Europejska prawica, w tym PiS, chce luzowania stosunków między krajami Unii, strasząc nas „europejską federacją”. Tymczasem sami Europejczycy chcą bliższej współpracy w zakresie obronności, polityki zagranicznej i finansów. Jednym słowem: większej federalizacji
10 lutego premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla francuskiego dziennika „Le Figaro” twierdził, że „jedynym realistycznym rozwiązaniem jest budowa Europy narodów”.
Cztery dni później wiceminister przedsiębiorczości odpowiedzialny za sprawy europejskie Marcin Ociepa w porannej audycji Polskiego Radia 24 mówił: „Nie ma przyzwolenia na silniejszą integrację w stronę państwa federacyjnego w Europie. Takie działania będą antydemokratyczne i spotkają się ze sprzeciwem”.
Nie ma przyzwolenia na silniejszą integrację w stronę państwa federacyjnego w Europie.
To narracja prawicy w całej Europie. Tymczasem ogromna większość Europejczyków, także Polaków, opowiada się za rozwiązaniami, które zmierzają właśnie w stronę federacji.
Choć samo pojęcie federacji nie ma jednej ogólnie przyjętej definicji, to według Stanfordzkiej encyklopedii filozofii (publikacji jednego z najlepszych uniwersytetów na świecie), mamy z nią do czynienia, gdy podmioty całkowicie samorządne przekazują część władzy centralnemu ciału; zazwyczaj w zakresie polityki zagranicznej i obronności.
Z badań opinii publicznej wynika, że w tych dwóch zakresach ogromna większość Europejczyków, w tym Polaków, chciałaby umocnienia wspólnej polityki.
Stosunek społeczeństwa do Unii Europejskiej i jej polityki regularnie sprawdza Komisja Europejska poprzez badania zlecane prywatnym ośrodkom badawczym (obecnie prowadzi je międzynarodowa firma Kantar). Ostatnie dostępne wyniki pochodzą z marca 2018 roku.
Z badań wynika, że:
Spójnej polityki zagranicznej relatywnie najczęściej nie chcą Szwedzi (60 proc.), Duńczycy (41 proc.) i Finowie (36 proc.), a następnie Czesi, Chorwaci, Austriacy, Brytyjczycy i Francuzi (odpowiednio: 35, 34, 34, 33 i 33 proc.) – choć, nie licząc Szwecji, większość ich współobywateli sprzyja dalszej integracji UE.
Jeśli weźmiemy pod uwagę definicję federacji ze Słownika języka polskiego PWN, należy do niej dodać politykę gospodarczą. Federację zdefiniowano w nim jako „państwo powstałe przez połączenie krajów, kantonów, stanów itp., które zachowują autonomię we wszystkich dziedzinach, z wyjątkiem obrony, finansów i polityki zagranicznej”.
Tutaj sytuacja robi się nieco bardziej skomplikowana. Eurobarometr sprawdza stosunek do „Europejskiej unii gospodarczej i monetarnej z jedną walutą, euro” – oznacza to, że stosunek do wspólnych finansów może być zaburzony, jeśli mieszkańcy danego kraju mają sceptyczny stosunek do wspólnej waluty. Jednak i w tym wypadku
wspólną gospodarkę razem z walutą euro popierają mieszkańcy 21 z 28 krajów UE.
Więcej przeciwników niż zwolenników mają one tylko w: Szwecji, Czechach, Danii, Bułgarii, Chorwacji, Polsce i Wlk. Brytanii.
Z „nowych” krajów UE – tych, które weszły do Unii razem z Polską lub po niej – euro i wspólna polityka gospodarcza ma poparcie wszędzie tam, gdzie przyjęto europejską walutę.
Większość obywateli Słowacji, Słowenii, Litwy, Łotwy, Estonii i Cypru popiera tę formę unifikacji. Obywatele Polski opowiadają się przeciw euro i wspólnej gospodarce. Tak uznało 57 proc. badanych Polaków.
Eurobarometr nie pyta wprost o federalizację, jednak pytani o pragmatyczne aspekty federalizacji, Europejczycy są w ogromnej większości za. Polacy też.
W sondażach IPSOS dla OKO.press z 2018 roku poszliśmy o krok dalej: zapytaliśmy wprost, czy Polska powinna opowiedzieć się za ściślejszą współpracą krajów członkowskich UE i wzmocnieniem roli Komisji Europejskiej (unijnego ciała wykonawczego, nazywanego często jej „rządem”) czy za zwiększeniem niezależności państw i ograniczeniem wspólnoty do spraw gospodarczych.
Odpowiedzi były inne w styczniu i grudniu 2018. O ile w styczniu 2018 za silniejszą integracją było tyle samo osób, co za ograniczeniem współpracy, to już w grudniu 2018 liczba zwolenników ściślejszej współpracy zdecydowanie przeważyła:
Z danych porównawczych wyszukiwarki Google wynika, że Polacy chcą się dowiadywać więcej o projekcie zacieśniania Unii bardziej, niż o luzowaniu europejskiego projektu. Hasło „federacja europejska” wpisujemy w pole wyszukiwania znacznie częściej, niż „Europa ojczyzn”.
Dziś status Unii Europejskiej nie jest sprecyzowany. Bywa określana jako federacja, konfederacja lub organizacja międzynarodowa, ale choć ma cechy każdej z nich, to żadnej z definicji nie spełnia całkowicie. Może to zwiększać wrażenie jej biurokratycznego przerostu – problemu podnoszonego również w badaniach Eurobarometru.
Samą siebie Unia definiuje dla obywateli jako „jedyną w swoim rodzaju unią gospodarczą i polityczną”. Należy jednak pamiętać, że „kontynuowanie procesu tworzenia coraz ściślejszego związku między narodami Europy” zapisano już w preambule do Traktatu o Unii Europejskiej z 1993 roku.
Ostatnim dokumentem, który reguluje jej działanie, jest Traktat z Lizboński podpisany w 2007 roku, który zastąpił odrzucony projekt Konstytucji dla Europy. Za jego sprawą Unia uzyskała podmiotowość prawną – wcześniej istniała jedynie jako rezultat szeregu umów międzynarodowych.
Nacjonalizm
Świat
Władza
Mateusz Morawiecki
Marcin Ociepa
Unia Europejska
bezpieczeństwo
euro
finanse publiczne
gospodarka
obronność
polityka zagraniczna
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Komentarze