0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Piotr Skórnicki / Agencja GazetaPiotr Skórnicki / Ag...

Konferencja prasowa prezesa Agencji Rezerw Materiałowych Michała Kuczmierowskiego, szefa kancelarii premiera i pełnomocnika rządu ds. szczepień Michała Dworczyka oraz wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Pawła Szefernakera była odpowiedzią na zarzuty opozycji i mediów, że szczepimy zbyt wolno. Zdaniem rządu wcale tak nie jest.

Minister Dworczyk przekazał, że w Polsce zaszczepiono szczepionką Pfizera 177 863 osoby, co – jak zaznaczył – daje naszemu krajowi trzecie miejsce w UE pod względem liczby wykonywanych szczepień.

Wyprzedzali nas Niemcy - 367 331 zaszczepionych - oraz Włochy z 307 182 zaszczepionych osób (na poniższej grafice ze strony Our World in Data dane z poprzedniego dnia).

szczepienia COVID-19 w Europie

„Jesteśmy z tego zadowoleni, ale to nie jest powód dla jakiegoś triumfalizmu. Pokazujemy te dane z tego powodu, że pojawiają się różne opinie, często oparte na niezweryfikowanych faktach, na niepotwierdzonych informacjach dostępnych w Internecie. W związku z tym przedstawiamy te fakty, żeby każdy mógł sobie wyrobić pogląd w tej sprawie" – powiedział Dworczyk.

Lepszy pogląd w sprawie skali szczepień daje jednak nie bezwzględna liczba zaszczepionych lecz względna - na 100 mieszkańców. Światowym liderem jest tu Izrael ze wskaźnikiem 18 osób na 100 mieszkańców.

W UE Polska spada pod tym względem na 9. miejsce w Europie daleko za Danię, Włochy, Słowenię. Niemcy,Estonię i Chorwację, a także Cypr i Hiszpanię. Zaskakująca jest końcówka: fatalny wynik ciężko dotkniętej epidemią Francji i Litwy, która prowadzi trzy razy więcej testów niż Polska. Warto zauważyć, że aktualizacja liczby szczepień na 178,6 tys. poprawia wskaźnik na 100 mieszkanców do poziomu 0,47 (ale inne kraje też zwiększają liczbę szczepionych).

Przeczytaj także:

70 plus od 15 stycznia, ale...

Jak poinformował szef Kancelarii Premiera, do punktów szczepień dotarło już ponad 204 tys. dawek szczepionki. Z tej liczby zutylizowano 215 dawek, które uległy mechanicznemu uszkodzeniu (pęknięcia fiolek) w punktach szczepień.

Na blisko 178 tys. zaczepionych osób jedynie u ośmiu wystąpiły niepożądane odczyty poszczepienne.

Rząd planuje do 5 marca zaszczepienie 2,95 mln Polaków. Na tyle ma wystarczyć szczepionek, bo dostaniemy w pierwszym kwartale 2021 roku tylko 5,8 mln dawek. To mało, bo osób powyżej 60. roku życia, najbardziej narażonych na ciężki przebieg choroby i zgon, jest w Polsce 9 mln (a więc potrzeba dla nich 18 mln szczepionek w dwóch dawkach). Według GUS jest ich nawet nieco więcej

Wynika to według rządu z obietnic firm produkujących preparaty. Dworczyk zaznaczył, że szczepionka jest w tej chwili na całym świecie towarem deficytowym. Polska partycypuje w unijnym solidarnościowym programie zakupu i dystrybucji szczepionek, na mocy którego każde państwo dostaje ze wspólnych zamówień ilości proporcjonalne do liczby ludności.

Zdaniem szefa Kancelarii Premiera szczepienia powinny zdecydowanie przyspieszyć w drugim kwartale 2021 roku, gdy producenci zwiększą dostawy szczepionek. Mogą nabrać większej dynamiki jeszcze w styczniu, kiedy rozpocznie się dystrybucja szczepionek drugiej firmy – Moderna i rozpocznie się faza szczepień I grupy, w której są m.in. seniorzy i nauczyciele. Powiększy się wtedy również baza szczepienna: z 600 szpitali węzłowych, które teraz szczepią medyków, do 6 tys. punktów szczepień.

W czwartek (7 stycznia) Dworczyk podał, kto z grupy I pójdzie na pierwszy ogień – seniorzy 70 plus. Wyjaśnił, że od 15 stycznia osoby ze skierowaniem od lekarza będą mogły umówić się na szczepienie w konkretnym terminie.

„Wszyscy seniorzy 70 plus będą mogli od 15 stycznia zapisywać się na konkretny termin przyjęcia pierwszej i drugiej dawki szczepionki" - powiedział minister Dworczyk.

Procedura zapisów ma zostać szczegółowo przedstawiona przez rząd na początku przyszłego tygodnia – również dotycząca innych grup. Na razie szef Kancelarii Premiera powiedział tylko, że od połowy stycznia będą mogły również zapisywać się na szczepienia osoby młodsze, ale e-skierowanie dostaną dopiero, gdy przyjdzie czas szczepienia ich grupy.

... wystarczy tylko dla 74 plus. Nic dla nauczycieli i mundurowych

Z naszych wyliczeń wynika, że szczepionek w I kwartale będzie nieco więcej niż 5,8 mln dawek i pozwolą na zaszczepienie 3 mln 70 tys. osób. Jeśli odliczymy 700 tys. medyków, zostaje w etapie I = 2 mln 370 tys. osób.

Tymczasem jak podaje GUS samych osób

  • w wieku 90 plus żyje w Polsce 286 tys.;
  • w wieku 80-89 lat - 1 mln 399 tys.;
  • w wieku 70-79 lat - 2 mln 975.

Razem Polek i Polaków w wieku 70+ jest 4 mln 760 tys. Jeśli przyjąć, że 70 proc. z nich będzie się chciało zaszczepić daje to rzeszę 3 mln 332 tys., mniej więcej o milion więcej niż wynoszą możliwości I kwartału. To oznaczałoby szczepienia od 74 roku życia i żadnych szczepień dla innych grup w etapie 1 - nauczycieli, służb mundurowych itp.

Polska ma dostać w I kwartale:

  • 260 tys. dawek szczepionki Pfizera, które zostały z 2020 roku starczą dla 130 tys. osób;
  • Plus 360 tys. dawek razy 13 tygodni od 1 stycznia do końca marca = 4 mln 680 tys. dla 2 mln 340 tys. osób;
  • Plus 800 tys. dawek preparatu Moderny dla 400 tys. osób;
  • Wreszcie możliwe 400 tys. dawek szczepionki CureVac dla 200 tys. osób. O tej ostatniej firmie Dworczyk nie wspomniał, ale informacja o niej jest umieszczona na stronie KPRM.

„Ogranicza nas tylko unijny system dystrybucji szczepionek"? Niekoniecznie

Według informacji Ministerstwa Zdrowia z 7 stycznia Polska dostała od 26 grudnia 2020 roku do dziś 697 320 dawek szczepionki. Według Dworczyka połowa czeka w ARM jako rezerwa na drugą dawkę dla już zaszczepionych i tak będzie dzielona każda kolejna dostawa, choć gdy te przyśpieszą, Agencja rozważy zmniejszenie rezerwy.

Połowa? Chyba, że jak mówiło się w podstawówce "większa połowa". Przecież Dworczyk podał chwilę wcześniej, że placówkom przekazano 204 tys. dawek (z tego 178 tys. zaszczepiono). To oznacza, że w ARM czeka 493 tys. dawek czyli nie połowa lecz 71 proc. tych, które Polska dostała.

Jest to o tyle istotne, że wbrew tezom Dworczyka, nie jest prawdą, że „jedyne, co nas ogranicza [w tempie szczepień - red.] to unijny system dystrybucji szczepionek". Lekarze zwracają uwagę na systemowe problemy, które spowalniają szczepienia, w tym obawę przed zamawianiem zbyt dużej liczby dawek, która mogłaby nie znaleźć chętnych medyków.

Jak pisaliśmy , tylko do 6 stycznia obowiązywało rozporządzenie NFZ, które pozwalało w takiej sytuacji szczepić rodziny lub pacjentów medyków.

Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej ds. COVID podawał też inny powód tego, że szpitale asekuracyjnie zamawiają mniej dawek szczepionki niż by mogły. A to dlatego, że szczepionki w ARM zamawia się raz na tydzień – w czwartek, a to oznacza dostawę rozmrożonych fiolek dopiero w poniedziałek. „Trudno zaplanować i zrealizować harmonogram dla kilkuset osób w cztery dni” – mówił. A po „aferze celebrytów" zaszczepionych bez kolejki na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym nikt nie chce ryzykować zapraszania do szczepień osób spoza grupy O.

Ponadto preparat Pfizera trzeba przechowywać w temperaturze minus 70 stopni. Po rozmrożeniu można go trzymać w zwykłej lodówce nie dłużej niż pięć dni.

Władze zdecydowały, że wszystkie punkty szczepień w Polsce będą dostawać szczepionkę już rozmrożoną. Dr Grzesiowski uważa, że to błąd, ponieważ są szpitale węzłowe, które mają odpowiedni sprzęt do bezpiecznego przechowywania preparatu Pfizera.

Szef Agencji Rezerw Materiałowych poinformował jednak w czwartek, że już teraz do niektórych szpitali, które mają odpowiedni sprzęt, trafiają szczepionki zamrożone.

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze