Eurowizja jest “jak skok do zimnej wody” – mówi nam Nemo, pierwsza niebinarna osoba, która zwyciężyła w europejskim konkursie piosenki. Szwajcarskie artystum odkryło się przed publicznością i jurorami, celebrując swoją tożsamość. Między innymi o niej rozmawiamy w “Drugim rzucie OKA”
Popkultura może zmieniać świat na lepsze. Nie w każdym przypadku i nie zawsze, ale są tacy, którzy udowadniają jej siłę. Jedną z takich osób jest Nemo – osoba reprezentancka Szwajcarii na Eurowizji 2024, która zwyciężyła w całym konkursie. Piszemy „osoba reprezentancka”, bo Nemo jest niebinarne. Jako człowiek nieidentyfikujący się z jedną płcią wybrało ścieżkę nieskrępowanej scenicznej ekspresji. Właśnie tym zyskało uznanie europejskiej publiczności i jurorów, których głosy zapewniły mu zwycięstwo w szwedzkim Malmo.
Eurowizja od dekad uchodzi za przestrzeń przyjazną społeczności LGBT+. „Wątki LGBT+ pojawiają się w występach krajów, które chcą nawiązać do agendy progresywnej europejskości. To dzieje się od lat 90. Gdyby upersonifikować Eurowizję jako osobę LGBT+, to należy zastanowić się, czy ona została wyautowana, czy dokonała coming outu?” – pytał w wywiadzie z OKO.press dr Marcin Bogucki z Instytutu Kultury Polskiej UW. – „W latach 90. sprawy osób LGBT+ zostały niejako wyłączone z porządku politycznego i włączone do porządku praw człowieka. Wtedy właśnie niektóre kraje zaczęły grać tą kartą”.
W historii Eurowizji zdarzały się już triumfy wyoutowanych gejów i lesbijek, jak i osób transpłciowych. W 2024 roku po raz pierwszy w konkursie wzięły udział dwie osoby niebinarne – poza Nemo w gronie uczestników było również Babie Thug z Irlandii – i po raz pierwszy jedna z nich zwyciężyła.
W Malmo Neno wystąpiło w mocnym makijażu, sukni i z piosenką „The Code”. „Przeszłom drogą do piekła i z powrotem, by odnaleźć swoją drogę, rozszyfrowałom kod” – śpiewa, przekonując, że da się żyć w świecie, gdzie „nie ma zer i jedynek”. Nemo na scenie balansowało na konstrukcji, która mogła przypominać kręcący się dziecięcy bączek, co mogło być metaforą osobowości, która nie wpisuje się w żaden schemat.
„Teraz ludzie postrzegają mnie zgodnie z tym, jaką osobą się czuję” – mówi nam osoba zwycięska Eurowizji. Jak dodaje, konkurs był ważnym krokiem do przodu. – „Jak skok do bardzo zimnej wody. Uczestnictwo wymagało dużo odwagi i dużo pewności siebie. Okazało się jednak, że to było bardzo satysfakcjonujące doświadczenie, bo kiedy naprawdę pokażesz, kim jesteś, bez żadnych ograniczeń, może stać się coś bardzo interesującego” – stwierdziło Nemo.
O jakie interesujące zjawiska może chodzić? Odpowiedź w podcaście, w którym sporo rozmawiamy również o pociągach – a podobno te szwajcarskie są najlepsze.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze