0:00
0:00

0:00

Jak wiele innych stanowisk w sprawie Deklaracji LGBT, oświadczenie Rady Episkopatu nie odnosi się do ustaleń samej Deklaracji i zapowiedzi władz Warszawy, ale do przekazów medialnych, nadawanych przez jedną, prawą stronę debaty publicznej. Niekoniecznie prawdziwych.

Manipulacją jest już sam tytuł dokumentu: "Oświadczenie Rady KEP ds. Apostolstwa Świeckich w sprawie narzucania na szczeblu samorządowym wskazań WHO odnośnie do wychowania dzieci". Wyjaśnijmy po raz kolejny:

Zajęcia edukacji seksualnej to zajęcia dodatkowe, nieobowiązkowe, które będą się odbywały, zgodnie z prawem, tylko za zgodą rodziców. Podobnie jak istniejące już zajęcia wychowania do życia w rodzinie. Nie ma więc mowy o "narzucaniu".

Teraz można przejść do analizy kolejnych fragmentów dokumentu KEP, który powstał w Radzie ds Apostolstwa Świeckich pod przewodnictwem bp Ignacego Deca.

Powaga w dyskusji. Popieramy

Na wstępie w punkcie 1 Episkopat prosi, by w tak ważnym temacie wszyscy powstrzymali się od sprowadzania dyskusji do „pikanterii i uszczypliwości". Tu pełna zgoda - OKO.press również wolałoby nie słyszeć codziennie bzdur o „masturbowaniu przedszkolaków” z ust polityków prawicy. Przyłączamy się do apelu o zdrowy rozsądek i powagę. Choć w kwestii uszczypliwości nic nie możemy obiecać.

1. POWAGA W DYSKUSJI. Najpierw prosimy o uczciwość i powagę w wypowiedziach oraz realizm poznawczy. Kiedyś ludzie się oskarżali, że mówią „językiem nieparlamentarnym”. Dzisiaj są zaniepokojeni i zniesmaczeni językiem, jakim politycy wypowiadają się w różnych sprawach, w tym również broniąc próby narzucenia wskazań WHO dotyczących wychowania dzieci. To zbyt poważny temat, aby w publicznej debacie dopuszczać sformułowania wysoce emocjonalne, banalizować rzeczywistość czy trywializować opinię interlokutora, a dyskusję sprowadzać do pikanterii i uszczypliwości.

Szacunek dla religii. Zgoda

„Wolność religijna to jedno z podstawowych praw ludzkich w cywilizowanym świecie”, piszą biskupi. Znowu przyznajemy biskupom rację.

2. POGARDA DLA CHRZEŚCIJAŃSTWA. Wolność religijna to jedno z podstawowych praw ludzkich w cywilizowanym świecie. Tymczasem mówiąc nieustannie o prawach człowieka, o tolerancji dla odmienności oraz o wolności słowa i wyznania, próbuje się zmusić chrześcijan, aby postępowali i nauczali wbrew swoim odwiecznym przekonaniom religijnym, na których zbudowana jest cywilizacja zachodnia. Jednym słowem – jak ubolewał św. Jan Paweł II – „przedstawia się jako postęp cywilizacyjny lub osiągnięcie naukowe to, co w rzeczywistości jest po prostu klęską z punktu widzenia ludzkiej godności oraz dobra społeczeństwa”.

Dlatego w Polsce szkoła jest - przynajmniej w teorii - świecka i nie ma w niej obowiązku chodzenia na religię, chociaż jest taka możliwość. To tak jak z zajęciami z Deklaracji LGBT - można na nie chodzić, ale nie ma przymusu.

Jeżeli jakakolwiek grupa zakłóca tę wolność wyboru, to właśnie Kościół katolicki, który wkracza do szkoły także poza lekcjami religii dla chętnych, np. poprzez konieczność uczestnictwa w mszy św., która rozpoczyna szkolne uroczystości.

„Tymczasem mówiąc nieustannie o prawach człowieka, o tolerancji dla odmienności oraz o wolności słowa i wyznania, próbuje się zmusić chrześcijan, aby postępowali i nauczali wbrew swoim odwiecznym przekonaniom religijnym, na których zbudowana jest cywilizacja zachodnia” - piszą biskupi.

Z tego fragmentu wynika, że

prawa człowieka, tolerancja dla odmienności, wolność słowa i wyznania to pogwałcenie zasad chrześcijaństwa. Jesteśmy pewni, że większość chrześcijan nie zgodzi się z taką diagnozą.

Faktem jest natomiast, że niektóre uczynki - takie jak masturbacja, seks nie w małżeństwie, rozwód - nie są prawem zakazane. Zakazuje ich etyka katolicka. Kościół ma prawo namawiać wiernych, by przestrzegali etyki katolickiej, ale nie może zakazywać prowadzenia w świeckiej szkole dobrowolnych zajęć, podczas których młodzi ludzie będą dowiadywać się, że odczuwanie przyjemności w wyniku dotykania swego ciała jest naturalnym zjawiskiem u wszystkich ludzi.

Nie może też Kościół zakazać seksu poza związkiem małżeńskim (np. w związku nieformalnym), zwłaszcza że jest on nie tylko nie zakazany prawem, ale przez wielu Polaków uważany za normalny.

Niezbywalne prawa rodziców? Są też prawa dziecka

„Dzieci nie są własnością Państwa ani jakiejkolwiek grupy społecznej. Prawo międzynarodowe, a przede wszystkim zdrowy rozsądek, gwarantuje rodzicom prawo do zrodzenia dzieci oraz do ich wychowania.

Raz na zawsze trzeba odciąć się od przeciwnych temu przekonań właściwych dla państw totalitarnych.

Zarówno komunizm jak nazizm oraz inne niechlubne totalitaryzmy jednoznacznie pokazują, jak dramatyczne i nieodwracalne skutki niesie ideologiczne traktowanie dzieci” - napisali biskupi.

NIEZBYWALNE PRAWA RODZICÓW. Dzieci nie są własnością Państwa, ani jakiejkolwiek grupy społecznej. Prawo międzynarodowe, a przede wszystkim zdrowy rozsądek, gwarantuje rodzicom prawo do zrodzenia dzieci oraz do ich wychowania. Raz na zawsze trzeba odciąć się od przeciwnych temu przekonań właściwych dla państw totalitarnych. Zarówno komunizm jak nazizm oraz inne niechlubne totalitaryzmy jednoznacznie pokazują, jak dramatyczne i nieodwracalne skutki niesie ideologiczne traktowanie dzieci. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w art. 48. gwarantuje ochronę władzy rodzicielskiej, stanowiąc iż „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania”. Przypomniał o tym Rzecznik Praw Dziecka w kontekście nieuprawnionego ataku na tę konstytucyjną gwarancję.

Dzieci rzeczywiście nie są własnością państwa ani jakiejkolwiek grupy społecznej. Nie są też własnością Kościoła ani własnością rodziców, co dla niektórych nie jest takie oczywiste.

Państwo za zgodą obywateli wyrażoną w Konstytucji wprowadziło instytucje, które mają większą moc niż wola i sumienie rodzica, biskupa, czy rodzinnego doradcy do spraw homeopatii. To na przykład obowiązek szkolny, czy obowiązek szczepień.

Czy rodzice mogą ingerować w program nauczania w szkołach, w których ich dzieci spędzają większość dnia przez co najmniej kilka, a często kilkanaście lat swojego życia?

W sprawie tej wypowiadał się Europejski Trybunał Praw Człowieka, który w 2011 roku wydał wyrok w sprawie obywateli Niemiec, którzy nie chcieli, by ich dzieci uczestniczyły w zajęciach z edukacji seksualnej (w Niemczech są obowiązkowe). Trybunał orzekł, że obowiązek ten nie pogwałcił ich prawa do wychowywania dzieci zgodnie z własnym sumieniem. Dlaczego?

Przede wszystkim zbadał materiały zajęć i uznał, że program edukacji seksualnej był wiedzą obiektywną, krytyczną i zapewniającą pluralizm. Trybunał zaznaczył, że nie doszło do naruszenia praw rodziców, bo nikt nie zabrania im wpajania dzieciom swoich wartości w domu. Co więcej, przekazywanie dzieciom wiedzy w szkole pozwala im rozwinąć swoje własne przekonania moralne oraz podejście do sfery seksualności.

Co ciekawe, Trybunał orzekł także, że uczestnictwo w tego rodzaju zajęciach sprzyja społecznej integracji. To sposób na uniknięcie tworzenia się odseparowanych, zamkniętych enklaw, napędzanych ideologią lub religią.

Więc kiedy KEP cytuje art. 48 Konstytucji RP

„Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania”,

to przypominają, że wychowanie dzieci nie może ograniczać ich wolności sumienia ani pozbawiać szansy na uformowanie swoich własnych przekonań.

Wszystkie te argumenty dotyczą zasadności obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach, a pamiętajmy, że w ramach Deklaracji LGBT+ będą one i tak zajęciami dodatkowymi!

O zasadach realizacji Deklaracji LGBT mówiła OKO.press przewodnicząca Komisji Edukacji Rady Warszawy, Dorota Łoboda. Zapraszamy biskupów do lektury.

Zasada pomocniczości

Zdaniem Rady ds. Apostolstwa Świeckich Episkopatu, samorządy, organizując takie zajęcia, przekraczają swoje uprawnienia.

"Nie ma podstaw prawnych, aby [samorządy - przyp.] uzurpowały sobie prawo do ingerowania w programy kształcenia i wychowania, lekceważąc konstytucyjne prawo rodziców".

stanowisko Rady Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Świeckich,13 marca 2019

Sprawdziliśmy

samorząd ma prawo organizować zajęcia dodatkowe

Po raz kolejny - dla utrwalenia tej wiedzy - przypominamy, że edukacja seksualna odbywać się będzie wyłącznie jako zajęcia dodatkowe.

Zgodnie z ustawą prawo oświatowe, gminy za zgodą rodziców mogą wprowadzić dowolne zajęcia w szkole. Niektóre wprowadzają naukę dodatkowego języka obcego, niektóre wprowadzają dodatkowe zajęcia sportowe.

Zajęcia edukacji seksualnej wprowadzone zostały na tej zasadzie na przykład w Łodzi już w 2012 roku. Wszystko zgodnie z ustawami, rozporządzeniami MEN i z Konstytucją. Samorząd jest po prostu uprawniony do takich działań.

Biskupi dzielą się również następującą osobliwą uwagą:

"[WHO- przyp.] może jedynie wyrazić swoją opinię, która podlega suwerennej ocenie w świetle obowiązującego w Polsce prawa i zasad moralnych".

WHO pokazuje, jaki jest aktualny stan wiedzy na temat, posługując się wieloletnimi badaniami, najwybitniejszymi naukowcami w swoich kategoriach.

Ale tak, to prawda. WHO rekomenduje standardy czy regulacje, które można stosować, lub nie.

Tej oczywistości Episkopat poświęcił cały komunikat.

ZASADA POMOCNICZOŚCI. Wszystkie instytucje publiczne – wśród nich Kościół, Państwo, szkoła, przedszkola i żłobki – mają wobec rodziny rolę służebną. Obowiązkiem zaś samorządów jest jedynie zapewnić instytucjom wychowawczym na swoim terenie warunki materialne do funkcjonowania. Nie ma podstaw prawnych, aby uzurpowały sobie prawo do ingerowania w programy kształcenia i wychowania, lekceważąc konstytucyjne prawo rodziców. Gdzież tu demokracja? Gdzie wolność? Gdzie tolerancja? Trzeba też jasno powiedzieć, że WHO nie ma uprawnień, aby cokolwiek nakazywać. Może jedynie wyrazić swoją opinię, która podlega suwerennej ocenie w świetle obowiązującego w Polsce prawa i zasad moralnych.

Cele wytyczone przez WHO

„Deprawacja proponowana przez WHO” - tak nazywają w swoim komunikacie biskupi z Rady ds. Świeckich Episkopatu standardy wypracowane przez psychologów dziecięcych, socjologów, seksuologów. I posuwa się do manipulacji określając tak zwaną "matrycę”, która dostępna jest na stronach 38-51 podręcznika jako „cele".

W rzeczywistości standardy WHO to zbiór wytycznych, które mają ułatwić prowadzenie zajęć o rozwoju psychoseksualnym dzieci i młodzieży. Mogą z nich korzystać nauczyciele, edukatorzy seksualni, ale także rodzice.

Powstały po to, żeby umieć rzeczowo odpowiedzieć na problemy takie jak: nastoletnie ciąże, przemoc seksualna, choroby przenoszone drogą płciową (w tym HIV/AIDS), a także budować pozytywne nastawienie do swego ciała i seksualności.

To przewodnik, który ma pomóc w identyfikowaniu zachowań u dzieci i młodzieży oraz wskazywać, kiedy należy się niepokoić.

Na jego podstawie każdy kraj może (ale nie musi) wprowadzić programy edukacji seksualnej. W dokumencie wprost jest napisane, że wdrażając programy, należy mieć na uwadze uwarunkowania kulturowe.

Dlatego w różnych krajach edukacja seksualna prowadzona jest na różne sposoby: w Portugalii zaczyna się od 5., w Holandii od 11., a w Hiszpanii od 14. roku życia.

W Warszawie, zgodnie z Deklaracją LGBT (powiedzmy to jeszcze raz), edukacja seksualna miałaby się zacząć w czwartej klasie, czyli u 11-letnich chłopców i dziewcząt.

W Niemczech, Danii i Francji jest przedmiotem obowiązkowym, a w Szwecji – dobrowolnym. Najczęściej jest prowadzona jako odrębny przedmiot, ale czasem (np. w Luksemburgu i Portugalii) treści z zakresu edukacji seksualnej wprowadza się do programów innych zajęć: biologii czy edukacji obywatelskiej.

Biskupom, którzy co do zasady nie zakładają rodzin i mogą tego nie wiedzieć, przytoczymy fragment z opisu do „matrycy” WHO: „Edukacja seksualna stanowi część ogólnego wychowania dziecka i zawsze jest przekazywana dzieciom, nawet jeśli odbywa się to nieświadomie. Sposób, w jaki rodzice odnoszą się wzajemnie do siebie, jest dla dzieci żywym przykładem tego, jak funkcjonują związki. Rodzice stanowią także wzorce pełnienia ról płciowych oraz wyrażania emocji, seksualności i czułości.

Nie rozmawiając o seksualności (na przykład nie nazywając narządów płciowych), rodzice uczą dzieci czegoś na temat seksualności (w wybranych przypadkach ich milczenie może być odczytywane jako dyskomfort)".

Szczegółowo na temat tego, czym są standardy WHO i jak się z nich korzysta w praktyce pisaliśmy w artykule:

Przeczytaj także:

5. CELE WYTYCZONE PRZEZ WHO. Alarmowani przez Rodziców, zdecydowanie wspieramy ich w walce o ochronę dzieci przed deprawacją proponowaną przez WHO. Walka ta staje się zrozumiała i konieczna, gdy nie polegając na propagandowych hasłach, przywoła się fakty z publikacji wydanej przez Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i Federalne Biuro ds. Edukacji Zdrowotnej w Kolonii, pt. “Standardy edukacji seksualnej w Europie. Podstawowe zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją i zdrowiem”. Wystarczy zapoznać się z tabelami na stronach 38-51, aby zobaczyć jasno, że wyznaczone tam cele są nie do przyjęcia, nie tylko dla chrześcijan, ale dla wszystkich uczciwych ludzi, którzy kierują się dobrem dzieci.

Oto wybrane cytaty:

Grupa wiekowa 0-4 lata: przekaż informacje na temat „radości i przyjemności dotykania własnego ciała, masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa”; pomóż dziecku rozwijać „świadomość, że związki są różnorodne”.

Grupa wiekowa 4-6 lat: przekaż informacje na temat „różnych koncepcji rodziny”; „Związki osób tej samej płci”. Pomóż dziecku rozwijać postawę „moje ciało należy do mnie”.

Grupa wiekowa 6-9 lat: przekaż informacje na temat „różnych metod antykoncepcji”; „Seks w mediach (łącznie z Internetem)”; „Zadowolenie i przyjemność z dotykania własnego ciała (masturbacja/autostymulacja”. Pomóż dziecku rozwijać „zrozumienie pojęcia »akceptowalne współżycie/seks (za zgodą obu osób)«.

Grupa wiekowa 9-12 lat: przekaż informacje na temat „przyjemności, masturbacji, orgazmie”; „różnych metod antykoncepcji i jej stosowaniu, mitów dotyczących antykoncepcji”; naucz „skutecznego stosowania prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych”; przekaż informacje na temat „różnic pomiędzy tożsamością płciową i płcią biologiczną”.

Grupa wiekowa 12-15 lat: naucz „umiejętności negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego i przyjemnego seksu”; pomóż dziecku rozwijać „krytyczne podejście do norm kulturowych/ religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.”.

Gwałtem jest straszenie

Ostatnia część stanowiska KEP poświęcona jest ogólnej krytyce standardów WHO. Padają stwierdzenia, że zalecana przez WHO „holistyczna edukacja seksualna” to „gwałt na psychice dziecka” i „realna przyczyna wielu nieszczęść w małżeństwie".

Następnie przytacza szereg cytatów z tekstów Kościoła m.in. o „niedozwolonych zabiegach przeciw poczęciu” i fragment z adhortacji Amoris laetitia: „Nieodpowiedzialna jest wszelka zachęta kierowana do nastolatków, by bawić się swoim ciałem i swoimi pragnieniami, jak gdyby osiągnęli już dojrzałość, wartości, wzajemne zaangażowanie i cele właściwe małżeństwu".

I znowu - problem w tym, że to Kościół zakazuje masturbacji, czy seksu poza małżeństwem. Psychologowie i seksuolodzy uważają, że masturbacja jest normalną częścią życia, za którą nie należy karać ani zawstydzać dziecka.

Tak samo seks w związkach niemałżeńskich przez wielu uważany jest za coś normalnego i wartościowego.

Dla osób niewierzących lub wierzących, ale nie przestrzegających katolickiej etyki seksualnej (a tych w Polsce jest większość), cytaty z pism Kościoła nie są żadnym argumentem. W tym miejscu polecamy biskupom analizę wyników badań CBOS o związku zasad moralnych z religią.

I jeszcze raz, dla utrwalenia wiedzy: zajęcia edukacji seksualnej, które zapowiadają władze Warszawy, odbywać się będą TYLKO ZA ZGODĄ rodziców.

6. WZAJEMNY DAR. Tekst WHO przedstawia zacytowane powyżej działania jako elementy „holistycznej edukacji seksualnej”. Tymczasem jest to wysoce nieodpowiedzialny – popełniany w imię ideologii – gwałt na psychice dziecka, banalizacja sfery płciowej człowieka, a w konsekwencji realna przyczyna wielu nieszczęść w małżeństwie. Sobór Watykański II przestrzega, że „egoizm, hedonizm i niedozwolone zabiegi przeciw poczęciu” profanują miłość małżeńską (GS 47). Pp Franciszek w adhortacji Amoris laetitia przypomina natomiast, że „pozytywne i mądre wychowanie seksualne” powinno być osadzone w kontekście „wychowania do miłości, do wzajemnego daru z siebie” (AL. 280). „Nieodpowiedzialna jest wszelka zachęta kierowana do nastolatków, by bawić się swoim ciałem i swoimi pragnieniami, jak gdyby osiągnęli już dojrzałość, wartości, wzajemne zaangażowanie i cele właściwe małżeństwu. W ten sposób beztrosko zachęca się ich do używania innej osoby jako przedmiotu eksperymentów” (AL 283).

;
Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze