„Ruch LGBT dąży do zaprowadzenia terroru" - mówił z mównicy sejmowej wnioskodawca projektu #StopLGBT. Porównał osoby LGBT do bojówek NSDAP. Posłowie Koalicji Obywatelskiej słuchali, stojąc tyłem, Lewica wyszła z sali. Marszałek Czarzasty: „Najbardziej obrzydliwe wystąpienie” [TEKST AKTUALIZOWANY]
Posłowie opozycji wielokrotnie przerywali wystąpienie Krzysztofa Kasprzaka, który prezentował ustawę #StopLGBT. Krzyczeli: „Mowa nienawiści”. Domagali się od prowadzącego obrady marszałka Włodzimierza Czarzastego (Lewica), żeby przerwał przemowę.
28 października 2021 nocą Sejm debatował nad obywatelskim projektem nowelizacji ustawy prawo o zgromadzeniach autorstwa Fundacji „Życie i Rodzina” Kai Godek. Sami autorzy nazywają go #StopLGBT. Ustawa rażąco narusza wolności zapisane w Konstytucji, w tym prawo do zgromadzeń, chce też wprowadzić cenzurę. Głosowanie nad odrzuceniem projektu - w piątek 29 października.
Opozycyjni posłowie i posłanki przyszli na debatę z tęczowymi flagami wpiętymi w marynarki i sukienki, mieli ze sobą plakaty mówiące o solidarności z osobami LGBT. Posłanki Katarzyna Piekarska i Małgorzata Tracz (obie KO) przyniosły wielką tęczową flagę. Ze strony opozycji głos zabierały niemal wyłącznie kobiety.
Projekt przedstawiał Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina. Kaja Godek siedziała na sejmowej galerii.
Posłowie opozycji wielokrotnie przerywali wystąpienie Kasprzaka okrzykami, domagali się od prowadzącego obrady marszałka Włodzimierza Czarzastego (Lewica), żeby przerwał przemowę.
Kasprzak zaczął: „140 tys. obywali podpisało się pod projektem Stop LGBT. To oni czekają na jak najszybsze uchwalenie projektu. Projekt powstał jako wyraz troski o polskie rodziny i dzieci. Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny znajduje się pod opieką Rzeczypospolitej”.
Dalej było mocniej. Kasprzak mówił: „Długofalowym celem lobby LGTBT jest zniszczenie rodziny i wszelkiego naturalnego porządku społecznego".
Odniósł się do oskarżeń o homofobię: „Nie zamierzamy słuchać oskarżeń lewej strony o homofobię, bo fobia to lęk, a my się Was nie boimy”.
Wtedy jeszcze posłowie reagowali śmiechem.
Ale wtedy Kasprzak powiedział: „Nie zamierzmy przepraszać za sfromułowanie ideologia LGBT, za każdą ideologią stoją ludzie. Tak jak stali za ideologią komunistyczną czy nazistowską. Mamy do czynienia z kolejną odsłoną rodzącego się totalitaryzmu".
Posłowie krzyczą, próbują mu przerwać. Wzywają Czarzastego: „Panie Marszałku!"
Kasprzak mówi dalej: „Jeśli chcielibyśmy szukać analogii, potrzeba nawiązać do lat 30., kiedy NSDAP rozpoczynało marsz o władzę. Pierwsze homoseksualne komando powstało w latach 30. w łonie nazistowskiej partii”.
„To jest mowa nienawiści” - krzyczą posłowie.
Czarzasty do Kasprzaka: „11 minut i 12 sekund panu zostało”
Dalej Kasprzak: „Ruch LGBT dąży do dominacji absolutnej, do obalenia naturalnego porządku biologicznego i do zaprowadzenia terroru". Następnie stwierdził, że „mamy tylko dwie płcie i szereg zaburzeń psychicznych". Mówił o terrorze na polskich uczelniach.
„Ruchom totalitarnym, a takim jest ruch LGBT żadne swobody się nie należą. Propagowanie LGBT jest de facto propagowaniem komunizmu i faszyzmu” - oznajmił propagator projektu #StopLGBT.
Posłowie krzyczą jeszcze głośniej. Domagają się od Czarzastego reakcji.
Czarzasty: „Sejm jest miejscem dyskusji. Są poglądy, które jednym się nie podobają i takie, które się podobają. Nie przerywajcie”.
Następnie Kasprzak zaczął opowiadać o „ofiarach homoadopcji”. Przywoływał przykłady pedofilskich zachowań gejów i lesbijek z różnych lat i różnych krajów świata.
Kiedy skończył, Czarzasty położył przed sobą tęczową flagę i powiedział: „Demokracja ma wysoką cenę, wysłuchałem najbardziej obrzydliwego wystąpienia w Sejmie przez dwa lata, jak w tym Sejmie siedzę".
Poseł PiS Piotr Kaleta przyniósł ze sobą zdjęcia z Parad i Marszów Równości. „Czy o takie wychowanie naszych dzieci nam chodzi?” - pytał. „To są rzeczy, które się dzieją na tak zwanych promocjach równych praw naszych obywateli”.
„Ja chcę być w średniowieczu, ponieważ to jest normalny czas naszej polskości” - mówił Kaleta.
„Projekt, który może w tej formule nie jest doskonały, ale powinien trafić do komisji sejmowych i tam powinien być procedowany, bo my musimy walczyć o nasze polskie wartości” - zakończył poseł PiS.
Magdalena Filiks z Koalicji Obywatelskiej nazwała projekt haniebnym. „To jest czarny dzień w historii Polski, kiedy Wysoka Izba musi się pochylić nad projektem, który w państwie prawa nie powinien ujrzeć światła dziennego”.
Wymieniła artykuły Konstytucji, z którymi projekt jest niezgodny: 32, 54, 57 i 31. Regulacje nazwała przemocowymi.
Mówiła: „[Wasze] intencje niczym nie różnią się od intencji twórców chorej ideologii III Rzeszy. Cytaty z Himmlera padały z tej mównicy, kiedy przedstawialiście projekt. Tam podobnie wskazywało się osoby nieheteronormatywne jako zagrożenie dla prawej części narodu”.
„Czym wy się od nich różnicie?!” - krzyknęła Filiks. „Pani jest odpowiedzialna za szczucie na osoby LGBT plus" - zwróciła się do Kai Godek.
„Oskarżam panią o szczucie na osoby nieheteronormatywne. Oskarżam panią o cierpienie psychiczne tych dzieci, o ich poszarpane bluzy, ich lęk i poczucie alienacji, o ich próby samobójcze”.
Monika Rosa (KO) stwierdziła, że wystąpieniem Kasprzaka powinna się zająć prokuratura, ale tego nie zrobi, bo jest upolityczniona.
Posłanka pokazała zdjęcie dziewczynek wychowywanych przez dwie mamy w małej miejscowości na Dolnym Śląsku: „To jest normalność. Przyjrzyjcie się. Co one muszą dzisiaj czuć, słuchając tego haniebnego wystąpienia? A one chcą wyjść na ulicę i mówić do swoich mam: »Mamo«”.
Mówiła: „My stoimy po stronie życia, bezpieczeństwa i tych dzieci wychowywanych przez pary jednopłciowe.
Szukacie pedofilów? Poszukajcie ich w kościele”.
„Te dzieci są kochane, ci ludzie powinni mieć takie same prawa jak my, bo w czym jesteśmy lepsi. Więc dlaczego odmawiacie im praw?” - mówiła posłanka Rosa.
„Straszny, homofobiczny bubel prawny przesycony mową nienawiści. Hymn ludzi smutnych, ludzi złych, ludzi okrutnych” - określiła projekt Anna Maria Żukowska (Lewica).
„Mi i milionom ludzi w Polsce pani Kaja Godek pluje centralnie w twarz".
„Jakie to jest głupie, że ktoś uważa, że dziecko może zostać bi lub homo w każdym papierniku lub w świetlicy pod wpływem ujrzenia takiego oto opakowania flamastrów!” - drwiła Żukowska.
„Ja jestem osobą, przeciwko której wymierza pani ten projekt” - zwróciła się do Kai Godek. „Której nie chce pani oglądać na ulicach, a która przy pani obrzydzeniu i być może niedowierzaniu, została wybrana przez Polki i Polaków, by zgodnie z Konstytucją reprezentować cały naród i zasiadać tutaj w Sejmie. Jestem Polką, jestem matką i jestem osobą nieheteronormatywną”.
O osobach LGBT Żukowska mówiła: „Nie oddychamy przez skrzela, tylko tak jak wszyscy tu zgromadzeni mamy płuca. Nasze dzieci chodzą do tych samych szkół, robimy zakupy w tym samym warzywniaku, zapadamy na te same choroby. Zakochujemy się, miewamy dzieci. Jesteśmy ludźmi. Chcielibyśmy być z Polski dumni, żyć w niej spokojnie i szczęśliwie”.
„Kochane osoby LGBT, nie bójcie się oni przeminą. A wasza wolność i godność będą bronione” - mówiła Barbara Nowacka (Koalicja Obywatelska).
„Polskiej rodzinie zagraża przemoc, bieda i alkoholizm” - stwierdziła Joanna Mucha z Polski 2050 Szymona Hołowni. „Najważniejsza jest miłość. Dobra rodzina to jest ta rodzina, w której rodzice kochają dzieci, niezależnie jakiej są orientacji” - mówiła.
„Do polskiego parlamentu trafił faszyzm w najczystszej postaci” - Monika Wielichowska z Koalicji Obywatelskiej.
Na koniec głos z mównicy zabrała Kaja Godek. „Państwo chcą wprowadzać antywartości” – zwracała się do opozycji. Stwierdziła, że w postulatach środowisk LGBT nie ma kategorii dobra dziecka. „Środowisko LGBT powinno mieć ograniczony dostęp do dzieci”.
O homoseksualizmie mówiła jako o patologii, porównywała do alkoholizmu, nikotynizmu, narkomanii, lekomanii.
Projekt zakazuje wszelkich zgromadzeń, których celem jest „kwestionowanie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny”. Niezgodne z prawem ma być „propagowanie” praw osób LGBT. Gdyby projekt #StopLGBT wszedł w życie, Marsze i Parady Równości stałyby się nielegalne. Ale nie tylko one - wszelkie manifestacje, na których pojawia się tęcza - symbol walki o prawa osób LGBT - byłyby zakazane.
Gdyby projekt wszedł w życie niezgodne z prawem stałoby się „propagowanie”:
Co to jest „propagowanie”? Według projektu: „wszelkie formy upowszechniania, rozpowszechniania, agitowania, lobbowania, twierdzenia, oczekiwania, żądania, zalecania, rekomendowania lub promowania”.
W przestrzeni publicznej nie będzie można też posiadać i wykorzystywać jakichkolwiek przedmiotów o charakterze erotycznym lub seksualnym, szczególnie tych, które „imitują narządy rozrodcze”.
Godek złożyła w Sejmie projekt wraz z podpisami 9 sierpnia 2020. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wyjęła go z zamrażarki ponad rok później, w połowie października 2021 skierowała go do pierwszego czytania.
Projekt ustawy Kai Godek przypomina legislację uchwaloną w putinowskiej Rosji. Władze w Moskwie choć nie penalizują kontaktów homoseksualnych per se, to nie dopuszczają manifestacji i stowarzyszania się w organizacjach LGBT, publicznego okazywania uczuć przez osoby tej samej płci czy prowadzenia kampanii zdrowotnych dotyczących prewencji HIV/AIDS.
Regulacje rosyjskie szczegółowo opisaliśmy tutaj:
Głosowanie nad odrzuceniem projektu w całości odbędzie się w piątek 29 października 2021. Jak zapowiedział poseł Kaleta, PiS będzie za tym, by skierować go do prac w komisji. Być może po to, by tam utknął. Jednak jak pokazuje przykład aborcji, nawet budzące najbardziej powszechny opór regulacje, mogą zostać przez PiS wprowadzone w życie.
Na pytanie, czy będzie większość, żeby zablokować projekt posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk powiedziała OKO.press przed debatą:
„Pytanie, czy obóz władzy jest na tyle głupia, żeby jej nie zablokować? jeżeli PiS chce otworzyć kolejne pole konfliktu z Unią Europejską, jeżeli po raz kolejny chce pokazać obywatelkom i obywatelom, że stoi po drugiej stronie barykady, to wtedy może poprzeć ten projekt. Ale jeżeli ma minimum oleju w głowie i wie, że nie można zakazywać pokojowych demonstracji, że prawo do gromadzenia się to jest konstytucyjne prawo, to albo będzie głosował za odrzuceniem, albo przynajmniej na wieki wieków zamrozi ten projekt w zamrażarce”
Projekt narusza art. 57 Konstytucji, czyli wolność zgromadzeń.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze