0:000:00

0:00

"Wolne, niezależne i oparte na faktach dziennikarstwo służy ochronie przed nadużywaniem władzy, kłamstwami i propagandą wojenną" - wyjaśniała podczas ogłaszania laureatów Berit Reiss-Anderse, członkini Komitetu Noblowskiego. "Te prawa są podstawowym warunkiem demokracji oraz ochrony przed wojną i konfliktem. Przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla Marii Ressie i Dmitrijowi Muratowowi ma na celu podkreślenie znaczenia ochrony i obrony tych podstawowych praw".

Nagrodzenie dziennikarki z Filipin i dziennikarza z Rosji było zaskoczeniem. Nie byli wymieniani jako faworytami wśród nominowanych.

Magazyn "Time" typował, że pokojowego Nobla może dostać nastolatka walcząca o klimat Greta Thunberg, lider rosyjskiej opozycji Aleksiej Navalny, aktywistka i kandydatka na prezydentkę Białorusi Svetlana Cichanouska, a nawet amerykański prezydent Joe Biden. Wśród faworytów pojawiła się także Światowa Organizacja Zdrowia za działania w trakcie pandemii COVID-19.

Komitet Noblowski nie może ujawniać nominacji. Jednak Norweska Agencja Informacyjna, dzięki wiadomościom od niektórych nominujących, stworzyła listę kandydatów i kandydatek. Wśród nich - poza Navalnym i Cichanouską - znaleźli się również m.in. NATO, organizacja Reporterzy bez Granic, naukowczyni Jane Goodall i działająca przyz ONZ Międzyrządowa Platforma ds. Różnorodności Biologicznej i Funkcji Ekosystemu oraz ruch Black Lives Matter.

Maria Ressa konta prezydent Filipin

"Odjęło mi mowę" - tak na informację, jeszcze nieoficjalną, o otrzymaniu pokojowego Nobla, zareagowała Maria Resa. To pochodząca z Filipin założycielka portalu Rappler, wieloletnia korespondentka CNN na Południowowschodnią Azję. Jest pierwszą osobą z Filipin, która odebrała Pokojową Nagrodę Nobla.

"Maria Ressa wykorzystuje wolność słowa, aby ujawnić nadużycia władzy, stosowanie przemocy i rosnący autorytaryzm w swoim rodzinnym kraju, Filipinach" - wyjaśnia Komisja Noblowska. "Jako dziennikarka i szefowa Rapplera okazała się nieustraszoną obrończynią wolności słowa. Rappler skupił krytyczną uwagę na kontrowersyjnej, morderczej kampanii antynarkotykowej reżimu [prezydenta Filipin Rodrigo Roa] Duterte" - czytamy dalej.

Od 2016 roku Rappler był krytyczny wobec Duterte, który jeszcze przed objęciem stanowiska ogłosił: "Jeśli dotrę do pałacu prezydenckiego, zrobię dokładnie to, co zrobiłem jako burmistrz. Wy, handlarze narkotyków, bandyci i nieroby, lepiej wynoście się, bo was zabiję".

W trakcie jego prezydentury dziesiątki tysięcy osób straciło życie. W 2020 roku policja mówiła o 6 tysiącach zabitych, ale organizacje pozarządowe szacują, że było to przynajmniej 20 tysięcy. Wśród nich nastolatki i małe dzieci. Najmłodsze z nich miało rok.

Szwadrony śmierci ze wsparciem prezydenta organizują masowe zabójstwa w ramach "walki z narkomanią". Policja przeszukuje mieszkania i aresztuje podejrzanych bez nakazów. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze we wrześniu 2021 roku rozpoczął postępowanie wobec Duterte. Jego kadencja kończy się za rok.

Kilkanaście pozwów od prezydenta

Portal Rappler systematycznie dokumentuje działania prezydenta, otwarcie go krytykując. Duterte pozwał redakcję i samą Marię Ressę kilkanaście razy. W tym za tekst jeszcze sprzed swojej prezydentury, z 2012 roku. Jego autor opowiadał o bogaczu Wilfredo Kengu, którego przyjaźń z sędziami miała zapewnić ochronę podczas przemytu narkotyków i ludzi. Proces ruszył dopiero w 2018 roku, a rok później Ressa trafiła do aresztu. Na jedną noc, choć grozi jej aż sześć lat więzienia tylko za tę sprawę. Reprezentujący ją prawnicy odwołali się od wyroku skazującego Ressę i autora tekstu na grzywnę i pozbawienie wolności.

Przesłanką do skazania ich jest ustawa o zapobieganiu cyberprzestępczości z 2012 r. Jednym z przestępstw wymienionym w ustawie jest zniesławienie, o które Keng (przy wsparciu prezydenta) oskarża redakcję.

Rapplerowi stawiano liczne zarzuty dotyczące przekrętów finansowych. Duterte publicznie mówił o tym, jak portal łamie konstytucję, działając w Filipinach, mimo że jest "w pełni własnością USA". Finansuje ją amerykańska organizacja pozarządowa National Endowment for Democracy oraz Omidyar Network, stworzone przez założyciela eBaya Pierra Omidyara i jego żonę.

Hejt na Rapplera

W książce „To nie jest propaganda. Przygody na wojnie z rzeczywistością” Peter Pomerantsev pisał o Marii Ressie tak:

"Gdy Rappler zaczął pisać o bezprawnych zabójstwach dokonywanych przez Dutertego, internetowe groźby nie miały końca. W pewnym momencie ich liczba doszła do dziewięćdziesięciu wiadomości na godzinę. (…). Czasami pracownice sprawdzały, kto stoi za groźbą gwałtu: może to automat? Ku swojemu rozczarowaniu odkrywały jednak, że wiadomość pisał prawdziwy człowiek. Ludzie bawili się w najlepsze. Dziennikarki Rapplera słyszały za sobą w centrach handlowych: „Hej, ty fake newsie! Wstyd!” Strofowały je nawet rodziny.

Na Marię przypuszczano najwięcej ataków. Niektórych tak głupich, że spływały po niej jak woda po kaczce: memy z nią ubraną w nazistowski mundur albo komentarze typu: „Maria, zmarnowana spermo, matka powinna była cię usunąć!” Inne jednak mocno zaszły jej za skórę — dosłownie. Egzema zawsze była jej słabym punktem. Kiedy napastnicy zaczęli drwić z jej schorzenia, zmiany skórne zaostrzały się, nie dając jej czasu na wzniesienie psychicznych barykad".

We wrześniu OKO.press miało patronat nad festiwalem Millennium Docs Against Gravity, na którym można było obejrzeć film o Marii Ressie "Tysiące małych ran". Film został wyróżniony, a w imieniu twórczyń nagrodę odbierała nasza dziennikarka Agata Szczęśniak.

Muratow i walka o wolność słowa

Dymitrij Muratow, drugi nagrodzony Pokojową Nagrodą Nobla, to redaktor naczelny i założyciel niezależnej rosyjskiej gazety "Novaja Gazjeta".

"Od dziesięcioleci broni wolności słowa w Rosji w coraz trudniejszych warunkach" - komentowała Komisja Noblowska. "Oparte na faktach dziennikarstwo i rzetelność zawodowa gazety uczyniły z niej ważne źródło informacji o nagannych aspektach rosyjskiego społeczeństwa, rzadko wspominanych przez inne media. Od początku istnienia gazety zginęło sześciu jej dziennikarzy. Mimo zabójstw i gróźb redaktor naczelny Dmitrij Muratow odmówił porzucenia niezależnej polityki gazety. Konsekwentnie bronił praw dziennikarzy".

"Novaja Gazjeta" przypomina nazwiska sześciu zamordowanych osób: Igor Domnikov (2000), Yuri Shchekochikhin (2003), Anna Politkowska (2006), Anastasia Baburova (2009), a także prawnik Stanislav Markelov (2009) i działaczka praw człowieka Natalya Estemirova (2009), którzy współpracowali z redakcją .

7 października, dzień przed ogłoszeniem tegorocznych laureatów pokojowego Nobla minął termin postawienia przed sądem tych, którzy nakazali zamordowanie Anny Politkowskiej. "Redakcja będzie dążyć do ustalenia i ujawnienia ich nazwisk" - pisze gazeta.

Twarz wolnej prasy w Rosji

Muratow od wielu lat kieruje zespołem, który relacjonował wojnę w Czeczenii, korupcję na świecie i w kraju, prześladowania i łamanie praw człowieka. "Redakcja wstawia się za ofiarami wojen i ofiarami putinowskiego reżimu. Ona jest po tej stronie. Dobrze, że tak odważną decyzję podjęto i to Dymitryj Muratow, który jest jedną z twarzy wolnej prasy na świecie, a na pewno w Rosji, został laureatem" - mówił w TOK FM dziennikarz Wacław Radziwinowicz.

Redakcja utrzymuje się z wpłat czytelników. Nie ma reklam, bo wykupienie ich w takiej prasie jest w Rosji bardzo ryzykowne. Wpiera ją inny laureat Pokojowej Nagrody Nobla - Michaił Gorbaczow. Za pieniądze, jakie otrzymał wraz z tytułem, kupił pierwsze komputery dla dziennikarzy niezależnej gazety.

Muratow część swojej nagrody (za Pokojową Nagrodę Nobla przyznaje się 10 mln koron szwedzkich, ta zostanie podzielona między dwójkę laureatów) chce oddać Fundacji Koło Życzliwości, która pomaga dzieciom z rzadkimi chorobami. Zadedykował ją zmarłym dziennikarzom gazety.

Wartość prawdy

"To wyróżnienie, na które czekała społeczność dziennikarska. Ale dlaczego zdecydowali się państwo na wyróżnienie dwóch dziennikarzy, a nie organizacji dziennikarskich?" - takie pytanie zadano Berit Reiss-Anderse z Komisji Noblowskiej.

"Chcieliśmy pokazać, co to znaczy poświęcić swoje życie tak ważnemu zagadnieniu jak wolność słowa. Chcieliśmy wyróżnić dwie odważne osoby, które są profesjonalistami i uprawiają wysokiej próby dziennikarstwo. Są świetną reprezentacją dla całej społeczności dziennikarskiej"

- mówiła Reiss-Anderse.

"1,5 roku z pandemią COVID-19 pokazało, jak ważną wartością jest prawda. Dzięki niej możemy pokonywać przeciwności. Dziś mamy wyjątkową sytuację, media są obecne w naszym życiu jak nigdy wcześniej. Mają na nas wpływ, mają wpływ na polityków. Ale też służą dezinformacji, są używane do szerzenia propagandy. Dlatego jakość dziennikarska, jaką nagrodziliśmy, ma w obecnych czasach ogromne znaczenie" - dodała.

Wybór Komisji Noblowskiej skomentowała nominowana do Pokojowej Nagrody organizacja Reporterzy bez Granic. Christophe Deloire, dyrektor generalny organizacji, powiedział: "Ta nagroda to niezwykły hołd dla dziennikarstwa i jednocześnie wezwanie do mobilizacji, ponieważ ta dekada będzie dla dziennikarstwa absolutnie decydująca. To potężne przesłanie w czasach, gdy demokracje są osłabiane przez rozpowszechnianie fałszywych wiadomości i mowę nienawiści”.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze