Dziś po raz pierwszy aktywistom z Obozu dla Puszczy udało się powstrzymać wywóz drewna z Puszczy Białowieskiej. Małopolska spółka Trak-Drew uległa presji i świerkowe bale zostały na miejscu. "Mam nadzieję, że wkrótce takich scen będzie więcej" - mówi jeden z aktywistów
„Drewno wywożone nielegalnie z Puszczy Białowieskiej wraca do lasu" - powiedział Jakub Rok z Obozu dla Puszczy. "Pierwszy raz widzę coś takiego i naprawdę mnie to cieszy. Mam nadzieję, że wkrótce takich scen będzie więcej" - dodał pełen entuzjazmu.
Zgodnie z postanowieniem Trybunału Sprawiedliwości UE obecnie nie można wycinać drzew w Puszczy Białowieskiej. Nie powinno się również wywozić drewna pozyskanego w tym ostatnim nizinnym naturalnym lesie Europy.
Dziś po raz pierwszy aktywistom ekologicznym z Obozu dla Puszczy udało się udaremnić wywóz drewna z Puszczy Białowieskiej.
Od ok. 09:00 okupowali oni dwie ciężarówki (jedna z nich była już załadowana). Przykuli się do tirów na parkingu przy Szlaku Dębów Królewskich, jednej z najbardziej atrakcyjnych i uczęszczanych tras turystycznych w Puszczy Białowieskiej.
"Cieszę się, że widzimy taki precedens. Że jednak ktoś uznał swój błąd, a przynajmniej ugiął się pod presją. I to drewno nielegalnie zabrane z Puszczy Białowieskiej jednak do niej wraca" - powiedział Rok.
Pod naciskiem działaczy ugiął się dyrektor firmy Trak-Drew. Obiecał protestującym, że jeśli odstąpią od blokady, to samochód z drewnem wróci do lasu, gdzie zostawi ładunek. Firma wywiązała się z zobowiązania i po 15:00 świerkowe bele zostały wyładowane.
Do podobnej blokady doszło 4 sierpnia na drodze między Białowieżą a Narewką. Protestujący nie byli jednak przykuci do samochodów, a jedynie spięci łańcuchem ze sobą i stojącym przy jezdni znakiem drogowym. Policja i Straż Leśna zagroziły użyciem środków przymusu bezpośredniego, a ciężarówki z drewnem odjechały w przeciwnym kierunku. W tej sytuacji protestujący zdecydowali się wycofać. "Chcieliśmy zwrócić uwagę na ten nielegalny proceder, jaki tu ma miejsce i nasz cel został osiągnięty" - powiedział wtedy "Wyborczej" Jakub Rok.
Trak-Drew, której ciężarówki zablokowali dziś aktywiści, to spółka cywilna z małopolski. Wśród produktów, które oferuje do sprzedaży, są m.in. kantówki do palet, deski paletowe i trociny. Przypuszczalnie do ich produkcji miało posłużyć drewno z Puszczy Białowieskiej.
Firma znajduje się na liście odbiorów drewna z Puszczy Białowieskiej, którą ujawniło OKO.press:
Firma na swojej stronie internetowej szczyci się posiadaniem certyfikatu FSC - Forest Stewardship Council. FSC jest gwarancją zrównoważonego korzystania z gospodarki leśnej, legalnego pochodzenia surowca i pochodzenia z terenów, na których jego pozyskanie nie naruszało wartości przyrodniczych.
Puszczańskie nadleśnictwa certyfikat FSC straciły już w 2010 roku i do tej pory należą do nielicznych, które go nie mają.
Drewno pochodzące z Puszczy Białowieskiej nie spełnia kryteriów FSC także dlatego, że jego pozyskanie w Nadleśnictwie Białowieża odbyło się na podstawie aneksu do Planu Urządzenia Lasu z marca 2016 roku trzykrotnie zwiększającego pozyskanie drewna. Jak wielokrotnie zwracała uwagę Komisja Europejska, Polska zrobiła to bez oceny wpływu zwiększonej wycinki na kondycję przyrodniczą Puszczy Białowieskiej. W ten sposób złamała unijne prawo.
Firma Trak-Drew odmówiła komentarza OKO.press.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze