„Macie czelność pouczać polski rząd, a marzą wam się brudne ruble” - mówił w PE Joachim Brudziński (PiS). Komisarz Reynders: „Jeśli każemy Rosji respektować prawo międzynarodowe, w UE nie może być łamania praworządności”. Rezolucję przeciw Polsce i Węgrzech poparła większość europosłów
5 maja 2022 Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wzywa Radę i Komisję Europejską do szybszych i konsekwentnych działań związanych z postępowaniem w ramach art. 7 wobec Polski i Węgier.
Kluczowe zdanie rezolucji brzmi:
PE „wzywa Komisję i Radę, aby nie zatwierdzały krajowych planów Polski i Węgier w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności, dopóki oba kraje nie spełnią w całości wszystkich skierowanych do nich zaleceń w dziedzinie praworządności w ramach europejskiego semestru i dopóki nie wykonają wszystkich dotyczących ich wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”.
Rezolucję poparło 426 europarlamentarzystów (70 proc. obecnych), przeciw było 133, a 37 nie zagłosowało. Za rezolucją były największe eurogrupy: Europejska Partia Ludowa (w której są PO i PSL), Odnowić Europę (Polska 2050 Hołowni), Socjaliści i Demokraci (polska Nowa Lewica), a także Lewica i Zieloni.
Przeciwni byli przede wszystkim Konserwatyści i Reformatorzy (tu należy PiS) oraz grupa Tożsamość i Demokracja, w której jest skrajna prawica z Włoch, Niemiec i Francji (w tym Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen).
Tutaj można przeczytać pełny tekst rezolucji.
Zamrożenie Krajowych Planów Odbudowy to najsilniejszy instrument, jakim posługuje się Komisja Europejska, by wymusić na Polsce i Węgrzech przestrzeganie zasad praworządności. Chodzi o 7,2 mld euro dla Węgier i 23,9 mld euro dla Polski. Co prawda fundusze mają być wydawane do 2026 roku, ale aż 70 proc. środków z KPO musi zostać rozpisanie na konkretne programy do końca roku. Jeśli tak się nie stanie, pieniądze przepadną. Na razie Polska i Węgry tych pieniędzy nie dostają. W dodatku Polska ma zapłacić już ponad 160 mln euro kar za to, że nie zawiesiła Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Komisja była gotowa uruchomić fundusze, ale polski rząd postawił warunek: wycofanie się z postępowań wobec Polski związanych z praworządnością. KE na to się nie zgodziła. Na razie trwa więc pat, a pieniądze do Polski nie płyną.
Do nacisku na Komisję polski rząd próbuje wykorzystywać wojnę w Ukrainie. Politycy PiS starają się przekonywać, że należy odmrozić środki Polsce, bo jest na niespotykaną nawet w Europie skalę zaangażowana w pomoc uchodźcom.
Rezolucja PE to sygnał od grup politycznych stanowiących w Parlamencie większość, by Komisja nie poddawała się temu szantażowi.
„Zdumiewają mnie głosy, że w czasie wojny w Ukrainie powinniśmy rozluźnić nasze reguły co do obrony demokracji w Europie” - mówił podczas debaty nad rezolucją we wtorek słowacki europoseł Michal Šimečka (grupa Odnowić Europę). „Jest dokładnie odwrotnie.
Po inwazji Putina jesteśmy uwikłani w szerszy konflikt między autokracją a demokracją, między modelem Putina a naszym modelem europejskim, między tyranią a wolnością, między brutalną siłą a rządami prawa. I dlatego nie możemy rozluźnić naszych zasad, jeśli mamy zwyciężyć”.
Europarlament zaapelował do Rady, „aby udowodniła, że faktycznie zależy jej na poczynieniu znaczących postępów w postępowaniach toczących się na mocy art. 7 ust. 1 TUE, i aby zgodnie ze zobowiązaniami wynikającymi z traktatów stała na straży wartości zapisanych w art. 2 TUE”.
Parlament zauważa też, że Komisja „w końcu wszczęła formalne postępowanie przeciwko Węgrom”, a jednocześnie z zaniepokojeniem odnotowuje, że nie wszczęła takiego postępowania w odniesieniu do Polski.
Debata nad rezolucją odbyła się we wtorek 3 maja 2022. W wystąpieniu rozpoczynającym debatę komisarz UE ds. sprawiedliwości i konsumentów Didier Reynders przyznał, że „nie może dziś przedstawić pozytywnych zmian w zakresie praworządności w Polsce i na Węgrzech”. A jednocześnie wyraził nadzieję, że „toczące się postępowanie w sprawie art. 7 umożliwi władzom polskim i węgierskim zastanowienie się, jak odpowiedzieć na wyrażone [przez KE] obawy”.
Najostrzejsze wystąpienie miał europoseł PiS Joachim Brudziński, który reprezentował europejskich konserwatystów.
„Zacznę od słów, które dwa tygodnie po agresji Rosji na Ukrainę wypowiedziała była ambasador USA w Polsce (Georgette Mosbacher), przyznając w tym samym wywiadzie, że sama często nie zgadzała się z polskim rządem: »Unia zajmuje się w tej chwili praworządnością w Polsce i debatuje nad sankcjami. Pora powiedzieć to głośno: jeśli chodzi o problem z praworządnością, spora część z tego, co docierało na Zachód, była efektem rosyjskiej dezinformacji. Zarówno Unia, jak i Ameryka przyjmowały ją bezkrytycznie«”.
Po tym podparciu się autorytetem byłej ambasador Brudziński przeszedł do ataku na europejskich przywódców: „Ponad 1 mln Ukraińców zostało porwanych i wysłanych do Rosji, często na Syberię. To wszystko dzieje się na naszych oczach. A co robicie wy, europejscy politycy? Politycy, którzy mają czelność dzisiaj pouczać polski rząd. Wasz Zielony Ład ma być zasilany ruskim gazem. Wasi przywódcy namawiają wasze firmy, by nie likwidować biznesów w Rosji, bo marzą wam się brudne, poplamione krwią ruble, które wymienicie na euro rzekomo już czyste. Tej plamy na honorze już nie zmyjecie. Historia wam tego nie zapomni. Możecie próbować ganić Polaków, ale to nasz kraj jest dzisiaj na ustach całego wolnego świata”.
Odpowiedział mu komisarz Reynders:
„Wyraziliśmy naszą solidarność nie tylko z Ukrainą, ale też z państwami, na których tereny napływa duża liczba uchodźców.
Chciałbym jednak powiedzieć bardzo jasno: ponieważ każemy Rosji, żeby respektowała prawo międzynarodowe, musimy również wykonać pracę domową w Unii Europejskiej. Nie może być u nas jakiegokolwiek łamania praworządności.
Musimy być bardzo uważni na to, jak funkcjonuje porządek demokratyczny w UE, jeśli chcemy napominać Rosję. Jeśli będziemy mieli nasze własne problemy, trudno nam będzie działać efektywnie”.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze