0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kornelia Glowacka-Wolf / Agencja Wyborcza.plKornelia Glowacka-Wo...

Kiedy i dla ilu osób węgla zabraknie - wciąż tego nie wiemy. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie będzie łatwo go zdobyć, jeśli ktoś jeszcze nie zrobił zapasów na zimę. A takich rodzin są tysiące.

Tymczasem rząd PiS już cztery lata temu wymyślił rozwiązanie problemu z węglem: program dopłat do wymiany źródła ciepła na te mniej emisyjne. Nazwano go "Czyste Powietrze", bo miał przede wszystkim walczyć ze smogiem. Smogu nie zwalczył, węgla nie wyeliminował. Gdyby działał lepiej, dziś Jarosław Kaczyński nie musiałby radzić Polakom, żeby palili wszystkim poza oponami.

Luka po węglu z Rosji trudna do załatania

Na początek kilka liczb.

„W Polsce wydobywa się rocznie 55 mln ton węgla kamiennego, z czego 12 mln ton to węgiel koksowy (dla hut), a pozostałe 43 mln ton to tańszy węgiel do pozostałych zastosowań. Tylko ok. 7 mln ton to węgiel nadający się dla gospodarstw domowych i innych małych odbiorców” – wyliczał w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Bernard Swoczyna z Fundacji Instrat.

Zapotrzebowanie sektora drobnych odbiorców (w tym indywidualnego ogrzewnictwa) to około 13-15 mln ton rocznie. Przed wybuchem wojny w Ukrainie lukę 7-8 mln ton wypełnialiśmy dostawami surowca z Rosji. W momencie wprowadzenia embargo na rosyjski węgiel, trzeba było znaleźć za niego zastępstwo. W ten sposób pojawił się u nas surowiec z Kolumbii, RPA, Indonezji, Australii czy USA.

Wciąż jednak jest go za mało — tak wynika z wyliczeń branżowego portalu "Wysokie Napięcie". Dziennikarze wyliczyli, że luka w imporcie, zarówno jeśli chodzi o węgiel dla energetyki, jak i odbiorców indywidualnych, wyniesie 4 mln ton.

Przeczytaj także:

Ponad 4 mln pieców na paliwa stałe

Ile osób potrzebuje węgla na zimę? Na to pytanie częściowo odpowiada Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków, czyli rejestr źródeł ciepła. Na ponad 8,8 mln deklaracji aż 4,4 mln osób podało, że ogrzewa dom piecem na paliwa stałe — węgiel, drewno lub pellet. To ponad 33 proc. wszystkich zgłoszonych pieców. Do tego można doliczyć 1,4 mln kóz lub innych ogrzewaczy na paliwa stałe, 635 tys. pieców kaflowych na paliwa stałe oraz ok. 760 tys. kuchni węglowych (trzeba jednak podkreślić, że w jednym domu może być kilka źródeł ciepła).

W 2018 roku, kiedy ruszał program Czyste Powietrze, wyliczono, że pieców węglowych o najwyższej emisyjności jest w Polsce ok. 3 mln. Wszystkie mają zostać wymienione do 2029 roku. Po czterech latach działania programu mamy 433 566 podpisanych umów na wymianę źródła ciepła (dane od 19 września 2018 do 7 października 2022) na łączną kwotę 7,7 mld. Wypłacono na razie 3,5 mld zł.

Jeśli wszyscy, którzy mają podpisaną umowę wymienią piec, i tak zostajemy dziś z 2,5 mln najbardziej emisyjnych węglowych kotłów, które są mniej efektywne, a więc potrzebują więcej surowca.

Jeśli program działałby w odpowiednim tempie, wymieniając co roku po ok. 270 tys. pieców, dziś mielibyśmy ponad milion kopciuchów mniej.

Czyste Powietrze skończy się w terminie? NIK wątpi

Najwyższa Izba Kontroli na początku października 2022 roku opublikowała raport, w którym wylicza, że do 2029 roku nie uda się wymienić 3 mln kopciuchów. Zdaniem NIK cel osiągniemy najszybciej w 2033. Izba przeanalizowała dane z pierwszych trzech lat działania programu, czyli do 1 października 2021. Wnioski?

"Program został przygotowany bez studium wykonalności i bez wskazania podmiotu odpowiedzialnego za kompleksowe zarządzanie programem, w tym zapewnienie jego prawidłowego wdrażania na każdym szczeblu i na każdym etapie realizacji".

Dalej czytamy w raporcie, że nie zbilansowano budżetu na Czyste Powietrze, nie ustalono źródeł i skali jego finansowania: "Co prawda w objętym kontrolą okresie (od 16 marca 2018 do 10 listopada 2021 roku) nie zabrakło pieniędzy na realizację zobowiązań zaciągniętych w ramach Programu Priorytetowego Czyste Powietrze (PPCP), jednak zdaniem NIK wynikało to z wolnego tempa jego wdrażania" - czytamy.

Czyste Powietrze nie zwalczyło smogu

Izba podkreśla, że niepewne finansowanie, szczególnie przy dynamicznym wzroście cen materiałów i usług budowlanych, może zdecydować o niepowodzeniu programu. Istotną częścią raportu są mizerne wyniki po trzech latach działania Czystego Powietrza: wymieniono jedynie 66 tys. starych kotłów, czyli 2,2 proc. z całej puli. Nie udało się również nawet zbliżyć do czystego powietrza. Emisje rakotwórczego benzo(a)piernu miały spaść o 140 mg na rok. Spadły o 2. Stężenia pyłów PM 2,5 według planu miały spaść o 61 100 mg na rok — udało się spełnić 2,3 proc. tego planu.

NIK podkreśla, że szczególnie w początkowej fazie działania PPCP zainteresowanie dotacjami było bardzo niskie, m.in. przez warunki, na jakich oferowano dofinansowanie inwestycji.

"W 2018 r. nie ustalono bowiem mechanizmów, które umożliwiłyby skorzystanie z programu osobom ubogim energetycznie (...)

Żeby móc ubiegać się o dofinansowanie, trzeba było mieć wkład własny i środki na inwestycję, które były częściowo zwracane dopiero po zrealizowaniu części prac lub po ich zakończeniu.

Pierwsze rozwiązania skierowane do osób o niskich dochodach wprowadzono dopiero w maju 2020 r., a dopiero w 2021 r. rozpoczęto prace nad zmianami skierowanymi do najuboższej grupy społeczeństwa" - czytamy w raporcie.

W wakacje 2022 Czyste Powietrze zmieniono po raz kolejny. Czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku skrócił się do 14 dni — wcześniej rekordzista czekał 190 dni roboczych. Biurokracja po raz kolejny została uproszczona, w ramach programu można ubiegać się o przedpłatę wypłaconą w dwa tygodnie po podpisaniu umowy. Wyniki tych zmian na razie trudno ocenić — wnioski w ramach Czystego Powietrza+ można składać dopiero od 15 lipca 2022.

Efektywność energetyczna = mniej węgla

Czyste Powietrze miało również poprawić efektywność energetyczną budynków. Pod tą nieszczególnie interesującą nazwą kryje się przegapione przez rząd rozwiązanie części problemów z węglem. Chodzi m.in. o lepszą izolację budynków, dzięki czemu ciepło po prostu nie będzie z nich uciekać.

"Gdybyśmy w Polsce już od kilku lat, systematycznie prowadzili proces zwiększania efektywności energetycznej domów, tak by nie były one wampirami pochłaniającymi gigantyczne ilości energii, dziś polskie domy nie zużywałyby 9-11 mln ton węgla, ale 5 mln lub mniej"

- mówił w rozmowie z Onetem Andrzej Guła, prezes Polskiego Alarmu Smogowego.

"Rząd nie musiałby desperacko szukać węgla na rynkach międzynarodowych albo – co zapowiedział minister Sasin – wyprzedawać hałd z odpadami pokopalnianymi" - dodawał.

Tymczasem, według wyliczeń NIK, Czyste Powietrze miało poprawić efektywność energetyczną w sumie 3 030 000 domów. Do października 2021 udało się to zrobić jedynie w niecałych 73 tys. domów. To zaledwie 2,4 proc. planu.

"Od lat słyszeliśmy, że program Czyste Powietrze to gigantyczny projekt, na który potrzeba ogromnych pieniędzy, a ich zdobycie jest trudne"- podkreślał w Onecie Guła.

Te ogromne pieniądze to 3,5 mld zł, jakie wypłacono w ciągu czterech lat na wymianę kopciuchów. Tymczasem rząd, na szybko i w obliczu kryzysu, postanowił dokładać się mieszkańcom do zakupu węgla na najbliższy sezon grzewczy. Zaplanowano na ten cel 11,5 mld zł, czyli trzy razy więcej.

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze