0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.plTomasz Pietrzyk / Ag...

Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski opublikowała właśnie stanowisko dotyczące działań Wojtyły w sprawach przestępstw seksualnych wobec małoletnich. Stanowisko promuje też przewodniczący KEP, abp Stanisław Gądecki, czyli osoba nr 1 w polskim Kościele.

Biskupi, zamiast rzeczowego dialogu o jasnych i ciemnych stronach pontyfikatu polskiego papieża, po raz kolejny idą w jego ślepą obronę. Krytykę Jana Pawła II określają jako "medialny atak", "próbę podważenia autorytetu" oraz "zakwestionowanie świętości potwierdzonej w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym".

Według polskich hierarchów prawdziwym celem krytyków nie jest wcale chęć rzetelnego rozliczenia pontyfikatu Wojtyły w kwestii kościelnej pedofili.

Chodzi o nauki głoszone przez papieża, które nie są na rękę „współczesnym ideologiom propagującym hedonizm, relatywizm i nihilizm moralny".

"W tej sytuacji uczciwe szukanie prawdy i dawanie jej świadectwa jest obowiązkiem każdego prawego sumienia" – apelują biskupi. Pierwsi podwijają rękawy sutann i w siedmiu punktach opisują, jak Wojtyła miał walczyć z pedofilią w Kościele.

Przyjrzyjmy się każdemu z nich.

1. Rok 1983 - nowy Kodeks Prawa Kanonicznego

"Już w początkach pontyfikatu w wprowadzonym przez Jana Pawła II w 1983 roku nowym »Kodeksie Prawa Kanonicznego« jednoznacznie zobligowano przełożonych kościelnych do karania sprawiedliwą karą członków kleru, będących sprawcami wykorzystania seksualnego małoletnich, nie wyłączając wydalenia ich ze stanu duchownego" - czytamy w oświadczeniu.

Pierwszy Kodeks Prawa Kanonicznego, zatwierdzony w 1917 roku przez papieża Benedykta XV, stanowił, że duchowny, który dopuściłby się grzechu przeciw VI przykazaniu z osobą poniżej lat 16 „powinien zostać zawieszony w obowiązkach, obłożony infamią, pozbawiony jakiekolwiek urzędu, beneficjum, godności i zadania, a w cięższych przypadkach także usunięty ze stanu duchownego” (kanon 2359).

Wykluczało to z możliwości pełnienia posługi kapłańskiej, choć niekoniecznie oznaczało usunięcie ze stanu duchownego. Musiał zostać suspendowany – zawieszony w obowiązkach kapłana.

W 1983 roku Jan Paweł II zatwierdził nową, do dzisiaj obowiązująca wersję Kodeksu Prawa Kanonicznego. Czynów pedofilnych dotyczy w nim jeden przepis:

Kanon 1395 – § 2. „Duchowny, który (…) wykroczył przeciwko VI przykazaniu Dekalogu, jeśli jest to połączone z użyciem przymusu lub gróźb, albo publicznie lub z osobą małoletnią poniżej lat szesnastu, powinien być ukarany sprawiedliwymi karami, nie wyłączając w razie potrzeby wydalenia ze stanu duchownego”.

W Kodeksie zatwierdzonym przez Jana Pawła II kary za czyny pedofilne znalazły się w ostatnim rozdziale w części poświęconej karom za poszczególne przestępstwa, między przepisem o handlu „wbrew przepisom kanonów” a przepisem o „naruszeniu obowiązku rezydencji”.

Kodeks wyłączył czyny pedofilne z rzędu najcięższych przestępstw przeciw wierze katolickiej. Uczynił z nich przestępstwo pospolite, pod względem karnym podobne do wielu innych.

Dotycząca ich i nic nie mówiąca formuła „powinien być ukarany sprawiedliwą karą” powtarza się w Kodeksie kilkanaście razy w odniesieniu do wielu banalnych przestępstw.

W odniesieniu do przestępstw nie tak drastycznych, jak czyny pedofilskie, ale dotykających interesów Kościoła, nowy Kodeks przewidywał znacznie surowsze kary.

2. Rok 1985 - Jan Paweł II dowiaduje się o skali zjawiska

"Prawdopodobnie pierwszy poważny sygnał o przestępstwach seksualnych popełnianych przez duchownych na szkodę osób małoletnich dotarł do Jana Pawła II z Kościoła w Stanach Zjednoczonych w 1985 roku za pośrednictwem nuncjusza apostolskiego w Waszyngtonie. Była to analiza dotycząca nieskuteczności dotychczasowych działań Kościoła w USA wobec sprawców wspomnianych przestępstw. O rzeczywistej skali tego zjawiska nie miano jednak wtedy pełnego wyobrażenia".

Chodzi o przełomowy raport, którego współautorem był amerykański ksiądz Thomas Doyle, pracujący w tamtejszej nuncjaturze. Raport był pokłosiem sprawy w Luizjanie, gdzie okazało się, że diecezja załatwiła ugodę z sześcioma rodzinami, w których było dziewięć nieletnich ofiar pewnego duchownego. Każda rodzina musiała podpisać klauzulę o zachowaniu poufności i zobowiązać się, że nigdy nie będzie pozywać za te nadużycia diecezji.

Nuncjusz powiedział Doyle'owi, że w tej sprawie nie jest wymagane żadne działanie. Wtedy Doyle zaczął zgłębiać ten problem i zdał sobie sprawę, jak wielka jest skala przestępstw seksualnych oraz jak Kościół w USA te sprawy tuszuje.

Oddajmy głos samemu Doyle'owi, który w "Gazecie Wyborczej" wspominał tamte okoliczności:

"W 1985 roku nikt nie znał skali nadużyć, nie miał świadomości, że to zjawisko powszechne. Ten problem był głęboko skrywany przez dziesięciolecia. Jednakże papieżowi Janowi Pawłowi II przekazano jasne informacje, z czym mamy do czynienia, gdy wybuchł skandal w Luizjanie w 1985 roku. Otrzymał je za pośrednictwem nuncjusza USA, nieżyjącego już kardynała Pio Laghiego. Ważniejsze jest jednak, że przygotowałem dla papieża 42-stronicowy raport, który podpisał nuncjusz. Osobiście przekazał go papieżowi w marcu 1985 roku kardynał Jan Król".

Episkopat ma zatem częściowo rację. Rzeczywiście w 1985 roku Jan Paweł II być może po raz pierwszy dowiedział się o skali zjawiska. Trudno jednak wierzyć, że – jak pisze episkopat – był to "pierwszy, poważny sygnał" o przestępstwach seksualnych, jaki usłyszał papież. Przed pontyfikatem Wojtyła był przez 14 lat biskupem Krakowa. Trudno uwierzyć, że sam nie miał w swojej diecezji przypadków księży, którzy dopuścili się molestowania dzieci.

Po drugie, co ważniejsze,

biskupi nie mówią, co było po raporcie Doyle'a. Mianowicie – nic.

Dokument został zmilczany przez amerykańskie władze kościelne i Watykan, a sam Doyle stracił pracę w nuncjaturze.

3. Rok 1993 - list do amerykańskich biskupów

"Podczas wizyty ad limina episkopatu USA w 1993 roku Jan Paweł II zauważył, że biskupi nie byli jednomyślni w stosowaniu prawa karnego w odniesieniu do przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych (...). Po tej wizycie w liście do biskupów amerykańskich Jan Paweł II napisał: „kanoniczne kary, które są przewidziane za niektóre przestępstwa i wyrażają społeczną dezaprobatę wobec zła, są w pełni uzasadnione".

Trudno zrozumieć, dlaczego polscy biskupi przytaczają list z 1993 roku jako dowód na walkę z pedofilią w Kościele. Przypomnijmy, co pisaliśmy na ten temat.

Papież w swoim liście posłużył się powtarzaną do dziś retoryką kościelnych hierarchów, kładącą nacisk na cierpienia Kościoła, a nie wspominającą ani słowem o cierpieniach gwałconych dzieci:

„W ciągu ostatnich miesięcy uświadomiłem sobie, jak bardzo wy, Pasterze Kościoła w Stanach Zjednoczonych, wraz ze wszystkimi wiernymi cierpicie z powodu pewnych przypadków zgorszenia, których przyczyną stali się duchowni”. Podobnie jak nasi biskupi przez następnych 25 lat, w żaden sposób nie nawoływał do otoczenia opieką skrzywdzonych seksualnie dzieci. Apelował za to o pomoc duchową dla sprawców.

„Każdy grzesznik, który idzie drogą pokuty, nawrócenia i przebaczenia, może wzywać miłosierdzia Bożego, a wy szczególnie musicie zachęcać i pomagać tym, którzy zbłądzili, aby pojednali się z Bogiem i znaleźli spokój sumienia”.

Jan Paweł II nie wskazał biskupom konkretnych środków karnych, których nie wymienia ogólnikowy kanon 1395 jego Kodeksu Prawa Kanonicznego, jak na przykład suspensa czy wydalenie z posługi kapłańskiej.

Nie zachęcał też biskupów do surowości w karaniu księży gwałcących dzieci – raczej delikatnie odwodził od pobłażliwości:

„Kanoniczne kary, które są przewidziane za niektóre przestępstwa i wyrażają społeczną dezaprobatę wobec zła, są w pełni uzasadnione”.

Piętnował za to media za nadawanie sprawom przestępstw seksualnych duchowieństwa wobec młodzieży zbyt dużego rozgłosu.

Działając w ten sposób media – zdaniem Jana Pawła II – szkodzą publicznemu wizerunkowi duchowieństwa i wyrządzają zło.

4. 1994-1996 - indulty dla Ameryki i Irlandii

"W 1994 roku [papież] wydał indult dla Kościoła w USA, którego celem było zapewnienie większej ochrony dzieci i młodzieży poprzez uzgodnienie przepisów kościelnych z prawem amerykańskim (...). Dwa lata później, w 1996 roku, Papież wydał podobny indult dla Kościoła w Irlandii".

Indulty to wydawane przez papieża lub biskupa zezwolenia na odstąpienie od przepisów Kodeksu Prawa Kanonicznego (tego złagodzonego przez Wojtyłę).

Zgodnie z tym kodeksem, przypomnijmy, wykorzystanie 16-latka/latki przez księdza – o ile nie było uporczywe i nie „wywołało zgorszenia” – było po prostu grzechem, a nie przestępstwem, które mogłoby być osądzone przez sąd kościelny i obłożone karami kanonicznymi. Zasługiwało jedynie na wyznaczenie pokuty za grzech.

Jednocześnie w prawie niektórych stanów USA seks dorosłego z osobą poniżej lat 18, a w prawie irlandzkim z osobą poniżej 17, jest przestępstwem ściganym przez państwo. Wobec niezwykle licznych przypadków wykorzystywania seksualnego przez duchownych młodych osób w wieku 16-18 Jan Paweł II na prośbę biskupów z USA i Irlandii podniósł wiek zapisany w kodeksie do lat 18.

Rozszerzył w ten sposób ochronę przez prawo kanoniczne na młodzież w wieku 16-18 lat. Indulty nie zwiększały jednak w żaden sposób ochrony dzieci do lat 16, ani nie wprowadzały surowszych kar za przestępstwa seksualne księży wobec małoletnich. Były punktowym gaszeniem pożaru. Papież, mimo wiedzy o skali zjawiska w dwóch krajach, nie uznał za konieczne wprowadzenie zmian w innych krajach.

5 i 7. Dekret z 2001 roku

W dwóch punktach (dlatego opisujemy je razem) biskupi powołują się na sztandarowy argument obrońców Jana Pawła II, który ma świadczyć o tym, jak papież walczył z pedofilią w Kościele i tuszowaniem przestępstw seksualnych.

W 2001 roku Papież podjął decydujący krok i zmienił prawo, które stało się narzędziem dla całego Kościoła. Tą zmianą uruchomił proces oczyszczania Kościoła, kontynuowany przez jego następców
Dekret był krokiem w dobrą stronę, ale nie wyszedł z inicjatywy papieża. Był też przez wiele lat ignorowany przez biskupów
Stanowisko rady stałej KEP,18 listopada 2022

W 2001 roku Jan Paweł II wydał dekret „De Gravioribus delictis" (O ciężkich przestępstwach), zatwierdzający nowe normy. Po niemal 20 latach próbowały one naprawić to, co zepsuł kodeks z 1983.

Nowe normy uznawały grzech przeciw VI przykazaniu Dekalogu z osobą poniżej 18 lat za jedno z najcięższych przestępstw równe przestępstwom przeciw wierze, takim jak solicytacja czy obraza tzw. postaci konsekrowanych (hostii i wina mszalnego).

W związku z tym nowe prawo przenosiło sprawy księży winnych przestępstw pedofilnych z Kongregacji do spraw Duchowieństwa do Kongregacji Nauki Wiary, nadając tej ostatniej wyłączne prawo zatwierdzania lub uchylania wyroków w tych sprawach. Odnawiały też istniejący teoretycznie od dawna obowiązek natychmiastowego powiadamiania Watykanu o każdym przestępstwie pedofilnym.

Dekret był więc rzeczywiście krokiem w dobrą stronę. Episkopat nie wspomina jednak o kilku detalach dotyczących tego dokumentu:

  • został wydany w czasie, kiedy Jan Paweł II był już bardzo mocno schorowany, a realną władzę w Watykanie przejęły poszczególne frakcje oraz dwór papieża na czele z abp. Stanisławem Dziwiszem;
  • był reakcją na tsunami ujawnianych przed sądami USA przypadków przestępstw seksualnych duchownych;
  • nie wyszedł z inicjatywy papieża, ale kardynała Józefa Ratzingera (późniejszego papieża Benedykta XVI);
  • w wielu krajach dekret w ogóle nie był wypełniany. W Polsce pierwszy zgłoszony zgodnie z dekretem przypadek to rok 2007, a kolejny prawdopodobnie dopiero rok 2013. Dopiero w ostatnich latach biskupi zaczęli wywiązywać się tego obowiązku.

6. Rok 2002 - reakcja na aferę opisaną przez „The Boston Globe"

Zdaniem polskich biskupów "przejawem wzrastającej świadomości papieża" było jego przemówienie do kardynałów amerykańskich w kwietniu 2002 roku, tuż po ujawnieniu fali przestępstw seksualnych przez dziennik "The Boston Globe" (opowiada o tym nagrodzony Oscarem film „Spotlight”, 2015, reż. Tom McCarthy). Podczas przemówienia papież zapewnił ofiary o „swojej głębokiej solidarności i trosce” (...). Podkreślił też, że „w kapłaństwie i życiu zakonnym nie ma miejsca dla tych, którzy krzywdziliby małoletnich”.

Przejawem wzrastającej świadomości Papieża było jego przemówienie do kardynałów amerykańskich w kwietniu 2002 roku
Jednemu z kardynałów, który tuszował przestępstwa papież dał ciepłą posadę w bazylice papieskiej w Rzymie
Stanowisko rady stałej KEP,18 listopada 2022

Cóż, takie słowa papieża rzeczywiście padły. Było to pokłosie największej afery pedofilskiej w Kościele. Dziennikarze „The Boston Globe” opisali, jak przez dekady w archidiecezji bostońskiej księża wykorzystywali seksualnie setki dzieci, a władze kościelne zamiatały sprawy pod dywan, często płacąc ofiarom za milczenie.

Po ujawnieniu afery, ofiary (najpierw w Bostonie, potem w całym kraju) zaczęły pozywać duchownych. Do tej pory amerykański Kościół musiał wypłacić ponad 3 mld dol. odszkodowań, prawie 20 amerykańskich diecezji i zakonów zbankrutowało.

Za tuszowanie przestępstw seksualnych księży w Bostonie miał odpowiadać m.in. kard. Bernard Law, który od 1984 roku był arcybiskupem Bostonu. Zrezygnował z tej funkcji w 2002 roku, po publikacjach dziennikarzy.

I teraz najciekawsze.

Zaraz potem Law wyjechał do Rzymu, gdzie Jan Paweł II powierzył mu ciepłą posadę archiprezbitera bazyliki papieskiej St. Maria Maggiore, z uposażeniem 12 tys. dolarów.

Klimat, współpracownicy i inne...

W stanowisku rady stałej KEP, już nie w punktach, biskupi wskazują także, że oceniają pontyfikat papieża, trzeba uwzględnić:

  • „dominującą wtedy także w Kościele mentalność dyskrecji. Jeśli więc nawet podejmowano jakieś działania, to jednocześnie panował lęk i opór przed ich transparentnym komunikowaniem";
  • „w jakim stopniu Jan Paweł II był rzetelnie informowany przez powołane do tego organy, a w jakim stopniu pewne decyzje były podejmowane bez jego wiedzy na innych szczeblach władzy".

Żeby rzetelnie omówić te podpunkty, ten artykuł musiałby być dwa razy dłuższy. Tych z Państwa, którzy są przyczyn takich, a nie innych działań papieża, klimatu, jaki panował w ówczesnym Watykanie oraz wpływu współpracowników papieża, odsyłam do wywiadu z prof. z watykanistą i historykiem prof. Arkadiuszem Stempinem, który ukazał się w OKO.press dwa lata temu.

Przeczytaj także:

Na zachętę fragment:

"Jako priorytet jawiła się mesjanistycznemu papieżowi z Polski po upadku Żelaznej Kurtyny misyjna wizja »Nowej Ewangelizacji«, jak to określa jego biograf-apologeta George Weigel.

W metafizycznej walce dobra i zła »Nowa Ewangelizacja« celowała w »cywilizację śmierci«. Miała wyrwać ludzkość z objęć hedonizmu i dyktatury relatywizmu.

Awangardą promowanej przez Jana Pawła II »Nowej Ewangelizacji« były, oprócz Opus Dei, na wpół sekciarskie formacje parazakonne jak Legioniści Chrystusa, Sodalicja Christianae Vitae, czy wspólnota apostolska św. Jana we Francji dominikanina Marie-Dominique’a Philippe’a. Wszystkie one okazały się wylęgarniami przestępstw seksualnych".

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze