4 czerwca w Gdańsku odbędą się obchody 30. rocznicy wyborów 1989 roku organizowane przez prezydent Aleksandrę Dulkiewicz i samorządy z całej Polski. Ale wyłączony będzie z nich Plac Solidarności - zawłaszczył go NSZZ „S”, by nie dopuścić do nowego Okrągłego Stołu wokół Pomnika Stoczniowców
4 czerwca 2019 roku mija 30 lat od pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych po wojnie. W ich wyniku powstał rząd z pierwszym niekomunistycznym premierem Tadeuszem Mazowieckim. To symboliczna data końca komunizmu w Polsce.
W lutym samorządowcy z całego kraju ustalili, że 4 czerwca w Gdańsku spotkają się z przedstawicielami antykomunistycznej opozycji sprzed 1989 roku oraz uczestnikami obrad Okrągłego Stołu.
Ma to być cykl debat obywatelskich, międzynarodowa konferencja poświęcona wydarzeniom 1989 roku. Obchody odbędą się w Europejskim Centrum Solidarności. Jednym z symbolicznych akcentów miał być nowy Okrągły Stół zbudowany wokół Pomnika Poległych Stoczniowców na Placu Solidarności przed dawną Stocznią Gdańską.
Autorem pomysłu zorganizowania obchodów był prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, zamordowany w styczniu 2019 roku. Dwa dni przed tą tragedią wystosował list z zaproszeniem do wszystkich samorządowców:
„Kiedy rząd PiS odwraca się ostentacyjnie plecami do tak ważnej rocznicy, odpowiedzialność za nadanie jej obchodom stosownej rangi spada na władze samorządowe. Nie mam wątpliwości, że na tym właśnie polega zobowiązanie, o którym wspomniałem wyżej i na tym – rola władzy obdarzonej mandatem obywatelskim” - napisał.
I zakończył mocnym politycznym przesłaniem: „W ten sposób moglibyśmy nie tylko upamiętnić jedno z najważniejszych wydarzeń naszych dziejów najnowszych, ale również dać wyraz niezgodzie na ograniczanie przez rządzących samorządności terytorialnej i deptanie rządów prawa, by pozostać tylko przy tych dwóch kwestiach".
Po śmierci Adamowicza samorządowcy, na czele z jego zastępczynią i obecną prezydent Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz, postanowili podjąć jego dzieło.
Na spotkaniu samorządowców w lutym 2019 w Warszawie Dulkiewicz mówiła: „Myślę, że prezydent Adamowicz nie spodziewałby się, że ten odzew będzie aż tak pozytywny. 4 czerwca spotkamy się wszyscy w Gdańsku, po to, aby wspólnie z samorządowcami zastanowić się nad wyzwaniami dla współczesnej Polski”.
Niezależne obchody 4 czerwca nie spodobały się - co oczywiste - politykom PiS. Dołączyła do nich NSZZ „S” Stoczni Gdańskiej i z pomocą wojewody zawłaszczyła Plac Solidarności, by nie dopuścić do symbolicznego Okrągłego Stołu.
29 marca Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańsk otrzymała od wojewody pomorskiego Dariusza Drelicha zgodę na cykliczne, całodobowe zgromadzenia pięć razy w roku. Mają się one odbywać pod tym samym pomnikiem, który okrągłym stołem chcieli otoczyć samorządowcy. Jednym z terminów, w których ma się odbyć zgromadzenie „Solidarności” jest oczywiście 4 czerwca.
Decyzja wojewody została wydana na trzy lata. Jakie święta chce uczcić „Solidarność”?
Przewodniczącym stoczniowej „Solidarności” jest Roman Gałęzewski, ale medialną twarzą komisji zakładowej i obchodów 4 czerwca jest jej wiceprzewodniczący Karol Guzikiewicz, który jest jednocześnie radnym PiS.
Otwarcie mówi, po co zgłosił wydarzenie cykliczne: „Od godz. 6.00 do 22.00 każdy ma prawo przyjść, złożyć kwiaty, czy to komunista, czy lewak. Ale nie dam bezcześcić pomnika. Nie chcę tam przemówień, nie będzie wieców, ani okrągłych stołów. Pomnik jest miejscem kultu religijnego, jest poświęcony. Pomnik traktujemy jak grób”.
Na konferencji na Placu Solidarności 1 kwietnia powiedział też: „Z jednej strony 4 czerwca to jest zwycięstwo Senatu w 100 procentach, a Sejmu w 35 procentach. Dzisiaj wiemy, że to nie było zwycięstwo Solidarności, tylko to było zwycięstwo Jaruzelskiego, Kiszczaka, ubeków, którzy się przez 30 lat uwłaszczyli. Polskie państwo nie potrafiło przez 30 lat skazać zbrodniarzy”.
Jeszcze raz w wywiadzie dla wp.pl: „Okrągły Stół to była ochrona dla morderców z SB i wojska. Zablokuję to!”.
Pojawia się więc pytanie, dlaczego „Solidarność” chce przez najbliższe trzy lata co roku obchodzić rocznicę zwycięstwa Jaruzelskiego, Kiszczaka i ubeków?
Ogłoszenie o wiecu 4 czerwca na stronie stoczniowej „Solidarności” wygląda tak:
Dariusz Drelich jest związany z pomorskim PiS od 2005 roku. Był radnym powiatowym, czyli działaczem lokalnym niskiego szczebla. Skąd więc ta nagła kariera - z radnego powiatu na wojewodę?
Jak pisała gazeta.pl: „Jest sąsiadem zza płotu pani Hanny Foltyn-Kubickiej [przyjaciółki rodziny prezydenta Lecha Kaczyńskiego]. Gdy ona miała problemy ze zdrowiem, to nosił jej siatki z zakupami i kosił trawę w jej ogródku, woził ją... Tylko z tego wzięła się jego kariera. Dla ludzi rządzących w pomorskim PiS jest bardzo wygodnym człowiekiem. On nic nie ma, a nagle dostaje bardzo wysokie stanowisko. Będzie za to wdzięczny i posłuszny. Jest idealną marionetką albo słupem dla osób trzymających władzę w partii na Pomorzu, czyli głównie pana Janusza Śniadka [b. szef „S”, obecnie poseł PiS i szef pomorskich struktur PiS]".
O pozwolenie na zorganizowanie zgromadzenia cyklicznego 10 kwietnia na Placu Solidarności wojewodę pomorskiego poprosił również Komitet Obrony Demokracji. Wojewoda odmówił. W uzasadnieniu napisał też:
„Wydając zgodę na zgromadzenie cykliczne wojewoda musi stwierdzić, że w ciągu ostatnich 3 lat zgromadzenia organizował ten sam organizator, w tym samym miejscu. Powyższe w przedmiotowej sprawie nie zachodzi”.
Problem w tym, że „Solidarność” również nie może się pochwalić organizacją wydarzeń z okazji 4 czerwca. W ostatnich 5 latach nie organizowała tego dnia zgromadzenia na Placu Solidarności. Tutaj wojewoda Drelich nie miał jednak takiego problemu.
Karol Guzikiewicz, poza szefowaniem zakładowej „Solidarności” jest też radnym PiS w sejmiku pomorskim. W sierpniu 2018 stoczniowa „Solidarność” zapraszała na uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej udział Lecha i Jarosława Kaczyńskich w strajku w sierpniu 1988 roku. Na zaproszeniu napisano: „Odsłonięcie tablicy śp. Lecha Kaczyńskiego oraz Jarosława Kaczyńskiego, którzy przebywali w hali nr 26 w czasie strajku 1988 r.”.
Upamiętnianie „przebywania w hali” to było za dużo nawet dla Jarosława Kaczyńskiego, który nie zgodził się na odsłonięcie tablicy i do uroczystości nie doszło. Guzikiewicz przemawiał też na wspólnym wiecu PiS i „Solidarności” w 2006 roku, gdzie padły słynne słowa Jarosława Kaczyńskiego: „My jesteśmy tam, gdzie wtedy, oni – tam, gdzie stało ZOMO”.
Po decyzji wojewody Drelicha, 1 kwietnia na Placu Solidarności konferencję zwołała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Przyszedł także Guzikiewicz. Poprosił o możliwość zabrania głosu:
„Chcę sprostować na wstępie - nie zawłaszczamy Placu Solidarności. "Solidarność" wystąpiła o osiem dni po to, żeby mieć prawo tu do cyklicznych zgromadzeń. Żeby uczcić najważniejsze dla "Solidarności" święta. Wystąpiliśmy, ponieważ w ostatnich latach dochodziło tu do różnych ekscesów i to - chciałem zaznaczyć - z różnych środowisk”.
Dulkiewicz apelowała do Guzikiewicza o wycofanie się z blokowania Placu Solidarności, na razie bezskutecznie.
Na razie zanosi się niestety na polityczną awanturę, która będzie miała międzynarodową publiczność. Niezależnie od tego, co zrobi stoczniowa „Solidarność”, miasto Gdańsk planuje między 1 a 11 czerwca „Święto Wolności i Solidarności”. 3 i 4 czerwca w Europejskim Centrum Kultury ma się odbyć forum obywatelskie.
Na początku kwietnia prezydent Dulkiewicz zwróciła się do Rzecznika Praw Obywatelskich, Prokuratury Rejonowej w Gdańsku i do MSWiA.
W piśmie do RPO napisała m.in.: ”Decyzja wojewody w sprawie 4 czerwca uniemożliwia w praktyce jakiemukolwiek innemu obywatelowi korzystanie z konstytucyjnej wolności zgromadzeń, a więc powinno to być uznane za nadużycie prawa, naruszające jedną z najistotniejszych wolności obywatelskich, jaką jest wolność pokojowych zgromadzeń".
Prezydent Dulkiewicz zwróciła się też do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku, w celu „zapewnienia, aby postępowanie [wojewody] i rozstrzygnięcie było zgodne z prawem”. Odwołanie od decyzji wojewody władze Gdańska przesłały również do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Opozycja
Władza
Paweł Adamowicz
Prawo i Sprawiedliwość
Aleksandra Dulkiewicz
Karol Guzikiewicz
NSZZ „Solidarność”
zgromadzenia
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze