„Nie ma innego narodu, który tak cierpiał za pomaganie Żydom” - napisał na Twitterze prezydent. Przytoczył sprawę ośmiu sióstr szarytek spalonych przez Niemców żywcem za pomoc Żydom. Ale to niepotwierdzona w źródłach pisanych historia, która występuje w różnych wersjach i nie ma w niej nic pewnego
„Nie chcemy dużo, tylko prawdy…” - napisał prezydent Andrzej Duda, przytaczając na Twitterze przykład rzekomego męczeństwa ośmiu sióstr szarytek spalonych przez Niemców żywcem w sierpniu 1944 roku w Warszawie za ratowanie Żydów.
Tymczasem — jak ustaliło OKO.press — w tej historii nic nie jest pewne: ani sposób egzekucji, ani jej miejsce, ani data, ani nawet to, czy rzeczywiście chodziło w niej głównie o Żydów.
W przygotowywanej w IPN bazie potwierdzonych przypadków represji niemieckich wobec Polaków za pomaganie Żydom tego przypadku nie ma.
Twit prezydenta napisany było po angielsku.
W przekładzie na polski brzmi tak:
„Sierpień 1944 r. w Warszawie, Niemcy zamordowali osiem sióstr szarytek za ukrywanie chorych Żydów w schronie (przytułku?). Siostry zostały oblane benzyną i spalone żywcem.
Nie ma innego narodu, który cierpiał tak dużo za pomaganie Żydom…
Nie chcemy dużo, tylko prawdy…”
Twit prezydenta rozszedł się szeroko w prorządowych mediach.
OKO.press zapytało służby prasowe prezydenta o źródło, z którego zaczerpnął tę historię. Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Poszukaliśmy więc sami.
W 1987 r. ukazała się lista przypadków zbrodni na Polakach popełnionych przez Niemców zebrana przez Wacława Bielawskiego. Opublikowano ją w książce „Zbrodnie na Polakach dokonane przez hitlerowców za pomoc udzielaną Żydom” (wyd. Główna Komisja Badań Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, Warszawa 1987).
Wzmianka o szarytkach znajduje się na s. 25. Zacytujmy ją w całości:
„DZIEWANOWSKA ZOFIA, ur. 1879 r., siostra zakonna — szarytka, zam. Warszawa. — zamordowana w sierpniu 1944 r. w Warszawie wraz z innymi zakonnicami za odmowę opuszczenia swoich podopiecznych-Żydów. Siostry te prowadziły początkowo przytułek dla sierot żydowskich przy ul. Dzielnej 27 w Warszawie, a potem na Nowym Mieście przy kościele Najświętszej Marii Panny. Wraz z nią zginęły siostry szarytki: Helena Jezierska, Zofia Kowalczyk, Anna-Apolonia Motz, Maria Nadolska, Józefa Ogrodowicz, Aurelia Pomierny i Maria-Florentyna Wilman”.
Bielawski — jak zauważył jeden z zapytanych przez OKO.press historyków — nie podał jednak żadnego źródła. Zgadza się liczba szarytek (osiem), nie ma jednak wzmianki o sposobie egzekucji, którą ze szczegółami opisał prezydent. Lista Bielawskiego też przez wielu badaczy nie jest uważana za całkowicie wiarygodną.
„Weryfikowałem dokumenty kilku przypadków z listy Bielawskiego, chyba z jeden się utrzymał” — napisał OKO.press dr hab. Adam Puławski, historyk, badacz Zagłady.
Przypadku ośmiu sióstr nie ma w książce historyczek dr Martyny Grądzkiej-Rejak oraz dr Aleksandry Namysło („Represje za pomoc Żydom na okupowanych ziemiach polskich w czasie II wojny światowej”, IPN, Warszawa 2019). Książka zawiera udokumentowane źródłowo 333 noty dotyczące represji wymierzonych przez Niemców wobec Polaków za pomaganie Żydom. Jest to owoc prac badawczych, które mają ustalić ich możliwie pełną — i pewną — listę, opierających się m.in. na aktach okupacyjnych, informacjach podziemia czy prasie konspiracyjnej (wrócimy do niej jeszcze).
O zamordowanych szarytkach pisze za to dr Ewa Kurek, badaczka znana ze zdumiewających poglądów na tematy polsko-żydowskie: pisała m.in., że getta w czasie okupacji były „autonomiczną prowincją”, w której Żydzi mieli się świetnie, w odróżnieniu od cierpiących pod niemiecką okupacją Polaków, albo że „getto warszawskie (…) bawiło się”, kiedy Polacy w części „aryjskiej” cierpieli.
Dr Kurek pisze („Dzieci żydowskie w klasztorach. Udział żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich w Polsce w latach 1939–1945”, Replika, Warszawa 2001):
„Za ratowanie Żydów Niemcy rozstrzelali w Warszawie 8 sióstr szarytek. [Patrz: relacje Irit Romano, Franciszki Aronson, Miriam S. i Adama Słomczyńskiego]”
— nie podając jednak ani daty, ani miejsca, i podając inny sposób egzekucji (prezydent pisał o spaleniu żywcem, Kurek — o rozstrzelaniu). Nie powołuje się także na dokumenty, ale na relacje.
O zamordowanych szarytkach pisze także siostra Jadwiga Kisielewska SM, chociaż znów nie zgadzają się istotne elementy tej historii (w artykule „Heroiczne zaangażowanie Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo prowincji warszawskiej w dzieło ratowania ludności żydowskiej w czasie II wojny światowej”, „Życie Konsekrowane”, nr. 3-4 z 2018 r., tutaj). W opisie ss. Kisielewskiej historia wygląda tak:
„W sierpniu 1944 r. w czasie Powstania Warszawskiego, prawdopodobnie 30 sierpnia, poniosły śmierć męczeńską Siostry Miłosierdzia, które odmówiły opuszczenia swych podopiecznych z «Przytułku dla Dzieci i Kalek» w Warszawie, przy ul. Dzielna 37-38c, wśród których znajdowały się osoby pochodzenia żydowskiego. Były to siostry: Zofia Dziewanowska (ur. 23.04.1879 w Ligowie), Helena Jezierska (ur. 16.05. 1876 w Starachowicach), Zofia Kowalczyk (ur. 25.02.1867 w Guzowie), Anna Apolonia Motz (ur. 09.02.1875 w Międzyrzecu), Marianna Nadolska (ur. 08.04.1880 w Warszawie), Józefa Ogrodowicz (ur. 20.02.1887 w Modelu), Aurelia Pomierzy (ur. 25.09.1879 w Warszawie), Maria Florentyna Wilman (ur. 04.05.1883 w Warszawie). Przełożona domu s. Aurelia Pomierny zapewniła dzieci, że siostry ich nie opuszczą i na pewno z nimi zostaną do końca”.
Znów nie zgadzają się istotne szczegóły - np. adres przytułku jest inny niż na liście Bielawskiego. Znów nie ma wzmianki o sposobie egzekucji, o czym pisał prezydent.
Warto zauważyć, że jest także mowa nie o „przytułku dla dzieci żydowskich”, ale o podopiecznych, „wśród których znajdowały się osoby pochodzenia żydowskiego”. Siostry mogły więc ukrywać w przytułku — oprócz dzieci katolickich — także dzieci żydowskie (ale nie był to przytułek „dla” dzieci żydowskich). Jeżeli zostały zamordowane wraz z podopiecznymi w czasie Powstania Warszawskiego, to mogły zostać zamordowane nie tyle za ukrywanie Żydów, ile w ramach mordowania cywilnej ludności Warszawy w czasie powstania. Tego jednak nie wiemy.
„Coraz to większa liczba aktów terroru niemieckiego wiązana jest przez nacjonalistów (bez żadnych podstaw) z rzekomym ukrywaniem Żydów. Ostatnio widziałem to w wypadku wsi Białka, gdzie Niemcy wymordowali 96 osób za udzielenie pomocy partyzantom. Teraz już okazuje się, że chodziło o udzielanie pomocy Żydom…”
- komentuje prof. Jan Grabowski, historyk z Uniwersytetu w Ottawie i badacz Zagłady (nie odnosząc się jednak bezpośrednio do przypadku zamordowanych sióstr).
Przypadek zamordowanych sióstr nie znalazł się także w prowadzonej przez IPN bazie danych o represjach niemieckich za udzielanie pomocy Żydom (tzw. „Indeksie”). Według informacji od dr Martyny Grądzkiej-Rejak, w bazie jest dziś 6 tys. rekordów o możliwych faktach represji. Większość z nich jednak jest oparta na jednym źródle. Za potwierdzone uznaje się nieco ponad 330. W niedalekiej przyszłości przybędzie jeszcze ok. 200 zweryfikowanych przypadków, co zwiększy ogólną liczbę do nieco ponad 500.
Przypadku, o którym pisał prezydent, powtórzmy, w bazie nie ma.
O ustaleniach badaczek z IPN OKO.press pisało w 2019 r. - tutaj. Przypomnijmy, jakie one były:
„Nasze badania pozwolą dokładniej zweryfikować tę liczbę. Czy tych przypadków będzie więcej czy mniej niż tysiąc, tego jeszcze nie możemy stwierdzić” – mówił PAP dr Mateusz Szpytma, wiceprezes IPN, odpowiedzialny m.in. za tematykę stosunków polsko–żydowskich w czasie wojny.
Według wcześniejszych rezultatów Programu Index, uruchomionego przez Fundację Instytut Studiów Strategicznych, liczba Polaków zamordowanych za pomoc Żydom nie przekroczyła 1,5 tys. osób. Liczba potwierdzonych wypadków jest — jak dotąd — jednak wyraźnie mniejsza.
O ile politycy PiS zapowiadali z fanfarami ten program, dzisiaj właściwie o nim nie mówią — być może kilkaset przypadków potwierdzonych represji nie pasuje do oficjalnej narracji, według której „setki tysięcy” Polaków pomagały Żydom w czasie okupacji.
OKO.press nie twierdzi, że prezydent po prostu zmyślił sobie męczeństwo ośmiu sióstr. Prosząc o „prawdę” w mówieniu o Polakach pomagających Żydom, odwołał się jednak do przypadku, w którym jest bardzo wiele znaków zapytania i który profesjonalni badacze i badaczki uważają za niepotwierdzony.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze