0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Po spotkaniu prezydenta i prezesa PiS w piątek 6 października 2017 w sprawie prezydenckich projektów ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym komunikaty obu stron nie pozostawiały żadnych złudzeń: między partnerami nie ma śladu zaufania.

Zero zaufania

Beata Mazurek, rzeczniczka PiS, zapowiedziała poprawki do projektu prezydenta. W rewanżu Krzysztof Łapiński, rzecznik prezydenta, zażądał szczegółów na piśmie: "Pan prezydent zadeklarował, że kiedy te poprawki dostanie na piśmie, kiedy będą jasno i precyzyjnie zapisane, dopiero wtedy może się do nich odnieść". Dodał, że Duda nie ustąpi z postulatu 3/5 głosów w Sejmie dla wyboru w KRS (co i tak oznacza, jak pisaliśmy, że PiS będzie miał decydujące zdanie).

Prośba o przedstawienie umowy na piśmie nie jest oznaką zaufania pomiędzy partnerami - a biorąc pod uwagę, że to już trzecie spotkanie (pierwsze dwa odbyły się we wrześniu), możemy być pewni, że negocjacje są trudne.

W przerwach między spotkaniami Jarosław Kaczyński nie mógł się powstrzymać, aby Dudy nie krytykować i poniżać. Nie wykonuje już tak ostentacyjnych gestów jak lekceważące podanie ręki prezydentowi w szóstą rocznicę smoleńską 10 kwietnia 2016 (na zdjęciu), ale mówi o Dudzie w sposób protekcjonalny.

„Powiedziałem mu, że nie chcę zajmować się sporami pokoleniowymi między 40-latkami” - stwierdził w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” 3 października i chodziło mu o konflikt między Dudą i ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. Prezes PiS przypomniał w ten sposób niedwuznacznie, kto jest ważniejszy. Głowę Państwa zrównał ze swoim partnerem koalicyjnym.

7 października 2017 Ziobro złożył hołd Kaczyńskiemu, nazywając go na konwencji swojej partii (Solidarna Polska) „gwarantem jedności” .

Kaczyński w wywiadach straszy Dudę

Nieco wcześniej (25 września) w wywiadzie dla tygodnika „Sieci Prawdy” Kaczyński mówił o swoim poprzednim spotkaniu z prezydentem 22 września:

„[spotkanie] pokazało, że możemy rozmawiać. Jednocześnie jednak są daleko idące różnice zdań. Czy da się je sprowadzić do wspólnego mianownika, który pozwoliłby posunąć sprawę reformy sądownictwa naprzód, tego dziś nie wiem”.

Dodawał także, że „musimy odpowiedzieć na pytanie o działanie prezydenta; musimy wiedzieć, czy możemy iść do przodu, czy możliwe są kolejne zmiany, czy na razie więcej nie zdołamy w Polsce naprawić”.

We wrześniu politycy PiS atakowali także ludzi prezydenta z Biura Bezpieczeństwa Narodowego. „Gazeta Polska Codziennie” na początku października ujawniła, że dyrektor gabinetu szefa BBN płk Mirosław Wiklik był w przeszłości w PZPR i pełnił funkcję oficera politycznego w 6. Batalionie Powietrznodesantowym.

Szef prezydenckiego BBN mówił, że te ataki nasuwają mu skojarzenia „z hybrydową wojną informacyjną w rosyjskim stylu”.

Ataki na BBN godzą oczywiście pośrednio w prezydenta. Nie wiadomo, na ile są sankcjonowane przez prezesa PiS, a na ile pozostają prywatnym pomysłem Antoniego Macierewicza, którego konflikt z Dudą o kontrolę nad MON trwa od wielu miesięcy.

Prezydent nie odgryzał się Kaczyńskiemu. Raczej deklarował poparcie dla „dobrej zmiany” oraz dla „głęboko idącej reformy” sądownictwa. 6 października rano, w dniu rozmowy z Kaczyńskim, wziął udział w zorganizowanej przez IPN sesji naukowej poświęconej abp. Antoniemu Baraniakowi (1904-1977), sekretarzowi prymasa Stefana Wyszyńskiego.

Obok Dudy siedzieli biskupi: przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski, sekretarz generalny KEP bp Artur Miziński, bp senior diecezji kaliskiej Stanisław Napierała. Duda nazwał biskupa Baraniaka „jednym z najważniejszych bohaterów Polski po 1918 roku”. Dodał: „Arcybiskup Baraniak przeszedł przez piekło. Był wyniszczony fizycznie, zmaltretowany – wyszedł, bo prowadziła go Matka Najświętsza”.

Był to gest - jeden z wielu w ostatnich tygodniach - pokazujący bliskość prezydenta z kręgami kościelnymi.

Przecieki o złamaniu Dudy

Z obu stron sporu płyną nieoficjalne informacje o konflikcie. 5 października - dzień przed spotkaniem Kaczyńskiego i Dudy - radio RMF FM podało, że w wyniku wcześniejszych negocjacji 22 września prezydent, bez konsultacji ze współpracownikami, zmienił własne projekty ustaw o KRS i SN.

Kaczyński miał „złamać” Dudę, strasząc go odpowiedzialnością konstytucyjną.

Radio mówiło także o próbach mediacji ze strony biskupów Gądeckiego i Jędraszewskiego, w których Kaczyński nie chciał wziąć udziału.

Czy upublicznienie informacji o tym, że Duda został „złamany” było efektem strategii negocjacyjnej? I czy miało mu wzmocnić kręgosłup przed piątkowymi rozmowami? Czy przeciwnie, dodatkowo upokorzyć i zmusić do ustępstw? Tego nie wiemy.

Opozycja traktuje konflikt na linii Duda - Kaczyński jak spór w rodzinie i nie ma pomysłu na jego polityczne rozegranie. Nieustannie pojawiają się sugestie, że obaj politycy odgrywają tylko teatralny spór. „ Spór między #PAD a #PJK to spór na niby. Thriller klasy C, w którym koniec nikogo nie zaskoczy” — napisał 6 października na twitterze Ryszard Petru, przewodniczący .Nowoczesnej.

Co popycha Dudę do konfrontacji?

Motywacja Kaczyńskiego wydaje się jasna — był zaskakująco szczery w ostatnich wywiadach. Zmierza do przebudowy Polski, zmiany jej ustroju i uwolnienia z „sytuacji kolonialnej”. Chce pełnej kontroli nad Sądem Najwyższym i Krajową Radą Sądownictwa, bo po opanowaniu Trybunału Konstytucyjnego są kluczowym elementem w jego planie. Bez nich przebudowa ustroju RP stanie się trudniejsza (chociaż nie niemożliwa).

Hipotez tłumaczących zachowanie Dudy jest więcej.

  • Zachęty Kościoła, naciski zagranicy? Możliwe, że Duda chce zahamować radykalizm Kaczyńskiego. Zapewne jest tu pod presją, zarówno ze strony dyplomatów i polityków zagranicznych (z którymi spotyka się często jako Głowa państwa), jak i Kościoła. Krążą spekulacje, że biskupi odegrali zasadniczą rolę w przekonaniu prezydenta do zawetowania ustaw PiS o sądownictwie w lipcu. Kościół jednoznacznie poparł wtedy Dudę i podziękował mu za weto. Biskupi nie są zainteresowani ani wszechwładzą PiS, ani w coraz dalej idącym odsuwaniem Polski od Unii Europejskiej - pragną, aby Polska była krajem katolickim i konserwatywnym, ale w Europie, a nie poza nią. Wcześniej biskupi wysłali jasny sygnał, że są przeciwni podniesionym przez Kaczyńskiego żądaniom reparacji od Niemiec i kategorycznie potępiali przejawy nacjonalizmu.
  • Odruch godności? Być może Duda ma dość traktowania go jak notariusza PiS i próbuje wywalczyć sobie samodzielność. Może liczyć na poparcie części prawicowych mediów i publicystów, które nabierają dystansu do radykalizmu Kaczyńskiego. Stąd ukłony pod adresem Kukiz’15 i krążące nieustannie plotki o próbach budowania ugrupowania prezydenckiego.
  • Kalkulacja wyborcza? Prezydent z pewnością myśli o drugiej kadencji, a żeby ją wygrać, potrzebuje więcej głosów niż baza PiS - zwłaszcza, gdyby startował w konkurencji z kimś takim, jak Donald Tusk.
W wyborach 2015 roku PiS uzyskał 5 mln 712 tys. głosów. W I turze wyborów prezydenckich Duda zebrał minimalnie mniej (5 mln 179 tys.), ale w II turze zdobył aż 8 mln 631 tys.
  • Gra na własną formację? Z pewnością wokół prezydenta nie brakuje ludzi, którzy mówią mu, że Kaczyński jest zbyt stary i radykalny, a on sam — młody, dynamiczny i jako polski konserwatywny Macron może stanąć na czele nowej partii prawicowej, proeuropejskiej, nienaruszającej (przynajmniej w zbyt ostentacyjny sposób) zasad demokracji. Być może słyszy tu także głosy zachęty od hierarchów.
  • Słupki sondaży? Andrzej Duda cieszy się największym z polityków poziomem zaufania: 71 proc. mu ufa, 18 proc. - nie ufa. Bije tu Kaczyńskiego na głowę: liderowi PiS ufa tylko 37 proc., a nie ufa aż 50 proc. W sondażu IPSOS dla OKO.press w sierpniu ogromna większość (72 proc.) badanych uznała, że to prezydent ma rację w sporze o weta z Jarosławem Kaczyńskim (i całym PiS). Za Kaczyńskim stanęło tylko 12 proc. badanych. Nawet wśród wyborców PiS z prezesem zgadzała się tylko jedna czwarta. To jest kapitał do wykorzystania.

Przeczytaj także:

Te pięć hipotez nie wyklucza się wzajemnie. Zapewne wiele różnych nacisków i motywacji pcha Dudę w stronę konfrontacji z Kaczyńskim. Może więc to nie opozycja parlamentarna, ale prezydent włoży w końcu kij w szprychy „dobrej zmianie”. Przy bezradności i jałowości opozycji jest to dobra wiadomość dla każdego demokraty w Polsce, jedna z pierwszych dobrych wiadomości od długiego czasu.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze