0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Marcin Stepien / Agencja GazetaMarcin Stepien / Age...

Wiosną, gdy rząd jeszcze przejmował się pandemią, uchwalano jedna za drugą ustawy antykryzysowe, przez polityków PiS zwane tarczami. Legislacyjny maraton opisywaliśmy wtedy w OKO.press. Pomiędzy sensownymi rozwiązaniami, pomagającymi przetrwać kryzys, znalazły się dziesiątki zapisów niemających nic wspólnego z koronawirusem, kryzysem gospodarczym i problemami na rynku pracy. PiS pisał ustawy na szybko i tak samo je uchwalał.

Konsultacje były prowadzone w sposób urągający demokratycznym standardom lub w ogóle je pomijano. Łatwo się więc domyślić, że w tak przygotowywanych ustawach znajdą się błędy.

Okazuje się, że jedną z grup, które na tarczach antykryzysowych tracą, są matki, które w czasie pandemii rodzą dzieci.

Jak to się stało?

Obniżona pensja, obniżony zasiłek

„W przepisach pierwszej tarczy antykryzysowej, tej z marca, jest przepis wprowadzający możliwość obniżenia czasu pracy albo przestoju ekonomicznego” – tłumaczy nam Katarzyna Duda, ekspertka Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych do spraw polityki społecznej. „W zakładzie pracy dochodzi do porozumień obniżających czas pracy, obniżeniu ulega wtedy również wynagrodzenie. W normalnych czasach na podstawie ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa zasiłek macierzyński liczony jest na podstawie pensji z 12 miesięcy przed odejściem na urlop macierzyński, czyli średniej z całego tego okresu.

Natomiast teraz, gdy podpisywane jest porozumienie kryzysowe z pracownikami, zasiłek wylicza się na podstawie pensji z porozumienia. Załóżmy, że kobieta podpisała takie porozumienie w maju i urodziła w czerwcu. Zasiłek wtedy jest obliczany na podstawie wynagrodzenia ustalonego w porozumieniu. Nawet jeśli miała wyższe wynagrodzenie przez 11 miesięcy przed majem. Za 2-3 miesiące w takiej firmie wynagrodzenie może wrócić do pierwotnych kwot, a zasiłek dalej będzie obniżony”.

Przeczytaj także:

Setki złotych straty

W trakcie trwania epidemii pracodawca może:

  • objąć pracownika przestojem ekonomicznym i wówczas obniżyć pensję pracownika bez jego zgody nawet o 50 proc.;
  • obniżyć wymiar czasu pracy o 20 proc., ale pensja nie może być wówczas niższa niż wynagrodzenie minimalne.

To znaczy, że kobieta, która rodzi dziecko, może na czas trwania wypłacania zasiłku macierzyńskiego stracić np. 3 tys. zł miesięcznie (jeśli zarabiała 6 tys.). To przypadek skrajny. Ale utrata nawet np. 20 proc. pensji może być dotkliwa. Mediana zarobków w Polsce to ok. 3 tys. zł netto. Przy 20 proc. obniżki strata to 600 złotych.

I chociaż początkowe interpretacje wskazywały na to, że obniżka nie dotknie matek, to praktyka jest zupełnie inna.

"Kobiety dzwonią z poczuciem niesprawiedliwości

Katarzyna Duda: „Codziennie odbieramy telefony od kobiet, które zgłaszają nam ten problem. Dzwonią z poczuciem niesprawiedliwości. Jako OPZZ pisaliśmy w tej sprawie do Marszałka Senatu, do rządu, do wicemarszałek senatu pani Morawskiej-Staneckiej. Na razie nikt nie zareagował.

Tymczasem to można bardzo łatwo naprawić - wystarczy w ustawie napisać, że matki, które urodziły w czasie kryzysu, otrzymują zasiłek na podstawie średniej swoich pensji sprzed obniżenia czasu pracy.

W sytuacji szczególnej, podczas pandemii i kryzysu powinniśmy młode matki chronić szczególnie. A tak się nie dzieje”.

Niedopatrzenie ustawodawcy

Pieniądze wypłaca instytucja o umiarkowanym zaufaniu społecznym – ZUS. Część poszkodowanych zrzuca na Zakład winę za tę sytuację. Słusznie?

Katarzyna Duda: „ZUS nie jest temu winny. ZUS po prostu stosuje obowiązujące przepisy. Ten istotny problem społeczny jest skutkiem niedopatrzenia ustawodawcy, tworzenia prawa w pośpiechu i bez konsultacji społecznych, m.in. ze związkami zawodowymi. Przedstawiciele rządu tak wiele mówią o wartościach rodzinnych, o trosce o macierzyństwo, a w tak trudnym okresie matki zostają zapomniane”.

13 sierpnia radio RMF FM donosiło, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej również otrzymuje głosy od pokrzywdzonych kobiet i zamierza się taką poprawką zająć. Według stacji taka poprawka mogła się pojawić w Sejmie nawet w piątek 14 sierpnia. Nic takiego jednak dotychczas się nie stało.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze