Duda: Ziobro kiedyś zdradził PiS. Macierewicz o Dudzie: koń jaki jest, każdy widzi. Ziobro o Dudzie: gdzie ta prawda i mądrość? Dynamika konfliktu pcha polityków do dalszej wojny. Czy Kaczyński to jeszcze rozgrywa, czy traci kontrolę nad awanturą?
Rękawiczki zostały zdjęte. W ruch poszły kastety. Czołowi politycy PiS - prezydent, minister sprawiedliwości, minister obrony - ludzie, od których zależy bezpieczeństwo państwa, atakują się nawzajem w sposób bezpardonowy.
Padają oskarżenia o zdradę wobec partii (Duda o Ziobrze) i szkodzenie obronności kraju (Macierewicz o Dudzie). Skłóceni przywódcy deklarują jednocześnie lojalność wobec prezesa Kaczyńskiego (Ziobro), a co najmniej jego wizji zmiany Polski (Duda), jakby licytowali się, kto jest wierniejszy.
Konflikt może narastać, narosło już zbyt wiele urazów, było zbyt wiele wzajemnych ataków i zbyt wiele zarzutów o nielojalność. Każdy cios prowokuje kolejne.
Nową odsłonę konfliktu przyniosła konwencja Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry w sobotę 7 października 2017 oraz wywiady - z prezydentem Andrzejem Dudą w bliskim mu „Do Rzeczy” i z Antonim Macierewiczem w „Sieciach Prawdy” braci Karnowskich, znacznie bardziej krytycznych wobec prezydenta.
"Te ataki na mnie pochodzą głównie z jednego środowiska. (…) Wyborcy doskonale pamiętają, że te same osoby w 2011 roku zaraz po wyborach parlamentarnych, zdradziły Prawo i Sprawiedliwość, próbowały rozbić Klub Parlamentarny PiS oraz partię. Potem wielokrotnie, publicznie i ostro, krytykowały śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego".
Duda obwinił Ziobrę także o to, że nie konsultowano z nim ustaw o zmianach w sądownictwie (z których dwie zawetował w lipcu). „Poprzednim razem tej komunikacji zabrakło (…) Wierzę, że to brak profesjonalizmu, a nie zamierzone działanie” - mówił. Powiedział także, iż nie widział ukończonego podobno (jak twierdzi wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin) projektu ustawy o dekoncentracji mediów.
O Antonim Macierewiczu prezydent mówił, że ich kompetencje się nakładają, "a więc siłą rzeczy dochodzi tu do różnego rodzaju kolizji (…)
Są zachowania i decyzje MON, z którymi trudno mi jako prezydentowi się pogodzić".
Niedwuznacznie dawał do zrozumienia, że ataki na ludzi związanych z prezydenckim Biurem Bezpieczeństwa Narodowego są zemstą Macierewicza. Dlaczego pojawiają się teraz? - pytał. "Część z tych osób, o których piszą niektóre media, to osoby, które były przyjmowane do pracy w BBN za czasów śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - użył argumentu, który powinien przekonać Jarosława Kaczyńskiego.
Prezydent w wywiadzie na różne sposoby deklarował równocześnie lojalność wobec prezesa PiS. Nie tylko kilkakrotnie z szacunkiem wymieniał niekwestionowany autorytet "śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego", ale także wyrażał nadzieję, że ataki na niego są niesubordynacją wobec Jarosława Kaczyńskiego i dokonują się bez jego wiedzy. Parokrotnie podkreślał, że jego program wyborczy był „w wielu punktach zbieżny” z programem PiS.
W wywiadzie w „Sieciach Prawdy” Macierewicz opisywał działania wrogów i zdrajców:
Próba odbudowy naszych sił zbrojnych już od pierwszych dni oznaczała także aktywizację zespołu ludzi, częściowo polityków, częściowo byłych wojskowych, którzy świadomie lub nie - są rodzajem pudła rezonansowego rosyjskiej presji na Polskę.
Macierewicz powiedział to po długich rozważaniach pokazujących bliskie zagrożenie ze strony Rosji. Z krytyków zmian wprowadzanych przez swoją ekipę czynił niemal rosyjskich agentów.
To element sporu zasadniczego: czy Polska ma istnieć, czy nie istnieć jako niepodległe państwo. I dlatego tak ważne jest, aby cały obóz patriotyczny umiał odczytać tę linię ataku na bezpieczeństwo i istnienie państwa polskiego.
Minister tylko raz wspomniał o konstytucyjnych uprawnieniach prezydenta do nadzoru nad armią. „Muszą być szanowane i respektowane” - mówił - „ale tylko rząd ma wiedzę, kompetencje, aparat i zdolność koordynacji wysiłku”. Prezydent może reformy armii prowadzone przez rząd „wspierać”.
Znacznie ostrzejsze słowa Macierewicz zarezerwował dla współpracowników prezydenta Dudy z BBN. Wypowiedzią szefa BBN Pawła Solocha o „wojnie hybrydowej” prowadzonej przeciw Biuru szef MON był „zniesmaczony”. BBN - mówił - ma kadrę, która
(…) po okresie Donalda Tuska ciągle jeszcze nie została zmieniona i jest obarczona wszystkimi cechami charakterystycznymi dla rządów III RP.
Obaj politycy - Duda i Macierewicz - mówili o sprawie generała Kraszewskiego z BBN, któremu podlegająca Macierewiczowi Służba Kontrwywiadu Wojskowego odebrała certyfikat pozwalający na dostęp do informacji niejawnych. Duda: „Wszczęcie postępowania uniemożliwia wykonywanie obowiązków gen. Kraszewskiemu”. Macierewicz: „Obawy były na tyle silne, że postanowiono je przekazać panu prezydentowi i wszcząć postępowanie”.
Wszyscy uczestnicy sporu składają ostentacyjne hołdy Jarosławowi Kaczyńskiemu. 7 października prezes PiS był gościem na konwencji Solidarnej Polski, podczas której Ziobro nazwał go „architektem dziejowego zwycięstwa”. Kaczyński chwalił Ziobrę i mówił o jedności. Weta prezydenta uznał za „niespodziewaną trudność”.
Wzmocniony Ziobro w poniedziałek 9 października poradził Dudzie, żeby „lepiej dobierał doradców”. Zwracał się do głowy państwa w bardzo arogancki sposób:
Pan prezydent często odwołuje się do duchowości. Istotą działania Ducha Świętego jest prawda. To po pierwsze, a po drugie mądrość (…) Pan prezydent ma wiele zalet i ma wielkie szanse przed sobą. Ja dalej wyciągam rękę do niego.
Politycy PiS walczą więc ze sobą otwarcie. Nie wiemy jeszcze, czy świadczy to o stałej dekompozycji obozu rządzącego. Kaczyński umiał dotąd bardzo zręcznie rozgrywać przeciw sobie podwładnych, co pozwalało mu utrzymywać kontrolę i zmonopolizować w praktyce polską prawicę. Być może jednak dziś stawka jest już za wysoka, a kontrola prezesa - zbyt słaba.
Możliwe, że każdy z bohaterów tego konfliktu myśli już o swojej przyszłości politycznej po odejściu Kaczyńskiego.
Macierewicz jest od Kaczyńskiego o rok starszy (rocznik 1948), ale Ziobro i Duda mają 47 i 45 lat - i przed sobą, być może, walkę o tron po prezesie. Składają mu więc werbalnie hołd, ale sabotują jego polecenia przygotowując grunt do wojny o sukcesję z partyjnym przeciwnikiem.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze