Andrzej Duda ubolewa, że wiceminister musi wydać aż 1 tys. zł. na mieszkanie. Prezydent chciał udowodnić, że członkowie rządu zarabiają za mało i przy okazji pokazał, że nie ma pojęcia o sytuacji na rynku mieszkaniowym. Wynajem 50m2 w Warszawie to średnio 2850 zł. A nawet w stolicy zdecydowana większość zarabia mniej niż wiceminister
Podczas wywiadu dla Radia Maryja z Andrzejem Dudą, do radia zadzwonił pan Stanisław z Lublina. Poza chwaleniem działań PiS wobec sędziów i „ideologii LGBT”, miał też apel do prezydenta. Powiedział, że ministrowie zarabiają za mało w stosunku do zarobków w całej gospodarce i powinni zarabiać więcej.
Prezydent zgodził się z panem Stanisławem. Opinia, że ministrowie powinni zarabiać więcej, nie jest szczególnie kontrowersyjna. To popularny pogląd w polskiej debacie publicznej. Rozumowanie jest proste – jeżeli ministrowie czy wiceministrowie będą zarabiali mniej niż pracownicy na stanowiskach managerskich w dużych firmach w Warszawie, wówczas sektor publiczny straci wielu kompetentnych ludzi, którzy wybiorą lepiej płatną pracę.
Niestety dla siebie, Andrzej Duda postanowił rozwinąć tę myśl. I przy okazji pokazał, jak odklejony jest od rzeczywistości zwykłych Polaków po pięciu latach mieszkania w Pałacu Prezydenckim.
Zaczęło się niewinnie:
„Te zarobki są nieadekwatne w stosunku do tego, co zarabia się na różnych stanowiskach w firmach czy w bankach, gdzie nie ma nawet części tej odpowiedzialności, która jest tutaj. […] Oczywiście, jak ktoś to zestawi z najniższym wynagrodzeniem, które jest w kraju, to będzie to dużo. Ale jeżeli ktoś to zestawi to z przeciętnym wynagrodzeniem np. w Warszawie, to okaże się, że to jest mało”.
W styczniu 2020 roku przeciętne wynagrodzenie w Warszawie w sektorze przedsiębiorstw według GUS wyniosło 6669,32 złotego.
Ile zarabiają ministrowie i wiceministrowie?
Nie zawsze jest to publiczna wiedza, a zarobki różnią się pomiędzy ministerstwami. Zbigniew Ziobro ma aż 19,1 tys. złotych pensji, ale pobiera dodatkowo uposażenie jako prokurator generalny. To bardzo częsty przypadek, że pensja ministra lub wiceministra nie jest jedyną. Według „Gazety Wyborczej” i RMF, na 112 osób w rządzie Mateusza Morawieckiego, aż 55 to posłowie, którym przysługuje też uposażenie poselskie.
Według oświadczenia majątkowego z 2018 roku Maciej Wąsik, wówczas sekretarz stanu w Kancelarii Premiera, zarabiał w KPRM i z tytułu diety poselskiej łącznie 14,8 tys. brutto złotych miesięcznie.
Bartosz Marczuk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w latach 2015-2018 sam mówił, że w rządzie, łącznie z nagrodami, zarabiał 8,7 tys, netto (czyli na rękę) miesięcznie.
Wiceminister spraw zagranicznych i poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk w ostatnim oświadczeniu majątkowym zadeklarował 9,3 tys. złotych brutto miesięcznie dzięki wynagrodzeniu z ministerstwa i diecie poselskiej. Bez diety to nieco ponad 7 tys. złotych brutto miesięcznie.
O 7 tysiącach mówił chwilę później Andrzej Duda. Postanowił też zatroskać się wysokimi kosztami mieszkania w Warszawie. I przy okazji fałszywie przedstawił sytuację na rynku mieszkaniowym w stolicy:
„Proszę, żebyście mieli państwo świadomość, że np. wiceministrowie, jeżeli nie są z Warszawy, to płacą za mieszkania, w których mieszkają w Warszawie. To nie jest tak, że oni dostają mieszkanie za darmo. Jest specjalne rządowe osiedle, na którym są służbowe mieszkania, które są przydzielane takiemu wiceministrowi, który jest spoza Warszawy".
Wiceminister mieszkanie dostanie, ale musi zapłacić. I wcale to nie jest niska stawka, to jest około tysiąca złotych.
Prezydent uważa więc, że tysiąc złotych za mieszkanie w Warszawie to „nie jest niska stawka”, a wydawanie 14 proc. pensji na mieszkanie to spore obciążenie.
Przyjrzyjmy się więc danym.
Od miesięcy słyszymy, że ceny mieszkań dynamicznie rosną. Warszawa jest pod tym względem zdecydowanie najdroższym miastem. W serwisie otodom.pl możemy znaleźć sześć (w serwisie jest ich łącznie 7621) ofert wynajmu w Warszawie za cenę tysiąca złotych i mniejszą. Pięć z nich to pojedyncze pokoje, jedna oferta dotyczy kawalerki na Białołęce o wielkości 16 m. kw.
W serwisie Gumtree po odfiltrowaniu ofert powyżej 1000 złotych, z 13825 zostaje 44. Większość to wynajem krótkoterminowy, (czyli cena za dobę), pojedyncze pokoje lub kwatery pracownicze. Wśród nich ani jednego mieszkania czy nawet kawalerki.
W innym serwisie pojawiła się ostatnio oferta wynajmu trzymetrowego pokoju za 990 złotych.
Wniosek jest prosty: 1000 złotych za mieszkanie w Warszawie to nie jest dużo. Jest to śmiesznie mało i praktycznie nie można za takie pieniądze wynająć w Warszawie mieszkania. A jeśli już – małą kawalerkę daleko od centrum.
Nie ma więc możliwości, żeby na wolnym rynku wynająć mieszkanie za cenę, którą Andrzej Duda uważa za dosyć wysoką.
Ze wspólnego raportu Expandera – firmy, która zajmuje się pośrednictwem finansowym i strony rentier.io wynika, że w IV kwartale 2019 roku średnia cena wynajmu 50-metrowego mieszkania w Warszawie wynosiła 2850 złotych. 35 metrów to 2425, 70 metrów – 3609 złotych.
Duda uważa też, że tysiąc złotych na mieszkanie z 7 tys. złotych pensji to sporo. Często koszty wynajmu mieszkania czy spłaty kredytu rozkładają się na więcej niż jedną osobę w gospodarstwie domowym. Ale Duda mówi o jednej pensji i pojedynczym wynajmującym za bardzo niewielką cenę. Możemy więc porównać jaką część jednego przeciętnego wynagrodzenia stanowią koszty wynajmu mieszkania w Warszawie.
Średnia płaca w Warszawie ze stycznia 2020 w wysokości 6669 złotych to dane z sektora przedsiębiorstw. Ogólna średnia będzie nieco niższa. W całym kraju dwie trzecie Polaków zarabia mniej, a jedna trzecia więcej niż przeciętne wynagrodzenie. Można podejrzewać, że w Warszawie jest podobnie.
Andrzej Duda mówił o kwocie netto. Będzie to więc ok. 4,8-5 tys. zł netto na umowie o pracę. Przyjmijmy kwotę 5 tys. Zobaczmy teraz, jak mają się takie zarobki do przeciętnej ceny mieszkań:
Andrzej Duda tymczasem ubolewał, że 14 proc. pensji na mieszkanie to dużo.
Jeżeli weźmiemy dwie średnie pensje za przeciętnie kosztujące w Warszawie mieszkanie, wówczas:
Para zarabiająca średnią pensję Warszawską – gdy każda z tych osób zarabia więcej niż około dwie trzecie Warszawiaków – wciąż będzie wspólnymi siłami wydawała więcej niż wiceminister w opowieści Andrzeja Dudy, któremu trzeba zapłacić więcej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze