0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

"Uważam, że wyrzuty w rodzaju: »Dlaczego nie reagowaliście w 2008« są nie na miejscu w momencie, gdy rządzi się już 2,5 roku, a żadne systemowe problemy w kwestii praw człowieka nie zostały rozwiązane. Co więcej, sytuacja się pogorszyła. W związku z tym naszym obowiązkiem jest robić więcej i reagować na nowe zagrożenia" – mówi OKO.press Draginja Nadażdin*, dyrektorka Amnesty International Polska.

Zarówno organizacja, jak i sama Draginja zostały zaatakowane przez prawicowe media i polityków PiS, m.in. Krystynę Pawłowicz, która wypomniała jej "nie-polskie" pochodzenie: "Wracaj kobieto do siebie bronić tam praw i wolności osób torturowanych". Rozpoczęła się prawdziwa nagonka.

Amnesty International Polska angażuje się aktywnie w kwestię niezależności sądownictwa w Polsce. OKO.press opublikowało oświadczenie Amnesty International z 27 lipca 2018 w sprawie rozpylenia gazu pieprzowego przez policję na protestujących: "Amnesty International jest poważnie zaniepokojone użyciem chemicznych środków drażniących przez policję podczas czwartkowego incydentu. Użycie tych środków może być sprzeczne z obowiązkami Polski wynikającymi z prawa międzynarodowego".

*Draginja Nadażdin – urodzona w 1975 r. w Mostarze (b. Jugosławia). W Polsce mieszka od 1994 roku. Od 2007 roku jest dyrektorką Amnesty International Polska, od 2015 w Regionalnej Grupie nadzorującej działania organizacji w Europie. Członkini Rady Społecznej przy Rzeczniku Praw Obywatelskich, a w latach 2013-2016 Rady Programowej Narodowej Galerii Zachęta. Absolwentka Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, Szkoły Praw Człowieka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i Leadership Academy for Poland.

OKO.press: Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz nazywa was "polskim odwłokiem lewackiej międzynarodówki". Epitet "lewacki" należy do terminologii prawicy. Ale zapytam serio: czy obrona praw człowieka to dzialalność lewicowa?

Draginja Nadażdin: Z naszego punktu widzenia podział na lewicę i prawicę jest absolutnie drugorzędny. Jako organizacja, która broni praw człowieka, nie zgadzamy się, żeby były one przypisane jednej opcji politycznej. Naszym zdaniem niezależnie od tego, kto rządzi i jaki ma program polityczny, jest zobowiązany do tego, żeby bronić praw człowieka.

A może w dzisiejszych czasach prawa człowieka stają się kwestią polityczną?

Myślę, że przedstawianie praw człowieka jako opcji politycznej to element próby dyskredytacji organizacji, które tą tematyką się zajmują. Ale politycy mają świadomość, że ludzie nie dadzą się tak łatwo ogłupić i odebrać swoich praw. Dlatego spodziewam się w najbliższej przyszłości raczej próby przejęcia języka praw człowieka i zawężanie grupy osób, którym się te prawa należą – bez nazywania tego po imieniu, jako dyskryminację. Czyli prawa człowieka, ale tylko dla wybranych – albo prawa człowieka, ale rozumiane bardzo wąsko.

Nie tak łatwo będzie wyrzucić prawa człowieka do kosza. Mam nadzieję, że obywatele nie pozwolą na to, żebyśmy przekreślili dorobek powszechnych praw człowieka. Ale w praktyce, kiedy mówimy o konkretnych przypadkach naruszeń, część polityków będzie sugerowała, że nie należą one do kategorii praw człowieka. Np. prawa kobiet, albo społeczności LGBTQ i innych grup osób narażonych na wykluczenie są traktowane w kategoriach bardzo wąskich.

Gdyby mogła pani porozmawiać z posłanką Pawłowicz, to co by jej pani powiedziała?

Pomimo tego, że pani Pawłowicz jest posłanką, to nie sądzę, że jakiekolwiek moje słowa mogłyby do niej przemówić. Ważniejsze wydaje mi się dotarcie do ludzi, którzy sprawili, że pani Pawłowicz została na posłankę wybrana.

Co odpowiada Pani krytykom Waszej organizacji, którzy twierdzą, że nie reagowaliście na przypadki łamania praw człowieka podczas rządów PO?

Uważam, że wyrzuty w rodzaju: "Dlaczego nie reagowaliście w 2008" są bardzo nie na miejscu w momencie, gdy rządzi się już 2,5 roku, a żadne systemowe problemy w kwestii praw człowieka nie zostały rozwiązane. Co więcej, sytuacja się pogorszyła. W związku z tym naszym obowiązkiem jest robić więcej i reagować na nowe zagrożenia. W 2008 roku nasze zaangażowanie w sprawy polskie było mniejsze, z dwóch podstawowych powodów: po pierwsze nasz ruch w Polsce był dużo mniejszy, a po drugie dopiero wtedy w praktyce zaczęła się zmieniać historyczna zasada działań Amnesty International, która polegała na tym, że sekcje krajowe nie zajmują się sprawami lokalnymi.

Czyli czym zajmowaliście się za poprzednich rządów?

Zagrożeń dla praw człowieka, których nie rozwiązał rząd PiS, ani żaden poprzedni rząd, i w sprawie których interweniowaliśmy, jest w Polsce wiele.

Zacznijmy od czegoś, co się wydaje egzotyczne: sprawa tajnych więzień CIA, które funkcjonowały w Polsce w latach 2002-2003.

Opinia publiczna dowiedziała się o tym w 2005 roku, kolejne polskie rządy miały okazję zapoznać się z raportami organizacji pozarządowych i dowiedzieć się, kto odpowiada za złamanie polskich zobowiązań międzynarodowych i polskiej Konstytucji. Ale nie było woli politycznej ani odpowiedniej reakcji. W 2006 roku sprawę badała komisja sejmowa, ale wyniki jej pracy nie zostały upublicznione. W 2008 roku ruszyło postępowanie karne, które trwa nadal. W międzyczasie doszło też do kilkukrotnej zmiany prokuratorów prowadzących sprawę, co jest zupełnie niewytłumaczalne. Według naszej wiedzy żaden prezydent nie zgodził się na to, żeby prezydent Kwaśniewski został zwolniony z tajemnicy państwowej.

Ta sprawa pokazuje trzy niebezpieczne przekonania:

po pierwsze, politycy są ponad prawem i nie będą rozliczani. Po drugie, tajne służby pozostają poza wszelką kontrolą – muszą nam zapewnić bezpieczeństwo, a aby to zrobić, muszą łamać prawo.

Po trzecie, prawa człowieka są dla wszystkich, ale nie dla tych, których uważamy za "mniejszych ludzi" – podejrzanych o terroryzm, groźnych przestępców, nie-obywateli polskich. Gdyby te trzy przekonania dałoby się zwalczyć za poprzednich rządów, państwo prawa w Polsce byłoby dzisiaj silniejsze. To jest ważna lekcja, której nie odrobiliśmy. To ułatwia niszczenie państwa prawa.

Do tej pory nie ma w polskim kodeksie karnym definicji takiego przestępstwa, jak tortury, na co również zwrócono uwagę naświetlając problem tajnych więzień CIA.

Gdybyśmy dzisiaj mieli taką definicję, miałoby to duże znaczenie dla wszystkich narażonych na nadużycia i nieludzkie traktowanie przez funkcjonariuszy państwowych, przez np. niewłaściwe użycie paralizatora.

Drugim takim tematem są prawa kobiet i walka z dyskryminacją. W tej sprawie działamy w Polsce od długiego czasu. Niechęć obecnego rządu do przeciwdziałania dyskryminacji jest bardziej odczuwalna też dlatego, że rząd PO nie był zbyt ambitny w kwestii walki o równouprawnienie.

Nowa rzecz to z pewnością chęć rządu PiS całkowitego zawłaszczenia władzy sądowniczej jak i wszelkich instytucji, które miały kontrolować zapędy władzy wykonawczej. Cokolwiek byśmy mówili o poprzednich rządach – że te instytucje nie działały idealnie, rządy nie zawsze podejmowały słuszne decyzje, ale nie było takiej całościowej strategii przejęcia tych instytucji – tak jak dzisiaj.

W jaki sposób wybieracie tematy, którymi się zajmujecie?

Jesteśmy organizacją, która działa na poziomie światowym, ustalamy więc wspólnie cele globalne. Ostatnio mieliśmy Globalne Zgromadzenie w Warszawie na początku lipca 2018 roku, na którym decydowaliśmy o tym, czy przedłużać obecne cele i kampanie po 2019 roku. Ustalamy to drogą głosowania, w którym biorą udział sekcje na całym świecie. Jeśli chodzi o sprawy polskie – jesteśmy ruchem społecznym, dlatego decyzja o tym, na czym skupiamy uwagę zależy od kilku czynników. Po pierwsze uzgadniamy to z badaczami, którzy pracują w centrali w Londynie. Patrzymy na to, co się dzieje w Polsce – analizujemy akty prawne, działania polityków oraz na odzew społeczeństwa. Staramy się zidentyfikować problemy, w których możemy doprowadzić do konkretnej zmiany. Problemy naruszeń praw człowieka to system naczyń połączonych, a my analizujemy, które z nich są kluczowe.

Kolejnym czynnikiem jest to, co nasi członkowie uważają za ważne.

Im więcej osób wyraża chęć zaangażowania w daną sprawę, tym więcej możemy w tej kwestii zdziałać.

Przygotowaliśmy w zeszłym roku bardzo kompleksową opinię o tym, co się dzieje w kwestii sądownictwa w Polsce. To był raport konsultowany z badaczami w centrali AI w Londynie, w której wykazaliśmy, że to nie jest problem jednej ustawy, ale problem systemowy, który dotyczy to prawa człowieka – dostępu do sprawiedliwego procesu. Bardzo nam zależy na perspektywie zewnętrznej. Odnosimy się zawsze do wspólnych standardów międzynarodowych, których domagamy się od wszystkich krajów. To samo dotyczy przygotowanej przez nas analizy implementacji przez Polskę Konwencji Rady Europy dotyczącej przeciwdziałania przemocy ze względu na płeć.

Jak się pani czuje, kiedy słyszy i czyta pani osobiste ataki wymierzone w pani osobę?

30 lipca 2018 posłanka PiS Krystyna Pawłowicz napisała na Twitterze (pisownia oryginalna): "Jakaś Draginja Nadażdin z Serbii kieruje polskim !odwłokiem lewackiej międzynarodówki Amnesty International Obraża prezydenta RP i demokratycznie wybrane władze PL.Szczuje nas na siebie Wracaj kobieto do siebie bronić tam praw i wolności osób torturowanych"

W AI zwracamy dużą uwagę na to, w jaki sposób atakowani są obrońcy praw człowieka i organizacje, które bronią praw człowieka. Ten mechanizm przejścia od krytyki organizacji (a czasem ominięcia tego etapu) do rzucania osobistych oskarżeń wymierzonych w konkretne osoby, jest nam dobrze znany i lubiany przez rządy, które chcą uciszyć swoich krytyków.

Chodzi o to, żeby poprzez dyskredytację konkretnej osoby zdyskredytować całą organizację. W pewnym sensie nie byłam więc zaskoczona tą strategią. Ale z drugiej strony wiem, że to jest bardzo groźny precedens.

Takie wpisy powielają później tysiące osób, i ja dla tych ludzi przestaję być człowiekiem. Dzisiaj odmawia mi się prawa krytykowania rządu, bo jestem Serbką. Jutro takie samo podważanie polskości może spotkać osobę, która jest Polakiem z dziada pradziada.

Często pojawia się pytanie, czy czuję się w Polsce jak u siebie. Po atakach otrzymałam bardzo dużo słów wsparcia, bardzo dużo wyrazów solidarności. Wyrazy solidarności i publiczne zabieranie głosu w obronie atakowanej osoby jest zresztą najlepszym sposobem na przeciwdziałanie takim akcjom. To z pewnością sprawia, że czuję się tu jak u siebie.

Ale jest też drugi aspekt poczucia że „jestem u siebie” – pewne sytuacje i zachowania osób publicznych przypominają mi to, co znam z czasów, gdy mieszkałam na Bałkanach. To jest ta mniej dobra wiadomość.

Bo to są kraje, które nie odbudowały państwa prawa i instytucji obrony praw człowieka. Ich obywatele nie mogą cieszyć się spokojnym, przewidywalnym życiem, ich prawa nie są szanowane.

* Amnesty International to globalny ruch społeczny, który zajmuje się walką o prawa człowieka. Na całym świecie należy do niego ponad 7 milionów osób. Zajmuje się badaniami, rzecznictwem, prowadzeniem kampanii i akcji, oraz edukacją w zakresie praw człowieka.

Amnesty International w Polsce jest stowarzyszeniem, czyli masowym i demokratycznym ruchem współtworzonym przez ponad 7 000 członków i członkiń oraz dziesiątki tysięcy sympatyków. Centralne organy Stowarzyszenia to Zarząd , Rada Programowa oraz Biuro z siedzibą w Warszawie. W całej Polsce działają też grupy lokalne i szkolne oraz sieci edukatorów/ek . AI Polska co roku publikuje raport merytoryczny, który szczegółowo opisuje ich działania. Raport z 2017 można przeczytać tutaj.

Udostępnij:

Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze