0:00
0:00

0:00

Pierwszy okres działania komisji reprywatyzacyjnej analizuje dla OKO.press Beata Siemieniako, prawniczka i aktywistka. Od 2014 roku nieodpłatnie udziela porad prawnych w Komitecie Obrony Praw Lokatorów oraz prowadzi warsztaty edukacyjne. Aktualnie pracuje nad książką o związku neoliberalnej polityki mieszkaniowej i afery reprywatyzacyjnej, która ukaże się jesienią nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego i Cardiff Law School. Aplikantka adwokacka, współzałożycielka i członkini Sekcji Praw Człowieka przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie.

Komisja Weryfikacyjna wraca do pracy po wakacyjnej przerwie. Ostatnia rozprawa odbyła się 30 sierpnia 2017 i dotyczyła nieruchomości przy Poznańskiej 14 w Warszawie. Jest to pierwsza nieruchomość, w której wciąż mieszkają lokatorzy i to ci doświadczający nękania ze strony nowego właściciela – czynsz wzrósł do 60 zł za metr kwadratowy, a w kamienicy trwa permanentny, uciążliwy remont. Na rozprawę wezwano 40 lokatorów i lokatorek w charakterze świadków.

Była to jak dotąd najbardziej burzliwa ze wszystkich rozpraw

Podczas przesłuchania jednej z lokatorek pełnomocnicy Ratusza dopytywali ją o przyczyny zadłużenia, które jak się okazało, było spowodowane przeszczepem nerki u syna i koniecznością wydatkowania na leczenie. Okazało się też, że zadłużenie zostało przez lokatorkę spłacone.

Przewodniczący Komisji Patryk Jaki nie zadecydował o uchyleniu żadnego z pytań zadanych przez pełnomocników, mimo ich niestosowności, ale kiedy doszło do eskalacji emocji, postanowił wykluczyć pełnomocników z udziału w dalszej rozprawie. Zareagowała także Rada Społeczna - ciało złożone z działaczy i działaczek ruchu lokatorskiego i wspomagające prace Komisji - wydając oświadczenie, w którym zachowanie pełnomocników miasta nazwała próbą zastraszenia lokatorów zeznających na niekorzyść urzędu.

W efekcie Ratusz złożył wniosek o wyłączenie przewodniczącego Patryka Jakiego z postępowania „z uwagi na uzasadnione wątpliwości co do jego bezstronności”. Postępowanie w sprawie jeszcze się nie zakończyło, a wniosek o wyłączenie Jakiego zostanie rozpatrzony przez samą Komisję.

Patryk Jaki nie pozostał dłużny i w piątek (1 września 2017) zapowiedział skierowanie do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. Na czym przestępstwo miałoby polegać? Zdaniem Jakiego, na przekazaniu prawnikom reprezentującym Ratusz wrażliwych danych dotyczących najemców przy Poznańskiej 14.

Grzywny płaci Prezydent, czyli urząd, czy Hanna Gronkiewicz-Waltz, czyli osoba?

To nie pierwszy raz, gdy dochodzi do konfliktu między Komisją a prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz. Pani prezydent, mimo wezwań, nie stawiła się przed Komisją ani razu, przez co zgromadziła na swoim koncie karę grzywny w łącznej kwocie 15 tysięcy złotych. Kontrowersje wzbudziło jednak to, kto w istocie karę otrzymał – Hanna Gronkiewicz-Waltz jako osoba fizyczna, czy też Prezydent m.st. Warszawy jako organ administracji publicznej?

Oczywistym jest, że Komisja zamierzała uderzyć po kieszeni Hannę Gronkiewicz-Waltz, a nie podatników, którzy i tak mimowolnie hojnie dotują warszawską reprywatyzację. Okazuje się jednak, że albo Komisja zrobiła to w sposób nieprawidłowy, albo że PiS zapędził się kozi róg już na poziomie formułowania treści ustawy.

  • Po pierwsze, Ratusz podniósł, że pismo informujące o ukaraniu grzywną było skierowane do Prezydent m.st. Warszawy, a nie do Hanny Gronkiewicz-Waltz.
  • Po drugie, przepis, na podstawie którego Hanna Gronkiewicz-Waltz została ukarana, stanowi, że Komisja może ukarać “stronę, która mimo prawidłowego wezwania nie stawiła się bez uzasadnionej przyczyny”.

Tymczasem, jak podnosili pełnomocnicy Prezydent, w postępowaniu przed Komisją Prezydent miasta jest organem, a nie stroną. Nawet gdyby uznać, że jest stroną, to w postępowaniu administracyjnym uznaje się, że jeśli stawił się pełnomocnik strony, to właśnie stawiła się strona. Podobnie zresztą zrobiły inne wezwane na rozprawę strony, m.in. spadkobiercy dawnego właściciela.

Prezydent wysłała na posiedzenie Komisji swoich pełnomocników, ale np. w sprawie nieruchomości przy ul. Siennej 29 członków Komisji ich obecność nie interesowała. Z pewną propozycją jak wyplątać się z tego klinczu wyszedł dr Bartłomiej Opaliński, członek Komisji, aby Prezydent wezwać tym razem jako świadka.

Jeszcze z inną propozycją, bardziej radykalną, wystąpiła Rada Społeczna, która zapowiedziała złożenie wniosku o doprowadzenie Prezydent na kolejną rozprawę.

Spróbujmy podsumować dotychczasową działalność Komisji:

  • Komisja zajęła się zbadaniem prawidłowości reprywatyzacji 13 warszawskich nieruchomości,
  • dotychczas wydano decyzje dotyczące 4 nieruchomości: Twardej 8/12 i 10, Chmielnej 70, Siennej 29 – wszystkie uchylają decyzje wydane przez Prezydent m.st. Warszawy i odmawiają ustanowienia użytkowania wieczystego wnioskodawcom,
  • w przypadku 9 pozostałych wciąż toczy się postępowanie.

Komisja działa więc bardzo szybko i sprawnie. Już teraz znamy harmonogram prac Komisji do końca grudnia tego roku – wyznaczono 8 rozpraw. Jeśli jednak spojrzymy na to z innej strony i policzymy, ile jeszcze decyzji pozostało do zbadania (a zostało około 4000), widzimy, że nadal do wykonania pozostaje niewyobrażalny ogrom pracy. To przypomina o ustawowych, wrodzonych wadach Komisji (o których pisaliśmy jeszcze zanim organ wydał pierwszą decyzję) i o konieczności rozwiązań systemowych, których ciągle brak.

Jeśli zaś chodzi o jakość spraw, którymi Komisja zajęła się w pierwszej kolejności, zaczęto od tych głośnych i symbolicznych, a jednocześnie dobrze udokumentowanych. Każda z działek, co do której już wydano decyzje, była uprzednio przedmiotem zainteresowania mediów, ale też prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Sami członkowie Komisji wskazywali, że bez ich pomocy, wydanie tych decyzji nie byłoby takie szybkie.

Począwszy od posiedzenia z 30 sierpnia 2017, Komisja zmienia kurs - obok spraw kontrowersyjnych i medialnych, zajmuje się badaniem zwrotu kamienic, w których jeszcze mieszkają lokatorzy:

  • przy ul. Poznańskiej 14,
  • przy ul. Nowogrodzkiej 6a,
  • przy ul. Marszałkowskiej 43.

Być może jest to skutek protestów ruchu lokatorskiego oraz niektórych członków Rady Społecznej. Wiemy, że dotychczas tylko w jednym z trzech powyższych przypadków kamienic z lokatorami Komisja skorzystała z możliwości dokonania wpisu do ksiąg wieczystych o zakazie zbywania nieruchomości – chodzi o wspomnianą Poznańską 14.

Upraszczając, wpis o zakazie zbywania nieruchomości ma sens tylko wtedy, gdy jeszcze nie zaszły “nieodwracalne skutki prawne”, a więc gdy nieruchomość nie została sprzedana osobie trzeciej, bądź też jeśli została kupiona w złej wierze.

Kamienica przy Poznańskiej 14, co do której dokonano wpisu o zakazie zbywania, została po reprywatyzacji sprzedana dwukrotnie. Można więc się domyślać, że Komisja ma uzasadnione podejrzenie, iż transakcje zostały zawarte w porozumieniu i ze świadomością wszystkich kolejnych nabywców co do tego, że reprywatyzacja odbyła się niezgodnie z prawem.

Kamienica na Nowogrodzkiej 6a również została sprzedana, ale w tym przypadku dokonano jedynie wpisu ostrzegawczego do ksiąg wieczystych o toczącym się postępowaniu przed Komisją. To z kolei może oznaczać, że zaszły już „nieodwracalne skutki prawne”. Wówczas Komisja nie może uchylić decyzji reprywatyzacyjnej, a jedynie może nałożyć obowiązek zapłaty odszkodowania na rzecz m.st. Warszawy przez osobę, która otrzymała pozytywną decyzję reprywatyzacyjną.

Dla lokatorów oznacza to tylko tyle, że nieruchomość, w której mieszkają, nie wróci do Miasta, podwyżki czynszów nie zostaną zatrzymane, a tym samym ich problemy mieszkaniowe wcale się nie skończą. Jedyne, co im pozostanie, to ubiegać się o odszkodowanie za lata nękań, które już mają za sobą.

Warto przypomnieć, że Komisja nie ma ustawowych uprawnień do wstrzymywania postępowań egzekucyjnych, choć według deklaracji Przewodniczącego Komisji Patryka Jakiego, złożono ponad 200 wniosków o zawieszenie postępowań egzekucyjnych wobec lokatorów ze zreprywatyzowanych kamienic. O zawieszeniu tych postępowań zadecyduje więc sąd.

Wciąż jednak nie została przedstawiona żadna inicjatywa ani ze strony Komisji, ani ze strony którejkolwiek partii politycznej, która regulowałaby kwestię podwyżek czynszów w zreprywatyzowanych kamienicach.

Podwyżki są uciążliwe przede wszystkim dla osób będących na emeryturze i rencistów, dla których nowy czynsz często przewyższa ich dochód. Nie podjęto także żadnych starań w kierunku uchwalenia dużej ustawy reprywatyzacyjnej.

A trzeba przypomnieć, że według statystyk Ratusza jeszcze rok temu na rozpatrzenie czekało 3,5 tysiąca wniosków o zwrot nieruchomości i prawie 4 tysiące wniosków o wypłatę odszkodowania. Komisja nie ma możliwości wstrzymania wydawania decyzji przez Ratusz.

Kamienica, w której mieszkała Jolanta Brzeska

Jednocześnie sezon na odgrzewanie spraw medialnych się nie kończy. W planach są postępowania dotyczące nieruchomości na ul. Nabielaka 9, w której mieszkała tragicznie zmarła w 2011 roku działaczka lokatorska Jolanta Brzeska (jej spalone ciało znaleziono w Lesie Kabackim). W kamienicy już dawno nie ma lokatorów komunalnych, a mieszkanie Brzeskiej było wystawione na sprzedaż w 2014 roku z opisem: "Unikalna okazja, mieszkanie w przedwojennej kamienicy w stylu Art Deco z 1932".

O zbadanie reprywatyzacji tej nieruchomości wniosła Platforma Obywatelska, być może z uwagi na to, że decyzja w sprawie kamienicy została wydana w czasie, gdy komisarzem Warszawy był Kazimierz Marcinkiewicz z nadania PiS. Jeśli okazałoby się, że lokale w kamienicy zostały już sprzedane, wówczas Komisja może nałożyć na beneficjentów decyzji (czyli tych, którzy na tej transakcji zarobili) obowiązek zapłaty odszkodowania, a trzeba mieć na uwadze, że wśród tych beneficjentów decyzji zwrotowej jest znany handlarz roszczeń Marek M.

Sprawa Jolanty Brzeskiej jest oczywiście sprawą ogromnie ważną dla ruchów lokatorskich, ale chodzi przede wszystkim o znalezienie sprawców jej zabójstwa, które miało miejsce w 2011 roku. Mimo upływu roku od wznowienia postępowania z inicjatywy Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, do dzisiaj nikomu nie postawiono żadnych zarzutów.

Pod lupę idzie także Noakowskiego 16, czyli sprzedana przez szajkę oszustów kamienica pożydowska, w której udział miał mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz, a która została zwrócona, gdy Prezydentem m.st. Warszawy był Lech Kaczyński.

;
Na zdjęciu Beata Siemieniako
Beata Siemieniako

Beata Siemieniako jest działaczką społeczną, publicystką, laureatką wyróżnienia w konkursie Prawnik Pro Bono, autorką książki "Reprywatyzując Polskę. Historia wielkiego przekrętu" (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2017).

Komentarze