0:000:00

0:00

"Mój rząd uroczyście zobowiązał się do ochrony środowiska i wspierania zrównoważonego rozwoju z korzyścią dla Brazylii i dla świata" - mówił podczas szczytu klimatycznego ONZ prezydent Brazylii Jair Bolsonaro. "Jesteśmy już do przodu, przyjmujemy najwyższe światowe praktyki we wszystkich obszarach, od regulacji finansowych po ochronę środowiska".

Reszta przemówienia upłynęła na usprawiedliwianiu dyktatury oraz potępianiu wszystkich, którzy ośmielili się skrytykować Brazylię za zaniedbania w kwestii ochrony środowiska i za pożary w puszczy amazońskiej: mediów, prezydentów...

Nie obyło się bez ekologicznego wstawania z kolan.

"Sensacjonalistyczne ataki, jakich dopuszczały się wobec nas międzynarodowe media z powodu pożarów w Amazonii, obudziły nasze patriotyczne uczucia. Błędem jest twierdzenie, że Amazonia jest dziedzictwem ludzkości, płucami planety". Bolsonaro oskarżył "niektóre państwa", że powołując się na te kłamstwa, zamiast pomagać, kłamały w mediach i okazywały brak szacunku w "duchu kolonializmu”.

Wystąpieniu Jaira Bolsonaro przysłuchiwał się też prezydent Andrzej Duda. „Bardzo interesujące było to przemówienie pana prezydenta Brazylii Bolsonaro, z którym miałem możliwość spotkać się na chwilę i ponowiłem moje zaproszenie do Polski. Powiedział, że się wybierze” – powiedział Duda i wyraził nadzieję, że rynek latynoamerykański bardziej otworzy się na Polskę.

Zapytany o kwestię pożarów w Amazonii, Duda odpowiedział: „Z tego, co się orientuję, to prezydent Jair Bolsonaro podjął zdecydowane działania w kierunku zabezpieczenia Puszczy Amazońskiej pod kątem walki z pożarem”.

Problem w tym, że prezydent Brazylii podjął zdecydowanie więcej kroków w stronę nieodwracalnego zniszczenia Amazonii.

Kilka słów o Amazonii

O stanie puszczy amazońskiej głośno zrobiło się przy okazji ostatnich wielkich pożarów. Także w Polsce - głos w ich sprawie zabrali więc prawicowi specjaliści od wszystkiego. Wojciech Cejrowski przekonywał, że to wszystko kłamstwo, bo puszcza jest zbyt wilgotna, żeby płonąć. Wiarygodniejsze źródła informują jednak, że lasy tropikalne także płoną, ale rzadko na taką skalę i nie same z siebie.

Tak wielu pożarów jak w tym roku, w okresie od stycznia do sierpnia, nie było przynajmniej od 2010 roku. Niektóre obszary płonęły na niespotykaną wcześniej skalę. Naukowcy są zdania, że Amazonia zbliża się do punktu, w którym zacznie bezpowrotnie zmieniać się w suchą sawannę. Skutki dla klimatu i bioróżnorodności będą katastrofalne.

"Zdarzały się już okresy pożarów porównywalnych lub większych niż te w 2019" - mówił BBC Daniel Nepstad, ekolog leśny z Uniwersytetu w Yale, który w brazylijskiej Amazonii pracował przez 30 lat. Tak było w latach intensywnej wycinki drzew (2002, 2003 i 2004) i w czasach wyjątkowej suszy (2005, 2010). W tym roku okres suchy nie był jednak szczególnie dotkliwy, wycinka lasów - tak.

Na wykresie niżej widać, że wycinka puszczy w lipcu 2019 (czerwona linia z prawej strony) i w sierpniu oraz we wrześniu 2019 (fioletowa z lewej; rok wycinki liczy się od sierpnia do lipca) jest znacznie powyżej poziomu z poprzednich lat (kolory niebieski, pomarańczowy i zielony).

Amazonia nie płonie sama z siebie - jest podpalana

Pożary nie są elementem naturalnego cyklu życia wilgotnej brazylijskiej puszczy. Powoduje je człowiek. "Wycinka lasów zmieniła naturalne zasady gry" - mówi Ane Alencar, dyrektorka ds. badań w Instytucie Badań nad Środowiskiem Amazonii (Ipam). "Wyobraźmy sobie rolnika mieszkającego w rejonie puszczy, który wypala swój niewielki teren, żeby go oczyścić i przygotować do uprawy albo hodowli bydła. W takiej sytuacji wilgotny las stanowi naturalną barierę dla ognia, który na nim się zatrzyma".

"A teraz wyobraźmy sobie, że jest na odwrót - fragmenty puszczy otoczone przez wylesione pola. Ogień pożre las z każdym rokiem przesuwając jego granice. Zatrzymać ogień w Amazonii może tylko walka z wycinką. To właśnie nielegalni wycinacze lasów powodują pożary. W 99 proc. to wycinka nielegalna".

Nielegalna wycinka była palącym problemem jeszcze w latach 90., ale rządowi udało się zredukować wylesienie o 80 proc. w latach 2005-2014 dzięki zwiększonej kontroli, bardziej skutecznemu ściganiu i surowszemu karaniu leśnych przestępców. Od kilku lat potężne lobby rolnicze skutecznie drążyło system. Wraz z dojściem do władzy Bolsonaro wylesienie poszybowało w górę.

"Tysiące rolników palą fragmenty wyciętego lasu, zdegradowane pastwiska, zarośla. Myślę, że w tym roku wielu właścicieli ziemskich poczuło się ośmielonych do wycinki lasów i podpaleń bez pozwolenia dzięki retoryce prezydenta Bolsonaro, obniżeniu budżetu na ochronę przyrody i większej skłonności do »przymykania oka«" - mówi ekolog Daniel Nepstad.

Zdecydowane kroki

Kiedy świat obiegła wiadomość o alarmującej skali pożarów w Amazonii, Bolsonaro rzeczywiście podjął zdecydowane kroki. W sierpniu zwolnił szefa agencji kosmicznej Ricarda Magnusa Osório Galvão. Galvão zawinił tym, że podał oficjalne dane o tym, że od początku roku zniknęło prawie 4 tys. km² drzew. Prezydent uznał, że to pomówienie.

Następnie oskarżył ekologów. Twierdził, że to oni podpalili puszczę.

Jeszcze w czwartek 22 sierpnia 2019 prezydent twierdził, że walką z pożarami się nie zajmie: „Amazonia jest większa od Europy, jak można walczyć z kryminalnymi podpaleniami na takim obszarze? Nie mamy na to środków”. Znienawidzone międzynarodowe media i przywódcy państw narobili tyle szumu, że musiał zmienić zdanie i na miejsce wysłał wojsko. Te wymuszone kroki nie naprawią sytuacji.

Za krytyczny stan amazońskiej puszczy nie można winić wyłącznie rządów Jaira Bolsonaro, ale zrobił wyjątkowo dużo, żeby sytuację znacznie pogorszyć.

Ochrona przyrody à la Bolsonaro

Wymieńmy kilka osiągnięć nowego rządu Brazylii, który, jeśli razem z prezydentem Dudą wierzyć Jairowi Bolsonaro, uroczyście zobowiązał się do ochrony przyrody.

Ekolog wrogiem publicznym

Bolsonaro wysłał jasny sygnał, że ekolodzy i aktywiści ochrony przyrody nie tylko nie zasługują na uwagę, ale działają na szkodę państwa i głosił “koniec z ekologicznym szyizmem”.

Uczynił wrogiem publicznym grupę, która już dziś jest bezkarnie mordowana. Według raportu Global Witness, w Brazylii zabija się dziś najwięcej ekologów i aktywistów na świecie. Tylko w 2017 roku zginęło ich 57. W sierpniu opłaceni zabójcy zamordowali na oczach rodziny Maxciela Pereirę dos Santos, pracownika Narodowej Fundacji Indian Brazylii (FUNAI). W ciągu ostatnich 10 lat z 300 takich morderstw tylko 14 zakończyło się procesem.

Indianie chcą telewizji

Prezydent deklarował chęć likwidacji rezerwatów i chronionych terytoriów rdzennej ludności, które stoją na drodze do eksploatacji Amazonki. “Rozmawiałem z Indianinem i mam wrażenie, że większość z nich nie chce żyć w odosobnieniu, jak zwierzęta w zoo. Chcą internetu, telewizji, piłki nożnej i dentysty” – zapewniał.

Na szczyt ONZ Bolsonaro przyjechał z youtuberką Ysani Kalapalo, "Indianką z prawicy", która od dawna przekonuje, że rząd jest bez winy. Wybierając ją na reprezentantkę ludności tubylczej, zignorował ich oficjalną reprezentację oraz list sprzeciwu podpisany przez szefów plemion, którzy protestują przeciwko planom odebrania prawa do ziemi przodków. "The Guardian" alarmował o sytuacji plemion żyjących w głębi puszczy, wypędzanych przez firmy wycinające Puszczę.

Amazonia nie jest nasza (ale może być Trumpa)

Jair Bolsonaro deklarował, że udostępni większe połacie Amazonii przemysłowi rolniczemu – “w 2025 będzie nas na tej planecie 8 miliardów. Ktoś musi nas wykarmić”. Planował też połączenie ministerstwa rolnictwa i środowiska (pomysł upadł na razie pod lawiną krytyki).

Bolsonaro pokrętnie przyznawał też, że “Amazonia nie należy tylko do nas”, dlatego chce negocjować z Trumpem, „żeby wspólnie wykorzystywać bogactwo tego obszaru”. Otwarcie mówi o planach udostępnienia nowych obszarów Amazonii koncernom wydobywczym. Nowy Kodeks Leśny udostępni dodatkowych 15 milionów hektarów Puszczy pod legalną wycinkę. W planach jest też budowa autostrady przez Amazonkę. Od stycznia na rynek brazylijski dopuszczono 290 nowych pestycydów.

Minister niszczenia środowiska

Mianowany przez Bolsonaro minister środowiska Ricardo Salles, skazany za manipulowanie mapowaniem stref chronionych na rzecz firm wydobywczych, aż do momentu objęcia ministerstwa nigdy nawet regionu Amazonii nie odwiedził.

Nazywa natomiast postulaty ekologów ideologią, mało subtelnie chciał się też dobrać do pieniędzy z Funduszu Amazońskiego (zamiast na ochronę puszczy przekazując je właścicielom ziemskim), aż Niemcy i Norwegia wstrzymały swoje wpłaty. The Intercept Brasil prześledził utajnione spotkania Sallesa (oficjalny kalendarz dostępnym na stronie ministerstwa jest pusty) i uznał, że jeśli brać te plany na poważnie, to niedługo ministerstwo środowiska może przestać być potrzebne, bo nie będzie już środowiska.

Fundusze na ochronę puszczy obcięte, stanowiska rozdane wojskowym

Brazylijski Instytut Środowiska Naturalnego i Zasobów Naturalnych (Ibama) oraz Institut im. Chico Mendesa (Instituto Chico Mendes de Conservação da Biodiversidade) to instytucje badające Amazonię, kontrolującea i zwalczające nielegalną wycinkę puszczy oraz podpalenia. To one odpowiadają za sukces brazylijskiej walki z wylesieniem. Rząd Bolsonaro obciął fundusze Ibama na zapobieganie pożarom o 30 proc.

Instytucje ochrony przyrody przeszły militaryzację. Wieloletnich doświadczonych dyrektorów i szefów organizacji ochrony środowiska zastąpiono wojskowymi. Pracownicy skarżą się na wprowadzaną do instytucji atmosferę paraliżu, ograniczanie możliwości działania, zasypywanie biurokracją... Zlikwidowano 21 ośrodków Ibama w całym kraju.

O ponad 30 proc. spadła ilość kar nakładanych za nielegalną wycinkę puszczy. Karę od IBAMA dostał także sam prezydent Bolsonaro, który wybrał się łowić ryby na obszarze chronionym. Urzędnik, który nałożył karę, został zwolniony. Minister Salles skrytykował też publicznie pracowników za zniszczenie maszyn należących do przestępców wycinających drzewa, chociaż prawo im na to pozwala.

W takiej atmosferze przyzwolenia trudno się dziwić, że wycinka drzew poszybowała w górę. Nielegalne naloty na terytorium tubylców są coraz częstsze, a właściciele ziemscy dość otwarcie zapowiedzieli "Dzień Ognia" na 10 sierpnia, żeby płomieniami nielegalnie wyrwać kolejne tereny puszczy na swój użytek. Ibama prosiła o wsparcie policji i wojska. Nie dostała. A sprawców podpaleń nie złapano.

„Dzisiaj za kradzież telefonu zamkną cię na dłużej, niż za podpalenie lasu" - komentuje dla BBC prokurator Luís de Camões.

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze