0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...

Premier Mateusz Morawiecki opowiedział, że nie przyjął teki ministra finansów w rządzie PO-PSL. Morawiecki, wówczas członek Rady Gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku, poinformował o tym prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Kaczyński pochwalił tę decyzję. Premier stwierdził, że przechodząc z bankowości do polityki stracił „lekko licząc” jakieś 100 milionów zł, ale tego nie żałuje.

Bliskie współpracowniczki prezesa NBP Adama Glapińskiego ukrywają swoje wykształcenie (lub jego brak). Jedna z nich zarabia więcej od poprzedniego prezesa NBP.

Jesienią 2015 roku życie publiczne w Polsce nabrało gwałtownego przyspieszenia. Zwycięski w wyborach obóz polityczny, choć realnie zdobył poparcie około 20 proc. obywateli i nie ma mandatu do zmian konstytucyjnych, rozpoczął z impetem gruntowną przebudowę państwa polskiego. Jej kierunek to cała wstecz w stosunku do przemian podjętych w 1989 roku. Z lojalną asystą prezydenta rząd PiS podjął energiczny marsz do tyłu. Przekreśla zasadę podziału władz, dziesiątkuje armię i dyplomację, a z publicznej telewizji uczynił instrument propagandy. System szkolny cofa do epoki Edwarda Gierka, ingeruje w muzea i teatry, chce przejąć polityczną kontrolę nad sądami, próbuje politycznie modelować oblicze polskiej kultury, uzależnić wymiar sprawiedliwości i ukrócić samodzielność samorządów. Odrzuca reguły demokracji liberalnej wypracowane we wspólnocie euroatlantyckiej. W rezultacie odpycha Polskę od centrum cywilizacji Zachodu, kieruje nas na peryferie, do szarej strefy pomiędzy Europą a Rosją.

Bombardowani niemal codziennie informacjami o dymisjach kolejnych generałów i projektach „polonizacji” tej czy innej sfery życia publicznego, z trudem nadążamy za biegiem spraw, próbując zrozumieć, co się właściwie dzieje i dokąd to wszystko zmierza. Stąd pomysł Kroniki mającej być kalendarium tzw. dobrej zmiany, lakonicznym zapisem podejmowanych przez rząd PiS działań i ich często równie bulwersujących uzasadnień. Nie będzie to, oczywiście, zapis kompletny. Kronika to autorski wybór wydarzeń i opinii, które ilustrują przestawianie zwrotnicy na torze, po którym Polska porusza się od 1989 roku. Obserwowany „na żywo” przebieg tej operacji chcę stopniowo uzupełniać sięgając wstecz. Toteż Kronika będzie miała także charakter retrospektywny, pokazując minione etapy rozpoczętej w 2015 roku eskapady, o których często już nie pamiętamy.

W roli kronikarza zamierzam wykorzystać zarówno swoje doświadczenie dziennikarskie (w tym 12 lat pracy w „Rzeczpospolitej”), jak i warsztat historyka. Sporo aspektów „dobrej zmiany” przypomina ludziom starszej daty realia życia w PRL. Mam wszelako mocną nadzieję, że jeśli nawet historia się powtarza, to tylko jako farsa.

Jan Skórzyński

NOTA BIOGRAFICZNA

Jan Skórzyński (ur. 1954) jest historykiem i politologiem, profesorem Collegium Civitas, gdzie wykłada historię XX wieku.

Uczestnik ruchu opozycyjnego w PRL, był jednym z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. 13 grudnia 1981 roku został internowany. Jako dziennikarz pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań” i „Rzeczpospolitej”. W latach 2000-2006 był I zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus”.

Wydał szereg książek o najnowszej historii Polski, m.in. Ugoda i rewolucja. Władza i opozycja 1985–1989 (1996), System Rywina czyli druga strona III Rzeczpospolitej (red., 2003), Od Solidarności do wolności (2005), Rewolucja Okrągłego Stołu (2009), Zadra. Biografia Lecha Wałęsy (2009). Siła bezsilnych. Historia Komitetu Obrony Robotników (2012), Krótka historia Solidarności 1980-1989 (2014). Redaktor naczelny pisma „Wolność i Solidarność. Studia z dziejów opozycji wobec komunizmu i dyktatury” oraz trzytomowego słownika biograficznego Opozycja w PRL. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.

Sobota 22 grudnia. Duda: niebezpieczne ingerencje Trybunału UE w sprawy państw członkowskich

Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla programu 3 Polskiego Radia oświadczył: „Uważam, że zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości – także w Sądzie Najwyższym, który jest jakby najwyższym poziomem tego wymiaru sprawiedliwości – są potrzebne i powinny być przeprowadzone. Że również pewna epoka ostatecznie powinna się zakończyć w dziejach polskiego sądownictwa. Że powinno orzekać w sądzie pokolenie jednak trochę młodsze, z innych czasów. A przede wszystkim uważam, że są potrzebne zmiany, które spowodują, że ludzie odzyskają wiarę w polski wymiar sprawiedliwości – dzisiaj jej nie ma”.

Duda mówił o zawetowanych przez siebie ustawach sądowych w 2017 roku, że „wyrzucenie wszystkich sędziów Sądu Najwyższego i potem decyzja ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, kto ewentualnie może do tego sądu wrócić, a kto nie – uważałem, że to jest nie do przyjęcia. […]

Nie może być aż tak dalece idąca władza ministra sprawiedliwości, który przecież jest jednocześnie prokuratorem generalnym, a więc jako prokurator generalny jest stroną w wielu postępowaniach toczących się przed Sądem Najwyższym.

Uważałem, że to niedopuszczalne. No ale ponieważ rozumiałem również potrzebę dokonania reformy, zaproponowałem inne rozwiązania – wydaje mi się, że znacznie bardziej spokojne i mniej radykalne. Jak widać, spotkały się one również ze sprzeciwem ze strony elit sędziowskich, środowisk sędziowskich”.

Prezydent stwierdził, że w kwestii przygotowanej przez jego urząd ustawy o Sądzie Najwyższym „Komisja Europejska nie ma racji – pozostaję tutaj przy swoim zdaniu. Uważam również, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekając w tej sprawie, która jest bez wątpienia sprawą wewnętrzną ‒ bo regulacja organizacji wymiaru sprawiedliwości jest sprawą wewnętrzną – posunął się za daleko”.

Jego zdaniem, „Trybunał UE […] zbyt dalece ingeruje w wewnętrzne sprawy państw członkowskich, co […] jest niebezpieczne. To praktyki groźne dla suwerenności państw Unii Europejskiej”.

Według Dudy, wobec ustawy o SN „państwo sędziowie zachowali się tak […] jakby nie uznawali obowiązującej cały czas ustawy, której nikt nie uchylił w tamtym momencie, bo nie ma czegoś takiego, że orzeczenie Trybunału Europejskiego uchyla czy zawiesza obowiązujące w Polsce prawo. Nie. To jest decyzja polskiego parlamentu”.

Jego zdaniem, Komisja Europejska pochyla się nad Polską „dlatego że od samego początku jest niezadowolona z wyboru, jakiego w wyborach 2015 roku dokonali Polacy. Dlaczego? Dlatego że dzisiaj instytucjami europejskimi rządzą ludzie o innym profilu ideologicznym niż obecne władze w Polsce”.

Duda określił się jako „zwolennik dyskusji na temat wejścia do strefy euro wtedy, gdy Polacy, polskie gospodarstwa domowe będą żyły na poziomie takim jak średnia Unii Europejskiej, myślę w sensie zachodu Europy”.

Prezydent mówił też o przygotowaniach do świąt Bożego Narodzenia: „chcemy dać prezenty naszym najbliższym. To będą skromne prezenty, bo u nas w rodzinie taki jest zwyczaj, że prezenty świąteczne są prezentami bardzo skromnymi, takimi symbolicznymi, ale niezwykle ważne jest, aby prezent był dla każdego. […] Żona te zakupy realizowała w tygodniu, była np. w empiku, po to, żeby zrealizować potrzeby w zakresie przyszłego czytelnictwa w rodzinie”.

Poniedziałek 24 grudnia. Duda: nie usłyszałem konkretnych zarzutów złamania konstytucji

„[…] najgłośniej krzyczą ci, którzy mają najwięcej na sumieniu” – tak prezydent Andrzej Duda odpiera w „Super Expressie” oskarżenia o łamanie konstytucji pod jego adresem. „Prosiłem o konkretne zarzuty i wciąż ich nie usłyszałem. Tymczasem, dopóki ostatnia nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym nie wejdzie w życie, to sędziowie przesunięci na emeryturę zajmowali gabinety łamiąc prawo”.

Pytany, czy warto było forsować odejścia I Prezes SN i tych sędziów na emeryturę, skoro po orzeczeniu TSUE i tak zmieniono ustawę, odpowiedział: „Przyjmuję werdykt Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, bo Polska nie ma już gdzie się od niego odwołać. Za jego odrzucenie czekałyby nas konsekwencje na poziomie UE. Nie oznacza to jednak, że się z tym werdyktem zgadzam. Odesłanie sędziów na emeryturę było jak najbardziej uzasadnione. Tak samo, jak wprowadzenie Izby Dyscyplinarnej, która na szczęście zostaje”.

„[…] Cieszę się, że atmosfera w SN się zmienia. Są nowi sędziowie i mam nadzieję, że ludzie zaczną uważać, że wraca w Polsce sprawiedliwość” – stwierdził Duda. „Wyrażam jednak głębokie ubolewanie, że w związku z orzeczeniem TSUE wracają do SN sędziowie splamieni w czasach komunistycznych”.

Czwartek 27 grudnia. Podjęcie takiej reakcji było konieczne

Minister obrony Mariusz Błaszczak w programie 1 Polskiego Radia mówił o działaniach rządu zapobiegających podwyżce cen energii, co będzie kosztowało 4 miliardy zł w przyszłym roku. „A co potem?” – spytał dziennikarz.

„To jest sytuacja, która... Konieczne było podjęcie takiej reakcji właśnie teraz, żeby w przyszłym roku sytuacja była jasna i precyzyjna na temat działań związanych z przyszłością. Będziemy, oczywiście, mówić, będziemy informować, będzie się toczyła debata, a więc reagujemy, tak żeby nie doprowadzić do sytuacji, w której na przykład koszty związane z funkcjonowaniem polskich firm będą wyższe, a więc było zagrożenie spadku konkurencyjności”.

Czwartek 27 grudnia. Pensje w NBP

Współpracowniczka prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego Martyna Wojciechowska zarabia ok. 65 tys. zł miesięcznie – poinformowała „Gazeta Wyborcza”. Poprzedni prezes NBP Marek Belka otrzymywał ok. 57 tys. zł pensji z dodatkami. Pensja obecnego szefa banku centralnego nie jest znana.

Wojciechowska od 2016 roku jest dyrektorem Departamentu Komunikacji i Promocji NBP. Glapiński mianował ją również przedstawicielką prezesa NBP w radzie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Żadnych bliższych informacji o Wojciechowskiej, w tym o jej wykształceniu, NBP nie udziela. Nie znane jest również wykształcenie dyrektorki gabinetu prezesa Kamili Sukiennik, która jest także członkiem Rady Nadzorczej Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych. Według informacji mediów społecznościowych Sukiennik studiowała zaocznie reklamę w Wyższej Szkole Promocji.

Czwartek 27 grudnia. Działacz PiS do PKOL

Europoseł PiS i szef kampanii tej partii w wyborach samorządowych Tomasz Poręba został wybrany na stanowisko wiceprezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego do spraw kontaktów zewnętrznych.

Piątek 28 grudnia. Morawiecki: zrezygnowałem z jakichś 100 milionów zł

Premier Mateusz Morawiecki w „Dzienniku Gazecie Prawnej” skrytykował „darwinistyczną transformację w stylu Balcerowicza”. „W 1993 roku miałem poczucie katastrofy. Można było chronić rynek, można było restrukturyzować i budować polskie firmy, a nie tylko ulegać liberalnej religii z Zachodu, która dawała doraźne korzyści uprzywilejowanym” – opowiada.

Premier ocenia, że zachodni kapitał skolonizował Europę Wschodnią. Jego zdaniem, „pod płaszczykiem haseł wolnego rynku” w latach 90. następowało „uwłaszczenie postkomunistów i osób dokooptowanych do systemu III RP. Wtedy też coraz jaśniejsze stawało się, że pod pozorem obrony państwa prawa, trybunałów, sędziów – tych samych sędziów, którzy jeszcze parę lat wcześniej bronili jedynie słusznej władzy komunistycznej – odbywa się cementowanie zdobyczy pierwszych lat po zmianie ustroju.

Brakowało elementarnej równowagi sił w społeczeństwie, co stało u początków wielkiej i niesprawiedliwej przewagi postkomunistów w pierwszych 15 latach wolnej Polski”.

Morawiecki wspomina, że otrzymał „poważną propozycję objęcia funkcji po ministrze Rostowskim”, ale jej nie przyjął. „A przecież nie było wiadomo, że Tusk wyjedzie do Brukseli, a Platforma tąpnie. Proszę sobie popatrzeć na ówczesne sondaże. Po prostu nie chciałem być w tamtym rządzie. Spotkałem się wtedy z Jarosławem Kaczyńskim i powiedziałem mu o tej propozycji. On pyta: »Jaka jest pana decyzja?«. Ja na to, że odmówiłem. »A to bardzo się cieszę« – odparł. […]

Miałem ogólne poczucie, że chcę wejść do polityki. Z tą myślą szedłem do pracy w bankowości. Chciałem być w ekipie naprawy Polski, likwidowania patologii III RP. Ale przecież trudno było przewidzieć wygraną PiS w 2015 roku. Jarosław Kaczyński niczego mi nie obiecywał. Skłamałbym, że nie widziałem siebie w przyszłym rządzie PiS”.

„Kiedy wchodziłem do rządu w 2015 roku, działo się to w takim tempie, że nie zdążyłem sprzedać posiadanych akcji banku” – twierdzi Morawiecki. „Kiedy zostawałem premierem, sprzedałem wszystkie akcje, nie zastanawiając się nad ceną. […] Ja nie polepszyłem swojej sytuacji finansowej, idąc do polityki. Zrezygnowałem, lekko licząc, do emerytury, może nawet z jakichś 100 milionów złotych (śmiech)”.

„Ja stoję na stanowisku, że podejmując się służby publicznej, nie robi się tego dla pieniędzy, tylko dla naprawy państwa polskiego. Ktoś powie: »Może tak mówić, bo sam dorobił się milionów«. Tak, w swoim życiu zarobiłem dużo, może nawet zbyt dużo. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, ile pożytecznych inicjatyw wspierałem, nie robię tego jednak, by publicznie o tym mówić” – powiedział szef rządu.

Piątek 28 grudnia. Ustawa w sprawie podwyżek energii

Sejm w jeden dzień przyjął ustawę obniżającą – według informacji PAP – akcyzę na energię elektryczną, opłatę przejściową i ustalającą ceny energii na poziomie z 30 czerwca 2018 roku. Ustawa ma złagodzić skutki podwyżek cen prądu.

Projekt ustawy rząd zgłosił tydzień wcześniej, lecz kluczowe poprawki wprowadzono tuż przed specjalnym posiedzeniem parlamentu. Podniosły one koszty realizacji ustawy dla skarbu państwa z 3,5 miliardów zł do 9 miliardów zł. Wszystkie poprawki opozycji do ustawy zostały odrzucone.

Piątek 28 grudnia. TVP Info informuje inaczej

W trakcie relacji z obrad Sejmu o ustawie łagodzącej podwyżkę cen prądu na tzw. pasku w TVP Info pojawił się napis: „Prawo i Sprawiedliwość blokuje wzrost cen prądu spowodowany decyzjami rządów PO-PSL”.

;
Na zdjęciu Jan Skórzyński
Jan Skórzyński

Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.

Komentarze