"Przedstawiciele rządu tak wiele mówią o wartościach rodzinnych, o trosce o macierzyństwo, a w tak trudnym okresie matki zostają zapomniane” - mówi Katarzyna Duda z OPZZ. Matki, które w czasie epidemii rodzą dzieci, mogą tracić setki lub nawet tysiące złotych miesięcznie. Ministerstwo Rodziny mówi, że problem zna, ale na reakcję wciąż czekamy
Wiosną, gdy rząd jeszcze przejmował się pandemią, uchwalano jedna za drugą ustawy antykryzysowe, przez polityków PiS zwane tarczami. Legislacyjny maraton opisywaliśmy wtedy w OKO.press. Pomiędzy sensownymi rozwiązaniami, pomagającymi przetrwać kryzys, znalazły się dziesiątki zapisów niemających nic wspólnego z koronawirusem, kryzysem gospodarczym i problemami na rynku pracy. PiS pisał ustawy na szybko i tak samo je uchwalał.
Konsultacje były prowadzone w sposób urągający demokratycznym standardom lub w ogóle je pomijano. Łatwo się więc domyślić, że w tak przygotowywanych ustawach znajdą się błędy.
Okazuje się, że jedną z grup, które na tarczach antykryzysowych tracą, są matki, które w czasie pandemii rodzą dzieci.
Jak to się stało?
„W przepisach pierwszej tarczy antykryzysowej, tej z marca, jest przepis wprowadzający możliwość obniżenia czasu pracy albo przestoju ekonomicznego” – tłumaczy nam Katarzyna Duda, ekspertka Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych do spraw polityki społecznej. „W zakładzie pracy dochodzi do porozumień obniżających czas pracy, obniżeniu ulega wtedy również wynagrodzenie. W normalnych czasach na podstawie ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa zasiłek macierzyński liczony jest na podstawie pensji z 12 miesięcy przed odejściem na urlop macierzyński, czyli średniej z całego tego okresu.
Natomiast teraz, gdy podpisywane jest porozumienie kryzysowe z pracownikami, zasiłek wylicza się na podstawie pensji z porozumienia. Załóżmy, że kobieta podpisała takie porozumienie w maju i urodziła w czerwcu. Zasiłek wtedy jest obliczany na podstawie wynagrodzenia ustalonego w porozumieniu. Nawet jeśli miała wyższe wynagrodzenie przez 11 miesięcy przed majem. Za 2-3 miesiące w takiej firmie wynagrodzenie może wrócić do pierwotnych kwot, a zasiłek dalej będzie obniżony”.
W trakcie trwania epidemii pracodawca może:
To znaczy, że kobieta, która rodzi dziecko, może na czas trwania wypłacania zasiłku macierzyńskiego stracić np. 3 tys. zł miesięcznie (jeśli zarabiała 6 tys.). To przypadek skrajny. Ale utrata nawet np. 20 proc. pensji może być dotkliwa. Mediana zarobków w Polsce to ok. 3 tys. zł netto. Przy 20 proc. obniżki strata to 600 złotych.
I chociaż początkowe interpretacje wskazywały na to, że obniżka nie dotknie matek, to praktyka jest zupełnie inna.
Katarzyna Duda: „Codziennie odbieramy telefony od kobiet, które zgłaszają nam ten problem. Dzwonią z poczuciem niesprawiedliwości. Jako OPZZ pisaliśmy w tej sprawie do Marszałka Senatu, do rządu, do wicemarszałek senatu pani Morawskiej-Staneckiej. Na razie nikt nie zareagował.
Tymczasem to można bardzo łatwo naprawić - wystarczy w ustawie napisać, że matki, które urodziły w czasie kryzysu, otrzymują zasiłek na podstawie średniej swoich pensji sprzed obniżenia czasu pracy.
W sytuacji szczególnej, podczas pandemii i kryzysu powinniśmy młode matki chronić szczególnie. A tak się nie dzieje”.
Pieniądze wypłaca instytucja o umiarkowanym zaufaniu społecznym – ZUS. Część poszkodowanych zrzuca na Zakład winę za tę sytuację. Słusznie?
Katarzyna Duda: „ZUS nie jest temu winny. ZUS po prostu stosuje obowiązujące przepisy. Ten istotny problem społeczny jest skutkiem niedopatrzenia ustawodawcy, tworzenia prawa w pośpiechu i bez konsultacji społecznych, m.in. ze związkami zawodowymi. Przedstawiciele rządu tak wiele mówią o wartościach rodzinnych, o trosce o macierzyństwo, a w tak trudnym okresie matki zostają zapomniane”.
13 sierpnia radio RMF FM donosiło, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej również otrzymuje głosy od pokrzywdzonych kobiet i zamierza się taką poprawką zająć. Według stacji taka poprawka mogła się pojawić w Sejmie nawet w piątek 14 sierpnia. Nic takiego jednak dotychczas się nie stało.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze