Jarosław Gowin wyszedł przed szereg i pokazał własną kandydatkę na prezydentkę Krakowa. Chce, by Jarosław Kaczyński poparł Jadwigę Emilewicz - bliską środowiskom Andrzeja Dudy zastępczynię Morawieckiego. Czy przy jej pomocy Gowin naprawdę chce się bić o Kraków, czy może otwiera tylko nowy front na wewnętrznej wojnie coraz mniej „Zjednoczonej” Prawicy
Ogłoszenie kandydatury Jadwigi Emilewicz przed jakimikolwiek poważniejszymi deklaracjami PiS w sprawie Krakowa to sprytny manewr wicepremiera i ministra nauki. Może przykuć uwagę ogólnopolskich mediów.
Wpisuje bowiem przyszłoroczne krakowskie wybory prezydenckie w rozpoczęty latem konflikt pomiędzy z jednej strony prezydentem Dudą, Gowinem i wspierającym ich czasem mniej, czasem bardziej otwarcie Pawłem Kukizem – a z drugiej blokiem Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry i Beaty Szydło.
Czy będzie również kandydatką PiS?
„Nieuzgodnioną z kierownictwem PiS” - zareagował od razu szef klubu partii rządzącej Ryszard Terlecki. Gowin, który swoją kandydatkę przedstawił na konferencji prasowej, zaapelował o spokój i… nieprzenoszenie wewnątrzobozowych polemik do mediów. „To rozhuśtywanie łódki ze szkodą dla Dobrej Zmiany. Nie przyłączę się do tego” – ripostował w środę na Twitterze.
Media zbliżone do PiS powtarzają pogłoski, że Jarosław Kaczyński namawia do startu Małgorzatę Wassermann. Ale o tym niżej.
Czy partia Kaczyńskiego poprze Emilewicz, czy też otworzy nowy front zimnej wojny z blokiem Duda-Gowin, tym razem w mateczniku jednego i drugiego? W Krakowie ani PiS, ani PO od 15 lat nie miały skutecznego pomysłu na wybory prezydenckie.
W ostatnich z PO startowała nieznana szerzej radna Marta Patena, która w debatach najczęściej… zgadzała się z Majchrowskim. Patena dostała 9 proc. głosów i zajęła w I turze czwarte miejsce. Wcześniej o Kraków starli się też – bez powodzenia – Zbigniew Ziobro i Jan Rokita. W 2002 roku żaden z nich nie wszedł nawet do II tury.
Gowin możliwość wystawienia Emilewicz na prezydentkę sugerował już w maju, zaś prawicowa prasa spekulowała na ten temat jeszcze w ubiegłym roku. Emilewicz miała zresztą już raz ubiegać się o krakowską prezydenturę. Jarosław Gowin zarejestrował w 2014 roku przed wyborami samorządowymi własny komitet – „na wszelki wypadek”, gdyby środowiska prawicy się nie dogadały.
Komitet ostatecznie jednak nie wystartował - partia Gowina dołączyła do PiS, a Emilewicz dostała „jedynkę” na liście do sejmiku. Kandydat krakowskiej zjednoczonej prawicy – polityk wybierany wcześniej do Sejmu z Porozumienia Obywatelskiego Centrum, a do małopolskiego sejmiku z Platformy Obywatelskiej - dostał niecałe 27 proc., w drugiej turze przegrał z obecnym prezydentem Jackiem Majchrowskim 41-59 proc.
70-letni Majchrowski rządzi Krakowem od 2002 roku – czyli od wprowadzenia bezpośrednich wyborów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jest najdłużej urzędującym prezydentem Krakowa w historii. W wyborach prezydenckich i do rady miasta popierają go SLD, z którego Majchrowski się wywodzi, PSL, a w ostatnich wyborach również Twój Ruch.
Klub Majchrowskiego Przyjazny Kraków rządzi miastem w koalicji z PO, ale już np. w sprawie zmiany sieci szkół po reformie edukacji głosował razem z PiS. Lokalna prasa od czasu do czasu pisze o możliwej zamianie sojuszy w radzie miasta.
W drugiej turze w 2010 roku nie wprost poparł Majchrowskiego ówczesny kandydat PiS na prezydenta Krakowa, dzisiejszy prezydent RP Andrzej Duda. O Majchrowskim Duda powiedział: „Ja nie oceniam dobrze ośmiu lat prezydentury Jacka Majchrowskiego, bo gdybym ją dobrze oceniał, to bym nie kandydował. Niemniej są również takie realia, że prezydent rozpoczął kilka ważnych inwestycji, które powinny być dokończone, pan prezydent ma też duże doświadczenie w zarządzaniu miastem (…) Wreszcie osobiście uważam, że pan prezydent Majchrowski kilkakrotnie pokazał, że potrafi być człowiekiem, który w sprawach istotnych, a trudnych, potrafi sprawnie działać ponad podziałami politycznymi”. Andrzej Duda wprost odradzał natomiast głosowanie na konkurenta Majchrowskiego, Stanisława Kracika z PO.
W przyszłorocznych wyborach Platforma Obywatelska rozważa kandydatury Bogusława Sonika i Róży Thun oraz Bogdana Klicha.
Kogo wystawi PiS? Do tej pory najczęściej pojawiało się nazwisko Małgorzaty Wassermann. Wprost o wystawieniu przewodniczącej komisji śledczej ws. Amber Gold mówił w czwartek w Radiu Zet minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. "Ona nie mówi nie" - dodał. Portal wPolityce.pl pisał z kolei, że PiS miał problemy z pozyskaniem zgody Wassermann na kandydowanie.
Kto jeszcze ma powalczyć o krakowską prezydenturę? Wolę kandydowania podtrzymuje Łukasz Gibała – były polityk PO i Twojego Ruchu, prywatnie siostrzeniec Jarosława Gowina. W ostatnich wyborach był trzeci, zdobył 11 proc. głosów. Gibała wszczął w zeszłym roku akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Majchrowskiego i prowadził intensywną kampanię społeczną w tej sprawie. Okazało się jednak, że aż 38 tys. z 86 tys. złożonych podpisów jest nieważne.
Nie wiadomo jak dotąd, kogo wystawi wywodzące się z ruchu Kraków Przeciw Igrzyskom (w ostatnich wyborach do rady – 7 proc. głosów, zero mandatów) lokalne stowarzyszenie Miasto Wspólne. Ostatnio organizuje ono wspólne konferencje prasowe z lewicową Partią Razem i zapowiada przyglądanie się reprywatyzacji krakowskich nieruchomości.
Natomiast jako pierwszy swój start w wyborach na prezydenta ogłosił Konrad Berkowicz z partii „Wolność” Janusza Korwin-Mikkego.
Kształt krakowskich wyborów prezydenckich zależeć będzie przede wszystkim od tego, czy Jacek Majchrowski zdecyduje się ubiegać o piątą kadencję. O szybsze ogłoszenie decyzji zaapelował do niego Władysław Kosiniak-Kamysz, były krakowski radny i były minister rolnictwa. Jego zdaniem odpowiedzią na prawicy powinna być zjednoczona lista PO, Nowoczesnej, PSL, środowisk lewicy i ruchów miejskich. Kosiniak-Kamysz stwierdził, że na czele takiej listy mógłby stanąć Majchrowski, gdyby startował w wyborach.
W takim wypadku PSL i SLD z pewnością znów poparłyby urzędującego prezydenta. Trudno wyobrazić sobie, by zrobiły to środowiska bliskie partii Razem. Zaś to czy Platforma poparłaby Majchrowskiego, zależy m.in. od ewentualnych zmian w samorządowej ordynacji wyborczej.
W środowisku PiS pojawiał pomysł, by wybory prezydentów miast miały tylko jedną turę. W takiej sytuacji dla sił anty-PiS-u kluczowe byłoby uniknięcie rozdrobnienia głosów.
Jak dotąd partia rządzącą nie pokazała żadnego projektu takich jednoetapowych wyborów, środowy „Dziennik Gazeta Prawna” powołując się na źródła wewnątrz partii określił tę kwestię jako „ponoć wciąż nierozstrzygniętą”.
Urodzona w 1974 roku Jadwiga Emilewicz jest obecnie radną małopolskiego sejmiku, a także wiceministrem rozwoju. W resorcie Morawieckiego zajmuje się koordynacją wdrażania funduszy unijnych, instrumentami wsparcia małych i średnich przedsiębiorstw, konkurencyjnością i innowacyjnością polskiej gospodarki. To ona ogłaszała w Krakowie rządowe plany walki ze smogiem – problemem, o którym pod Wawelem mówiono na długo, zanim stał się ogólnopolskim gorącym tematem.
Kandydatka partii Gowina jest od lat związana z Klubem Jagiellońskim – środowiskiem, z którego wywodzi się część zaplecza prezydenta Andrzeja Dudy. Była wicenaczelną wydawanego przez Klub pisma „Pressje”, pisała tam m.in. o zjawisku „Pokolenia JP2”, Europie Środkowej, a także – mocno krytycznie - o „oświeceniowej” edukacji seksualnej w szkołach ("krucjata oświeconych nauczycieli", "promocja rozwiązań błyskawicznych", "zatarcie granic wstydu"). Podobnie jak prezydent Duda, była również związana z krakowskimi kręgami harcerskimi.
Ze środowiskiem Gowina związała się jeszcze w czasach, gdy ten był politykiem Platformy Obywatelskiej. Wykładała w prywatnej Wyższej Szkole Europejskiej im. Tischnera, której Gowin był rektorem. Emilewicz z wykształcenia jest politolożką, rozpoczęła doktorat w Instytucie Nauk Politycznych UJ.
W roku 2009 była kierowniczką Muzeum Historii PRL – wówczas oddziału ministerialnego Muzeum Historii Polski. Prawicowa prasa pisała o jej konflikcie z Krystyną Zachwatowicz i Andrzejem Wajdą – pomysłodawcami muzeum. Ostatecznie nowe Muzeum PRL zostało instytucją organizowaną przez miasto Kraków. Już bez Emilewicz.
W 2014 roku Emilewicz bez powodzenia startowała z listy Polski Razem do Parlamentu Europejskiego. Była na czwartym miejscu – m.in. za Gowinem i Adamem Bielanem – i otrzymała 1411 głosów. Oficjalnie poparli ją wówczas m.in. Jan Rokita i Matthew Tyrmand. Ten ostatni wspólnie z Emilewicz apelował o głosowanie „przeciw” w referendum ws. organizacji igrzysk olimpijskich w Krakowie oraz o odrzucenie porozumienia handlowego TTIP między USA - UE.
Wcześniej kandydatka Polski Razem zdobywała pierwsze doświadczenia urzędnicze w Departamencie Spraw Zagranicznych w Kancelarii Premiera za rządów Jerzego Buzka. Kilka lat później została współautorką książki o tamtych czasach: „Reformatorzy i politycy. Gra o reformę ustrojową w 1998 roku widziana oczami jej autorów”. W Ośrodku Studiów Politycznych (konserwatywnym think-tanku) Emilewicz pracowała m.in. z Pawłem Kowalem – późniejszym liderem partii Polska Jest Najważniejsza, zrzeszającej bliższych „centrum” uciekinierów z PiS. Kowal także w końcu znalazł się w ugrupowaniu Gowina.
Również mąż kandydatki – Marcin Emilewicz - startował w 2011 roku w Krakowie do Sejmu z ostatniego, 19. miejsca listy PJN. Pracował także w sekretariacie europarlamentarnej frakcji eurosceptyków i konserwatystów Unia Na Rzecz Europy Narodów (UEN), europosłem w tej grupie był m.in. Adam Bielan.
Był też (do 2013) prezesem zajmującej się m.in. budownictwem spółki Smart, wspólnikiem krakowskiego dewelopera Sławomira Ptaszkiewicza. Ten ostatni sam startował w 2014 na prezydenta Krakowa, ogłaszając się reprezentantem miejskich aktywistów. Zdobył 3 proc. głosów. Od 2013 roku spółką Smart kieruje żona Ptaszkiewicza.
Radna Emilewicz zdecydowanie więcej energii poświęca pracy w ministerstwie. Krakowski "Dziennik Polski" ustalił przed rokiem, że szybko znika z posiedzeń sejmiku. "Chyba dobrze dla Małopolski, że nadal jestem radną" - powiedziała wtedy dziennikarzom, wychodząc godzinę po podpisaniu listy i trzy godziny przed końcem sesji.
Jako wiceminister z energią propaguje wizję świetlanej przyszłości polskiej gospodarki pod kierunkiem wicepremiera Morawieckiego. W środę u prezydenta Dudy uczestniczyła w wydarzeniu "Startupy w Pałacu". Podsumowując prezentacje dziesięciu młodych biznesmenów, kandydatka Gowina dała wyraz lokalnemu patriotyzmowi: "Panie prezydencie, cztery z tych startupów pochodzą z Krakowa! Czy to przypadek? Często mówię - gdzie leży stolica polskiej innowacyjności... Myślę, że odpowiedź jest oczywista".
Były też optymistyczne zapowiedzi: "Jesteśmy przekonani, że to właśnie w Polsce w ciągu najbliższych kilku lat pojawią się nowe jednorożce" - obiecywała wiceminister. "Jednorożec" to w nowobiznesowym slangu - start-up wart ponad miliard dolarów. "Jesteśmy dziś największym garażem w Europie Środkowej. Warto do tego garażu przyjechać!" - konkludowała wiceminister, obiecując wyjście z pułapki średniego rozwoju i ściąganie do Polski inwestorów.
Emilewicz odpowiada także za scentralizowanie 35 instytutów badawczych podległych ministerstwu rozwoju - zmusza je do połączenia się w "Sieć Badawczą: Łukasiewicz" (poprzednia nazwa - Narodowy Instytut Technologii). Ten dość mechaniczny zabieg ma zmusić instytuty do odegrania roli dźwigni innowacyjności, o której tak z upodobaniem mówi wicepremier Mateusz Morawiecki. Ale cały ten zabieg sprowadza się na razie do czystki kadrowej - jeden z wicedyrektorów departamentu w jej resorcie właśnie hurtowo zwalnia dyrektorów tych instytutów.
Z równym zapałem pani wiceminister "ogarnia" też satelity i polski program kosmiczny. "Polska staje się coraz bardziej aktywnym eksploratorem przestrzeni kosmicznej” – powiedziała niedawno PAP.
dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.
dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.
Komentarze