Duza trumna duzy nowy garnitur/sukienia super fura na trumne. Na cmentarzu grobowiec lepszy od sąsiada wiadomo… no i msza święta. Ksiądz dobrze opłacony lepiej się wymodli to i zmarly ofmd razu do nieba pójdzie… bo co komu organy jakies ?? W Polsce to niewazne ważniejsze wybory kto kłamie w polityce kto wiecej ukradł i kto wygrał taniec z gwiazdami… pisiorlandia i panstwo katolicko rydzykowe
Ja NIE ROZUMIEM. PiS broni życia od poczęcia do NATURALNEJ śmierci i powołuje się na wolę boską. Tymczasem działania medyczne wszystkie – jak mi się wydaje – SĄ INGERENCJĄ W WOLĘ BOSKĄ, są sprzeciwem wobec niej. Takich niekonsekwencji jest multum.
Zaczynam się bać, że łapska Polskiego Kościoła i rządu mogą mnie nawet dopaść w Anglii i to wtedy gdy będę bezbronny.
Że strony PiS to zabiegi, by grzać ich propagandę o rzekomej przymusowej eutanazji pacjentów 75+ na Zachodzie. Tylko dlaczego przeciętna długość źycia w tych krajach jest większa? W ramach kontr teorii spiskowych można nawiązać do znanej sprawy, że PiS swoim przeciwnikom często zarzuca to co sam robi. Wtedy liczby i statystyka zgonów się zgadza
Co robią w takich przypadkach szpitale obecnie pod komendą PiS? Odłaczaja od aparatury, b. często w piątek wieczorem. W sobotę rodzina dostaje tel. że pacjent niestety, zmarł. Wtedy już na pewno zmarł. Jakies wcześniejsze zapytania do rodziny czy sądu?