0:00
0:00

0:00

Choć spór o zarobki lekarzy rezydentów trwa już 17. dobę, nikt do tej pory nie przedstawił całościowego obrazu. OKO.press porównuje zarobki młodych lekarzy ze średnią pensją krajową i sprawdza tezę rezydentów, że zarabiają coraz mniej w porównaniu z ogółem Polaków. Wykres pokazuje, że lekarze mają rację: po zasadniczej podwyżce minister Ewy Kopacz (w rządzie Tuska) w 2009 roku średnie wynagrodzenie rezydentów wynosiło 106 proc. średniej krajowej. Ale od tego czasu zarobki młodych lekarzy nie drgnęły, a średnia krajowa rośnie. W 2011 roku lekarz rezydent zarabiał średnią krajową, potem coraz mniej - we wrześniu 2017 już tylko 78 proc. średniej krajowej.

Na wykresie poza średnią krajową zaznaczyliśmy zarobki rezydentów:

  • do 2008 - wszystkich (były niezróżnicowane);
  • od 2009 :
    • najwyższe (dla tzw. preferencyjnych specjalizacji, od trzeciego roku rezydentury);
    • najniższe (dla niepreferencyjnych specjalizacji, na pierwszych dwóch latach prezydentury);
    • średnie zarobki, które wyliczyliśmy z czterech poziomów zarobków.

Żeby wykres był czytelniejszy, pominęliśmy dwa środkowe poziomy zarobków od 2009 roku (dla specjalizacji preferencyjnych przez pierwsze dwa lata i niepreferencyjnych od trzeciego roku).

Krótka historia zarobków rezydentów

Lekarze rezydenci od 2 października 2017 prowadzą protest głodowy, domagając się m.in. zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6,8 proc. PKB i podwyżek - ich ostatnia propozycja to 1.05 średniej krajowej. Taka proporcja między zarobkami rezydentów a średnią krajową obowiązywała w 2009 roku, kiedy ostatni raz przyznano młodym lekarzom podwyżki (według wyliczeń OKO.press, dokładnie 1,06).

Rezydenci to lekarze, którzy ukończyli studia, odbyli 13-miesięczny staż, zdali egzamin lekarski i dostali się na szkolenie specjalizacyjne - tzw. specjalizację, która trwa od 4 do 6 lat. Najlepsi dostają rezydenturę, czyli etat w szpitalu. Ale ich pensje opłacane są nie przez szpital, ale przez Ministerstwo Zdrowia.

Miejsc na rezydenturze jednak permanentnie brakuje. W związku z tym rezydenci, którzy zarabiają na rękę tyle co sprzedawca w Biedronce, mają szczęście. Reszta lekarzy odbywa specjalizację w ramach bezpłatnego wolontariatu w szpitalu. Lekarze wolontariusze muszą sami opłacić ubezpieczenie OC – czyli nie dość, że pracują za darmo, to za możliwość leczenia innych muszą jeszcze dopłacać ze swoich pieniędzy.

Rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia z 2002 roku, definiuje wynagrodzenie jako "ustalane corocznie przez ministra właściwego do spraw zdrowia do 30 marca roku poprzedzającego rok, na podstawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku, w wysokości nie mniejszej niż 70 proc. tego wynagrodzenia".

We wrześniu 2006 roku Ministerstwo Zdrowia występuje z prośbą o dodatkowe pieniądze z budżetu na podwyżki dla lekarzy rezydentów. Podsekretarz w Ministerstwie Zdrowia, Anna Gręziak tłumaczyła: "Odnosząc się do problemu migracji personelu medycznego, należy zwrócić uwagę na jedno z podstawowych praw, jakie gwarantuje ustawodawstwo wspólnotowe, do którego należy zaliczyć swobodę przepływu osób. Obejmuje ona prawo do podejmowania pracy w każdym państwie członkowskim UE. Zahamowanie procesu odpływu kadr medycznych z kraju wymaga m.in. poprawy dostępu do specjalizacji, poprawy warunków pracy oraz ułatwiania rozwoju zawodowego".

W 2008 roku rezydenci dostają od minister zdrowia Ewy Kopacz zaplanowaną, 30-procentową podwyżkę – do 2285 zł brutto miesięcznie. Ta kwota jednak nie satysfakcjonuje młodych lekarzy – to nadal niewiele ponad 70 procent średniej pensji krajowej.

W specjalnym liście tłumaczą: "Jest ona [podwyżka] tak naprawdę wyrównaniem" (po 30 proc. podwyżce i uwzględnieniu wysokości pensji lekarza rezydenta w roku 2008 nasze wynagrodzenie i tak wyniosłoby około 2400 złotych), które należy się nam z tytułu "ustawy podwyżkowej" z lipca 2006 roku, jaka w życie weszła jeszcze za czasów prof. Zbigniewa Religi. Wszyscy pamiętamy, że ówczesny MZ świadomie pominęło lekarzy rezydentów "w ustawie podwyżkowej", nie wypłacając nam 30 proc. podwyżki...".

Kontrpropozycją młodych lekarzy, popieraną przez Konstantego Radziwiłła – wówczas w opozycji – były dwie średnie krajowe. Dorota Mazurek, pełnomocnik ds. rezydentów z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w 2008 roku mówiła: "OZZL chciał i chce: 200 proc. średniej krajowej dla lekarza bez specjalizacji, także rezydenta.

Chcemy także, żeby MZ zróżnicowało pensje rezydentów, wprowadzając stanowisko starszego rezydenta po trzecim roku szkolenia. Byłby to odpowiednik I stopnia specjalizacji".

W 2009 roku rezydenci zgadzają się na kompromis: pensja młodego lekarza będzie wynosiła 1,05 proc. średniej krajowej. Rozporządzeniem ministra specjalizacje zostają podzielone na tzw. preferencyjne i niepreferencyjne.

Anestezjologia i intensywna terapia, chirurgia onkologiczna, geriatria, ginekologia onkologiczna, hematologia, medycyna ratunkowa, medycyna rodzinna, neonatologia, neurologia dziecięca, onkologia kliniczna, onkologia i hematologia dziecięca, patomorfologia, pediatria, psychiatria dzieci i młodzieży, radioterapia onkologiczna i stomatologia dziecięca.

Od 2009 roku do dziś zarobki rezydentów kształtują się tak:

  • podczas pierwszych dwóch lat rezydentury w specjalizacjach preferencyjnych 3602 zł brutto;
  • w kolejnych latach w specjalizacjach preferencyjnych 3890 zł;
  • podczas pierwszych dwóch lat rezydentury w pozostałych specjalizacjach 3170 zł;
  • w kolejnych latach w pozostałych specjalizacjach 3458 zł.

Czego żądają lekarze

W sobotę 14 października rezydenci złożyli Kancelarii Prezesa Rady Ministrów swoje propozycje negocjacyjne – plan minimum, po zagwarantowaniu którego są gotowi usiąść do rozmów. Do tej pory nie otrzymali od rządu żadnej odpowiedzi.

Plan minimum lekarzy rezydentów to:

  • 6,8 proc. PKB na zdrowie. Jarosław Biliński, wiceszef Porozumienia Rezydentów, powiedział OKO.press, że są jednak w tej kwestii elastyczni: „W naszej propozycji napisaliśmy, że możemy zgodzić się na 6 proc., ale musimy usłyszeć konkrety i ten poziom musi zostać osiągnięty szybciej niż w 2025 roku. To jest coroczne zwiększenie budżetu na zdrowie o 6 miliardów złotych – wtedy w 2021 roku doszlibyśmy do poziomu 6 proc.”.
  • Zwiększenie pensji rezydentów. Minimum do podjęcia rozmów to 1,05 średniej krajowej dla wszystkich i od teraz, a nie jak chce minister Radziwiłł do 2022 roku. Biliński: „Chcielibyśmy przywrócenia wskaźnika 1,05 średniej pensji krajowej, który obowiązywał w roku 2009 roku. Tymczasem pensja krajowa zwiększyła się o prawie 1000 zł, a nasze wynagrodzenie stanęło w miejscu”.
  • Renegocjacja ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia, czyli podwyżki dla przedstawicieli wszystkich zawodów medycznych. Biliński: „Jest kryzys kadrowy w całej służbie zdrowia. Ale nie żądamy natychmiastowych zmian: chcemy gwarancji dojścia w ciągu pięciu lat do poziomu pensji, jaki wynegocjujemy”.

16 października Porozumienie Zawodów Medycznych zrzeszające 12 związków zawodowych ogłosiło, że włącza się w protest lekarzy rezydentów, który staje się protestem głodowym całej służby zdrowia. Głodówka rozlewa się też poza Warszawę – na razie głodować zaczęli lekarze rezydenci w Szczecinie i w Łodzi, ale na najbliższe dni planowane są protesty w innych miastach.

;
Na zdjęciu Monika Prończuk
Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze