Ile lat gwarancji ma nasza pompa? – pytam dr. Tomasza Mazurka. „Zero” – słyszę w odpowiedzi. Jak to zero? – dopytuję. „Natura nie daje tu żadnej gwarancji” – odpowiada lekarz
„Dziękuję Ci, serce moje,
że nie marudzisz, że się uwijasz
bez pochlebstw, bez nagrody,
z wrodzonej pilności.
Masz siedemdziesiąt zasług na minutę.
Każdy twój skurcz
jest jak zepchnięcie łodzi
na pełne morze
w podróż dookoła świata”
– tym fragmentem wiersza Wisławy Szymborskiej zacząłem rozmowę z kardiologiem dr. hab. Tomaszem Mazurkiem, adiunktem I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Pytałem mojego gościa m.in. o to, dlaczego choroby serca i naczyń są wciąż najczęstszą przyczyną zgonu Polek i Polaków. W jaki sposób najbardziej szkodzimy naszemu sercu? A także co powinniśmy robić, by dbać o naszą pompę ssąco-tłoczącą, która musi nam starczyć na całe życie.
„20 lat temu raz, dwa razy do roku przyjeżdżali do nas bardzo młodzi pacjenci z zawałem serca. Dziś zdarza się to znacznie częściej” – opowiada lekarz. „Po zmianach ustrojowych, z jednej strony zyskaliśmy, ale z drugiej straciliśmy spokój ducha. Nie możemy stać obok, tylko musimy brać życie w swoje ręce i gonić za sukcesem. I to się widzi w gabinecie kardiologicznym na co dzień, kiedy przychodzą młodzi czy bardzo młodzi ludzie, 30-latkowie, z nadciśnieniem, z brzuszkiem, z kredytem”.
„W przypadku zawału im szybciej człowiek zgłosi się do szpitala, tym zdrowszy z niego wychodzi. Jeśli trafi do kardiologa w ciągu 6. godzin od początku objawów zawałowych, w 90 proc. wychodzi bez uszczerbku na zdrowiu”.
– Ilu spośród pana pacjentów niestety dociera do szpitala później?
– 80 procent.
„Każda aktywność fizyczna jest dobra dla serca. Nie tylko taka, która wymaga zapisania się na siłownię czy na basen. Zakładam, że 30-latkowie na dorobku mają bardzo mało czasu. Wybierzmy więc schody, nie windę, przejdźmy się spacerkiem 1,5 kilometra, wysiądźmy przystanek wcześniej czy zostawmy samochód na parkingu pod pracą. Każdy wysiłek to nasz sukces”.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze