Biskup Stanisław Stefanek stwierdził, że fala migracyjną należy nazwać „najazdem”. Czy takie określenie adekwatnie opisuje ostatnie wydarzenia i jak się mają słowa biskupa do słów papieża Franciszka
Według definicji Słownika Języka Polskiego PWN najazd to, po pierwsze „zbrojna napaść na obce terytorium”, po drugie „tłumne przybycie dokądś, zwykle bez zaproszenia”. Słowo kojarzy się z konfrontacją i ma negatywne konotacje.
„Uważam, że używanie słowa najazd w żaden sposób nie jest ani diagnozą, ani próbą opisu obecnej sytuacji, w jakiej znalazła się Europa oraz ludzie, którzy uciekają przed wojną i innymi zagrożeniami, które wypchnęły ich z ich miejsc zamieszkania” - powiedział "OKU" Rafał Baczyński-Sielaczek, ekspert zajmujący się problematyką migracji z Instytutu Spraw Publicznych.
„Opisywanie tego zjawiska w kategoriach konfrontacji, wojny, zderzenia jest zupełnie nieuzasadnione. To jest retoryka antyimigrancka, antyuchodźcza” - podsumowuje Rafał Baczyński-Sielaczek w rozmowie z OKO.press.
Biskupowi Stefankowi warto również przypomnieć słowa samego papieża Franciszka, który o przybywających bynajmniej nie mówił jako o „najeźdźcach”. W kwietniu 2016 roku tymi słowami zwracał się do migrantów mieszkających w rzymskim ośrodku zajmującym się pomocą humanitarną:
„Wybaczcie zamknięcie i obojętność naszych społeczeństw, które obawiają się zmiany życia i mentalności, jakiej domaga się wasza obecność. Traktowani jako ciężar, jako problem, jako coś, co kosztuje, w istocie jesteście darem.”
Te słowa dotyczyły między innymi biskupa Stanisława Stefanka.
Udostępnij:
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze