Prezydent Andrzej Duda podkreślając potrzebę niepodległości Polski przywołał Unię Europejską i czasy zaborów. "Przypomnę także Amerykanom, że stanowienie prawa jest kwestią polskiej suwerenności i nikt nie będzie nam tego dyktował. Nie pozwolę oczerniać dobrego imienia Polski” – oświadczył
Bardzo często ludzie mówią: ach, po co nam Polska? Unia Europejska jest najważniejsza. [...] To niech sobie ci wszyscy przypomną te 123 lata zaborów.
Minister Andrzej Dera nie zaprzeczył, że prezydent odmówił rozmowy z sekretarzem stanu USA, który do niego dzwonił przed podpisaniem ustawy o INP. W związku z wejściem w życie ustawy, która grozi karami grzywny lub więzienia osobom obwiniającym Polaków i Polskę o współuczestnictwo w zbrodniach niemieckich w czasie II wojny światowej, do prokuratury IPN wpłynęły już 44 doniesienia.
Senatorowie PiS stwierdzili po obchodach Marca '68, że Muzeum Polin to narzędzie polityczne. Uznali, że bezzasadne jest wspieranie ze środków publicznych przedsięwzięć niezgodnych z polską racją stanu.
Współpracownik Antoniego Macierewicza Bartłomiej Misiewicz, który został zmuszony do odejścia z MON i wyrzucony z PiS, zapowiada, że dzięki tym doświadczeniom wróci do polityki mocniejszy. W czasie, gdy ministrem obrony był Macierewicz Polska nie wypełniła obowiązku wydatkowania 2 proc. budżetu krajowego na obronność.
Do pracy w kancelarii premiera powrócili Anna Plakwicz i Piotr Matczuk, odpowiedzialni za publiczną kampanię atakującą sądy i sędziów w 2017 roku.
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki komentując sprawę niewinnie skazanego Tomasza Komendy, powiedział: „tak funkcjonuje III Rzeczpospolita, to kulawe państwo stworzone przy Okrągłym Stole. Dlatego my musimy budować podstawy i fundamenty silnego państwa, reformować to państwo, nie bać się tego, że nas ze wszystkich stron... Te korporacje boją się, że odbieramy im elementy, poszczególne elementy państwa, które sobie sprywatyzowali w 89 roku, a potem legitymizowali pokolenie po pokoleniu”.
Zastępca Zbigniewa Ziobry oskarżył krytycznych wobec działań rządu w wymiarze sprawiedliwości sędziów ze Stowarzyszenia Iustitia. „[…] Oni chcą, żeby wpisać najlepiej w Konstytucję, że w Polsce może rządzić tylko jedna partia, chcą stworzyć monarchię. Ta partia, która będzie broniła interesów III Rzeczpospolitej. A jak ludzie myślą inaczej, a to są głupi ludzie. Czyli demokracja jest niepotrzebna według tych sędziów. Wystarczy, że my jesteśmy kastą i będziemy mówili Polakom, że jeżeli rządzi partia X, a to jest wszystko w porządku, ale jeżeli Polacy zdecydują inaczej, a to już wtedy nie ma demokracji” – stwierdził Jaki.
Bartłomiej Misiewicz były dyrektor gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza stwierdził w Polskim Radio 24, że jest mu przykro, że musiał zrezygnować z pełnionych przez siebie funkcji i wycofać się z życia politycznego, ale że stało się tak „na skutek pewnych incydentów, które, myślę, z powodu braku mojej ostrożności się wydarzyły, a nie powinny mieć miejsca. […] Z drugiej strony cieszę się, że w tak młodym wieku miałem możliwość, no dzisiaj podejść do tego poważnie i naprawiać te błędy, no tak jak właśnie uzupełnić chociażby wykształcenie” – mówił były rzecznik MON. „Mam nadzieję, że kiedyś do polityki będę mógł wrócić. Na pewno cała moja wiedza i warsztat, który 11 lat zdobywałem przy ministrze Antonim Macierewiczu dla Polski zawsze będzie do dyspozycji”. Zapewnił, że „[…] w przyszłości, jeżeli będę miał szansę i możliwość wrócić do pracy dla ojczyzny, to wrócę silniejszy i mocniejszy tym doświadczeniem”.
„Można odnieść zatem wrażenie, że muzeum POLIN stało się narzędziem politycznym, zatracając zupełnie znamiona instytucji, mającej pełnić funkcje społeczne i prezentować obiektywny przekaz” – napisali w specjalnym oświadczeniu senatorowie PiS Artur Warzocha i Rafał Ślusarz. Politycy partii rządzącej skrytykowali Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN za obchody rocznicy Marca 1968, podczas których psycholog społeczny Michał Bilewicz wygłosił wykład pt. „Epidemie mowy nienawiści. Jak blisko Marca ’68 jesteśmy?”. Senatorowie twierdzą, że w wykładzie „zostały postawione kłamliwe tezy o »antysemityzmie wtórnym«, którego poczucie ma rzekomo narastać obecnie wśród Polaków”. Według nich zostało to zobrazowane „zmanipulowanymi i wyrwanymi z kontekstu wypowiedziami i publikacjami polskich dziennikarzy i polityków Prawa i Sprawiedliwości”.
Zaniepokojenie przedstawicieli PiS wzbudził fakt, że Bilewicz otrzymał w ubiegłym roku grant Narodowego Centrum Nauki na projekt badający mowę pogardy. W oświadczeniu pytają Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego „czy nadzorowana przez niego jednostka powinna wspierać ze środków publicznych tego typu działalność oraz do czego przydatne będą wyniki badań interpretowane w podobny sposób”. Senatorowie uznali, że „wspieranie ze środków publicznych przedsięwzięć niezgodnych z polską racją stanu jest bezzasadne”.
Według dorocznego raportu NATO Polska w ubiegłym roku nie wydała 2 proc. swego budżetu na obronę, do czego się zobowiązała wraz z innym krajami sojuszu. Taki poziom wydatków osiągnęły tylko cztery państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego. Po raz pierwszy od 2015 roku nie ma wśród nich Polski – informuje PAP.
Korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz skomentował postawę Ryszarda Krasnodębskiego, który skrytykował wystąpienie Mateusza Morawieckiego podczas obchodów Marca '68 we Wrocławiu. „Posłuchałem tego staruszka, co wyszedł z przemówienia premiera, ale niestety poza tym, że się zapluł, to w żadnej wypowiedzi nie odniósł się do choćby jednego cytatu z wystąpienia Morawieckiego. Po prostu przyszedł poskrzeczeć” – napisał Gmyz na Twitterze.
Do pracy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wracają Anna Plakwicz i Piotr Matczuk – poinformował portal wPolityce. Mają kierować departamentami odpowiedzialnymi za komunikację i informację. Będzie to powrót do struktury organizacyjnej z czasów rządu Beaty Szydło. Plakwicz i Matczuk odeszli z pracy w KPRM w maju 2017 roku. Założyli firmę Solvere, która przygotowała dla Polskiej Fundacji Narodowej kampanię „Sprawiedliwe sądy”, propagującą dokonywane przez PiS zmiany w sądownictwie i atakującą sędziów. „Plakwicz i Matczuk nie są już właścicielami założonej przez siebie firmy, która zresztą jest w likwidacji. Mają duże doświadczenie, z którego chcemy skorzystać. Sytuacja międzynarodowa jest trudna, w kraju też nie brakuje problemów, opozycja wyraźnie się aktywizuje, przed nami wybory samorządowe i parlamentarne. Przyda się każde wzmocnienie” – cytuje anonimowego rozmówcę z kręgów PiS prorządowy portal wPolityce.
Dawid Wildstein w „Gazecie Polskiej” zastanawia się, dlaczego „odkłamanie historii” i „hołd odwadze”, złożony przez premiera Morawieckiego w wystąpieniach o Marcu, wzbudził u tak wielu osób „złość”. „Ta tzw. elita postokrągłostołowa tak mocno zinterioryzowała w sobie nienawiść i pogardę dla własnego państwa, że jakiekolwiek pozytywne odniesienie do polskiej historii doprowadza ją do szału. Bo oni czują, że tracą oręż, że tracą legitymację swojego statusu. W końcu przez dekady już budowali swoją pozycję na nienawiści do własnego państwa. To dlatego z otwartymi ramionami wita ich Bruksela, zaprasza na wykłady i sympozja”.
Do Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, stanowiącej część Instytutu Pamięci Narodowej, wpłynęły już 44 doniesienia o szkalowaniu narodu polskiego, odwołujące się do znowelizowanej ustawy o IPN – napisała „Rzeczpospolita”. Jedno z nich dotyczy serialu historycznego o Auschwitz wyprodukowanego przez BBC, w którym ma padać określenie „polskie getto żydowskie”. Śledztwo w takich sprawach wszczynają z urzędu prokuratorzy IPN.
Premier Mateusz Morawiecki podczas obchodów rocznicy protestów studenckich z marca 1968 we Wrocławiu mówił o „antypolonizmie, z którym tak bardzo musimy się dziś zmagać. Jak niby przez lata mogliby w Polsce żyć nasi żydowscy współbracia, gdyby było im tu gorzej niż gdziekolwiek na świecie? Tu im było najlepiej! Batory pozwolił im handlować w święta chrześcijańskie, czego nie pozwala nawet obecna władza. […]. Wspominamy ostatnio Żydów wypędzonych z Polski w 1968 roku. Ale nie zapominajmy o tych Polakach, którzy zostali wypędzeni przez Stalina po II wojnie światowej. Ich były setki tysięcy!”. Powołując się na Józefa Piłsudskiego, Morawiecki powiedział: „piszcie historię sami, bo inaczej za was inni ją napiszą. Tak było przez 45 lat po wojnie, nie mogliśmy mówić o prawdzie historycznej, bo inni to za nas robili. Tak też po części było w III RP, bo byliśmy za słabi”. „[…] Nawet jeżeli mitologia narosłych pewnych przekonań, wspomnień przyćmiewa prawdę, to do obowiązku naszego jest jej szukać i jest starać się ją odnaleźć i tak właśnie musimy odnaleźć prawdę o Marcu '68, trochę na nowo” – oświadczył szef rządu.
„Premier nadużył swojej władzy. Nie miał prawa mówić tutaj godzinę. To są wszystko ludzie poważni i mają słuchać poważnych rzeczy, a nie […] uczyć profesorów historii elementarnej. To przecież nie jest premier. On nie rozumie, co mówi. Ja mam 93 lata i mam dość takiego gadania” – powiedział emerytowany profesor Politechniki Wrocławskiej Ryszard Krasnodębski, który w 1968 roku w solidarności ze studentami podjął głodówkę za co został wyrzucony z pracy. Krasnodębski podczas występu premiera opuścił salę i nie odebrał odznaczenia, które miał mu wręczyć Morawiecki. W przygotowanym przemówieniu, które miał zamiar wygłosić, zamierzał wezwać Jarosława Kaczyńskiego do „odwołania ustaw zaprzeczających cywilizowanym zasadom demokratycznego państwa, spełnienia deklaracji o wyznawaniu wartości chrześcijańskich i do stosowania języka nieuwłaczającego godności żadnego obywatela”.
Premier Mateusz Morawiecki przyjął w poniedziałek dymisje 17 wiceministrów i zapowiedział ogłoszenie kolejnych dymisji w ciągu dwóch tygodni. Stanowisko utracił m.in. sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. Aleksander Bobko - poinformowała PAP. Minister nauki Jarosław Gowin zapowiedział w programie pierwszym Polskiego Radia: „Mam pięć osób w gabinecie politycznym i będę walczył o gabinet polityczny jak lew, dlatego że uważam, że likwidacja gabinetów politycznych to jest ograniczenie skuteczności działania państwa”.
Minister w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera pytany w Radio Zet czy to prawda, że prezydent odmówił rozmowy z sekretarzem stanu USA, odparł: „Ja powiem według zasad, jak to wygląda w świecie cywilizowanym. Jeżeli chodzi o rozmowy telefoniczne, to jest coś takiego, jak zasady obowiązujące w dyplomacji, że ja jako minister nie zadzwonię do prezydenta innego państwa. To jest wbrew elementarnym zasadom, które obowiązują w świecie dyplomacji. I tak panu odpowiem. […] Nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby dzwonić do jakiegokolwiek prezydenta w jakimkolwiek państwie”.
Prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami Kamiennej Góry powiedział: „Bardzo często ludzie mówią: ach, po co nam Polska? Unia Europejska jest najważniejsza. [...] To niech sobie ci wszyscy przypomną te 123 lata zaborów. Jak Polska wtedy, pod koniec osiemnastego wieku, swoją niepodległość straciła i zniknęła z mapy też byli tacy, którzy mówili: a może to lepiej? Swary się wreszcie skończą, te rokosze, te wszystkie insurekcje, te wojny, te awantury, te konfederacje. Wreszcie będzie święty spokój. Tak, ale wkrótce wszyscy się zorientowali, że wojny są dalej, awantury są dalej, tylko już my nie mamy żadnego wpływu i nie decydujemy o sobie. Bo teraz gdzieś daleko, w odległych stolicach, decyduje się o naszych sprawach, to tam zabiera się pieniądze, które my wypracowujemy i tak naprawdę pracujemy na rachunek innych”.
Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla „Dziennika. Gazety Prawnej”:
o suwerenności: „To naturalne, że my, polskie władze, dbamy o interes Polaków. Że chcemy chronić Polskę przed szkalowaniem. Że żądamy respektowania prawdy historycznej, w tym uczciwej terminologii. To jest dbanie o polską rację stanu. Po to nas wybrano. Jeśli ktoś w Ameryce się temu dziwi, przypomnę, że stanowienie naszego prawa jest kwestią polskiej suwerenności. Nikt nie będzie nam tego dyktował. Nie pozwolę oczerniać dobrego imienia Polski”;
o nowelizacji ustawy o IPN: „Mnie istotnie zaskoczyło nagłe pojawienie się ustawy, a potem tempo prac nad nią. Ale nie są to uwagi do treści ustawy, a sposobu procedowania. Trudno mi zrozumieć, co motywowało ustawodawców do takiego sposobu działania. […] Źle się stało, że ta ustawa została przyjęta w tym właśnie momencie i w takiej formie. W przeddzień Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Ale i w czasie kampanii wyborczej w Izraelu. Holokaust jest tam tematem szczególnie drażliwym ze względu na ogromny kontekst emocjonalny. Stąd też, niestety, bywa rozgrywany politycznie. Chcąc prowadzić sprawy kraju w sposób profesjonalny, trzeba te czynniki uwzględniać”;
o zmianach w sądownictwie: „Uważam reformę sądownictwa za sukces. Z jednej strony fakt, że się ona odbywa. Z drugiej, że odbywa się spokojniej, dzięki moim wetom. A to, że ktoś się ze mną nie zgadza? W polityce to normalne. […] Pan naprawdę wierzy, że sędziowie byli do tej pory niezależni od wpływów? Byli zależni od koteryjnych wpływów własnego środowiska. To ono samo decydowało o awansach. Jak ktoś nie był »grzeczny«, awansu nie miał. Przewietrzenie atmosfery uczciwemu wymiarowi sprawiedliwości nie zaszkodzi. Uczciwym i rzetelnym sędziom warunki kariery się poprawią”;
o odpowiedzialności za Marzec '68: „[…] Ja nie czuję się odpowiedzialny za antysemickie działania władz komunistycznych w 1968 roku i potem. Ja urodziłem się w 1972 roku i moja rodzina z PZPR nie miała nigdy nic wspólnego. Jako prezydent uważam, że dzisiejsza Polska też za to nie odpowiada, tak jak nie odpowiada za zbrodnie komunistyczne. Ale wiem, że wielu ludzi, których zmuszono do wyjazdu z PRL, z paszportem w jedną stronę, ma w sercu żal. Dlatego nie przepraszałem, tylko prosiłem o wybaczenie. I nie dla siebie ani obecnej Polski. To jednak różnica. […] Niech byli funkcjonariusze PZPR przeproszą. […] Ani dzisiejsza Polska ani ja nie mamy takiego obowiązku;
o sporach międzynarodowych prowadzonych przez rząd: „Na arenie międzynarodowej nie ma pustych miejsc. Jeśli ktoś chce rosnąć, iść do przodu, musi się rozpychać. Jak się rozpycha, inni narzekają na tłok. I próbują nas przycisnąć. Jest wielu zainteresowanych tym, żebyśmy nie szli w górę. Wiele z tych konfliktów wynika właśnie z tego. Forsujemy polskie interesy, blokujemy możliwości okradania budżetu państwa i wyprowadzania pieniędzy z Polski. To są gigantyczne kwoty idące w dziesiątki miliardów złotych. Ktoś te pieniądze do tej pory zabierał, a teraz nie może. Łatwo sobie wyobrazić, że nie jest zadowolony i podejmuje różne działania i w naszym kraju, i w Europie, na świecie. Tego najczęściej nie widać, ale to się wyraźnie czuje. Im silniejszą pozycję zajmujemy, tym większy opór. […] Próbuje się nas zmusić do tego, żebyśmy nie realizowali naszego programu. Programu, z którym wygraliśmy wybory. To jest wchodzenie w naszą suwerenność i fundamentalne interesy Polaków. Przez 50 lat Polską rządzili ludzie, którzy jeździli do Moskwy i padali tam plackiem. Mamy teraz postępować podobnie, tylko w drugą stronę? Nie po to mnie wybrano”.
„Jeśli Niemcy są nam winni kilkaset miliardów dolarów za II wojnę światową, Amerykanie powinni zapłacić drugie tyle za sprzedanie Polski Sowietom. Dopiero kiedy przyjmą odpowiedzialność za swoją zdradę, będą mogli z nami porozmawiać o praworządności” – napisał Wojciech Wencel w „Sieciach”.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Komentarze