0:000:00

0:00

Prawa autorskie: kravchuk natasha NVkravchuk natasha NV

18 marca 2022 w Charkowie po uderzeniu rosyjskiej bomby w budynek zginął 96-letni więzień kilku obozów nazistowskich Borys Romanczenko, wiceprezydent Międzynarodowego Komitetu Buchenwald-Dora. Był znany z apeli, żeby nie zapominano o zbrodniach nazistów.

22 marca Bundestag uczcił jego pamięć. Otwierając posiedzenie parlamentu, wiceprzewodnicząca Katrin Göring-Eckardt powiedziała: „Jego śmierć przypomina nam, że Niemcy mają szczególną odpowiedzialność historyczną wobec Ukrainy (...) Każde utracone życie przypomina nam, byśmy robili wszystko co możliwe dla zatrzymania tej okrutnej wojny, która łamie prawo międzynarodowe i dla pomocy ludziom w Ukrainie i z Ukrainy”. Zauważcie, że słowa „Rosja” nie ma.

Ukraiński dziennikarz rodem z Doniecka Denys Kazański napisał wprost: „On przeżył Buchenwald, ale został zabity przez rosyjską rakietę w rodzinnym mieście, w swoim mieszkaniu w ramach »operacji denazyfikacji«”. Jest to jedna z propagandowych klisz używana przez reżim Putina dla uzasadnienia agresji na Ukrainę (por. 22 odcinki cyklu GOWORIT MOSKWA).

Z ulic Kijowa 22-24 marca Fot. Natalia Krawczuk

Putin i Hitler o inwazji prewencyjnej

Analogie i porównania zachowania Rosjan i nazistów pojawiają się ostatnio coraz częściej. Radio Wolność znalazło podobieństwo w przemówieniach Putina i tekstach Goebbelsa i Hitlera z ich wezwaniami do wojny totalnej i inwazji prewencyjnej. Jeden z przykładów:

  • „Nie chcieliśmy atakować, ale nas zmuszono” (Putin);
  • „Polskie państwo odmówiło pokojowego rozwiązania konfliktu i sięgnęło po broń. Żeby zatrzymać to szaleństwo, nie mam innego wyjścia, jak sile przeciwstawiać siłę” (Hitler).

Austriacki analityk wojenny Tom Cooper, codziennie analizując ściśle techniczną i operacyjną stronę wojny, nie powstrzymał się od komentarza wobec tego, co się dzieje na okupowanych terenach:

„Tymczasem różne »paramilitarne« rosyjskie oddziały terroryzują mieszkańców na okupowanych terenach, zwłaszcza w Chersoniu i Melitopolu. Smutnej sławy Rosgwardia utworzona przez Putina w 2016 roku rabuje miasta i wsie, zatrzymuje i porywa merów i innych lokalnych polityków, dziennikarzy, aktywistów… Och… Taka aktywność bardziej przypomina działania Einsatzgruppen SS w czasie II wojny światowej niż »współczesne działania bojowe«... W żaden sposób nie mogę pozbyć się wrażenia, że celem Rosjan w tej wojnie nie jest wymuszenie na Ukrainie pewnych działań, ale po prostu zniszczenie jej”.

I to nie są metafory.

Po co Rosjanie w okupowanym obwodzie chersońskim porwali dyrektora teatru obwodowego Oleksandra Knyhę?

Po co im Wiktor Kudłaj, dyrektor liceum we wsi Czornianka, skąd pochodzą znani futuryści, bracia Dawyd i Mykoła Burliuk?

Według mnie, dopóki nie doszło do otwartych represji na masową skalę (czytaj - rozstrzelań) okupantom chodzi o chaotyczne poszukiwanie kolaborantów wśród liderów opinii publicznej. Bo ci, którzy ich poparli w Chersoniu, to margines.

Przeczytaj także:

Dziennikarz z Kachowki, Oleh Baturyn, o którym pisałem w pierwszym odcinku, uwolniony po ośmiu dniach, opowiedział w wywiadzie dla The Kyiv Independent: „Tak ogólnie, to ich interesowało, kto jest organizatorem manifestacji w Kachowce, Nowej Kachowce, w Chersoniu. [...] Czułem, że on [przesłuchujący], był jakiś zdemotywowany, roztargniony. Powiedział tak: »Ja, bliadź, nie rozumiem: my ich bronić przyszliśmy, a oni, bliadź, biegają ze swoimi manifestacjami«”.

Z ulic Kijowa 22-24 marca Fot. Natalia Krawczuk

Andrij Czaban (rocznik 1926): takiego barbarzyństwa świat nie widział

Dzisiejsi „putiniści” są wiernymi naśladowcami czekistów i komunistów. „Komunizm jest gorszy od faszyzmu, dlatego że faszyzm niszczył wszystkich razem, a komunizm tylko najlepszych” - to słowa więźnia obozów nazistowskich, a następnie sowieckich Augusta Wirłycza, kierownika Chersońskiego Wydziału Rehabilitacji Represjonowanych. Usłyszałem je podczas wywiadu, jakiego udzielił mi niedługo przed śmiercią.

Jeszcze jeden człowiek, który musiał porównać metody Niemców i Rosjan. Andrij Czaban (ur. w 1926 roku), który pochodzi z kozackiej wsi Stajki nad Dnieprem. Poznała mnie z nim Anna Łazar, która pracowała wówczas w Instytucie Polskim w Kijowie. Pan Czaban powiedział jej, że walczył w Armii Krajowej.

O tym napiszę może później, natomiast teraz przypominam, że Andrijowi w młodości przypadło zobaczyć okupację rodzinnej wsi, dołączyć do partyzantów, potem do Ostarbeiterów, a później stamtąd uciec i walczyć przeciw faszystom, żeby po wojnie przejść jeszcze w trybie ekspresowym piekło Gułagu. Chciałbym przywołać kilka jego cytatów:

  • Ojciec i sąsiedzi powiedzieli: „Nikt nie przychodzi na obcą ziemię, żeby coś dać. Jeśli przychodzi, to tylko po to, by rabować i zabierać”. (chodziło o Niemców, ale Rosjanie w Ukrainie wynoszą nawet sedesy z muzeów).
  • Przeszedłem już strefę neutralną, wyprostowałem się, idę, słyszę: „Kto idzie?” - „Swoi!”. „Kto swoi? Hasło!”. "Nie znam, wracam ze zwiadu". Podchodzę do nich, podpici, śmierdzi od nich wódką. Mam na pasie granaty i karabin, a oni mi z ręki zegarek zdejmują, a na broń nawet nie patrzą!
  • Oddali mnie w ręce kontrwywiadu Smiersz na przesłuchanie. A tamci nie bawili się z "podejrzanymi", rozstrzeliwali wszystkich, zwłaszcza tych, którzy uciekli z niewoli. Takiego barbarzyństwa świat jeszcze nie widział. Jak mnie tam bili! (porównaj: „Nie mogę podać wszystkich szczegółów, ale tam działy się tam straszne rzeczy. Dużo brutalności, różne metody nacisku. Dobrze, że byłem w grubej ciepłej kurtce, która łagodziła ciosy” - Oleh Baturyn, marzec 2022 roku).

Dodam, że Andrij Czaban przez długi czas musiał ukrywać swoje poglądy, jednak wyrażał je w twórczości. Na przykład lampa w pracowni ma ukryty rysunek, podczas zapalania ukazywał się Kozak, który na motywach antycznego Laokoona rozerwał kajdany w tyglu wulkanu.

Pułkownik Tymoszenko, lat 71: Putin uwierzył propagandystom

Wiktora Tymoszenkę, pułkownika rezerwy, który 24 marca obchodził 71. urodziny, poprosiłem dla OKO.press o analogie agresji Rosji do II wojny światowej. Dostrzegł je przede wszystkim w propagandzie. „Propagandyści, którzy pracują w rosyjskiej telewizji, to fachowcy, ale są wcieleniem informacyjnego zła. Ci ludzie de facto więcej zrobili dla wojny, niż Putin pisząc swe listy, artykuły czy przemówienia. Może to właśnie Putin uwierzył w to, co mówili ci ludzie?” - zastanawia się Tymoszenko, który obecnie mieszka w mieście Owrucz na Polesiu żytomierskim.

Wiktor Tymoszenko skrytykował anachroniczne metody prowadzenia przez Rosję wojny. Brawurowe ataki rozbijanych przez Ukraińców w pył kolumn czołgów jest skutkiem dyletanctwa rosyjskich generałów.

Wychowani na efektownych defiladach na Placu Czerwonym przyjęli, że cała armia jest taka. A my zobaczyliśmy, że na terytorium Ukrainy wkroczył sprzęt z końca lat 60. - początku 70. XX wieku.

Rosyjskie pojazdy były dwa razy starsze od chłopaków, którzy siedzieli za dźwigniami, za kierownicami”.

Tymoszenko, który oprócz stopnia pułkownika ma także naukowy i pracował jako analityk polityczny oraz reporter w gazecie parlamentu ukraińskiego „Głos Ukrainy” w Moskwie, dobrze zna naturę rosyjskiego człowieka. Dla niego inwazja Rosji jest czymś surrealistycznym, czego nie możemy wybaczyć nie tylko Putinowi i jego władzy, ale także wszystkim Rosjanom.

„Przypominam sobie słowa pewnego Francuza, który we wspomnieniach z okresu międzywojennego napisał: »Jadąc z Francji do Polski, dotychczas objeżdżam Niemcy. Dlatego, że do tej pory nienawidzę niemieckiego«. Tak mu się dała we znaki I wojna światowa i okupacja Paryża” - mówi pan Wiktor.

Zapisuję te słowa kilkanaście kilometrów od rodzinnej wsi Andrija Czabana, Stajki. Jego i pułkownika Tymoszenkę łączy trzeźwe, a zarazem fatalistyczne podejście do wojny.

Andrij Czaban: „Na wojnę trafiłem, bo miałem jakąś pasję do przygód. Odbierałem ją i teraz odbieram jako proces naturalny. Przychodzi Niemiec, wiem, co robić - idę walczyć. Nie myślałem o śmierci, nie wyobrażałem sobie, co to jest śmierć, jakoś tak obojętnie na to wszystko patrzyłem. Jak ktoś zostawał ranny, to oczywiście rzucałem się na pomoc. Furia wzbierała coraz więcej. Rozpaczy nie było żadnej”.

Wiktor Tymoszenko: „jestem fatalistą i powiedziałem, że stąd nie pójdę. Jedna rakieta przeleciała i spadła 250 m od mojego domu, drugiej tyle samo zabrakło, żeby dolecieć.

Ja, jako prawosławny ateista, każdego wieczora zasypiam z prośbą: Panie, obym się jutro obudził.
Zniszczony most w Woznesensku, obwód mikołajewski nad Morzem Czarnym    Fot. Taras Szumejko

Tłumaczyli pro bono Markiian Halytskyi, Melchior Jakubowski

;

Udostępnij:

Roman Kabaczij

Ukraiński historyk i dziennikarz

Komentarze