Prezydent Andrzej Duda wychwalał w "Katolickim Radiu Podlasie" tradycje polskiej tolerancji. Jednak tolerancja w Polsce skończyła się 350 lat temu: od 1673 niekatolicy nie mogli zostać szlachcicami. Potem było jeszcze gorzej
11 lutego 2017 r. prezydent Andrzej Duda mówił w "Katolickim Radiu Podlasie" o tym, że mimo głębokich politycznych podziałów w Polsce "są takie momenty, w których powinniśmy stać ramię przy ramieniu i to trzeba podkreślać" oraz że program 500+ " spowodował, że życie wielu ludzi wygląda dzisiaj lepiej". Pogodny i koncyliacyjny nastrój prezydenta zabarwił także jego wypowiedź o polskiej historii, w której wychwalał "polską tolerancję".
Przez dziesięciolecia czy wręcz stulecia (...) Polska była krajem niezwykłej tolerancji, Polska była krajem wieloreligijnym, gdzie obok siebie żyli ludzie różnych narodowości i nie było tutaj ani wojen religijnych, ani jakichś wielkich konfliktów (...).
Prezydent mówił słuchaczom rzeczy miłe dla ucha, ale prawdziwe tylko w połowie.
To prawda, że szlachecka Rzeczpospolita w XVI w. była krajem tolerancyjnym - zwłaszcza na tle reszty Europy, w której trwały wówczas konflikty religijne. Tolerancja dla innowierców była wówczas świadomą polityką polskich elit, czego najlepszym wyrazem jest Konfederacja warszawska - podjęta na sejmie w 1573 r. uchwała, gwarantująca różnym wyznaniom chrześcijańskim równouprawnienie i opiekę państwa. Szlachta obawiała się przeniesienia do Polski wojen pomiędzy protestantami i katolikami rozdzierających Francję w drugiej połowie XVI w. i Niemcy nieco później (apogeum konfliktu była wojna trzydziestoletnia 1618-1648).
Rzeczpospolita była również - na tle innych krajów Europy - niezwykle tolerancyjna wobec Żydów, których w średniowieczu w wielu krajach prześladowano, a w innych nakładano na nich nieproporcjonalnie wysokie obciążenia (np. podatkowe). Żydzi mieli liczne przywileje i rozbudowany samorząd.
O czym prezydent zapomniał? Że wraz z upadkiem Rzeczypospolitej i triumfem katolickiej kontrreformacji w XVII w. tolerancja szybko zmieniała się w prześladowania.
W 1673 niekatolicy stracili możliwość nobilitacji (czyli dołączania do stanu szlacheckiego).
W kolejnych prawach z 1718, 1736 i 1746 r. odebrano niekatolikom całkowicie prawo piastowania urzędów. 16 lipca 1724 r. doszło do tzw. tumultu toruńskiego - zamieszek pomiędzy katolikami i protestantami w Toruniu. Interweniowały władze, skazując na śmierć 11 protestantów, w tym dwóch burmistrzów miasta.
Wywołało to w Europie - przywiązanej już wówczas do ideałów tolerancji - ogromny skandal i było początkiem zyskania przez Polskę trwałej reputacji kraju nietolerancyjnego i zaludnionego przez fanatycznych katolików.
Także w okresie zaborów (1795-1918) i w czasie dwudziestolecia międzywojennego (1918-1939) Polacy nie cieszyli się za granicą reputacją narodu przesadnie tolerancyjnego. Dwie fale pogromów przetoczyły się przez ziemie polskie po śmierci cara Aleksandra II (1881 r.) w zamachu i w czasie rewolucji 1905 r.
Antysemityzm był głównym składnikiem ideologii polskiego nacjonalizmu i po 1905 r. wysuwał się w niej coraz bardziej na pierwsze miejsce.
Do pogromów i zamieszek antyżydowskich dochodziło zarówno w czasie wojen toczonych przez Polskę podczas odzyskiwania niepodległości (1918-1921) jak i w okresie dwudziestolecia międzywojennego (np. zajścia w Przytyku czy rajd na Myślenice). Żydzi mieli praktycznie odcięty dostęp do wysokich stanowisk w administracji państwowej, utrudniano im także wstęp na uniwersytety. Także prawosławni byli często prześladowani przez władze - np. podczas akcji niszczenia cerkwi prawosławnych na Wołyniu.
W OKO.press żałujemy, że pamięć pana prezydenta jest tak wybiórcza i przez to wprowadza swoich słuchaczy w błąd.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze