0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Eric VIDALEric VIDAL

W przyjętej 20 maja 2021 rezolucji eurodeputowani komentują przygotowania nad uruchomieniem Funduszu Odbudowy UE. To dodatkowe 750 mld euro, które Unia zamierza przekazać państwom członkowskim na walkę ze skutkami pandemii COVID-19. Polska ma dostać piątą największą pulę pomocy.

Podstawą do wypłaty środków będą Krajowe Plany Odbudowy, w których wszystkie kraje zaprezentują Unii, na co przeznaczą pomoc. Jak dotąd 18 z 27 państw członkowskich przesłało KPO do Brukseli. Europosłowie i europosłanki chcą mieć merytoryczny nadzór nad ich oceną. Dlatego w rezolucji wezwali Komisję Europejską, by na bieżąco informowała ich o postępach prac.

Projekt dokumentu złożyły w Parlamencie Europejskim 17 maja największe ugrupowania polityczne: Europejska Partia Ludowa (EPL), Socjaliści i Demokraci (S&D), liberałowie z "Odnówmy Europę", Zieloni, Lewica, a także Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR). W tej ostatniej frakcji zasiada w PE m.in. delegacja Prawa i Sprawiedliwości.

W głosowaniu 20 maja rezolucję poparł zgodnie niemal cały Parlament Europejski. Przeciwko zwiększeniu kontroli PE nad powstawaniem Funduszu Odbudowy była niemal zupełnie osamotniona... delegacja PiS.

Przeczytaj także:

PiS osamotniony w PE

Rzadko rezolucje PE uzyskują tak powszechne poparcie. Za jej przyjęciem głosowało 602 z 705 eurodeputowanych wszystkich sił politycznych. Jednogłośnie "za" byli wszyscy członkowie EPL, S&D, Zielonych, Lewicy i liberałów.

Co ciekawe poparła ją także część eurosceptycznej frakcji "Tożsamość i Demokracja" (ID), zwłaszcza delegacja włoska z "Ligi" Matteo Salviniego. "Za" było także kilkunastu eurodeputowanych EKR, głównie z Belgii, Hiszpanii i Włoch.

Od głosu wstrzymało się 56 eurodeputowanych. W tym druga połowa ID (m.in. Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen), część posłów i posłanek niezrzeszonych (w tym węgierski Fidesz) oraz czworo członków EKR z Czech.

Przeciwko było zaledwie 35 głosujących: jeden członek ID oraz 34 eurodeputowanych EKR. Wśród nich 27-osobowa delegacja PiS.

Sprzeciw ten przykuł uwagę pozostałych frakcji. Siegfried Mureșan, rumuński europoseł i wiceprzewodniczący EPL na Twitterze nie krył oburzenia.

"JEDYNĄ delegacją w Parlamencie Europejskim, która zagłosowała PRZECIWKO prawu do informacji dla PE w sprawie Mechanizmu Odbudowy to delegacja rządzącej w Polsce partii PiS. Co mają do ukrycia? Co rząd polski rząd ukrył w Planie Odbudowy opiewającym na 42,1 mld euro?" - napisał Mureșan.

Tweet Sigfrieda Muresana 1

"Napiszę to jasno: to pieniądze dla obywateli Europy i obywateli Polski. To pieniądze, które mają pomóc osobom poszkodowanym przez pandemię COVID-19. Potrzebna jest przejrzystość. Ludzie muszą wiedzieć, jak te pieniądze są wydawane. Konieczne jest ich demokratyczne umocowanie!" - zaznaczył Mureșan.

Mazurek: "Przekroczenie traktatowych kompetencji"

Dlaczego eurodeputowani PiS zagłosowali przeciwko?

"Tak, byliśmy przeciw. Traktaty przyznają PE prawo udziału w procedurze budżetowej zw. z WRF [Wieloletnie Ramy Finansowe, siedmioletni budżet UE - red.], ale Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności [główny instrument Funduszu Odbudowy - red.] ze wzg. na specyficzny charakter nie wchodzi w zakres WRF jako takich i powinien pozostać w wyłącznej kompetencji państw członkowskich" - napisała na Twitterze Beata Mazurek.

Tłumaczyła, że PiS chodziło o sprzeciw wobec "bezprawnego" wzmocnienia uprawnień Parlamentu Europejskiego.

Fakt, że RRF [główny program Funduszu Odbudowy - red.] jest bezprecedensowym instrumentem pod względem wielkości i sposobów finansowania, nie uzasadnia chęci przywłaszczenia sobie nowych kompetencji przez PE.
Parlament nie "przywłaszcza" sobie kompetencji, a jedynie egzekwuje uprawnienia zapisane w rozporządzeniu.
Twitter,20 maja 2021

"Kwestia przekroczenia traktatowych kompetencji, jest w tym wypadku dodatkowo przebiegła, gdyż ucieka się w praktyce do stworzenia precedensu, który z upływem czasu naturalnie wejdzie do użycia i nie będzie na późniejszym etapie wzbudzać wątpliwości" - argumentowała Mazurek.

To fałszywe argumenty.

Fundusz Odbudowy, a zwłaszcza jego pula grantowa, będzie tylko częściowo odrębna od Wieloletnich Ram Finansowych. Jego wydawanie ma się odbywać na takich samych zasadach jak reszta budżetu UE - zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem finansowym. Jako że jest to instrument nowy i czasowy, szczegóły zarządzania nim doprecyzowano jednak w osobnym dokumencie.

Nie jest prawdą, że Fundusz, a zwłaszcza kontrola nad nim, "jest i pozostaje" w wyłącznej kompetencji państw członkowskich, czyli Rady UE.

Co więcej,

w rozporządzeniu wprowadzającym Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności, czyli największy program Funduszu, kilkakrotnie mowa jest o kontrolnej roli Parlamentu Europejskiego.

W art. 25 czytamy, że Komisja Europejska musi pokazać Parlamentowi i Radzie przesłane jej Krajowe Plany Odbudowy państw członkowskich. Powinna też udostępniać eurodeputowanym wszelkie informacje przekazywane Radzie i dzielić się wstępnymi ustaleniami przy ocenie KPO.

Parlament powołał w tym celu specjalną grupę roboczą, która zajmuje się wyłącznie kontrolą KPO i tym, jak Komisja ocenia przesyłane jej plany. Zgodnie z art. 26 rozporządzenia grupa ta może co dwa miesiące wezwać KE do udziału w dialogu. Cel? M.in. dokładne omówienie KPO, ich ocena, stan osiągnięcia przez państwa członkowskie kamieni milowych na podstawie tabeli wyników.

W art. 26 zapisano też, że PE może wyrażać opinie na te tematy, w tym poprzez przyjęcie rezolucji. Komisja powinna natomiast uwzględnić je w swojej pracy.

Jakie intencje ma polski rząd?

Przegłosowana 20 maja rezolucja w żaden sposób nie przyznaje PE nowych kompetencji. Jak każda rezolucja nie ma zresztą wiążącej mocy prawnej. Jest wyrazem woli Parlamentu.

Eurodeputowani przypominają w niej KE, że ma obowiązek uwzględnić ich opinie i uwagi dotyczące przesyłanych KPO. Domagają się także, by zgodnie z rozporządzeniem regularnie, szczegółowo i w zrozumiały sposób informowała ich o stanie oceny Planów. A po ich zatwierdzeniu, także o stanie ich realizacji.

"Komisja musi zagwarantować pełną przejrzystość i rozliczalność" - czytamy w rezolucji.

PE przypomina też jeden z artykułów rozporządzenia (dokładnie art. 18 ust. 4 lit. q), w którym mowa jest o obowiązku konsultowania KPO przez rządy państw członkowskich z samorządami, "partnerami społecznymi", NGO, organizacjami młodzieżowymi i innymi. Rządzący powinni odzwierciedlić w KPO wkład tych zainteresowanych stron.

Dlatego w rezolucji eurodeputowani wzywają KE, by "zachęcała państwa członkowskie do przeprowadzenia konsultacji ze wszystkimi krajowymi zainteresowanymi stronami" oraz do zaangażowania społeczeństwa obywatelskiego oraz samorządów "we wdrażanie tych planów, a w szczególności w ich monitorowanie", także po ewentualnych zmianach.

Niewykluczone, że to właśnie ten element nie przypadł do gustu delegacji PiS. Jak pisaliśmy w OKO.press w polskim KPO jak na razie brakuje szczegółów co do procedury monitorowania wydawania pieniędzy z Funduszu. Niejasne jest zwłaszcza to, jak wyłoniony zostanie i jak pracować będzie krajowy Komitet Monitorujący. Na braki te zwróciła już uwagę także Komisja Europejska.

Sprzeciw eurodeputowanych PiS rodzi w Europie wątpliwości co do szczerości intencji polskiego rządu. Niewykluczone, że da to Unii dodatkowy impuls, by szczegółowo badać, na co Polska przeznaczy pieniądze z Funduszu Odbudowy.

PiS ma powody, by obawiać się udziału PE w pracach nad uruchomieniem Funduszu. Eurodeputowani bacznie przyglądają się bowiem polskim problemom z praworządnością. W przeszłości wielokrotnie naciskali na pozostałe instytucje UE, by te ostrzej reagowały naruszenia przez PiS rządów prawa czy praw podstawowych (np. praw kobiet czy osób LGBT).

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze